Lud Boży można widzieć jako społeczność obywateli królestwa nie z tego świata, nieustający pochód pielgrzymów, dla których wartość przemierzanej historycznej przestrzeni nie jest wartością samą dla siebie, dość niską w stosunku do nadrzędnego celu, ku któremu skierowany jest szlak pielgrzyma.
Jako pielgrzymujący chrześcijanie nie idziemy przez świat jakimś nadzwyczajnym korytarzem i jako dzieci Boga przechodzimy suchą nogą przez wzburzoną rzekę historii. Wtedy związek między wspólnotą wierzących, pielgrzymującym ludem Bożym a światem polityki, państw, narodów byłby trudny do wytłumaczenia.
Myśl chrześcijańska odrzuca pokusę uznania, że sfera historyczna i Boska nie spotykają się. Byłoby to sprzeczne z doktryną chrześcijańską i doświadczeniem każdego człowieka, w którego losie spotykają się obie te płaszczyzny. Bardziej jednak konkretny jednostkowy los i doświadczenie niż sama doktryna wiary stawiały przed chrześcijanami wciąż od nowa pytanie: po co chrześcijaństwu historia i polityka? Czy nie można by się bez nich obejść? Jest takie słynne zdanie Tertuliana: „Cóż mają Ateny z Jerozolimą, co ma Akademia z Kościołem? (…) Ostatecznie co mają wspólnego i podobnego między sobą filozof i chrześcijanin, wychowanek Grecji i uczeń nieba, ganiący za słowa i pracujący dla swego zbawienia ”.
To zdanie stoi u początku sporu o stosunek chrześcijaństwa do historii i polityki. Jest to spór między wiarą i wiecznością, a historią i polityką – między wierzącym i pielgrzymującym członkiem ludu Bożego, a lojalnym wobec swojej wspólnoty politycznej obywatelem.
Św. Paweł w Listach do Tesaloniczan naucza, że historia jest podejmowanym wciąż na nowo wysiłkiem człowieka, by przeciwstawić się procesowi rozkładu, destrukcji i chaosu. I choć ostateczny rozpad i koniec jest nieuchronny, nie przekreśla to sensu samego ludzkiego działania. Czas historyczny jest więc człowiekowi potrzebny, aby przez działanie mógł przypomnieć sobie o swym udziale w wieczności. Powiązanie więc czasu ludzkiego z wiecznością Boga odkrywa nowe znaczenie ludzkiego działania. Bóg przez czas otwiera się na ludzi, wkracza w historię. To otwarcie dokonuje się we Wcieleniu – przyjęciu ludzkiej, śmiertelnej postaci natury przez wiecznego Boga. Pozwala to na zniesienie sprzeczności między czasem ludzkim i wiecznością.
Od momentu Wcielenia czas ludzki i wieczność nie oznaczają tylko samych zdarzeń, ale też spełnienie losu każdego człowieka wierzącego, każdej ludzkiej wspólnoty. Jak napisał św. Paweł w Liście do Filipian: dzieci Boże, żywi ludzie są oknami „jawiącymi się jako źródło światła w świecie”.
Jeśli w zamieszczonych w tym numerze „Naszego Głosu” tekstach udało nam się coś z tych prawd przekazać, . to zamierzenie nasze zostało spełnione.
Zdzisław Koryś
Artykuł ukazał się w numerze 06/2007.