Polskie dążenie do wolności

2013/07/3
zk

Polskie jesienne rocznice i okazje skłaniają nas do refleksji o sobie samych, naszym dziś i naszej przeszłości. Swoje dodają sąsiedzi wytykając nam ochoczo spóźnienie na wielki dramat dziejów, które podobno już się zakończyły.

 

W czasach zaś globalnej niestabilności każdy porządek wydaje się mało stabilny. Zarówno podniesienie przez komunistów walki społecznej, czy przez liberałów wzrostu ekonomicznego do rangi zasady powszechnie porządkującej, staje się zawodne i przynosi rozczarowanie, a może nawet coraz głębsze przekonanie o nieistnieniu takich zasad. W tej sytuacji konieczne staje się poszukiwanie innej zasady – polskości.

Bez polskości bowiem, bez Polski nas nie będzie, a nasze życie, tracąc przeszłość i przyszłość rozpłynie się, a my sami popadniemy w niewolę form życia zbiorowego, państwowego, które są nam obce.

Wybierając zatem polskość z jej jakże często niedoskonałą formą państwowości, wybieramy ją naprzeciw katastrofom i zbrodniom tego okropnego XX stulecia. I to powinno przynosić nam poczucie sensu w oparciu się na sobie, obejmując skończoność własnego życia i odnajdując własną egzystencjalną suwerenność – niepodległe istnienie, używając zaś arystotelesowskiej terminologii – istnienie autarkiczne.

Czyniąc zaś to konsekwentnie wybieramy pewien porządek historyczny – własne dzieje z ich skończonością, następstwem pokoleń, ciągłością przeciw globalnej bezformie, istnienie w czasie pomiędzy tymi, którzy byli przed nami i tymi, co przyjdą po nas. Wybieramy więc istnienie skończone, co trwa zapisane w dziejach narodu i w przyszłości.

Wybieramy także wolność, to znaczy możliwość wybierania pomiędzy przyszłymi możliwościami, opierając się na przeszłych doświadczeniach. Człowiek bowiem pozbawiony przyszłości i przeszłości traci poczucie sensu własnego istnienia. I ten wybór wolności staje się wyborem bardzo konkretnym.

W przeszłości wolność i suwerenność były podstawą Królestwa Polskiego. W trakcie naszych dziejów jest ona przenoszona na wszystkich Polaków. Bycie zaś Polakiem znaczy być wolnym i władcą samego siebie. Jest to doświadczenie tym cenniejsze, bo zostało obficie poświadczone przez ofiarę życia i krew. O tej wolności przypominają nam narodowi męczennicy. I my o nich przypominamy, wszak są oni obecni w naszej historii.

Wybierając polskość, wybieramy ją nie przeciw sąsiadom, innym narodom, ale przeciw globalnemu chaosowi, który zdaje się ogarniać prawie wszystko.

Jesteśmy wolni wobec Czechów, Ukraińców, Litwinów, Rosjan, Niemców, bo wolni możemy być tylko pośród narodów, które siebie potrzebują. Naszym wyborem zaś jest polska forma istnienia, która nie wyczerpuje się w sentymentach przeszłości symbolizowanych przez pobielane szlacheckie dwory, wiejskie chaty w rzędach, sielskie krajobrazy, często jakże nam drogie. Polskość bowiem obejmuje przeszłe i przyszłe nasze doświadczenia zapisane w poezji, muzyce, malowanych dziejach, filozofii, religii, dokonaniach techniki. I nie jest to opieranie się na abstrakcji, bo przecież doświadczaliśmy braku Polski, państwa dającego ludziom podstawowe oparcie i obronę. W to miejsce w naszym zbiorowym losie pojawiały się wywózki na Sybir, więzienia, tułaczki, mordy.

Czy zatem bylibyśmy, kim byliśmy, kim jesteśmy, gdyby nie nasza historia, gdyby nie walki o wolność ojczyzny podejmowane przez kolejne pokolenia Polaków, gdyby nie walka o prawo do własnego języka, religii.

Mrzonki o końcu historii, a więc i końcu historii narodów przemijają. A nam przychodzi ufać, że dawne zagrożenia, rozbiory, rugi, wywózki, jakich doświadczali nasi przodkowie nie powtórzą się. Ale przecież może się zdarzyć, że trzeba będzie szukać obrony pod skrzydłami państwa polskiego przed zagrożeniem, jeśli nie militarnym to ekonomicznym, duchowym i niewiadomo jakim jeszcze.

Polska jest nam potrzebna nie tylko, jako obrońca w momentach zagrożeń, ale też, jako dziedzina naszego zakorzenienia i tożsamości z językiem, niepowtarzalną literaturą, naszą jedyną w swoim rodzaju historią z jej sukcesami, krzywdami, nędzą, zwycięstwami, klęskami, męczeństwem, ale i małodusznością. Nie tylko wielkimi wydarzeniami, ale i małymi, o których pamięć przenosi się w rodzinach, nawet tymi, o których nawet się już nie pamięta. Ale to wszystko Polskę stanowi, nasze dziedzictwo.

Polska to również pokolenia, które po nas przyjdą. I dobrze by było, abyśmy pozostawili im tę ziemię im przyjazną, nie zniszczoną naszą bezmyślnością.

Jak pisał Cyprian Kamil Norwid „Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek”. Chodzi więc również o to, aby ci z nas, od których realnie niewiele zależy przyczyniali się do tego, aby nasze państwo było sprawiedliwe i przyjazne nam wszystkim, aby w naszym kraju było coraz więcej życzliwości, dbałości o nasze dobro wspólne, coraz mniej brutalnej realizacji egoistycznie pojmowanych interesów. I to jest powinność zwłaszcza tworzących prawo i sprawujących rządy, ale i nas wszystkich.

Chodzi o spełnianie polskiego losu zgodnie z obywatelskimi cnotami, a to oznacza znajomość historii i słabości człowieka, i świadomość mniejszych zagrożeń, ale i tego, że mogą się zdarzyć czasy wymagające ofiary najwyższej, którym trzeba sprostać. Trzeba więc bardziej codziennego czynu niż uwodzicielskiej melodii sarmackiej melancholii wygrywanej na czarodziejskim flecie.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej