Pomysł wprowadzenia filozofii do szkół jako przedmiotu obowiązkowego nie jest pomysłem nowym. Na nowo powrócił za sprawą do niedawna ministra edukacji, Romana Giertycha. I wydawało się, że wreszcie nie skończy się na debacie.
Od 2009 roku będzie można zdawać maturę z filozofii. I mówiło się, że najprawdopodobniej w 2010 roku filozofia stanie się przedmiotem obowiązkowym we wszystkich szkołach ponadgimnazjalnych. W związku z następującymi zmianami nie wiadomo, czy będzie tak faktycznie. Jednak wydawałoby się, że ze wszystkich pomysłów ministra to ten właśnie należałoby wprowadzić w życie.
Dlaczego „tak”?
O tym, że filozofia w szkole by się przydała mówią nie tylko filozofowie. Argumentów jest wiele. Filozofia uczy logicznego myślenia, kształtuje umiejętność dokonywania analizy i syntezy. A są to umiejętności przydatne nie tylko w uprawianiu innych dyscyplin, ale i w życiu codziennym. Bowiem filozofia uczy rozwiązywania problemów teoretycznych i praktycznych. Dzięki zdolności uchwycenia ich istoty, pozwala sformułować różne możliwe rozwiązania i wybrać najlepsze. Uczy oceniać argumenty za i przeciw jakimś rozwiązaniom, uczy je dostrzegać i formułować. Jest to pomocne nie tylko w dyskusji, w obronie swojego zdania, w przekonywaniu innych, czy po prostu w komunikacji. Siłą rzeczy kształci też umiejętność pisania, pomaga podejmować racjonalnie decyzje. Kształci umiejętności ponaddziedzinowe, to znaczy pozwala szerzej spojrzeć na dane zagadnienie. Są to umiejętności potrzebne każdemu specjaliście, pozwalające wyjść poza wyuczony schemat myślenia, gdy schemat ten staje się niewystarczający.
I wiadomo to od dawna. Wiedzą o tym Francuzi, Niemcy, Anglicy, których tradycja filozoficzna jest bogata. Wiedzą i wyciągają wnioski, ucząc filozofii. Matura z filozofii we Francji jest obowiązkowa. U nas uczy się ledwie elementów na lekcjach języka polskiego lub historii, co pozwala jedynie zapamiętać pewne nazwiska. Choć nawet z tym jest krucho, bo na przykład o szkole lwowsko-warszawskiej (bądź, co bądź naszym wkładzie w filozofię światową) nie słyszało większość licealistów. A to właśnie między innymi dzięki studiowaniu filozofii, która uczy twórczego, logicznego myślenia, mogą rozwijać się różne dyscypliny, nie tylko filozoficzne. Bo inwestowanie w filozofię, to inwestowanie w naukę. Ale są i inne zalety edukacji filozoficznej, wydawałoby się, że nie mniej pożądane.
Pomysł wprowadzenia filozofii do szkół nie jest niczym nowym
Fot. Artur Stelmasiak
Filozofia czyni umysł bardziej otwartym, uczy akceptacji, tego, że różnice poglądowe są czymś naturalnym i niemożliwe jest, by wszyscy myśleli tak samo. Dzięki temu stanowi skuteczne lekarstwo na wszelkie ideologie. Ale dotyczy to oczywiście filozofii uczonej uczciwie, nie wybiórczo. Istnieje niebezpieczeństwo wykorzystania jej do tego, by uzasadniała jedną odgórnie uznaną za słuszną wizję rzeczywistości. Tak było za komunizmu, gdy uczono tylko filozofii marksistowskiej. Ale tak może być też teraz, jeśli okroi się filozofię do jakiegoś jednego jej nurtu, jeśli wyrzuci się z niej elementy, które mogą uchodzić za „niebezpieczne”. Uczniowie mają wtedy wrażenie, że „według filozofii jest tak a tak”. To najgorszy ze sposobów uczenia, bo nie uczy samodzielnego myślenia, rozwiązywania problemów, nie prowokuje do stawiania pytań. Filozofia staje się kolejną lekcją do zapamiętania; koncepcji bytu uczy się na pamięć jak budowy komórki.
Jak uczyć
Nie chodzi o to, że powinno uczyć się sceptycyzmu i relatywizmu. Ale trzeba wiedzieć, że takie stanowiska istnieją i są dziś dość powszechne. Do tego, czy to źle czy dobrze uczniowie powinni dojść sami na podstawie rzetelnej wiedzy i zdobytych umiejętność, a nie wychodzić z lekcji, pamiętając niewiele ponad to, że relatywizm podobno jest zagrożeniem. Filozofia dąży do prawdy i powinna tego dążenia uczyć, ale nie wolno jej podawać gotowych rozwiązań. Gotowe rozwiązania zwalniają z obowiązku myślenia, a filozofia powinna właśnie do myślenia przysposabiać.
Filozofia jest przedmiotem o tyle nietypowym, że może stanowić dla nauczyciela pokusę wpajania swojej wizji świata. Dlatego niezwykle istotny jest dobór programów nauczania i podręczników do tego przedmiotu.
Warto zawalczyć o filozofię, która stymuluje samodzielne myślenie w poszukiwaniu egzystencjalnych odpowiedzi
Fot. Tomasz Gołąb
Aktualna podstawa programowa edukacji filozoficznej dla liceum i gimnazjum sformułowana jest ostrożnie i rozsądnie. Stawia lekcjom filozofii za cel między innymi kształcenie umiejętności krytycznego myślenia, uczestnictwa w dialogu, rozwój myślenia teoretycznego i uzyskiwanie samowiedzy poprzez uświadamianie zagadnień egzystencjalnie i moralnie doniosłych. To dobrze, że zwraca uwagę właśnie na to, a nie na przyswojenie wiedzy z zakresu historii filozofii. Choć to poprzez poznawanie historii problemów filozoficznych się te umiejętności rozwija. Niezwykle ważny wydaje się dobór lektur filozoficznych. Zazwyczaj są to oczywiście fragmenty dzieł, ale istotne jest, by były dobrane możliwie wszechstronnie pod kątem podejmowanych problemów i proponowanych rozwiązań.
Dziś, gdy filozofia, jako przedmiot dla wszystkich, uczona jest w niewielu szkołach, okazuje się, że największą wiedzę z tej dziedziny zdobywają uczniowie uczęszczający na lekcje etyki. Wydaje się to pewną niesprawiedliwością w stosunku do osób chodzących na lekcje religii, bo przecież ich wykształcenie w jakiś sposób na tym cierpi. Owszem, zdarzają się przypadki zapaleńców, choćby w liceum im. Witkacego w Warszawie, którzy chodzą i na religię i na etykę. Jednak niewielu jest uczniów, którzy z dwóch przedmiotów do wyboru, z których de facto nie trzeba wybrać żadnego, wybierają oba.
Tym większa szkoda, że nie uczy się filozofii, bo to właśnie dzieci i młodzież są najbardziej ciekawe świata. A filozofia rodzi się ze zdziwienia, jest na to zdziwienie odpowiedzią, ale odpowiedzią, która rodzi kolejne pytania. Filozof nie przestaje się dziwić, dzięki czemu cały czas chce poznawać. Szkoda, że dziecięca ciekawość świata gaśnie, że nierzadko szkoła oducza ciekawości.
Recepta na wszystko
Oczywiście nie jest tak, że wprowadzenie filozofii do szkół rozwiąże problemy polskiej edukacji, ale mogłoby być początkiem rozwiązywania tych problemów. Nie należy oczekiwać, że młodzież ogarnie pęd do wiedzy, że zacznie myśleć logicznie i racjonalnie, że będzie podejmować mądrzejsze wybory. Samo przekonanie uczniów, żeby nie traktowali filozofii jako przedmiotu niepoważnego, może nie być proste. Na widoczne efekty trzeba będzie długo czekać. Jednak warto podjąć wyzwanie, bo korzyści odniosą nie tylko uczniowie, ale i polska kultura i nauka.
Istnieje obawa, że jeszcze jedna lekcja dla i tak zbyt obciążonych koniecznością zapamiętywania olbrzymiej ilości informacji uczniów, będzie niepotrzebnym dodatkowym obciążeniem. Mogłoby tak się stać, gdyby nauka filozofii była nauką głównie pamięciową, a tak nie powinno być, bo nie o zdobycie dodatkowej erudycji tu chodzi. Analizowanie tekstów, kształcenie umiejętności argumentacji, dyskusji może wręcz stać się ciekawą odskocznią dla typowo szkolnego zakuwania. Wprowadzenie filozofii do szkoły jest również okazją ku temu, by pokazać, że można uczyć inaczej niż zazwyczaj robi się to w polskich szkołach.
Tak więc warto zawalczyć o filozofię jako przedmiot obowiązkowy. Jednak trzeba pamiętać o tym, że wprowadzenie jej do szkół to nie wszystko. Bo to czy faktycznie jej nauczanie będzie miało sens, będzie zależeć od tego, jak będzie się tego przedmiotu uczyć.
Anna Walas
Artykuł ukazał się w numerze 08-09/2007.