Prymasowskie Wadowice

2013/07/2
Artur Stelmasiak

Zuzela to malownicza nadbużańska wieś położona na granicy Mazowsza i Podlasia, między Nurem a Małkinią. To właśnie w takim rodzinnym i wiejskim krajobrazie kształtowała się osobowość przyszłego Prymasa Tysiąclecia. Tu kształtów nabierał jego światopogląd, rodziła się wiara i miłość do ojczyzny. 3 sierpnia będziemy obchodzić okrągłą 11 0. rocznicę urodzin sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego.

 

Tutaj, w tej rodzinie parafialnej podwójnie się narodziłem: z ciała i krwi mej Matki i z Chrystusowej Krwi w sakramencie chrztu. Są to więzy potężne. Czuję się wielkim dłużnikiem wobec ziemi, której chleb jadłem od dzieciństwa, i wobec wszystkich, wśród których żyłem – tak swoją rodzinną ziemię wspominał Prymas Tysiąclecia podczas wizyty 13 maja 1971 r. w rodzinnej Zuzeli. Często wracał do niej, wspominając, jak tu dorastał, uczył się i przygotowywał, wówczas jeszcze nieświadomie, do wielkich zadań, które powierzył mu Bóg.

Jak u państwa Wyszyńskich

Dojeżdżając do Zuzeli, na skraj wsi, widzimy tablicę informującą, że właśnie tu, w Roku Pańskim 1901, urodził się sługa Boży Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński. W centrum tej niewielkiej miejscowości usytuowany jest neogotycki kościół, przy nim pomnik księdza kardynała, a po przeciwnej stronie ulicy Muzeum Lat Dziecięcych Prymasa Tysiąclecia.

W drewnianym budynku muzeum są trzy pomieszczenia. Ten niewielki domek pamięta czasy małego Stefka Wyszyńskiego, który mieszkał wraz z rodziną w bardzo podobnym budynku kilka merów dalej. Jego ojciec Stanisław był organistą w parafialnym kościele, dlatego też cała rodzina Wyszyńskich mieszkała w organistówce blisko świątyni. Muzeum Lat Dziecięcych Prymasa Tysiąclecia zostało umieszczone w szkole, do której uczęszczał mały Stefan. W jednej z izb drewnianego budynku została zrekonstruowana szkolna sala. W dokładnie odtworzonej klasie z początku XX wieku na ścianie wisi jeszcze portret cara Mikołaja II oraz rosyjskie mapy. Zuzela znajdowała się wówczas w zaborze rosyjskim. Nie dość, że dzieci uczyły się niemal wszystkich przedmiotów w języku rosyjskim, to nawet kartoteka parafialna była prowadzona w języku zaborcy.

Fot. Artur Stelmasiak

W następnych dwóch pomieszczenia muzeum znajduje się rekonstrukcja domu rodzinnego prymasa Wyszyńskiego. Został tu zaaranżowany pokój gościnny. Na jego ścianach można zobaczyć stuletnie wizerunki Matki Bożej Ostrobramskiej i Częstochowskiej. To przed nimi klękała rodzina Wyszyńskich do porannej i wieczornej modlitwy. Wspólną modlitwę prowadził zawsze ojciec. Ksiądz kard. Wyszyński, choć przyznawał, że jako dziecko wcale nie był skory do modlitwy, wspominał, że budząc się, często się zastanawiał, patrząc na „obie Matki Boże”, dlaczego jedna jest „czarna”, a druga „biała”.

Kolejną lekcją wiary dla małego Stefka była też lektura Żywotów świętych. To jedyna autentyczna książka z rodzinnej biblioteczki rodziny Wyszyńskich, która zachowała się w muzeum. W pokoju można też podziwiać instrument, na którym niegdyś grał ojciec przyszłego prymasa. Liczne dewocjonalia, meble, obrusy czy zasłony były zbierane i ustawiane tak, aby jak najwierniej oddać atmosferę domu rodzinnego Stefanka. W dokładnym odtworzeniu tego mieszkania pomagały żyjące jeszcze kilkanaście lat temu siostry prymasa Wyszyńskiego. Zadbały o to, aby muzeum było jak najwierniejszym odzwierciedleniem tego, co zapamiętały ze swojego dzieciństwa. W trzecim pomieszczeniu, kuchni, można zobaczyć – tak jak kiedyś u państwa Wyszyńskich – zastawiony stół. Obok znajduje się wiekowa, drewniana kołyska, a przy piecu ponadstuletnie sprzęty kuchenne.

Jak Stefek kościół budował

Po przeciwnej stronie muzeum usytuowany jest neogotycki kościół z 1913 r. Na początku XX wieku przy jego budowie Stefan Wyszyński, wówczas uczeń szkoły w Zuzeli, pomagał nosić cegły. W kościele znajduje się też oryginalna chrzcielnica, przy której został ochrzczony tuż po urodzeniu. Przeniesiono ją ze starego, XVII-wiecznego kościółka, który w czasach dzieciństwa przyszłego prymasa był kościołem parafialnym.

Przed wejściem do kościoła znajduje się pomnik Prymasa Tysiąclecia. Został on odlany ze spiżu według projektu rzeźbiarza Leona Machowskiego. Monument pobłogosławił papież Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do ojczyzny w czerwcu 1987 r. Jesienią tego roku został uroczyście odsłonięty w Zuzeli. Za pomnikiem stoi pamiątkowa dzwonnica, którą wybudowano w 1994 r. na 70-lecie kapłaństwa księdza prymasa. Dzwony otrzymały imiona trzech wielkich polskich kapłanów: Jana Pawła II, kard. Stefana Wyszyńskiego i ks. Jerzego Popiełuszki. Na co dzień jest używany najmniejszy dzwon księdza Popiełuszki, a w niedzielę – średni kardynała Wyszyńskiego, a wszystkie trzy naraz można usłyszeć tylko w Boże Narodzenie i Wielkanoc.

Chociaż okres zuzelski był krótkim epizodem w życiu księdza prymasa (obejmował lata 1901-1910), sam kardynał Wyszyński często powtarzał, że najwięcej nauczył się w swojej rodzinie. Zapewne był to jeden z najszczęśliwszych okresów jego życia, ponieważ obejmował beztroskie dzieciństwo, kiedy jeszcze żyła jego matka.

Nadbużańskie szlaki Młode małżeństwo Stanisława i Julianny Wyszyńskich sprowadziło się do Zuzeli w 1900 r. Ojciec przyszłego prymasa dostał w parafii posadę organisty. Państwo Wyszyńscy mieszkali w organistówce, w domu należącym do parafii. Jest on usytuowany kilkanaście metrów od byłej szkoły podstawowej, do której uczęszczał młody Stefan, a gdzie obecnie mieści się siedziba muzeum. Z okien roztaczał się widok na malowniczą rzekę Bug. Ksiądz prymas wspominał w późniejszych latach, że „pamięta pierwsze po obudzeniu wejrzenie przez okno na niedaleki Bug, którym płynęły berliny ze zbożem, świecąc z daleka białym płótnem żagla”. Taki był klimat domu rodzinnego państwa Wyszyńskich, takie były pierwsze wzruszenia małego Stefana i pierwsze zapamiętane wydarzenia. W rodzinnym i wiejskim krajobrazie kształtowała się osobowość przyszłego prymasa, światopogląd, rodziła się wiara i miłość do ojczyzny. Stefan Wyszyński miał zaledwie kilkadziesiąt metrów do kościoła czy na plebanię, do ówczesnego proboszcza księdza Antoniego Lipowskiego. Całe życie rodzinne było ściśle związane z kościołem.

Powstanie Zuzeli wiąże się ze spławem drewna, zboża i innych towarów. Pierwsze źródła pisane wymieniają Zuzelę już w 1161 r. jako wieś darowaną klasztorowi Kanoników Regularnych w Czerwińsku nad Wisłą przez Henryka – księcia mazowieckiego. Około 1239 r. figuruje ona w dokumencie Konrada Mazowieckiego jako dobrze rozwinięta osada z targowiskiem, położona przy przeprawie przez Bug na szlaku łączącym Mazowsze ze Wschodem. 10 lipca 1448 r. w Zuzeli została erygowana parafia. Miejscowość miała wtedy prawa miejskie, które utraciła bezpowrotnie w 1648 r. Bug miał istotny wpływ na rozwój Zuzeli. Gdy parafia obejmowała jeszcze tereny zza Buga, wierni przypływali łodziami na niedzielną mszę. Mały Stefan ze swoim ojcem także pływał po rzece, dostarczając w ten sposób pomoc dla ubogich.

Zuzela zmieniła się od czasów, gdy mieszkał w niej mały Stefan. Dziś z jego domu rodzinnego, czyli organistówki, już nie byłoby widać leniwie płynącego Bugu. Rzeka zmieniła koryto, przepływa dalej, a między domem Wyszyńskich i rzeką wybudowano nowy kościół. Stary stał w innym miejscu i nie zasłaniał widoku na rzekę z organistówki. Tradycyjny dom parafialnego organisty został odbudowany po wojnie. Teraz mieszkają w nim siostry zakonne; jedna z nich jest – tak jak ojciec prymasa – organistką, a druga opiekuje się muzeum. W Zuzeli jest bardzo mało dzieci. Rozwiązano nawet szkołę podstawową.

Z Zuzeli do Andrzejewa Po opuszczeniu Zuzeli w 1910 r. rodzina Wyszyńskich udała się do pobliskiego Andrzejewa. Była tam większa parafia i – co się z tym wiązało – wyższe uposażenie oraz lepsze warunki mieszkaniowe dla powiększającej się rodziny organisty. Julianna i Stanisław spodziewali się szóstego dziecka. Wkrótce po przeprowadzce urodziła się Zofia. Niestety, matka się rozchorowała i umarła, a po jakimś czasie zmarła także córeczka. To było traumatyczne przeżycie dla dziewięcioletniego chłopca. Po tym doświadczeniu zaczął częściej zwracać się do Matki Niebieskiej, której później zawierzył swoją posługę. Lepiej też zaczął rozumieć swojego ojca, który często modlił się przed wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej.

„Wiele razy znajdowałem mojego Ojca, którego Bóg obdarzył głęboką religijnością i darem modlitwy, właśnie tutaj, przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej” – wspominał Prymas Tysiąclecia. Gdy tylko miał okazję, przyjeżdżał na grób matki na parafialnym cmentarzu w Andrzejewie oraz modlił się w miejscowym kościele, prosząc księży, by pamiętali o jego matce.

W Andrzejewie Stefan również trafił do carskiej szkoły. Codziennie oprócz modlitwy nauczyciel kazał im śpiewać „Boże cara chrani”. W parafialnym kościele Stefan Wyszyński przyjął I Komunię świętą i coraz częściej zaczął służyć do mszy przy księdzu Józefie Dmochowskim. Początkowo chciał sobie u niego wyrobić lepszą opinię, bo był rozbrykanym chłopcem i podpadał proboszczowi. Pewnego razu w czasie zbierania na tacę przez proboszcza zaczął rzucać z chóru grochem. Ksiądz ściągnął go na dół za ucho i stwierdził, że z tego Wyszyniaka to chyba nic nie wyrośnie. Bardzo to zabolało ambitnego chłopca. Na przekór temu, co twierdził ksiądz, jednak coś wyrosło.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej