POLSKA DROGA WSPÓLNOTY

2013/07/4
Łukasz Kobeszko

Polska kultura i historia pokazują, że godność osobowa i wolność jednostki najpełniej realizują się w doświadczeniu wspólnotowym

 

W 1964 roku, w związku ze zbliżającym się tysiącleciem chrztu Polski, w Rzymie opublikowano monumentalne, 10-tomowe dzieło „Sacrum Poloniae Millenium”, powstał e dzięki pracy jezuity o. Eugeniusza Reczka. W serii zawierającej najważniejsze dzieła polskiego piśmiennictwa chrześcijańskiego od wczesnego Średniowiecz, znalazły się teksty dwóch współbraci o. Reczka z epoki Baroku: oo. Franciszka Fenickiego i Jana Chomętowskiego. Kardynał Stefan Wyszyński po zapoznaniu się z ich pismami, przyznał, iż stanowią one wykładnię unikalnej, polskiej drogi przeżywania wiary i budowania relacji społecznych.

Polska teologia i filozofia wspólnotowa

Pisma oo. Fenickiego i Chomętowskiego koncentrowały się na popularnym wśród autorów barokowych nabożeństwie do Matki Bożej, widocznym chociażby w późniejszych o kilkadziesiąt lat pismach św. Ludwika Marii Grignon de Montfort. Nowością w tych rozważaniach była konieczność pełnego zawierzenia Bogu i Maryi nie tylko w aspekcie indywidualnym, ale również – o czym milczeli teologowie z Europy Zachodniej – na poziomie społecznym i wspólnotowym. Polskie zawierzenie nie kończyło się więc na perspektywie osobistego nawrócenia lub indywidualnej modlitwy. Fenicki i Chomętowski zwracali uwagę, że przestrzeń naszej wiary i wynikające z niej postawy społeczne dotyczą nie tylko nas samych, ale w tym samym stopniu naszych bliskich, rodzin, parafii, wsi, miast i osiedli, w końcu – ojczyzny. Polska teologia zawierzenia nie ogranicza się jedynie do osobistej więzi z Bogiem– bez wątpienia istotnej – ale wzywa do przemiany wspólnot, w którym przyszło nam żyć.

Na gruncie społecznym i historycznym ów wspólnotowy rys został wyniesiony przez naszych jezuitów z doświadczeń wspólnotowej Rzeczpospolitej szlacheckiej. Na ich myśl wpłynął także model polityki jagiellońskiej, nastawiony na pokojowe poszerzanie republikańskiej polis, dążącej do unii z pobratymczymi narodami słowiańskimi i środkowoeuropejskimi na zasadach „równi z równymi” oraz „wolni z wolnymi”. Odróżniał się on od zachodnioeuropejskiej, zbudowanej na filozofii Kartezjusza idei absolutnej autonomii i wolności jednostki. Filozofia ta, oddziałując na myśl chrześcijańską powstającą od okresu Renesansu we Francji, Hiszpanii, Włoszech lub Niemczech skierowała uwagę przede wszystkim na indywidualne, jednostkowe i egzystencjalne doświadczenie wiary, rezygnując z prób oddziaływania na sferę społeczną, gdzie faktycznie zaakceptowała ideę supremacji władzy świeckiej, symbolizowaną przez regułę „cuius regio, eius religio”.

Duchowe i polityczne doświadczenie polskiej wspólnoty łączące w sobie poszanowanie godności człowieka, wolności osobistej oraz zobowiązań wobec otaczającego nas świata i bliźnich stanowiło o wyjątkowości naszego eidosu (z gr.: naczelnej idei wiążącej daną wspólnotę) nie tylko na tle zachodniego, racjonalnego „filozofizmu”, ale również napierającego ze Wschodu kolektywizmu, tłamszącego godność człowieka i jego wolność przez brutalną opryczninę wprowadzoną przez cara Iwana Groźnego.

Polskie doświadczenie wspólnoty wypracowane przez demokrację szlachecką można scharakteryzować jako rodzinę wolnych i mających świadomość swojej godności obywateli, różniącą się od chaotycznego zbioru „wolnych” jednostek i całkowicie odmienną od trzymanej pod kolektywną opresją poddanych, mających budować siłę państwowego imperium.

Największa erupcja wspólnotowego doświadczenia wiary i obywatelskiej polis w polskiej kulturze i duchowości następowała niemal zawsze w momentach opresji zewnętrznej. Szczególnie znamienny był XIX wiek, gdy pod zaborami rozwijały się w naszym kraju niesłusznie przeciwstawianie sobie postawy mesjanistyczne i pozytywistyczne. Nakierowane były one nie na wymiar indywidualny, lecz zbiorowy. Polski mesjanizm odwoływał się do wspólnotowych doświadczeń pasjonizmu (cierpienia wspólnoty narodowej, najczęściej w wyniku jej grzechów), misjonizmu (wiary w misję duchową i cywilizacyjną społeczności) oraz millenaryzmu (rozumianego potocznie jako dążenie do budowy zrębów przesiąkniętego wiarą, sprawiedliwością i miłością Królestwa Bożego w świecie doczesnym). Pozytywizm zachęcał do działania zmieniającego kształt doczesnych wspólnot, dążąc do budowy sprawnie działających instytucji gospodarczych, naukowych i kulturalnych. Obydwa, dominujące przez całe XIX stulecie nurty myślenia w centrum stawiały nie tyle na konieczność walki o wolność osobistą, co na budowę trwałych więzi społecznych, fundowanych na różnych poziomach – rodzin, parafii, regionu i w konsekwencji – całej polskiej wspólnoty narodowej.

Ciekawy proces budowy polskiej wspólnotowości możemy dostrzec od połowy XIX wieku, gdy na ziemiach należących do trzech zaborów nastąpił niemal równocześnie wielki rozwój inicjatyw zmierzających do wzmocnienia duchowości wspólnotowej, jak i tkanki społecznej. Łączył on ze sobą pierwiastki nakierowanego na modlitwę vita contemplativa, jak i uwidaczniającego się w środowiskach miast, miasteczek oraz wsi vita activa, koncentrującego się na pomocy potrzebującym, edukacji oraz wychowaniu. W polskim krajobrazie pojawiły się wówczas takie postacie jak Urszula Ledóchowska i jej siostra Maria, Marcelina Darowska, Kazimiera Gruszczyńska, Róża Kolumba Białecka, Bogdan Jański, Edmund Bojanowski czy Honorat Koźmiński. Zakładając zgromadzenia zakonne i świeckie, próbowały one odbudować nadwątloną po stłumionych zrywach narodowych świadomość wagi małych wspólnot dla rozwoju całego społeczeństwa.


Siostra Marcelina Darowska, siostra Urszula Ledóchowska, Franciszek Stefczyk reprezentują proces budowy polskiej wspólnotowości w drugiej połowie XIX w.

Wspólnotowe dobro, wskazując szczególnie na nierozerwalną więź ekonomii z rozwojem osobowym człowieka, tworzyć zaczyna założyciel spółdzielczych kas samopomocowych w Galicji Franciszek Stefczyk. W Wielkopolsce czynią to samo księża Piotr Wawrzyniak i August Szamarzewski, na Śląsku Cieszyńskim – Józef Cichy. W drugiej połowie XIX wieku coraz bardziej aktywne stają się społeczności lokalne. W trzech zaborach powstają pierwsze jednostki ochotniczej straży pożarnej, rozwija się ruch ochronek dla sierot, czytelni, rozwijają się masowe ruchy trzeźwości. Powstają towarzystwa naukowe i przemysłowe, dążące do wzmocnienia potencjału intelektualnego i ekonomicznego Polaków, poprzez powstający ruch ludowy aktywizują się chłopi i rolnicy. Do wspólnototwórczej pracy przystępuje też, co zajmująco opisał Bohdan Cywiński w wydanej na początku lat siedemdziesiątych i wielokrotnie wznawianej książce „Rodowody niepokornych”, radykalna inteligencja o sympatiach socjalistycznych, niosąc słynny „kaganek oświaty” i pomoc medyczną ubogim warstwom społecznym. W dobie pozytywistycznej niechęci pomiędzy inteligencją a Kościołem, aktywność społeczna i poczucie związków ze wspólnotami lokalnymi pomogło zbliżyć się jej przedstawicielom, jak np. Stanisławowi Brzozowskiemu, do wiary i Boga.

Wspólnotowa szansa

Sukcesy, które w ciągu dwóch dekad swojego istnienia odniosła odrodzona II Rzeczpospolita wiązały się z pewnością ze wspomnianym, XIX-wiecznym wspólnotowym przełomem, który położył praktyczne podstawy pod konstrukcję polskiego społeczeństwa obywatelskiego. Wystarczy tylko zwrócić uwagę, jak prężnie rozwijał się ruch spółdzielczości mieszkaniowej i produkcyjnej, działalność związków zawodowych, organizacji sportowych, kobiecych, czy działające przy parafiach sodalicje mariańskie. II wojna światowa i okres komunizmu zadały dotkliwe straty polskiemu doświadczeniu wspólnotowemu. Paradoksalnie jednak, podobnie jak za czasów zaborów, urzędowo tłamszone po 1945 roku doświadczenie wspólnotowe zamanifestowało się z wielką mocą podczas tak znamiennych wydarzeń jak Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego z 1956 roku, rozpoczętej rok później peregrynacji kopii cudownego wizerunku MB Częstochowskiej po naszych parafiach, obchodów milenijnych w 1966 roku, trzech pierwszych pielgrzymek bł. Jana Pawła II do ojczyzny i narodzin „Solidarności”. Te już historyczne wydarzenia stanowiły jeden wielki renesans naczelnej polskiej idei, którą stanowi wspólnotowość.

W dzisiejszej dobie, to co własne i swojskie przedstawiane jest jako wsteczne i wstydliwe, to co lokalne jako nudne i prowincjonalne, a wszelkie wspólnoty, poczynając od rodziny, poprzez parafię, szkołę, grupę modlitewną, spółdzielnię mieszkaniową, struktury samorządowe, aż po wspólnotę narodową postrzegane są jako źródła opresji, zniewolenia lub w najłagodniejszej wersji – patologii i wielorakich nieprawidłowości. Liberalni ideolodzy przekonują, że jedyna droga rozwoju ludzkości biegnie przez nieskrępowaną realizację samego siebie lub nie dająca się zdefiniować wolność ograniczona równie enigmatyczną „wolnością innych”. Ale gdy zniszczymy w człowieku więzy wspólnoty łączące go z otoczeniem, opierające się na zaufaniu, przyjaźni i miłości, w przestrzeń ludzkich dążeń niczym zaraźliwe bakterie wejdą porażający swoją pustką egoizm lub mniej bądź bardziej jawna opresja, niszcząca naszą godność i wolność jako dzieci Bożych. Przez wieki wypracowaliśmy w naszej kulturze niepowtarzalną, oryginalną i na wskroś nowoczesną ideę otwartej i życzliwej człowiekowi wspólnoty. Umiejmy z tego doświadczenia korzystać, nie dając sobie wmówić, że wciąż nie nadążamy za tempem współczesności.

 

 

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej