Krzysztof Król |
Salon Myśli im. Edyty Stein to spotkania publicystyczno-naukowe. Szósta edycja rozpoczęła się 24 października. „W tym roku spotkania chcemy poświęcić szeroko rozumianej kulturze, która jest znakiem życia człowieka i czyni to życie pięknym” – powiedział we wprowadzeniu ks. Grzegorz Chojnacki, dyrektor Instytutu Filozoficzno-Teologicznego im. Edyty Stein, który organizuje Salon Myśli razem z Katolickim Stowarzyszeniem „Civitas Christiana”. Pierwsze spotkanie odbyło się także dzięki pomocy Fundacji Konrada Adenauera.
Dał mu nadzieję Inspiracją do pierwszego tegorocznego spotkania salonu stała się książkaStaram się ratować każdego. Życie niemieckiego oficera w listach i dziennikach. Gośćmi byli jej autorzy: tłumacz Winfried Lipscher i prof. Eugeniusz Cezary Król z Instytutu Studiów Politycznych PAN, a także Falk Altenberger z Fundacji Konrada Adenauera i wdowa po Władysławie Szpilmanie – dr Halina Szpilman. Książka opowiada o życiu Wilma Hosenfelda, który podczas II wojny światowej pomógł przetrwać wielu prześladowanym Polakom i Żydom. „Wystawiał fałszywe zaświadczenia, udzielał protekcji, dostarczał potrzebującym żywności… Niewielu było niemieckich żołnierzy i oficerów, którzy tak jak on z narażeniem życia gotowi byli ratować niewinnych ludzi” – czytamy w książce.
Winfried Lipscher, dr Halina Szpilman i prof. Eugeniusz Cezary Król podczas spotkania Salonu Myśli im. E.Stein
W 1939 r. Wilm Hosenfeld myślał, że wyrusza na sprawiedliwą wojnę, ale gdy zobaczył zbrodnie dokonywane w Polsce, to głęboko nim wstrząsnęło. Dzięki jego pomocy ocalał z zagłady m.in. polsko-żydowskiego pochodzenia kompozytor i pianista Władysław Szpilman.
„Mój mąż spotkał Niemca, który był dobrym Niemcem. On mu podał rękę. Dał mu nie tylko jedzenie, ale nadzieję, że lada chwila skończy się jego udręka” – mówiła Halina Szpilman, która podkreśliła, że obok złych Niemców było wielu dobrych. – „Mój mąż w ciągu jednego dnia stracił w dramatyczny sposób całą rodzinę. Sam uratował się cudem. Ale uważał, że nie można obarczać całego narodu za to, co się działo. Na pewno niełatwo mu było dojść do tego”.
Wilm Hosenfeld zmarł w radzieckim obozie w 1952 r. W 2007 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Kierował się Ewangelią
Spotkanie stało się okazją do dyskusji o stereotypach. Te dotyczące Niemców i Polaków są obciążone bardzo negatywną konotacją. „Wiemy doskonale, że najbardziej tragiczną i dramatyczną dominację zyskał w czasie II wojny światowej i tuż po jej zakończeniu. Kiedy dla Niemców Polak był człowiekiem niższej rasy, a z punktu widzenia Polaków Niemiec miał być z natury zły” – zauważył prof. Eugeniusz Król. „Ciężko jest wykorzenić stereotypy. Im więcej doświadczeń w stosunkach międzyludzkich, tym bardziej demontuje się stereotyp, który jest zastąpiony przez żywą wiedzę” – dodał.
Bohatera książki Winfried Lipscher nazwał niekanonizowanym świętym, który może przyczynić się do pojednania Niemców i Polaków. „ Hosenfeld był człowiekiem bardzo wierzącym. On nie miał innej nauki oprócz Ewangelii i nią się kierował. Dla niego ważny był człowiek i wszystko jedno, czy to był Żyd, czy Polak, czy kto inny – zauważył niemiecki teolog. – „Przychodzi mi jeszcze inna refleksja. Jesteśmy w Instytucie im. Edyty Stein, Żydówki niemieckiego pochodzenia i siostry zakonnej, która zginęła w Auschwitz. Kto by pomyślał, że na tym terenie powstanie ten Instytut jej imienia. To znak, że Polacy chcą z nami Niemcami żyć w zgodzie”.