Alicja Dołowska |
Ubiegły rok został ogłoszony przez UE Europejskim Rokiem Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym. Chodziło o zwrócenie uwagi na problemy ludzi zmagających się z biedą i wykluczeniem oraz zainspirowanie obywateli i partnerów społecznych do zaangażowania się w walkę z tym poważnym problemem. Na szczytnych celach się skończyło. W Polsce politykom zabrakło pomysłu na politykę wyrównywania szans.
Wystarczy garść informacji. Tylko w listopadzie i grudniu w pierwszej fali mrozów zamarzło 61 bezdomnych. Media przeszły nad tym do porządku dziennego. Mało kogo interesuje, że budownictwo socjalne i komunalne leży u nas odłogiem, a ludzie, którzy nie radzą sobie materialnie we współczesnej rzeczywistości, są skazani na przegraną? Nieprawda. Tak tylko próbują nam wmówić media, kierując naszą uwagę na rozrywkowe tematy i sztuczny świat. Temu, że Polacy są nieczuli na ludzką biedę i nieszczęście, zaprzecza ich liczny udział w akcjach organizowanych nieprzerwanie przez instytucje charytatywne, w tym przez Kościół.
W samej tylko Warszawie do jadłodajni dla ubogich na darmowy ciepły posiłek podawany raz dziennie przychodzi mnóstwo osób. To nie tylko słynna jadłodajnia u Kapucynów na Miodowej, ale też inne, w tym mało znana stołówka zakonu rogacjonistów na warszawskiej Woli.
– Tym ludziom bez naszego wsparcia trudno byłoby przeżyć. Nocują w śmietnikach i altanach działkowych. Na rynku pracy, przy tak wysokim bezrobociu, nie mają szans – mówi o. Mateusz, rogacjonista, który przyjechał do Polski z Włoch pomagać najuboższym.
Wychodzącym ze stołówki wpycha do rąk zapasy z magazynu: chleb, mleko, makaron, kasze. Na później.
Jak przetrwać zimę i zasad pierwszej pomocy warszawscy bezdomni uczyli się w klasztorze oo. Kapucynów. Pomagał w tym Krzysztof Stelmach z Maltańskiej Służby Medycznej. Dawał wskazówki, w jaki sposób podczas mrozów mogą chronić siebie i innych. – Najważniejsze, by nie przebywać na dworze i nie pić alkoholu, jeśli chce się doczekać do następnego roku – tłumaczył.
Ubóstwo i wykluczenie społeczne są wynikiem nierówności, którym rząd nie przeciwdziała
| Fot. Dominik Różański
Zakonnicy jednak informowali, że najcenniejsza jest pomoc, której bezdomnym może udzielić każdy z nas. W czasie mrozów wystarczy nie wyrzucać ich z klatek schodowych i piwnic. W sytuacji, gdy państwowa pomoc jest organizacyjnie i finansowo niewydolna, a w dodatku przybywa jej podopiecznych, liczy się każda pomocna dłoń.
Ambasador od wykluczenia
Rok walki z wykluczeniem rozpoczęto w Unii z fasonem. W każdym kraju UE powołano Ambasadorów Europejskiego Roku Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym. Wybrano ich z grona osób, które albo aktywnie włączają się w działalność na rzecz społeczeństwa, albo same doświadczyły ubóstwa, przemocy lub wykluczenia społecznego. Często lokalnymi ambasadorami byli po prostu dyrektorzy centrów pomocy społecznej. Jednak zamiana nazwy z dyrektora na ambasadora była czystym splendorem, bo nie dawała większych uprawnień. Tym ludziom często kroiło się serce, gdy nie mogli przyjść z pomocą ubogim rodzinom tylko dlatego, że mimo postępującej inflacji od 2006 roku nie podniesiono progów dochodowych, dających prawo do świadczeń socjalnych. Ten rok był więc w Polsce proklamowany sobie a muzom.
Zadaniem Europejskiego Roku była również walka ze stereotypami i zbiorowym odbieraniem ubóstwa. „Opierając się na unijnych zasadach solidarności i partnerstwa, rok 2010 nawołuje do zdecydowanej walki z przyczynami ubóstwa, aby wszyscy członkowie społeczeństwa mogli odgrywać w nim pełną i aktywną rolę” – można było przeczytać w deklaracji.
Ale czy dla likwidacji przyczyn ubóstwa rząd zrobił, co należy? Otóż nie. Rząd niezobligowany w tym względzie żadną dyrektywą unijną niczego nie musiał, więc i niewiele zrobił. Nie chodzi tylko o zaniechanie w formach przeciwdziałania bezrobociu, które w minionym roku urosło do 12 procent. Nie chodzi tylko o to, że zasiłek dla bezrobotnych, odbierany już po sześciu miesiącach przeważającej liczbie osób, które straciły zatrudnienie, pozostaje mimo inflacji nadal na żenująco niskim poziomie. Przed biedą w Polsce nie chroni już nawet zatrudnienie. Raport Komisji Europejskiej przynosi szokujące wnioski. Zagrożenie biedą, mimo posiadania stałego zatrudnienia, dotyczy 13 procent dorosłych Polaków. Na Komisji Trójstronnej w składzie: rząd – pracodawcy ? związki zawodowe ustalona płaca minimalna wcale nie chroni przed ubóstwem. Trudno się dziwić, że kto może i daje radę, pracuje nawet na dwóch etatach. Ale żeby było więcej do dzielenia budżetowego tortu, rząd poprzez własne urzędy skarbowe nie potrafi nawet zebrać należnych podatków od przynoszących zyski dużych przedsiębiorstw. Płacą one tyle, ile uznają za stosowne, bo urzędnicy skarbowi często nie są w stanie wyliczyć zdolności podatkowych tych firm…
Dramatem jest, że pomocy państwa zostały pozbawione osoby najmniej zarabiające, których dochód przekraczał nieco 351 złotych na osobę w rodzinie. Tymczasem z badań Instytutu Pracy i Polityki Społecznej wynika, że dochody na tym poziomie oznaczają brak możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb, co prowadzi do wyniszczenia biologicznego organizmu. W Unii wyliczono, że w Polsce pomoc rodzinie należy po Bułgarii do najniższych w Europie. W tym miejscu warto przypomnieć, że po braku stabilizacji zawodowej sytuacja finansowa jest najczęściej wymienianym czynnikiem wpływającym na podejmowanie przez Polaków decyzji o założeniu rodziny i posiadaniu dzieci. A społeczeństwo funkcjonuje według zasady naczyń połączonych. Demografia to najważniejszy warunek stabilności systemu emerytalnego. Koło się zamyka.
Zapłacą dzieci
Ubóstwo i wykluczenie społeczne są wynikiem nierówności. Czyż nie jest ironią losu, że w Polsce, w której narodziła się „Solidarność”, a przypominana przez Jana Pawła II idea „jeden drugiego brzemiona noście” urosła do narodowego imperatywu, pojawiła się szeroka rzesza ludzi trwale marginalizowanych? Szczególnie tam, gdzie warunki sprzyjają utrwalaniu się bezrobocia i ubóstwa (osiedla pozostałe po upadku PGR-ów, regiony z monokulturą przemysłową) mamy często do czynienia z dziedziczeniem wykluczenia. Według definicji Komisji Europejskiej pułap ubóstwa to 60 procent przeciętnego wynagrodzenia w danym kraju. Komisja tłumaczy, że zarobki poniżej progu ubóstwa uniemożliwiają pełne uczestnictwo w życiu społecznym, gospodarczym i kulturalnym. W takiej sytuacji mówi się o wykluczeniu. . Wykluczenie społeczne to wedle socjologów brak lub ograniczenie możliwości uczestnictwa, wpływania i korzystania z podstawowych instytucji publicznych i rynków, które powinny być dostępne dla wszystkich, a w szczególności dla osób ubogich. Nie chodzi tu jednak tylko o nierówności dochodowe czy nawet majątkowe, ale o równy dostęp do możliwości, które określają szanse życiowe człowieka, dostęp do normalnego wychowania, dobrej edukacji, pracy i zabezpieczenia społecznego.
Warto wiedzieć, jakie grupy są w Polsce najbardziej zagrożone wykluczeniem z powodu ubóstwa. Analitycy „Pentoru” ustalili, że: kobiety samotnie wychowujące dzieci, długotrwale bezrobotni, ofiary patologii życia rodzinnego, dzieci i młodzież ze środowisk zaniedbanych, dzieci wychowujące się poza rodziną, niepełnosprawni i chronicznie chorzy, chorzy psychicznie, starsze osoby samotne, opuszczający zakłady karne, bezdomni i żyjący w bardzo trudnych warunkach mieszkaniowych imigranci i Romowie. Nie są to wszystkie grupy.
Po Roku Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym weszliśmy w kolejny rok. Czy wyciągnięto wnioski z licznych ubiegłorocznych konferencji dotyczących tych problemów? Skądże. Ekonomiści wskazują, że podniesienie podatku VAT najbardziej dotknie najuboższych i biedne rodziny. Od 1 stycznia stawka VAT z 7 do 25 procent wzrośnie na ubranka i obuwie dla dzieci. Ceny książek i podręczników z zerowym dotąd podatkiem zostaną obłożone 5-procentowym VATem. Z roku na rok coraz więcej dzieci pozbawionych jest wsparcia finansowego w formie tzw. świadczenia rodzinnego. Podobnie będzie w 2011 roku. Rodzina osiągająca dochody powyżej 504 złotych na osobę nie uzyska świadczenia rodzinnego na dziecko. W ubiegłym roku w ten sposób 650 tys. dzieci zostało pozbawionych tych zasiłków.
W politykę oszczędności na najsłabszych wpisuje się również pozostawienie na bardzo niskim poziomie zasiłku dla bezrobotnych, zmniejszenie zasiłku pogrzebowego oraz niższe dotacje na rehabilitację zawodową i społeczną osób niepełnosprawnych. Jednak nie dla wszystkich budżet jest oszczędny. W przyszłym roku wzrosną wydatki Kancelarii Sejmu (8,7 proc.), Senatu (8,8 proc.), Prezydenta (7,1 proc.) czy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (12,7 proc.).
Tak wygląda w Polsce sprawiedliwość społeczna.