Proboszcz ze Skrzynna

2013/07/3
Rafał Natorski

Ks. Henryk Kołodziejczyk, proboszcz parafii św. Szczepana w podradomskim Skrzynnie od kilkunastu lat hoduje ryby, które w grudniu rozdaje potrzebującym. Bibliotekę Księdza Proboszcza wypełniają pamiątki z jego licznych wypraw. Dotarł bowiem do najodleglejszych zakątków naszej planety, od Australii po Kanadę i Brazylię.

 

Z okna biblioteki proboszcza rozciąga się piękny widok na stawy hodowlane. To jedno z „ukochanych dzieł” ks. Kołodziejczyka. Jego przygoda ze Skrzynnem rozpoczęła się w 1986 roku. Wtedy został mianowany proboszczem parafii pod wezwaniem św. Szczepana. W miejscowych księgach oraz archiwach diecezji radomskiej i sandomierskiej często pojawiały się informacje o stawach, które przed wiekami były źródłem dochodów proboszcza. Na Radomierzu (ówczesna nazwa Radomki) działał młyn a nawet browar. Kiedy pojawił się w Skrzynnie po stawach nie został już nawet ślad. Jednak nad rzeką nie dało się pospacerować, teren był bagnisty. Postanowił odtworzyć stawy.

Swoim pomysłem zaraził okolicznych mieszkańców. Na początku lat 90-tych wspólnymi siłami wykopali 1,5 hektara stawów. Przy okazji odnaleziono kilka źródeł. Woda jest tu znakomita. Znakomita skrzynecka woda jest jedną z tajemnic smaku ryb hodowanych przez księdza Kołodziejczyka. Stawy są zasilane i cały czas filtrowane przez Radomkę. Karpie karmimi się tu tylko pszenicą. Dzięki temu ryby są zupełnie inne niż te sprzedawane w supermarketach. Doceniają to smakosze, którzy przyjeżdżają do Skrzynna po karpie nawet z Warszawy.

Jednak zdecydowana większość ryb ze Skrzynna trafia na wigilijne stoły w domach ubogich rodzin i licznych jadłodajniach na terenie całego kraju. Ksiądz większość karpi po prostu rozdaje. Hodowla nie przynosi dochodu, a największym zyskiem jest radość biednych ludzi. Okres świąteczny to przecież czas, w którym trzeba coś dać od siebie. I tak zostałem „księdzem od karpi” – śmieje się kapłan.


Ksiądz od karpi
| Fot. Rafał Natorski

Grudzień jest zwieńczeniem wielomiesięcznej pracy na skrzyneckich stawach. Opiekę nad nimi sprawują okoliczni mieszkańcy. I nie jest to łatwe zajęcie. Karpiom w czasie ich krótkiego, zwykle 2-letniego życia, nie brakuje problemów. Chętnych na skosztowanie ich delikatnego mięsa jest wielu – czaple, wydry, bobry.

Jednak największym zagrożeniem karpi pozostaje człowiek. Gospodarstwo w Skrzynnie nękają kłusownicy. – Niestety wciąż pokutuje mentalność z czasów PRL-u. Brakuje poszanowania własności, a niektórym wydaje się, że wyłowienie kilku ryb to nie jest kradzież – ks. Kołodziejczyk.

W stawach królują karpie, ale pojawiają się również inne gatunki. Z Radomki wpływają sandacze, okonie i szczupaki. – Czasem zawożę ryby do Warszawy i rozdaję na uczelni – opowiada ks. Kołodziejczyk, który jest adiunktem w Katedrze Polityki Społecznej Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Na zajęciach ze studentami pomagają mu doświadczenia z podróży po świecie. – Napatrzyłem się na ludzką biedę. Także pomagając ubogim ludziom w naszym kraju mogę łączyć praktykę i teorię nauk społecznych – mówi.

Naukową atmosferę można poczuć również w Skrzynnie. Kilka razy w roku do małej miejscowości pod Radomiem zjeżdżają profesorowie UKSW. „Henrykówkę”, czyli ośrodek nazwany od imienia proboszcza odwiedzają też studenci i klerycy, którzy szukają spokoju oraz skupienia.

Ks. Kołodziejczyk jest również niezrównanym rekolekcjonistą. Dotychczas przeprowadził kilkaset sesji misyjnych w całej Polsce. W Radomiu niewiele zostało parafii, w których nie prowadziłby rekolekcji. Za swoją działalność otrzymał wiele wyróżnień, został m.in. uhonorowany amerykańską nagrodą Henry Forda.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej