Z Anną Rastawicką, świadkiem życia i działalności pasterskiej Prymasa Tysiąclecia rozmawia Artur Stelmasiak
Czy kard. Wyszyński jest postacią znaną współczesnemu pokoleniu Polaków?
Sądzę, że mało kto zdaje sobie w pełni sprawę z jego posłannictwa w Kościele i w życiu narodu. Wciąż jeszcze żywe jest przekonanie o jego wielkości i zasługach, ale szczegóły tej wielkości mocno już zatarł czas. A Prymas nie zasługuje na to, aby być zapomnianym. Ojciec Święty Jan Paweł II prosił abyśmy nie zmarnowali tego dziedzictwa, które pozostawił Prymas Tysiąclecia.
Tysiąclecia. Jak można określić jego rolę w czasach komunistycznego zniewolenia?
Niektórzy porównują go do Mojżesza. Mówią, że tak jak prorok przeprowadził swój naród przez Morze Czerwone, tak Prymas, mocą Bożą, przeprowadził Kościół polski i rodaków przez okres komunizmu. Uważał, że straciliśmy już tyle krwi, że nie można sobie pozwolić na kolejne powstania i ciągłą walkę zbrojną. Podkreślał, że dalszy upływ polskiej krwi mógłby być zabójczy dla narodu. Dlatego bezustannie apelował o pokój i dialog społeczny. Mówił, często, że gdyby z jego winy stracił życie choć jeden człowiek, nigdy by sobie tego nie darował. Twierdził, że nawet najsłuszniejsze racje, nie usprawiedliwiają prowokowania do rozlewu krwi. Każdy człowiek i jego życie jest bowiem wielką wartością.