Radosław Kieryłowicz |
Niedawno sejm zajął się sprawą pozaustrojowego zapłodnienia. Nie jest to jedynie zabieg medyczny, dający szansę posiadania potomstwa, a wstęp do hodowania ludzi, gdzie nie ma miejsca dla poszanowania praw naturalnych, a jest miejsce dla inżynierów społecznych. To jedynie wstęp do eugeniki, której próby wprowadzenia jakiś czas temu przedsiębrano i tylko chwilowo je zarzucono.
Eugenika, czyli metoda selektywnego hodowania gatunków, w celu ich ulepszania, a jednocześnie eliminacji osobników słabszych, wywodzi się od Francisa Galtona – kuzyna Karola Darwina, znanego jako wynalazcy daktyloskopii. Ówże zapoczątkował w 1883 r. ruch, mający za zadanie poprawić naturę przez odpowiedni dobór rodziców tak, aby rodziły się tylko osobniki silne i zdrowe, a niepełnosprawne eliminowane ze społeczeństwa. Galton bardziej niż do darwina odwoływa się do angielskiego ekonomisty – Thomasa Maltusa, postulującego ograniczenie rozrodczości, niszczącej dobrobyt i zamożność społeczeństwa.
W Wielkiej Brytanii, choć była kolebką eugeniki, nigdy tych zasad nie wprowadziła w życie. Stany Zjednoczone, Szwecja i Niemcy realizowały je. W 1896 r. w stanie Connecticut zakazano zawierania małżeństw epileptykom i osobom upośledzonym. Po I wojnie feministki, głównie Margaret Sanger – komunistka, propagatorka kontroli urodzin, wolnej miłości i fizycznej eliminacji osób „nieprzystosowanych” założyły w 1920 r. Amerykańska Ligę Kontroli Narodzin, propagujących „świadome maciezyństwo” i pozbycie się „ludzkich chwastów” przez sterylizację. W latach 1927-1981 dokonano 65 tys. aktów sterylizacji, głównie osób upośledzonych, i przestępców. W Szwecji w latach 1936-1976 dokonano 40 tys. aktów steylizacji osób niepełnosprwnych. W Niemczech od 1933 do 1945 roku eksterminowano blisko 450 tys. osób upośledzonych zdrowotnie. Do 1939 r. maskowano to ekonomicznym „dobrem Niemiec”. Wspomagano rodziców, którzy decydowali się na zabijanie dzieci, nie rokujących nadziei na samodzielne życie.
Na fali szoku powojennego lat. 40. zarzucono chwilowo metody eliminacji osób „nieprzystosowanych” na rzecz indywidualnych metod kontroli urodzin przez szerzenie antykoncepcji i aborcji.Równolegle postępujący rozwój nauk medycznych, głównie genetyki, sprawił że nie tylko stało się możliwe zapobieżenie życiu, ale również jego pobudzenie. Rozwinięto więc metody inseminacji in vivo i in vitro. W ostatniej z nich nie dokonuje się jednego cyklu zapłodnienia, lecz wiele. Pobiera się od kobiety kilka komórek jajowych, które następnie zapładnia się i hoduje w warunkach laboratoryjnych, wszczepiając do organizmu matki zarodek najlepiej rokujący. W wyniku tej metody co 5 ciąża się udaje. Tak to wygląda z „technicznego” punktu widzenia. Z etycznego zaś wiadomo że każdy zarodek jest człowiekiem, zatem są to eksperymenty medyczne przeprowadzane na ludziach.
Jednakże in vitro, to tylko metoda, cel jest jasny – stworzenie nadczłowieka. Jeśli mamy nadludzi to mamy i podludzi, którym nie należy stwarzać warunków do rozwoju. Obecnie nie ma możliwości zastąpienia biologicznej matki urządzeniem do hodowania dziecka, ale z czasem… Podczas hodowli można pobudzać różne obszary mózgu, albo je wyciszać. Po co? Aby wytworzyć osoby predestynowane do wypełniania odpowiednich zadań. Nadludzi do rządzenia ułomnymi.
I tak jesteśmy o krok od stworzenia opisanego przez Huxleya nowego wspaniałego świata, gdzie metodą in vitro zapładniano, a potem hodowano ludzi, przeznaczając ich, już w fazie embrionalnej, do określonych funkcji społecznych, specjalnie w tym celu stymulując ich mózgi. „Produkowano” człowieka w pięciu modelach, nadając mu klasy od alfy do epsilona. Alfy rządziły betami, bety zarządzały gammami, a delty i epsilony wykonywały podrzędne funkcje usługowe. Osobniki żyły w schierarchizowanych, nie integrujących się gettach towarzyskich, które antagonizowano, aby nie miały do siebie zaufania. Rozrywkę zapewniały proste gry lub „czuciowce” czyli multimedialne wyciskacze łez. Na stres była pigułka, a seks na lepsze samopoczucie, przy czym do tej ostatniej „rozrywki” przygotowywano dzieci już od przedszkola. Dla osób nieprzystosowanych do życia w nowym świecie potworzono rezerwaty, gdzie w sposób naturalny, w rodzinie, kultywowali swoje tradycje, ku ogromnymu zdziwieniu i obrzydzeniu ludzkości hodowlanej.
Czy czegoś to nie przypomina? Czy jest przypadkiem rozpalanie namiętności skandalami obyczajowymi? Czy jest przypadkiem atomizacja społeczeństwa przez wzmaganie antagonizmów? Czy jest przypadkiem emisja głupawych filmów w telewizji? Czy jest przypadkiem wprowadzanie do szkół i przedszkoli wychowania seksualnego? Czy jest przypadkiem wprowadzenie ustawy umożliwiającej odebranie dziecka rodzicom za „błędy wychowawcze”? Jeszcze tylko wystarczy wprowadzić in vitro i eutanazję, eliminującą osoby niedołężne, a nowy wspanialszy świat powitamy za progiem.
Nic tylko się powiesić!