Patriotyzm po Smoleńsku

2013/07/2
Piotr Hołyś

„Kto Ty jesteś? Polak mały. Jaki znak Twój? Orzeł Biały”. Tymi znanymi każdemu z nas słowami zaczyna się Katechizm polskiego dziecka Władysława Bełzy. Autor przypominał ideały, które powinni sobie przyswoić wszyscy rodacy, niezależnie od wieku. Dalsza część wydanej w 1901 roku książeczki zawierała w sobie cele, do jakich powinni dążyć Polacy – Boga, wiarę, miłość, nadzieję oraz język ojczysty. Wszystkie te wartości stały się ważne w perspektywie wydarzeń z kwietnia 2010 roku, po których rozgorzała debata na temat polskości i patriotyzmu.

 

10 kwietnia ubiegłego roku stał się jednym z najtragiczniejszych dni w polskiej historii współczesnej. W tragedii pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, a wśród nich para prezydencka, dowódcy Wojska Polskiego, wielu parlamentarzystów i polityków, a także liczni duchowni. Strata, która dotknęła naród, nie dotyczyła wyłącznie osób związanych z polityką i zarządzaniem państwem rozumianym jako wdrażanie i podpisywanie ustaw. Polska straciła osobistości, które mając za szlachetne i cenne pewne wartości, zdecydowały się wyruszyć w podróż, by oddać hołd żołnierzom polskim zamordowanym w Katyniu w 1940 roku. Można stwierdzić, iż w drodze na obchody rocznicy zbrodni na polskich patriotach Polska utraciła ważną część kolejnej generacji patriotów.

Patriotyzm wczoraj a patriotyzm dziś

Należy jednak w tym miejscu się zastanowić, czy porównywanie żołnierzy Wojska Polskiego, którzy gotowi byli oddać życie za Ojczyznę, stając w szranki z nieprzyjacielem, ze współczesnymi osobami, jest trafne. W powszechnym mniemaniu za patriotę można uznać rycerzy odpierających ataki wroga, wspomnianych żołnierzy (Józef Sowiński, Julian Ordon), żołnierzy i polityków (Józef Piłsudski) czy nawet postaci literackie, które w imię wyznawanych wartości oddawały swoje życie. Ale czy w panteonie owych patriotów jest miejsce dla osoby, która nie wprawiła się na polu bitwy, a której atutem była wyłącznie sztuka dyplomacji – polityka? Odpowiedź na to pytanie dotyka istoty współcześnie rozumianego patriotyzmu.

Patriotyzm według encyklopedii PWN to „postawa łącząca przywiązanie i miłość do ojczyzny oraz solidarność z własnym narodem – z szacunkiem dla innych narodów i poszanowaniem ich suwerennych praw”. Według encyklopedii jest to także przeciwieństwo szowinizmu. Patriotyzm odnosi się do miłości narodu, jednak nie podchodzi do niego, bezkrytycznie uznając za najlepszy i podporządkowując mu absolutnie interes grup mniejszościowych.

W tym miejscu trzeba zauważyć, iż definicja podana powyżej nie wspomina nic o poświęcaniu życia dla dobra własnego kraju. Takie poświęcenie oczywiście można uznać za element „przywiązania i miłości do ojczyzny”, jednak nie w sposób uznający go za element konieczny. Cóż jest zatem tym składnikiem w sytuacji braku konfliktów zagrażających granicom państwa? Odpowiedź może brzmieć w sposób następujący: konieczne jest dbanie o interes obywateli własnej ojczyzny, poszanowanie i dopominanie się przestrzegania podstawowych praw człowieka, wzgląd na dobro ogółu, a więc wszystkich jednostek wchodzących w skład wspólnoty państwowej, podążanie za prawdą, szacunek dla doświadczeń przodków i historii, dbanie o język, wzgląd na przyszłe pokolenia, chęć zapewnienia swoim dzieciom i bliskim godnego życia, ostatecznie zaś przyczynianie się do polepszenia warunków innych narodów w imię wchodzenia z nimi do jednej familia humana, czyli rodziny ludzkiej. Postawę, która ma na względzie nie interes własny, a interes innych osób wchodzących w skład własnej wspólnoty, polepszenie ich warunków materialnych i duchowych, w obecnych czasach można utożsamić z patriotyzmem.

Dzień utraty elity

Często wspomina się, iż 10 kwietnia 2010 roku straciliśmy elitę państwową. Owo słowo „elita” używane jest z niezwykłą łatwością, przez co trudno jest zrozumieć, co ono oznacza. Przed II wojną światową „elita” określała wybraną grupę osób pełniącą wysokie funkcje państwowe, kontynuującą tradycję rodzinną lub związaną z frakcją światopoglądową. Ogólnie elita, mając swój etos, w pozytywny sposób reprezentowała interesy własnej grupy, dążąc do ich poprawy.

Smoleńska katastrofa sprawiła, iż Polacy utracili swoich reprezentantów – osoby związane z różnymi stronami politycznej sceny. Gdyby spojrzeć na poszczególne sylwetki tragicznie zmarłych, można byłoby stwierdzić z całą pewnością, iż byli to członkowie pewnych elit – osoby od lat będące w polityce, niejednokrotnie „grzmiące” z mównicy sejmowej w związku z najważniejszymi sprawami, jakie w nie dość dobry sposób były rozwiązywane przez rządzących. Ta elita stanowiła trzon ugrupowań prawicowych, lewicowych, konserwatywnych i liberalnych zapatrujących się pod innym kątem na tę samą polską rzeczywistość. Można oczywiście w różny sposób patrzeć na działalność poszczególnych osób zmarłych w tragedii. Nie zawsze istniały między nimi zgoda i podobny sposób patrzenia na interes Polski. Jednak trzeba zaznaczyć, iż nikt nie jest taki sam. Każdy jest niepowtarzalną osobą mającą własne przekonania, wartości, zainteresowania, umiejętności, różnimy się także wiedzą i doświadczeniem. Tak też było w przypadku zmarłych polityków. To, co jest jednak ważne, co stanowi sedno w tworzeniu przez nich elity, polskich patriotów, to szukanie, definiowanie interesu wspólnego, interesu Polski. Ojczyzna to przecież jedna z najcenniejszych wartości, a dbanie o nią stanowi przykład godny podziwu i zapamiętania. Różnice punktów widzenia – o ile łączą się z poszanowaniem Polski i Polaków oraz artykułowaniem interesu wspólnego – są także przejawami patriotyzmu.

Pod Smoleńskiem straciliśmy także innych patriotów – osoby niezwiązane oficjalnie z żadnym z ugrupowań – pilotów, generałów, stewardesy, pracowników BOR-u i administracji państwowej. Każda z tych osób, wypełniając wzorowo swoje obowiązki w drodze prezydenckiego Tupolewa na uroczystości katyńskie, wierząc w słuszność sprawy, a więc podróży i obchodów ku czci poległych żołnierzy, każda z nich była patriotą. Patriotyzm bowiem to umiłowanie ojczyzny i wartości nie tylko w sytuacjach konfliktowych, ale i codziennym życiu, sumiennym wypełnianiu obowiązków, upominaniu się o Polskę…

Początki rozmów o patriotyzmie

Niestosownością byłoby wskazywanie na tragedię smoleńską jako wydarzenie, z którego płyną pozytywne wnioski. Trzeba jednak zaznaczyć, iż sytuacja w Polsce w pierwszych tygodniach po wypadku smoleńskim dawała podstawy nie tylko do rozpoczęcia poważnych debat o patriotyzmie Polaków, jak i doświadczenia owej postawy. Tysiące Polaków – młodych, starszych, przedstawicieli różnych grup społecznych – wszyscy stanowili w tym czasie jedność skupioną wokół żałoby po przedstawicielach państwa polskiego. Z całą pewnością nikt nie miał wtedy na względzie własnego dobra. Tysiące Polaków zgromadzonych w kościołach i pod Pałacem Prezydenckim palących znicze, modlących się, opłakujących śmierć ofiar wskazywało, iż pojęcie narodu nabrało nowego znaczenia. Polacy pokazali oddanie dla osób, które w naszym imieniu były odpowiedzialne za ojczyznę. To samo tyczyło się uroczystości pochowania prezydenckiej pary na Wawelu. Wśród tłumu składających ostatni hołd znajdowały się osoby niezwiązane z kierunkiem politycznym, którą reprezentował Lech Kaczyński. Owe osoby argumentowały, iż mimo że nie oddały na niego głosu w wyborach prezydenckich, przychodziły po to, by pożegnać przywódcę określanego jak „mój” lub „nasz”. Nie prezydenta „tamtych”, lecz naszego, który stoi na straży Polaków wspólnoty połączonej historią, położeniem geograficznym, językiem, tradycją, a także wiarą katolicką.


Polacy pokazali oddanie dla osób, które były odpowiedzialne za Ojczyznę
Fot. Dominik Różański

Świadectwo tamtych dni pokazuje, iż z zajmujących się doczesnymi sprawami obywateli staliśmy się ludźmi utożsamiającymi z naszą polskością. Ustawianie białych i czerwonych zniczy pod Pałacem Prezydenckim, powiewające flagi z czarnym kirem, koszulki z godłem państwowym – wszystko to świadczyło o tym, że mamy w sobie ducha patriotycznego. Po odzyskaniu niepodległości i wyjściu z systemu realnego socjalizmu nasz patriotyzm nie zniknął. Wręcz przeciwnie, żył i żyje dalej, choć nieraz codzienność, jej problemy i pokusy sprawiają, iż jest w nas głęboko schowany. Nic bardziej mylnego. W wyniku zwycięstwa nad zaborcami i okupantami mogliśmy z dumą powrócić do polskich symboli, przywrócić koronę w godle Orła Białego, przywoływać wybitne postacie zakazane przez dawny system. W wyniku porażek nie zawiesiliśmy broni, umieliśmy wyciągać wnoski tak, żeby nie stracić tego, co dla nas najważniejsze – godności Polaka. Świadectwo dni po tragedii pokazuje, iż byliśmy i nadal umiemy być wspólnotą definiującą dobro naszej ojczyzny.

Jednocześnie może napawać smutkiem, iż poczuwamy się do bycia Polakami jedynie po śmierci autorytetów. Tak było w kwietniu 2005 roku, gdy odszedł Jan Paweł II, tak było też w kwietniu pięć lat później. Jeżeli jednak mogliśmy w takich sytuacjach odczuć braterskie więzi, nie możemy zaprzepaścić świadectwa tych wydarzeń. Musimy na nowo poczuć to, co nas łączy i powinno łączyć. W 1901 roku w dosłowny sposób wypowiedział to Władysław Bełza. Elementami nas łączącymi powinny być ojczyzna, miłość, wiara, nadzieja, język polski oraz wszystko to, dzięki czemu naród polski słynie w Europie i na świecie. Nie możemy zaprzepaścić tego, czego nauczyła nas śmierć Wielkich Polaków.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej