Łukasz Kobeszko |
Ważne jest, aby działania i argumenty nie koncentrowały się na „przekonywaniu już przekonanych”, lecz docierały do podzielonego światopoglądowo społeczeństwa.
Problematyka troski o nowo powstałe życie, której od kilku lat systematycznie poświęcamy marcowe wydania „Naszego Głosu”, stanowi dzisiaj jedną z najważniejszych płaszczyzn działalności społecznej stowarzyszeń i organizacji świeckich katolików w Polsce oraz wielu innych krajach. Z pewnością na tle reszty Europy zasięg oddziaływania społecznego obrońców życia nad Wisłą można ocenić jako zadowalający. Wyniki jednego z ostatnich badań CBOS dotyczących opinii Polaków na temat zabijania nienarodzonych opublikowane we wrześniu 2011 r. pokazały, że 46 proc. ankietowanych sprzeciwia się przerywaniu ciąży, co stanowi sporą różnicę w stosunku do innych krajów europejskich, w szczególności Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii lub Włoch. Poparcie dorosłych obywateli tych państw dotyczące zabijania dzieci w łonach matek rzadko spada poniżej 60-70 proc. W ostatnich latach liczba dokonanych tam aborcji wzrosła w stosunku do lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Pewnym optymizmem napawać może fakt, że za standardowym w większości krajów Zachodu przerywaniem ciąży ze względów społecznych opowiada się niecałe 24 proc. Polaków.
Jednocześnie wyniki badań społecznych nie powinny skłaniać do wielkiego triumfalizmu. 47 proc. rodaków opowiada się za liberalizacją obowiązującego stanu prawnego w kwestii ochrony życia. Co więcej, znaczna część respondentów badania CBOS wyraziła akceptację dla aborcji w przypadku ciężkiej choroby lub upośledzenia umysłowo-fizycznego stwierdzonych w okresie płodowym (59 proc.) lub w przypadku ciąży powstałej w wyniku gwałtu (78 proc.).
Zasadniczym pytaniem, które pojawia się w tym momencie, jest kwestia stopnia skuteczności postawy obrońców życia w dzisiejszym świecie. Co należałoby zrobić, aby podnoszone przez nas argumenty trafiły do naszych przeciwników i zmieniły ich nastawienie? Czy we współczesnym, ceniącym wolność osobistą świecie jest jeszcze możliwe, abyśmy przekonali zwolenników aborcji do porzucenia ich szkodliwych poglądów?
Odpowiednia hierarchia
Nowa sytuacja, przed jaką stawia nas rzeczywistość, pokazuje, iż zaangażowanie w obronę cywilizacji życia nie powinno mieć praktycznie żadnych ograniczeń w postaci granic państwowych, różnic narodowych, religijnych lub kulturowych. Walka o życie musi mieć charakter ogólnoludzki, ogólnoeuropejski i globalny, a każdy, kto bierze w niej udział, niezależnie skąd przychodzi, jest naszym cennym sojusznikiem.
Dla członków Kościoła obrona życia wynika z poważnego przyjęcia przykazania „Nie zabijaj” i stanowi najgłębszą realizację odwiecznego Bożego zamysłu miłości. Powołał on do życia każdego pojedynczego człowieka w celu zbawienia jego duszy nieśmiertelnej i pełnego rozwoju jego osoby obdarzonej niepowtarzalną godnością. Mając to na uwadze, powinniśmy jednak pamiętać, że obrona życia poczętego należy do zasadniczego katalogu praw naturalnych mogących być przyjętych przez wszystkich ludzi na Ziemi, bez względu na ich światopogląd, wyznanie lub poglądy polityczne. Bezpieczeństwo, opieka i miłość, którą pragniemy zapewnić każdemu pojawiającemu się nowemu życiu, nie jest więc, jak często zdarza się opacznie rozumieć, jedynie elementem przyjętych przez nas postaw światopoglądowych i filozoficznych. Nie stanowi realizacji określonej ideologii lub punktu programu partii politycznej. Co może zabrzmieć wręcz paradoksalnie, nie ma też charakteru konfesyjnego. :osy świata od drugiej połowy XX w. potoczyły się w taki sposób, iż Kościół, od samych swoich początków stojący na straży poszanowania prawa naturalnego, musiał wyraźnie i jednoznacznie opowiedzieć się za jego obroną. Nigdy przedtem szacunek wobec tajemnicy początków ludzkiego życia nie był przecież tak mocno kwestionowany. Walka tocząca się dzisiaj o integralność ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci jest czymś pierwotnym i nadrzędnym wobec wszelkich innych rzeczywistości.
Bez zastosowania tego istotnego rozróżnienia, w dyskusji toczonej ze zwolennikami zabijania nienarodzonych łatwo będzie naszym adwersarzom stosować dość prosty schemat myślenia, sprowadzający debatę o ochronie życia do kwestii sporu politycznego lub deklaracji wyznaniowej. Twierdzenia „nie jestem prawicowcem ani konserwatystą, więc popieram aborcję”, „nie jestem osobą zbytnio wierzącą i praktykującą, więc problem przerywania ciąży niezbyt mnie interesuje” lub co gorsza, „głosuję na partię XY, więc moje stanowisko w sprawie aborcji jest jasne” to tylko pierwsze z brzegu przykłady pułapek, które wiążą się ze wciśnięciem obrony życia w ciasne schematy różnego rodzaju ideologii.
Stąd świadomość, iż obrona życia ludzkiego pozostaje uniwersalną wartością „samą w sobie” i jest kluczowa dla wszystkich, którzy świadomie pragną zaangażować się w budowę cywilizacji życia i miłości. W tym porządku warto od razu ustalić odpowiednią hierarchię określającą, co jest najważniejsze, a co powinno być tylko jednym ze środków do realizacji naszych postulatów.
Marsz przez instytucje
W ten sposób nakreślona droga rozumowania prowadzi do wniosku, iż obrona życia musi być obecna w niemal wszystkich dziedzinach i obszarach życia. Nie można jej zamknąć w wąskim kręgu specjalistycznej problematyki teologicznej, etycznej, medycznej lub prawnej. Skoro nasze działania mają dotyczyć sprawy o tak fundamentalnym znaczeniu, postawa poszanowania życia powinna być obecna, oczywiście w różnych wymiarach, w każdym aspekcie życia – od edukacji i wychowania aż do kultury popularnej. Obrońcy życia nie mogą uciekać od świata, narzekać na złe i zdegenerowane czasy czy w końcu zatrzymać się wyłącznie na poziomie opisywania i tak już złej sytuacji. Przytaczając słowa Antonio Gramsciego – potrzebne jest pokonanie przeciwnika jego własnymi metodami. Jedną z nich jest długotrwała i mozolna praca nad zmianą świadomości społecznej oraz wytrwały „marsz przez wszystkie instytucje” ludzi, którzy pragną, aby w Polsce, Europie i na świecie odbudowano zręby cywilizacji szacunku dla poczętego życia. Tworzenie swoistych „gett obrońców życia”, przy nawet najbardziej niesprzyjających warunkach zewnętrznych, mija się w tej optyce z celem.
Globalny sojusz na rzecz życia
Otwarte granice, wolny przepływ ludzi i kapitału otworzyły nowy rozdział w walce o cywilizację ochrony życia poczętego. Procesy integracji europejskiej i światowej w istotny sposób zakwestionowały obowiązujący do niedawna proces supremacji prawa krajowego nad wielorakimi konstrukcjami ponadnarodowymi. Wprowadzenie nawet najbardziej chroniącego życie poczęte ustawodawstwa w jednym kraju, nie oznacza jeszcze pełni naszego sukcesu. Pomijając nawet bardzo groźne zjawisko „turystyki aborcyjnej”, której sprzyjają otwarte granice Europy, warto też dostrzec, że wciąż utrzymywana przez Unię Europejską (przynajmniej oficjalnie) zasada suwerenności państw członkowskich w kwestiach obyczajowych może być użyta zarówno jako narzędzie do względnego utrzymania prawa szanującego ludzkie życie – np. w Irlandii, na Malcie i w Polsce, ale też do wprowadzania i utrzymywania najbardziej sprzecznych z prawem naturalnym regulacji, jak miało to miejsce w Holandii, Belgii lub Hiszpanii. Wyraźny rys relatywistyczny, uwidoczniający się w porządku prawnym instytucji międzynarodowych takich jak UE czy ONZ, połączony z występującą w nich nadreprezentacją osób wspierających regulacje niekorzystne dla życia, tworzą dzisiaj dla krajów i środowisk broniących prawa naturalnego szczelną zaporę, uniemożliwiającą szerszą promocję wierności dobru i prawdzie.
Uchwalona za rządów Viktora Orbana nowa konstytucja Węgier definiuje życie ludzkie od momentu poczęcia i domaga się jego pełnego poszanowania przez instytucje państwa
Dl
atego obrońcy życia poczętego ze wszystkich państw, kontynentów i religii powinni zawrzeć jakiś rodzaj powszechnego porozumienia, zakładającego wzajemne, praktyczne wsparcie swoich działań. Trzeba wspierać i z radością witać wciąż nieliczne, ale rosnące próby zagwarantowania praw nienarodzonych przez pojedyncze rządy na całym świecie. W ostatnich dwudziestu latach napawa optymizmem szereg takich zmian. Podczas referendum w 2002 r. obywatele Irlandii odrzucili zmiany w prawie chroniącym życie poczęte. Malta wywalczyła poszanowanie jej ustawodawstwa obejmującego opieką dzieci poczęte podczas procesu integracji europejskiej i w momencie ratyfikacji traktatu lizbońskiego. W 2006 r. ustawodawstwo antyaborcyjne wprowadziła Nikaragua, a ochronę życia poczętego utrzymuje wciąż znaczna część krajów Ameryki Łacińskiej (Salwador, Honduras, Kostaryka, Dominikana, Peru, Chile, Paragwaj), niektóre państwa Azji (Filipiny), liczne państwa afrykańskie oraz kilka krajów bliskowschodnich. Pomimo silnych nacisków organizacji międzynarodowych, jak do tej pory te kraje oparły się fali proaborcyjnych nacisków płynących ze strony organizacji międzynarodowych i administracji wielkich światowych mocarstw, takich jak USA i Chiny. W tym kontekście z radością należy przypomnieć słynny już sojusz Watykanu, krajów latynoamerykańskich oraz licznych państw islamskich, który podczas konferencji ludnościowych ONZ w Kairze i Pekinie w latach 90. zdecydowanie przeciwstawiał się promowanym przez Zachód i Chiny rozwiązań dotyczących tzw. „praw reprodukcyjnych”.
W 2011 r. mieszkańcy Księstwa Lichtenstein w powszechnym referendum opowiedzieli się za utrzymaniem zakazu zabijania nienarodzonych. Sporym sukcesem okazała się też uchwalona za rządów Viktora Orbana nowa konstytucja Węgier, która weszła w życie z początkiem bieżącego roku. W jednym z artykułów definiuje ona życie ludzkie od momentu poczęcia i domaga się jego pełnego poszanowania przez instytucje państwa. Węgierski premier i jego otoczenie wielokrotnie wskazywali, iż rozwiązanie to ma stanowić swoisty głos sumienia dla większości ich rodaków, którzy niestety popierają aborcję i skłonić ich w przyszłości do zmiany poglądów w kwestii życia poczętego. Nie jest wykluczone, iż zapis węgierskiej ustawy zasadniczej ma za zadanie wychowanie społeczeństwa i przygotowanie w bliższej lub dalszej przyszłości gruntu pod odpowiednie zmiany w legislacji krajowej.
W ostatnich kilkunastu latach nieudane próby wprowadzenia ustawodawstwa chroniącego życie podejmowano również na Słowacji, Litwie i w Chorwacji, jednakże na przeszkodzie ich realizacji stanął zarówno brak konsensusu politycznego, jak i słabe poparcie społeczne.
Wszystkie powyższe inicjatywy w pełni zasługują na nasze poparcie, a każdy choćby mały sukces obrony życia w jakimkolwiek zakątku świata ma aktywizować nas do dalszej, wytrwałej pracy. Nie do przecenienia są również ogólnopolskie inicjatywy w postaci Narodowego Dnia Życia obchodzonego w Polsce od 2004 r. na mocy decyzji Sejmu. Pokazują one, że ochrona integralności życia od poczęcia do naturalnej śmierci stanowi dobro całej wspólnoty narodowej.
Dotrzeć do masowej świadomości
Pesymiści mogą stwierdzić, że obóz zwolenników aborcji dysponuje o wiele większą siłą przebicia dzięki mediom i wsparciu agresywnych grup nacisku. Ich intuicje zdaje się potwierdzać fakt, że w większości krajów Zachodu obrońcy życia są praktycznie wyłączeni z możliwości pełnoprawnego udziału w debacie publicznej. Pomimo głoszonych przez niemieckiego filozofa Juergena Habermasa szczytnych haseł o upowszechnianiu racjonalnego dialogu między przedstawicielami różnych światopoglądów w Europie, reprezentanci liberalnego mainstreamu arbitralnie odmawiają przeciwnikom zabijania dzieci nienarodzonych prawa obywatelskiego głosu, przypisując im tendencje fundamentalistyczne, antydemokratyczne lub w najlepszym wypadku „skrajnie prawicowe”. W niektórych krajach europejskich, przy oportunistycznej postawie polityków powołujących się na inspiracje chrześcijańskie i słabym społecznie wpływie Kościołów i organizacji religijnych, takie zarzuty pełnią funkcję spełniającej się przepowiedni, prowadząc często do niewłaściwego wykorzystywania energii, którą obrońcy życia kanalizują w wątpliwe projekty o charakterze czysto politycznym.
Na pytanie, jak trafiać z pomysłami obrońców życia do przeciętnego odbiorcy, nie ma zapewne łatwej odpowiedzi. Czy tego chcemy, czy nie, współczesny odbiorca będzie musiał zadać sobie trud wyszukiwania odpowiednich treści. W dobie rozwiniętej kultury internetowej, w tym licznych portali społecznościowych, można go jednak odpowiednio nakierować. Szczególnie dla ludzi nieprzekonanych, wątpiących i wahających się nie musi być to profil konkretnego ruchu pro-life, marszu dla życia lub inicjatywy stricte modlitewnej. Warto jest propagować bez trudu dostępne artykuły, filmy i świadectwa takich postaci jak amerykański położnik prof. Bernard Nathanson, serbski ginekolog Stojan Adašević czy rumuńska specjalistka od chorób kobiecych Monica Campean. Po dokonaniu niekiedy kilkudziesięciu tysięcy aborcji przeżyli głęboką przemianę prowadzącą do postawy świadomych obrońców życia poczętego. Nie do przecenia jest również dotarcie do licznych dzisiaj filmów pokazujących w bardzo sugestywny i dokładny sposób rozwój życia płodowego człowieka. Wspomniany prof. Nathanson, pochodzący ze zlaicyzowanej rodziny żydowskiej, który w wieku dojrzałym dokonał konwersji do Kościoła katolickiego, do końca życia oceniał, że w debacie ze zwolennikami aborcji najbardziej sprawdzają się i przekonują nie argumenty religijne, lecz twarde dowody z zakresu medycyny i biologii rozwojowej.
Życie ponad podziałami?
Ciekawym sposobem intelektualnego dotarcia z naszymi argumentami do zwolenników aborcji jest wskazanie im dzieł powstałych w obrębie współczesnej kultury popularnej, które pomimo tego, iż nie zostały stworzone przez zadeklarowanych obrońców życia poczętego, wskazują na bardzo poważne moralne, duchowe, psychologiczne i społeczne konsekwencje zabijania nienarodzonych. Nigdy nie zapomnę, gdy w wieku niespełna 14 lat, na przełomie 1988 i 1989 r. w ukazującym się wówczas młodzieżowo-harcerskim tygodniku „Na Przełaj” przeczytałem wstrząsającą opowieść o uczennicach liceum pielęgniarskiego, które w ramach obowiązkowych praktyk szkolnych były zmuszane do asystowania przy dokonywanych w tym czasie na masową skalę zabiegach aborcyjnych. Wspomniany reportaż podziałał na mnie wówczas dużo mocniej niż wszelkie argumenty natury teoretycznej. Ze współczesnej kinematografii należałoby w tym miejscu szczególnie polecić nakręcony przed kilkoma laty obraz „Cztery miesiące, trzy tygodnie i dwa dni” rumuńskiego reżysera Cristina Mungiu. Film otrzymał wiele międzynarodowych nagród, zebrał też pochwały krytyki za szczere i obiektywne ukazanie dramatu młodej dziewczyny zamierzającej nielegalnie usunąć ciążę za czasów rządów komunistycznej dyktatury. Nie opowiadając się po żadnej ze stron debaty na temat aborcji, twórcy filmu w mistrzowski sposób udało się oddać grozę i tragedię towarzyszącą uśmierceniu dziecka w łonie kobiety.
Istotnym paradoksem dzisiejszych czasów pozostaje fakt, że współczesne organizacje zajmujące się obroną praw człowieka, jak np. Amnesty International lub inne, szeroko rozumiane ruchy lewicowe, z samej swojej definicji powinny być otwarte na wszelkie jednostki wykluczone, prześladowane i dyskryminowane, nie są w stanie dostrzec najsłabszej i pozbawionej prawa artykulacji swoich postulatów grupy, którą stanowią dzieci nienarodzone, zmuszane do śmierci w imię wolności osobistej sytych społeczeństw Zachodu. W jednym z ostatnich numerów ciekawego pisma młodych krakowskich intelektualistów „Pressje”, Błażej Skrzypulec dość prowokacyjnie proponuje współczesnej lewicy rozszerzenie schematu wykluczenia społecznego i objęcie nim dzieci nienarodzonych. Inną, uczciwą drogą dla nowoczesnej lewicy zafascynowanej postmodernistyczną filozofią „transgresyjnej i zmiennej tożsamości człowieka” byłoby zawieszenie sądu na temat statusu bytowego ludzi znajdujących się w fazie życia płodowego i uznanie ich za „byty niedookreślone”, którym jednak z uwagi na naszą ograniczoną wiedzę o świadomości nienarodzonych powinno przysługiwać pełne prawo do życia. Jak na razie jednak argumenty takie bardzo niechętnie brane są pod uwagę, szczególnie na polskim gruncie, gdzie racją bytu znacznej części lewicy jest ideologia proaborcyjna. Wyjątek na rodzimym gruncie stanowi związana ze środowiskiem „Krytyki Politycznej” socjolog Joanna Erbel, która jako jedyna intelektualistka lewicowa podjęła w swoich pismach próbę analizy statusu społecznego ludzi nienarodzonych. Niestety proponowane przez nią analizy jak dotąd nie spotkały się praktycznie z żadnym odzewem w jej macierzystym środowisku.
Co ciekawe, postawa reprezentowana przez większość radykalnych zwolenników aborcji spotyka się z tak znaczącymi wyjątkami jak postać byłego premiera Włoch Giuliano Amato, aktywnego i wieloletniego działacza socjalistycznego, który w 1992 r. w wywiadzie dla jednej z telewizji oświadczył, że laiccy racjonaliści, autorytatywnie odbierając dzieciom w łonach matek prawo do przyjścia na świat, „zdradzili człowieka i respekt wobec niego, a więc zdradzili rozum, który ma być ich głównym narzędziem”. Czy stać na podobny gest wielu polityków deklarujących się jako chrześcijanie? Podobną sensację wywołała w styczniu 2010 r. obecność niewielkiej grupy „Socjaliści za życiem” na paryskim marszu w obronie życia zorganizowanym w 35. rocznicę zalegalizowania zabijania dzieci nienarodzonych nad Sekwaną i Loarą. Jej członkowie przyznali, że choć czują się przywiązani do wartości sprawiedliwości społecznej, to jednocześnie opowiadają się za ochroną bezbronnych dzieci oczekujących na narodziny.
Mało kto wie również, że ustawa o ochronie życia poczętego uchwalona w 2006 r. w Nikaragui cieszy się zdecydowanym poparciem lewicowego prezydenta Daniela Ortegi. Podobny paradoks stanowi też fakt, że obowiązująca obecnie na Malcie prawna ochrona nienarodzonych została uchwalona na początku lat 80. XX wieku podczas długoletnich rządów mającego opinię lewicowego i antyklerykalnego premiera Doma Mintoffa.
Wydaje się, że droga do przełamania impasu w obronie życia i szerokiego, przekraczającego różnice światopoglądowe i polityczne porozumienia w sprawie jego ochrony, nie jest zadaniem niemożliwym. Jako ludzie wierzący w Boską Opatrzność możemy mieć jednak nadzieję, że po zachłyśnięciu się współczesnych społeczeństw tragicznym w konsekwencjach aborcyjnym zniewoleniem przez zachmurzone niebo coraz częściej przebijać się będą