Po pierwsze: nie ranić

2013/01/15

Obcowanie z nowoczesnymi środkami przekazu rozpoczął Kościół na krótko po upowszechnieniu się radiofonii. Pierwszym papieżem w historii, korzystającym regularnie z anteny radiowej był promotor postaci św. Franciszka Salezego, patrona ludzi mediów, Pius XI. To za jego pontyfikatu, w 1931 roku rozpoczęło swoją regularną pracę Radio Watykańskie.

W 1936 roku, przedstawiciele świata dziennikarskiego złożyli w Watykanie uroczysty hołd synowskiego oddania Ojcu Świętemu. W tym samym roku Stolica Apostolska zorganizowała specjalną wystawę prasy, na której reprezentowane były pisma i wydawnictwa ze wszystkich kontynentów.

Kolejne wielkie kroki wobec mediów podjęto za pontyfikatu Piusa XII, przypadającego na trudny okres wojny światowej i podziału globu na antagonistyczne bloki polityczne. Rządy tego papieża zbiegły się w czasie z powstaniem jednego chyba z najbardziej znaczących mediów współczesności – telewizji oraz z szybkim rozwojem filmu. W 1955 roku, Ojciec Święty skierował specjalne adhortacje apostolskie do pracowników kinematografii włoskiej oraz Międzynarodowej Unii Kinematografii i Federacji Dystrybutorów Filmowych, w których zwracał uwagę, że profesjonalne i dopracowane warsztatowo widowiska filmowe są narzędziami głoszenia chwały Bożej i potężnym środkiem do rozwoju intelektualnego człowieka.

Klara patronką telewizji

Wątki te rozwinął Pius XII w pierwszej w dziejach Kościoła encyklice poświęconej nowoczesnym środkom społecznego przekazu – Miranda prorsus, wydanej w 1957 roku. Szczególnym patronem wszystkich mediów audiowizualnych ogłosił on św. Archanioła Gabriela. W rozważaniach nad istotą środków społecznego przekazu, Ojciec Święty zauważał: Skoro tylko wynalazki te weszły w użycie Kościół przyjął je nie tylko z wielką radością, ale i z macierzyńską troską i czujnością, dążąc do tego, aby swoje dzieci, wchodzące na drogę postępu, uchronić od niebezpieczeństw (pkt 4). Samo pojawianie się wynalazków technicznych jest w jakimś sensie wynikiem działania Boskiej Opatrzności w historii.

Jednak od postępowania człowieka zależy, czy radio, telewizja i film, powstałe by ułatwiać nasze ziemskie życie, czynić je pełniejszym i pielęgnować dary wiedzy i mądrości, zostaną godziwie wykorzystane i spełnią Boże zamysły względem nas. Media były dla tego papieża swoistym narzędziem duchowej wymiany między ludźmi, a dysponujący nimi człowiek – współpracownikiem Boga w tej dziedzinie (pkt 27).

Myśli zawarte w Miranda prorsus wyznaczyły główny szlak myślenia Kościoła o nowoczesnych mediach. W ostatnim roku swojego pontyfikatu, papież ogłosił św. Klarę z Asyżu szczególną patronką niebieską telewizji.

Następca Piusa XII, bł. Jan XXIII miał świadomość błyskawicznego rozwoju mediów, gdy zwoływał obrady Soboru Watykańskiego II. Było to pierwsze wielkie zgromadzenia biskupów świata w historii, którego fragmenty obrad mogły być przekazywane jeszcze tego samego dnia w dowolny zakątek kuli ziemskiej. Tuż po rozpoczęciu obrad, 13 października 1962 roku, bł. Jan XXIII zwrócił się w następujących słowach do przedstawicieli światowych mediów, zebranych w Kaplicy Sykstyńskiej: Służycie prawdzie i tylko w miarę, jak jesteście jej wierni, odpowiadacie oczekiwaniom ludzi. Mówimy: ludzi – ludzi w ogóle, bowiem jeśli był czas, kiedy prasa docierała jedynie do małej grupy osób, to dziś jest oczywiste, że kształtuje ona i nadaje orientację myślom, uczuciom, dążnościom znacznej części ludzkości. Dlatego zniekształcanie prawdy przez organy informacyjne może mieć nieobliczalne skutki. Niewątpliwie wielka jest pokusa schlebiania gustom pewnej klienteli, zabiegania raczej o szybkość niż o dokładność, większego zainteresowania sensacją, niż obiektywną prawdą.

W swoich dokumentach, także sam Sobór Powszechny odniósł się do problematyki medialnej. Podpisany już przez nowego papieża, Pawła VI dekret soborowy Inter mirificia (O środkach społecznego przekazywania myśli) poparł rozwój wszystkich nowoczesnych technik medialnych. Dekret zaapelował też między innymi o powiązanie pracy w mediach z przykazaniem miłości bliźniego. Istnieje więc w społeczności ludzkiej prawo do informacji o tym, o czym ludzie, czy to pojedynczy, czy zespoleni w społeczności, powinni by wiedzieć, odpowiednio do warunków każdego. Właściwe jednak zastosowanie tego prawa domaga się, by co do przedmiotu swego informacja była zawsze prawdziwa i pełna, przy zachowaniu sprawiedliwości i miłości; poza tym, aby co do sposobu była godziwa i odpowiednia, to znaczy przestrzegała święcie zasad moralnych oraz słusznych praw i godności człowieka tak przy zbieraniu wiadomości, jak i przy ogłaszaniu ich. Nie każda bowiem wiadomość jest pożyteczna (rozdział I, pkt 5). Zwrócono też uwagę, na kwestie przedstawiania przez media złych aspektów życia ludzkiego: Omawianie, opisywanie czy przedstawianie zła moralnego również przy pomocy środków przekazu społecznego, może rzeczywiście służyć głębszemu poznaniu i analizowaniu człowieka. Przy użyciu odpowiednich form dramatycznych można przez te środki ukazać i uwypuklić wspaniałość prawdy i dobra. By jednak środki te nie przyniosły duszom szkody raczej niż pożytku, niech będą jak najściślej podporządkowane zasadom moralnym, szczególnie gdy chodzi o sprawy wymagające należytego szacunku lub takie, które w człowieku, osłabionym przez grzech pierworodny, mogłyby łatwo wzbudzić niskie pożądania (tamże, pkt 7).

Praktycznym wcieleniem w życie wskazań dekretu była powołana w 1964 roku przez Pawła VI specjalnym motu proprio In fructibus multis Papieska Rady Społecznych Środków Przekazywania Myśli (dzisiaj istniejącą pod nazwą Papieska Rada do spraw Środków Społecznego Przekazu).

Nie sposób przecenić olbrzymiej spuścizny wskazań i sugestii, jakie pozostawił ludziom mediów Jan Paweł II. Tradycją jego pontyfikatu stały się coroczne listy na Światowe Dni Środków Społecznego Przekazu, a także prace watykańskiej Rady ds. Środków Przekazu, która opracowała szereg takich dokumentów jak. Etyka w internecie czy Kościół a internet. W ostatnim w czasie swojej ziemskiej posługi liście do pracowników mediów, Ojciec Święty prosił: „Niech wykorzystują dostępne sobie środki do umacniania więzów przyjaźni i miłości, które wyraźnie świadczą o narodzinach Królestwa Bożego tu, na ziemi”.

Papież Benedykt XVI, poważnym zatroskaniem nad jednym z najważniejszych obszarów ludzkiej kultury i komunikacji wyraźnie kontynuuje linię swoich poprzedników. W liście na jubileuszowy, 40. ŚDSSP zauważa, że media ułatwiają wymianę idei i poglądów i służą zrozumieniu międzyludzkiemu, lecz także zawierają w sobie pewną dwuznaczność. Źle się dzieje, zdaniem Ojca Świętego, gdy media stają się celem samym w sobie, nastawionym jedynie na zysk, bez uwzględniania odpowiedzialności za dobro wspólne (…) .

Rola mediów dzisiaj

List abpa Stanisława Gądeckiego wpisuje się więc w troskę pasterzy lokalnych Kościołów w kwestiach środków społecznego przekazu. Posłanie nie ogranicza się jednak tylko do obszaru Archidiecezji Poznańskiej, skupiając się na uniwersalnej problematyce etycznej, o której rozumienie często jest trudno w nowoczesnych mediach, zarówno w Polsce, jak i na świecie. Jednym z podstawowych punktów odniesień używanych przez specjalistów od mediów jest dzisiaj krytykowane w liście Benedykta XVI do dziennikarzy słowo „zysk”. Pojęcie to, często tłumaczone dodatkowo za pomocą takich określeń jak „oglądalność”, „grupa docelowa” czy „kreowanie wizerunku”, sprowadza debatę o środkach przekazu na poziom zwykłej, komercyjnej rywalizacji produktów, które jak najszybciej i bezwarunkowo trzeba sprzedać „klientowi”. Jeżeli nie sprzedam ich ja, zrobi to mój konkurent. Gdy takie podejście do pracy mediów zaczyna dominować we współczesnej kulturze, nie sposób dziwić się eskalacji treści sprzecznych ze zdrową wizją życia na ekranach telewizorów i komputerów oraz szpaltach gazet.

Stąd abp Gądecki w swym liście stosunkowo mało miejsca poświęca dość oczywistym dzisiaj teoretycznym i technicznym stronom funkcjonowania środków przekazu, koncentruje się na sprawach etycznych. W pierwszym rozdziale Rola mediów zauważa się, że mogą one pełnić ważkie role we współczesnym społeczeństwie demokratycznym – wpływają na gospodarkę, zatrudnienie, handel, podnoszą poziom życia i usług świadczonych obywatelom. Skłaniają ludzi do podejmowania bardziej odpowiedzialnych i przemyślanych wyborów, nie tylko moralnych, ale również materialnych, wpływających na jakość ich codziennego życia.

Abp Gądecki zauważa też socjologiczną i psychologiczną rolę mediów:

Przynoszą także korzyść społeczeństwu, ułatwiając coraz bardziej świadomy udział obywateli w życiu politycznym. Jednoczą ludzi w dążeniu do wspólnych celów, a przez to pomagają im tworzyć i utrzymywać przy życiu bardziej autentyczne wspólnoty. (…) Dostarczają informacji o problemach i wydarzeniach, o osobach sprawujących urzędy i kandydujących na stanowiska publiczne. Pozwalają rządzącym porozumiewać się ze społeczeństwem szybko i bezpośrednio. Są ważnymi narzędziami kontroli publicznej, gdyż ujawniają przypadki niekompetencji, korupcji czy nadużycia zaufania, a zarazem wskazują przykłady kompetentnego i sumiennego działania w interesie publicznym.

(…) Są również ważnymi narzędziami oświaty na różnych etapach życia człowieka, od szkoły po miejsce pracy i zamieszkania.

Nie sposób jest też zdaniem arcypasterza poznańskiego przecenić znaczenie, jakie media odgrywają w kulturalnej, duchowej i wreszcie religijnej formacji człowieka. Umożliwiają mu zapoznanie się z wartościowymi dziełami sztuki, przyswojenie kulturalnego dziedzictwa wszystkich ludów Ziemi oraz bezpośrednie śledzenie ważnych wydarzeń z życia Kościoła.

Jaka odpowiedzialność

Po ogólnym omówieniu roli mediów w społeczeństwie, w kolejnym rozdziale listu, abp Gądecki wskazuje, że dzisiejsza debata o etyce mediów winna skoncentrować się przede wszystkim na tym, co dziennikarze robić powinni, a nie skupiać się tylko na negatywnej ocenie poczynań niektórych pracowników środków przekazu. Przypominając nauczanie Kościoła, poznański hierarcha wskazuje na trzy podstawy, na których powinna opierać się działalność pracownika mediów: zabieganie o prawdę, szacunek dla wrodzonej godności każdego bez wyjątku człowieka oraz pożytek społeczny.

Przy okazji pierwszego fundamentu prawdy, list zwraca uwagę: Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla przekazywania świadomych kłamstw. Chrześcijańscy pracownicy środków przekazu „mają do spełnienia zadanie prorockie, swego rodzaju powołanie: winni otwarcie występować przeciw fałszywym bogom i idolom współczesności, takim jak materializm, hedonizm, konsumpcjonizm, ciasny nacjonalizm”(Papieska Rada ds. Środków Społecznego Przekazu, Etyka w środkach społecznego przekazu, 31). Przede wszystkim jednak mają obowiązek i przywilej głosić prawdę – chwalebną prawdę o ludzkim życiu i przeznaczeniu, objawioną we Wcielonym Słowie…. (Jan Paweł II, Rozgłaszajcie to na dachach: Ewangelia w epoce globalnej komunikacji, Orędzie na XXXV Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, 24 stycznia 2001).

Słowa te nabierają szczególnego znaczenia właśnie dzisiaj, gdy jakże często w relacjonowanym przez media naszym życiu społeczno-politycznym spotykamy się z wzajemnymi zarzutami kłamstwa, mijania się z prawdą, manipulacji czy słynnego już „mataczenia”. Nie sposób nie zatrzymać się na dłużej nad gorącym wołaniem o prawdę w środkach społecznego przekazu, gdy raz po raz słyszymy o toczących się przewlekle procesach w sprawie o naruszenie czyjegoś dobrego imienia poprzez publikacje zamieszczane w mediach drukowanych czy elektronicznych.

Co do fundamentu szanowania godności człowieka list stwierdza: W medialnych przekazach trzeba ją zawsze wzmacniać a nie umniejszać. Z tego też powodu istnieją słuszne granice publicznego krytykowania i osądzania kogoś przez środki społecznego przekazu (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, = KKK 2497).

Zwróćmy uwagę, ileż to ludzkich dramatów może powodować celowe ranienie kogoś słowami płynącymi z mediów, pochopne publiczne oskarżanie czy w końcu, zwykłe żerowanie na czyimś dramacie, by później sprzedać go jako osiągający wysoką oglądalność „news”…

Wreszcie pożytek społeczny, ostatni fundament mini-kodeksu etycznego pracownika mediów. Dziennikarz, który rani moralnie i w jakikolwiek inny sposób społeczeństwo, które jest odbiorcą jego pracy, nie przyczynia się do uczynienia świata bardziej szczęśliwym.

„Istnieje więc w społeczności ludzkiej prawo do informacji o tym, o czym ludzie, czy to pojedynczy, czy zespoleni w społeczności, powinni by wiedzieć, odpowiednio do warunków każdego. Właściwe jednak zastosowanie tego prawa domaga się, by co do przedmiotu swego informacja była zawsze prawdziwa i pełna, przy zachowaniu sprawiedliwości i miłości; poza tym, aby co do sposobu była godziwa i odpowiednia, to znaczy przestrzegała święcie zasad moralnych oraz słusznych praw i godności człowieka tak przy zbieraniu wiadomości, jak i przy ogłaszaniu ich. Nie każda bowiem wiadomość jest pożyteczna”

Dekret soborowy „O środkach społecznego przekazywania myśli”.

Miłość a „grzechy medialne”

Dwa następne rozdziały listu – Milczenie, gdy miłość nakazuje mówić i Mówienie tego, co miłość nakazuje przemilczeć zwracają uwagę na to, że etyczne fundamenty pracy w mediach podporządkowane są naczelnej zasadzie życia chrześcijańskiego – przykazaniu miłości. To właśnie miłość uczy, że obraz świata, jaki tworzymy za pomocą słów i przekazujemy go później odbiorcom, musi być budowany w oparciu o cnotę roztropności. Ta zaś, nakazuje czasem co najmniej powściągliwość w publicznym wygłaszaniu sądów czy opinii. Roztropność nie może być jednak rozumiana fałszywie, jako letniość, rozwodnienie i zamazywanie prawdy. List zauważa: Mówienie powinno zawsze podnosić innych na duchu i dlatego słowa wyrażające życzliwość, dobroć, łagodność, serdeczność, uprzejmość, wytwarzające w środowisku ludzkim właściwy klimat, powinny być jak najczęściej wypowiadane. Zaniedbywanie tego jest uchybieniem miłości. Gdy ktoś nie potrafi pochwalić, pocieszyć, zachęcić do pracy, dodać odwagi, powiedzieć coś miłego, serdecznego, wprowadza tym samym chłodną atmosferę między ludzi. Grzechem byłoby milczenie, gdyby można było obronić kogoś niesłusznie oskarżonego, a tego się nie uczyniło.

W nowoczesnym tempie życia ludzki umysł nie jest w stanie magazynować tysięcy komunikatów, opinii i sugestii docierających do niego każdego dnia, bez przerwy, właśnie za pośrednictwem mediów. W tej sytuacji zdarza się, że to, co zostało powiedziane lub napisane wczoraj, dzisiaj staje się już odległą, bądź nawet niebyłą przeszłością. Jakże warto więc zatrzymać się nad tym, co przekazujemy innym i sprawdzić, czy jest powodowane troską o innych, czy tylko naszymi własnymi grzechami przeciwko miłości – egoizmem, pychą, czy dążeniem do „ugrania” czegoś kosztem bliźnich…

Z tych egoizmu bierze się też szerzenie nieprawdy i wszelka manipulacja: Niemoralne jest też manipulowanie ludzkimi ocenami po to, by wzbudzić niechęć do prawdy, do dobra i do ludzi szlachetnych, a zaufanie do zła i do ludzi szkodzących. Manipulacja polega na opisywaniu ludzi celowo dobranymi określeniami, które mają pobudzić innych do pozytywnego lub negatywnego ocenienia niezależnie od prawdy – pisze arcybiskup poznański.

Rozdziały te wskazują na jeszcze inne grzechy przeciwko miłości, jakie mogą pojawić się w mediach. Miłość powinna powstrzymywać człowieka nawet od wydawania osądów wewnętrznych, a tym bardziej od wyrażania ich swoimi słowami. Miłość pragnie bronić, usprawiedliwiać, tłumaczyć drugiego.(…) Szkodliwe mówienie może również dotyczyć prawdy i tego, co niepotrzebne.

W tym kontekście list zwraca uwagę na kwestię dochowania tajemnicy. Współczesne środki przekazu często mają do niej dość swobodne podejście. Tylko możliwość uniknięcia wielkiego zła lub krzywdy może zwolnić od obowiązku zachowania tajemnicy – przestrzega abp Gądecki.

Realizowanie przykazania miłości w mediach nie pozostaje też obojętne wobec problemu krytyki. Któż jest dzisiaj w stanie wyobrazić sobie tytuł prasowy, stację radiową czy telewizyjną, które nikogo by nie krytykowały, nie wytykały czyichś potknięć, błędów czy wręcz nie zwalczały poglądów przeciwnych swojej opcji… Jednak i tutaj list wskazuje na odpowiednią miarę rzeczy: „Krytyka może być pożyteczna lub szkodliwa. Przynosi pożytek, o ile wypływa z miłości, czyli gdy zmierza do dobra osoby krytykowanej lub do jakiegoś dobra wspólnego. Zazwyczaj istnieje szansa polepszenia czegoś, tylko wtedy gdy krytycznie ocenia się jakieś błędne postępowanie w obecności osoby, która się go dopuszcza. Niewłaściwe jest udzielanie komuś publicznej nagany wtedy, gdy miłość domaga się upomnienia brata w cztery oczy (por. Mt 18,15)”..

Grzechy medialne

W liście przypomina się, że „grzechami medialnymi” są również poniżająca ironia, kpina i ośmieszanie. W obserwowanych w życiu społecznym chaotycznych sporach, konfliktach i dezinformacji, warto byłoby „nieraz zamilknąć i nie odzywać się, aby nie ranić drugiego człowieka i nie zniechęcać do dobra swoimi uwagami.

Rozdział następny listu poucza, że jak każdy inny grzech, także „grzechy medialne”, czynione przy pomocy klawiatury komputera, kamery czy mikrofonu wymagają szczerego ich wyznania i zadośćuczynienia. Naprawienie poczynionej szkody musi się dokonać publicznie (np. poprzez jednoznacznie brzmiący komunikat z przeprosinami zamieszczony przez dziennikarza), lub też, jeżeli nie jest to już możliwe – w sposób ukryty.

Ostatnia część listu Komunikowanie dawaniem siebie uczula nas na wyrobienie w sobie świadomości, że społeczna komunikacja medialna w dobie dzisiejszego, planetarnego charakteru cywilizacji, jest nie tylko zwykłym, czy wręcz beznamiętnym przekazywaniem informacji. To jakby, patrząc na obraz Zbawiciela, dawanie siebie z miłości do drugich. Wydawanie siebie samego dla drugiego człowieka, który dzięki memu słowu będzie nie tylko lepiej lub gorzej poinformowany, ale stanie się bogatszy albo uboższy, lepszy lub gorszy – podsumowuje arcybiskup.

Komunikowanie się w sposób całkowity, przepełniony miłością i pełnym oddaniem, zawsze towarzyszyło przełomowym momentom historii zbawienia. Czyż bowiem nie był pierwszym „globalnym dziennikarzem” ustanowiony przez Piusa XII patron mediów, posłany do miasta galilejskiego, któremu imię Nazaret, do panny poślubionej mężowi, któremu imię było Józef, z domu Dawidowego, a imię panny Maryja (Łk 1, 26-28).

Warto więc, byśmy w refleksji nad mediami, które dzisiaj nam wszystkim – dziennikarzom, redaktorom, publicystom, jak i zwykłym czytelnikom i widzom tak spowszedniały, czasem męcząc wręcz zalewem informacji, doszli do tej perspektywy, z której widoczny jest horyzont tego, co Boskie i wieczne. Miejmy nadzieję, że list abpa Stanisława Gądeckiego okaże się nam w tym bardzo pomocny.

„Przynoszą także korzyść społeczeństwu, ułatwiając coraz bardziej świadomy udział obywateli w życiu politycznym. Jednoczą ludzi w dążeniu do wspólnych celów, a przez to pomagają im tworzyć i utrzymywać przy życiu bardziej autentyczne wspólnoty (…). Dostarczają informacji o problemach i wydarzeniach, o osobach sprawujących urzędy i kandydujących na stanowiska publiczne. Pozwalają rządzącym porozumiewać się ze społeczeństwem szybko i bezpośrednio. Są ważnymi narzędziami kontroli publicznej, gdyż ujawniają przypadki niekompetencji, korupcji czy nadużycia zaufania, a zarazem wskazują przykłady kompetentnego i sumiennego działania w interesie publicznym. (…) Są również ważnymi narzędziami oświaty na różnych etapach życia człowieka, od szkoły po miejsce pracy i zamieszkania ”.

Abp Stanisław Gądecki „List do dziennikarzy”

Łukasz Kobeszko

Artykuł ukazał się w numerze 04/2006.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej