Sarnaki, wieś na Podlasiu oddalona 20 kilometrów od Łosic. Pewnie niczym szczególnym się nie wyróżnia, jednak dla mnie ma znaczenie wyjątkowe. Tu mieszkali moi dziadkowie, tu wychowywała się moja mama, tu spędzałam jako dziewczynka każde wakacje. Zatem i tu jakoś kształtowała się moja religijność, w każdym razie pod wpływem osób, których wiara wyrosła w tych okolicach.
Moja nieżyjąca już babcia była osobą bardzo religijną. Jej religijność była ludowa, wiara głęboka i mądra. Pamiętam babcię zatopioną w różańcowej modlitwie, pochyloną nad książeczką do nabożeństwa, pamiętam, jak z okazji jakiegoś święta stawiała w oknie obraz Matki Boskiej ubrany kwiatami. Pamiętam, jak martwiła się o rodzinę, jak przychodziła mnie rano budzić, bo nie do pojęcia było dla niej spanie do dziewiątej. Pamiętam też, jak się złościła, jednak wiem, że ta złość zawsze wynikała z troski. Jeśli dziś zapytałby mnie ktoś o osobę prawdziwie i mądrze wierzącą, bez wahania wskazałabym właśnie na babcię.
Na śladach przodków
Dlatego też napisanie tekstu o parafii w Sarnakach jest dla mnie zadaniem wyjątkowym, które angażuje emocjonalnie, poprzez które staram się dowiedzieć więcej o swoich bliskich, przede wszystkim moich dziadków, których całe życie było z tą parafią związane i którzy byli uczestnikami sporej części jej historii. Choć parafia w Sarnakach jest mi emocjonalnie bliska, jestem w tej wsi kimś obcym. Znam tu niewiele osób, księdza Andrzeja Oleszczuka, który jest proboszczem w Sarnakach od 2004 roku, tylko ze słyszenia. Nie mam pewności, czy w ogóle o tym pamięta. Mimo że nie byliśmy umówieni, zaprasza do środka i zaczynamy rozmawiać. Wspominam o rodzinie mieszkającej w okolicach. Udaje się przełamać pierwsze lody. Siadamy w pokoju i zaczynam zadawać pytania. Wypytuję, co dzieje się w parafii. Interesuje mnie przykościelne życie kulturalne, zaangażowanie ludzi w działalność parafialną, szczególnie młodych.
Fot. Anna Walas
Historia parafii sarnackiej jest związana z historią samych Sarnak. Miejscowi księża mieli duży wkład w życie lokalnej społeczności.
Ludowa religijność
Dowiaduję się, że w te wakacje będzie w Sarnakach oaza, że młodzi będą mieszkać w pobliskiej szkole, której dyrektor okazał się chętny do współpracy. Sama pamiętam, że w Sarnakach za czasów mojego dzieciństwa bywały oazy. W ciągu roku szkolnego starszej młodzieży prawie tu nie widać. Aktywnie działają tylko dzieci i młodzież gimnazjalna. Tych starszych po prostu nie ma – wyjeżdżają do szkół, do domu wpadają co najwyżej na weekendy.
Istnieje przy parafii Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Ksiądz proboszcz mówi, że zaczyna działać Akcja Katolicka, działają kółka różańcowe, Rodzina Radia Maryja, jest chór parafialny, zbierają się ministranci, dzieci mają swoją scholę. Ma powstać przy kościele świetlica społeczna. Organizuje się okolicznościowe spotkania, takie jak jasełka, w których uczestniczą nawet przedszkolaki, obchodzi się rocznice związane z życiem i pontyfikatem Jana Pawła II. Ostatnio była w kościele figura Matki Boskiej Fatimskiej odbywająca peregrynację.
Pytam o spotkania anonimowych alkoholików, bo na drzwiach domu parafialnego zobaczyłam tabliczkę informującą o ich działalności. Okazuje się, że główną działalność skierowaną przeciw uzależnieniu prowadzi Poradnia Odwykowa działająca przy gminie. Przy parafii zawiązała się dodatkowo Grupa Szach zrzeszająca ludzi, którzy walczą ze swoim nałogiem. Spotykają się co sobotę w domu parafialnym.
Ocalone pamiątki przeszłości
Ksiądz proboszcz ożywia się, gdy pytam o przygotowania do pierwszej komunii i bierzmowania. Widać, że problem ten jest tu ważny. Podkreśla, że w przygotowaniach uczestniczą też rodzice i to nie tylko w przygotowaniach do pierwszej komunii, ale i w tych do bierzmowania. Rodzice powinni być przygotowani do wychowania dziecka w wierze. Dlatego trzeba im cały czas przypominać, że katechizm nie jest czymś, co można zdać i zapomnieć. O tym zaś, jak zostaną wychowane dzieci, decyduje przede wszystkim rodzina. Wreszcie trafiłam na temat, który pozwolił księdzu Oleszczukowi wypowiedzieć się szerzej. Ksiądz proboszcz opowiada o tutejszej tradycyjnej ludowej religijności. O tym, jak silny jest tu kult maryjny, że właśnie kółka różańcowe tak silnie działają, że ludzie zbierają się na majówki pod krzyżem koło domu i modlą się wspólnie. Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny nazywane jest tu świętem Matki Boskiej Zielnej, miejscowi przynoszą tego dnia do kościoła rośliny i zioła do poświęcenia.
Dowiaduję się, że ksiądz Oleszczuk jest autorem pracy dyplomowej „Kościół Parafii Rzymskokatolickiej w Sarnakach” napisanej w Instytucie Zabytkoznawstwa i Konserwatorstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. A to temat, na który ksiądz proboszcz mówi najchętniej. Ochrona zabytków kościelnych leży księdzu proboszczowi na sercu. Kościół sarnacki jest wpisany do rejestru zabytków. W pracy ks. proboszcz podkreśla, że „dla człowieka mającego szeroko pojętą kulturę duchową – a takim człowiekiem powinien być duchowny – zrozumienie i szacunek dla sztuki, dla wartości estetycznych jest czymś oczywistym”. Według księdza Oleszczuka „rządca kościoła zabytkowego (…) powinien z ochrony zabytków zrobić sui generis problem duszpasterski i od czasu do czasu poruszać te sprawy w rozmowach z parafianami”.
Fot. Anna Walas
Wizerunek Jezusa z sarnackiego cmentarza
W kościele znajdują się cztery ołtarze boczne. Dwa z nich są neobarokowe, pozostałe dwa klasycystyczne. Znajdujące się w nich XVII-wieczne obrazy należą do najciekawszych zabytków kościoła: obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem, obraz św. Antoniego Padewskiego, obraz Przemienienia Pańskiego na górze Tabor i obraz św. Stanisława Biskupa Męczennika – patrona parafii. W kościele znajduje się prospekt organowy pochodzący z XVIII wieku w stylu rokoko i pochodzące z początku XX wieku neogotyckie stacje drogi krzyżowej. Są cztery neobarokowe feretrony (obustronne płaskorzeźby z przełomu XIX i XX wieku, które obnosi się w czasie procesji).
Kościół w Sarnakach wymaga gruntownego remontu. Za poprzedniego proboszcza przeprowadzono renowację dwóch bocznych ołtarzy. Jednak i inne elementy wyposażenia kościoła wymagają prac konserwatorskich. To jednak przerasta finansowe możliwości parafian. W planach jest budowa nowego kościoła. Jeszcze nie wiadomo, jak uruchomione zostanie zabytkowe wyposażenie starego kościoła przed dalszym niszczeniem.
– Pytanie, co zostawimy przyszłym pokoleniom – ten kościół czy nowy – pozostaje otwarte – mówi ksiądz proboszcz.
Do podjęcia decyzji potrzebne będą profesjonalne ekspertyzy. Ksiądz Oleszczuk przekonuje, że decyzji nie podejmie sam, ale wspólnie z parafianami. Dla niego zachowanie zabytków i zapewnienie im możliwie najlepszej ochrony jest bardzo istotne. Chętnie opowiada o faktach z jego historii. Już z samą budową i renowacjami kościoła związane są nietypowe wydarzenia.
Parafia Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika powstała w Sarnakach w 1430 roku. Wtedy też zbudowano pierwszy kościół, który przetrwał do 1816 roku. Kościół, w którym dziś modlą się parafianie, został ufundowany przez właściciela dóbr sarnackich, Stanisława hrabiego Ossolińskiego w 1816 roku. Został wzniesiony przez miejscowych cieśli pod kierunkiem księdza Pawła Wolskiego na wzór starego kościoła i na jego miejscu. Stanisław Ossoliński zadłużył się podczas budowy i musiał sprzedać swój majątek pułkownikowi wojsk polskich Joachimowi Podczaskiemu.
Mimo tego, że podczas potopu szwedzkiego kościół w 1657 roku stary kościół został ograbiony przez Kozaków, do dziś zachowały się zabytki z XVII wieku. Księdzu Wojciechowi Strusowi udało się własnym ciałem ochronić obraz matki Bożej i modlących się przed nim parafian przed spaleniem. Jednak został zabity przez Kozaka. To od czasów potopu szwedzkiego rozpowszechnił się kult obrazu Matki Bożej znajdującego się w kościele sarnackim. Ksiądz proboszcz Stanisław Rosochaci w 1657 roku napisał: „Za nastąpieniem na Sarnaki powietrza srogiego w roku teraźniejszym miesiącu październiku dnia 6, przez 24 niedziele wszyscy ludzie wymarli, ledwo około 5 zostało. Wtedy ostatniego października zapadł i pleban. Przyszło mu wtedy do głowy oddanie się protekcji Matki Boskiej z Wielkiego Ołtarza zostającego od 450 lat w tym kościele, gdzie oddał się w opiekę wraz z braćmi i został zdrów. Na pamiątkę tego jak został zdrów od Matki Boskiej tutejszej wdzięcznie przyjął i zapisał”.
Obecny kościół zbudowany został niezbyt starannie, użyto nienajlepszych materiałów. Jak mówią zapiski w księgach parafialnych, 6 sierpnia 1880 roku, czyli akurat w dzień parafialnego odpustu, zawalił się jeden z bocznych filarów przy ołtarzu Matki Bożej. Wydarzyło się to podczas mszy. Filar zabił kobietę. Ludzie interpretowali to wydarzenie jako Boży znak. Uszkodzenie naprawiono już w nocy, w obawie przed zamknięciem kościoła przez władze carskie. Ksiądz proboszcz Sadowski podobno przez całą noc był w kościele razem z robotnikami. Leżał krzyżem i modlił się o sukces naprawy.
W latach 1880–1886 podjęto prace nad przebudową kościoła. Pod zaborem rosyjskim takie prace były oczywiście nielegalne. Potrzebny materiał, który zgromadzono, był oficjalnie przeznaczony na budowę stodoły plebanijnej. Wyczekano momentu, kiedy policja była poza Sarnakami, i w ciągu jednego dnia i nocy udało się rozebrać starą wieżę i wznieść dzisiejszy fronton z małą wieżyczką.
Zachowane w kościele sarnackim zabytki przypominają historię wsi, która kiedyś była miasteczkiem. Sarnaki to miejsce, którego historia jest historią ciągłych upadków i ciągłego podnoszenia się z nich. Przez losy tego miejsca można śledzić historię Polski. Sarnaki po nadaniu praw miejskich w 1754 roku rozwijały się do rozbiorów, w wyniku których przypadły Austrii. Miasteczko znacznie podupadło. W 1809 roku po zwycięstwie księcia Józefa Poniatowskiego nad Austrią Sarnaki weszły w skład Księstwa Warszawskiego i pojawiła się ponowna szansa na rozwój – handel, wcześniej ograniczony, mógł ożyć. Jednak już w 1813 roku wojska napoleońskie wracające spod Moskwy ogołociły miasto. Ponowny rozwój nastąpił po Kongresie Wiedeńskim, gdy Sarnaki znalazły się w Królestwie Polskim. W 1827 roku miasteczko liczyło prawie 800 mieszkańców, z których większość stanowili Żydzi (zajmowali 41 z 99 domów). Mieli tu swoją bożnicę i łaźnię. Odbudowane i nieco uprzemysłowione miasto przeszło w ręce pułkownika Podczaskiego, za którego gospodarowania znowu zaczęło chylić się ku upadkowi.
W czasie powstania styczniowego okoliczne lasy były miejscem punktów zbiorczych dla powstańców, a miasteczko było miejscem walk. W rezultacie wkroczyli tu Rosjanie, doprowadzając je do ruiny. Konsekwencją tego było wykreślenie w 1869 roku Sarnak z rejestru miast. W latach 1911–1912 pop z Chłopkowa otworzył szkołę z wykładowym językiem rosyjskim. Jednak ludność oparła się rusyfikacji.
Pierwsza wojna światowa jeszcze bardziej pogrążyła wieś. W 1915 roku Rosjanie zniszczyli browar, zabrali urządzenia, wstrzymali zarówno wytwórczość, jak i handel, a przebywający tu po nich Niemcy zabrali wszystko, co tylko się dało.
Po odzyskaniu niepodległości wieś zaczęła na nowo rozkwitać. Jednak druga wojna światowa przyczyniła się do kolejnych zniszczeń. Żydów zamknięto w getcie, a w 1943 roku wywieziono do Treblinki i zgładzono wszystkich. Wieś uległa radzieckiemu bombardowaniu. To właśnie tu, w okolicach Sarnak, odbyła się jedna z największych akcji wywiadowczych polskiego ruchu oporu. Chodziło o rozpracowanie niemieckiej Wunderwaffe, rakiet V-2. Miejscowa ludność zabezpieczała spadające pociski przed szukającymi ich Niemcami. Taki pocisk przekazano do Londynu. Dzięki temu udało się opracować sposób jej zwalczania.
Historii parafii sarnackiej jest związana z historią samych Sarnak. Miejscowi księża mieli duży wkład w życie lokalnej społeczności. Ksiądz doktor Bolesław Kulawik, który został tu proboszczem po drugiej wojnie światowej, okazał się inicjatorem budowy przetwórni owocowo- warzywnej i stacji kolejowej we wsi. Jest niezwykle serdecznie wspominany przez mieszkańców. Działał w parafii w czasach, gdy ludziom żyło się bardzo ubogo. Podobno miał w zwyczaju raz na jakiś czas wysyłać wóz, który jechał przez wieś, na który ludzie kładli to, co mogli, na przykład ziemniaki, jajka, mąkę. Dzięki temu miejscowi księża mieli co jeść, a parafianie nie czuli się nieswojo, jeśli nie mieli pieniędzy na to, by dać w niedzielę na tacę.
Dziś w parafii jest czterech księży. Wspominani już ksiądz proboszcz Andrzej Oleszczuk i ksiądz rezydent Zdzisław Borkowski oraz dwóch wikariuszy. Do parafii należy osiemnaście wsi. Część z nich ożywa latem, gdy przyjeżdżają letnicy. Dla nich w lipcu i sierpniu w kaplicy we Fronołowie co niedzielę odprawiane są msze. W Lipnie i Mierzwicach przez cały rok odprawiana jest niedzielna msza.
Pytałam księdza proboszcza Oleszczuka, co jest charakterystycznego, specyficznego dla parafii w Sarnakach. Mówi, że chyba nic, że jeszcze za krótko jest proboszczem, by o tym mówić. Jednak nie mogę uwierzyć, że ta parafia nie ma w sobie niczego niezwykłego. A utwierdza mnie w tym nie tylko lokalna ludowa pobożność, która charakteryzuje pewnie całe Podlasie, ale i historia parafii, której nawet pobieżna znajomość każe patrzeć na kościół, wieś i pobliskie lasy inaczej.
Anna Walas
Artykuł ukazał się w numerze 06-07/2008.