Proszę o podanie przykładów, w jaki sposób Bóg komunikuje się z ludźmi. Czy czyni to za pomocą wydarzeń, sytuacji, wewnętrznych natchnień? Te ostatnie mogą przecież pochodzić również od nas samych i od złych duchów.
Odpowiada: o. Józef Augustyn SJ
Rzeczywiście, nasze „inspiracje wewnętrzne” – natchnienia mogą pochodzić nie tylko od Pana Boga, ale też od nas samych, stanowić owoc ludzkich potrzeb oraz chęci wspieranych niejednokrotnie przez złego ducha. Aby móc rozeznać przeżywane natchnienie, trzeba poznać jego źródło i cel: skąd ono pochodzi i dokąd zmierza. Jeżeli owoce natchnienia są dobre, to ono samo także jest dobre. Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron (Łk 6, 44) – uczy Jezus. Celem rozeznawania duchowego jest więc określenie źródła natchnień. Jeżeli bowiem pochodzą one od Boga, wówczas winniśmy je przyjmować i wcielać w życie. Jeżeli zaś pochodzą z naszego wewnętrznego nieuporządkowania, wówczas winniśmy je odrzucić, uznając je za kuszenie złego.
Bóg jest wierny człowiekowi, stąd też nieustannie inspiruje nas swoimi natchnieniami. W ważnych sprawach życiowych, na przykład w sprawie powołania do określonego stanu życia, Bóg wielokrotnie ponawia swoje wołanie- natchnienie w różnych kontekstach i sytuacjach życiowych. Wszystkie one zmierzają do jednego określonego celu: do przyjęcia Jego miłości i udzielenia na nią odpowiedzi. Ale Pan Bóg mówi do nas również przez różne okoliczności i wydarzenia życiowe. Niektóre mogą mieć nawet charakter nadzwyczajny. Są to często jakieś szczególne, zaskakujące zbiegi okoliczności czy też sytuacje trudne do racjonalnego wytłumaczenia. Jednak mogą to także być zwyczajne, codzienne wydarzenia, niejednokrotnie niełatwe i skomplikowane. Pan Bóg nie jest niczym skrępowany i ograniczony w komunikowaniu człowiekowi swojej woli.
Jeden z przyjaciół opowiadał mi kiedyś swoje przeżycia związane z wypadkiem samochodowym. Jego samochód wpadł w poślizg i zatrzymał się na drzewie przydrożnym, tuż nad przepaścią. Kiedy wysiadł, wystarczyło samochód pchnąć ręką, by runął w dół. „Wtedy – wspominał – uświadomiłem sobie jedno: ja tak żyć dalej nie mogę”. Wydarzenie to odczytał jako Boże upomnienie.
Pan Bóg zawsze znajdzie sposób, aby dotrzeć do człowieka, by przekazać mu swoje przesłanie. Niepotrzebnie zamartwiamy się nieraz brakiem praktyk religijnych u ludzi, których kochamy i dla których pragniemy dobra, także duchowego. Często spotykam się z pytaniem: Co zrobić, aby mój mąż (żona, dziecko, matka, ojciec…) uwierzył w Pana Boga, zaczął chodzi do kościoła, do spowiedzi, żeby się modlił? Otóż nie trzeba robić nic szczególnego. Możemy życzliwie rozmawiać (należałoby czynić to raczej rzadko), zachęcać, modlić się, dawać świadectwo wiary w codzienności, a nade wszystko ufać Bogu, który działa w każdym człowieku. Najczęściej nie trzeba podejmować żadnych szczególnych kroków. Scenariusz ludzkiego nawrócenia pisze sam Pan Bóg. Bywa on nieraz bardzo prosty. Na przykład – człowiek zapada na jakąś chorobę, traci najbliższą osobę, doświadcza jakiegoś zawodu życiowego czy też po prostu zauważa, że się starzeje… Spontanicznie rodzi się wówczas konieczność innego spojrzenia na życie. W takich sytuacjach człowiek przypomina sobie nieraz o Panu Bogu, o modlitwie, o Kościele, spowiedzi. Upokorzenie, dotykanie ludzkich granic zmusza do szczerego obrachunku z życiem.
Z faktu, iż życie ludzkie na ziemi upływa i przemija, wynika bardzo dużo. Jest to podstawowa okoliczność, która staje się szczególnym miejscem Bożego działania w życiu człowieka. Mądre rozważania o ludzkim przemijaniu wprowadzają w nasze życie ład, porządek i harmonię. Przemijanie życia i śmierć zmuszają do dokonywania selekcji naszych codziennych spraw. Na tamten świat nic z sobą nie zabieramy. Nie zdarza się, aby ktoś przed śmiercią żałował, że mało pieniędzy zostawia w banku. Zwykle wszyscy żałują, że za mało czasu poświęcali na sprawy religijne i duchowe, że zaniedbywali swoich najbliższych, szczególnie dzieci. Aby Bóg mógł pełniej komunikować się z nami, winniśmy Mu stwarzać do tego określone warunki. Systematyczna modlitwa oparta na słowie Bożym podejmowana w milczeniu i ciszy staje się uprzywilejowanym miejscem komunikowania się Boga z człowiekiem. Łatwiej jest Bogu wówczas dotrzeć do ludzkiego serca.