Pościć – ale przede wszystkim kochać

2013/01/14

Jaki sens ma podejmowanie postu? Mówi się, że może być on pomocą w życiu duchowym. W jakim sensie? Czy sama modlitwa nie wystarczy?

Fot. Archiwum

Odpowiada: o. Józef Augustyn

Sam Chrystus mówi o potrzebie postu w życiu duchowym. On, który najlepiej zna człowieka, daje świadectwo, iż ludzkie serce z wielkim trudem otwiera się na Boga. Stąd też potrzebne są – obok modlitwy – także inne środki duchowe. Jezus mówi, że istnieje pewien rodzaj złych duchów, które wyrzuca się tylko modlitwą i postem (Mt 17, 21). Do modlitwy Chrystus dołącza właśnie post. W spotkaniu z Bogiem na modlitwie angażujemy nasze serce, umysł i wolę. Poprzez post angażujemy zaś nasze ciało. Ciało również jest darem Boga, należy do Niego i poprzez nie możemy Go szukać. Nasze gorliwe modlitwy przy jednoczesnym hołdowaniu pożądliwości ciała bywają nieraz bardzo dwuznaczne.

Post możemy określić jako modlitwę ciała. Postem potwierdzamy autentyczność naszych modlitewnych wysiłków umysłu, serca i woli. Post i modlitwa stanowią więc pewną harmonijną całość. W pewnych chorobach duszy post bywa bardzo skutecznym lekarstwem. Zdarzają się bowiem w naszym życiu chwile, w których ogarnia nas szczególna duchowa ułomność moralna i opanowuje ogromne wewnętrzne lenistwo. Odczuwamy wówczas niesmak do spraw duchowych. Wszystko, co duchowe, rodzi w nas opór i niechęć. W takich momentach budzą się też stare namiętności, które jeszcze do niedawna wydawały się wygasłymi wulkanami.

Innym razem ogarnia nas jakieś wielkie rozżalenie i gniew na ludzi. I choć wstydzimy się może do tego przyznać, gdzieś na dnie duszy budzi się pycha czy chęć zemsty. Jeszcze innym razem doświadczamy, iż nasze życie jest niezwykle trudne. Wydaje się ono ciężarem nie do udźwignięcia. Rodzi się wówczas cichy żal do Boga.

Nierzadko w dialogu kierownictwa duchowego słyszę szczere wyznania, które świadczą o paraliżu ludzkiej woli: „Ja naprawdę nie mogę z nim rozmawiać, on mnie przecież zdradził. Jak mogę mu przebaczyć?”. „Tyle razy próbowałem, proszę mi wierzyć, ale ten nałóg jest ode mnie silniejszy. Chciałbym zaufać Panu Bogu, ale nie wiem, jak to zrobić”. Są to zwykle bardzo szczere słowa. Wyrażają one jednak jakieś wielkie zniewolenie wewnętrzne, paraliż ludzkiej woli i rozumu. Kiedy człowiek nie potrafi pomóc sobie rozumem i wolą, wówczas aby pokonać ów trudny stan, może posłużyć się jeszcze własnym ciałem. Jeżeli nie umie modlić się nasz duch, może modlić się nasze ciało. W sytuacjach, gdy bywamy sparaliżowani naszymi rozlicznymi demonami, które zamykają nas na Boga, dobrze jest posłuchać Jezusa i wspomóc naszą modlitwę postem.

Bardzo długa tradycja duchowości chrześcijańskiej pokazuje, iż doświadczenie głodu fizycznego pomaga człowiekowi w pokonywaniu ludzkich namiętności oraz w otwieraniu się na Boga. Wielu Ojcom pustyni udawało się przyzwyczaić swój organizm do tego, aby wystarczył im jeden posiłek dziennie. Są to oczywiście bardzo wyjątkowe doświadczenia. Dosłowne naśladowanie ich byłoby dziś nieroztropnością. Warto jednak je znać, gdyż ukazują one, jak ciało i duch mogą ze sobą harmonijnie współdziałać.

Doświadczając głodu fizycznego, człowiek głębiej rozumie głody duchowe. Kiedy ciało doświadcza braku pokarmu, duch lepiej rozumie brak łaski. Człowiek głodny staje się także pokorny, nie wstydzi się prosić. Czując głód fizyczny, lepiej rozumie, że Bóg ze swoją miłością jest pierwszym pokarmem człowieka. W ten sposób post – podobnie jak modlitwa – staje się drogą do otwarcia się na Boga i Jego miłość.

Dzięki postowi możemy wprowadzać harmonię pomiędzy ciałem a duchem. Praktykowanie postu wprowadza w nasze pożądania zmysłowe rozum i porządek. Kiedy jesteśmy zdolni do zapanowania nad głodem, stajemy się też silniejsi i bardziej wytrwali w różnorakich pokusach, które podsuwają nam nasze nieprzezwyciężone jeszcze namiętności i żądze. Post nie jest bynajmniej wymierzony przeciwko człowiekowi i jego ciału. Wręcz przeciwnie, pozwala zajaśnieć godności człowieka, także godności jego ciała.

Post nie może być jednak praktyką pobożną samą dla siebie. Nie można też usiłować za pomocą umartwień i postów zdobywać doskonałości o własnych ludzkich siłach. Post, podobnie jak inne umartwienia cielesne, bez pogłębionej wewnętrznej motywacji nie ma żadnego duchowego znaczenia. Św. Paweł mówi: Gdybym (…) ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże (1 Kor 13, 3). Pan Jezus negatywnie ocenia post faryzeuszy, którzy uczynili z niego środek samozbawienia. Post jest jedynie wsparciem dla serca, które poprzez dialog i modlitwę szuka Pana Boga.

Umartwienia postne winny być roztropne: nie mogą prowadzić do wyniszczania ciała. Człowiek, który chciałby praktykować jakieś dłuższe nadzwyczajne posty, potrzebuje doświadczonego kierownika duchowego. Posłuszne poddanie się przewodnikowi staje się ważną pomocą w oczyszczeniu motywacji przy podejmowaniu praktyk postnych. W każdym rodzaju modlitwy – także modlitwy ciała, jaką jest post – decydujące jest wewnętrzne ukorzenie się przed Bogiem, zaufanie Jemu oraz otwarcie się na Jego miłość.

Artykuł ukazał się w numerze 03/2006.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej