Katarzyna Kakiet |
Kardynał Stefan Wyszyński już w pierwszym swoim liście pasterskim napisał: „Nie jestem ani politykiem, ani dyplomatą, nie jestem działaczem ani reformatorem. Jestem natomiast ojcem Waszym duchowym, pasterzem i biskupem dusz Waszych, jestem apostołem Jezusa Chrystusa”. Chciał być postrzegany przede wszystkim jako duszpasterz narodu, głosiciel nauki Chrystusa i człowiek, który wciela w życie Ewangelię.
Jego wizja Kościoła opierała się na przekonaniu, że całokształt życia społecznego powinien opierać się na poszanowaniu godności osoby ludzkiej i nieustannym dążeniu do osiągnięcia wspólnego dobra. Godność człowieka była dla prymasa punktem wyjścia do rozważań o rodzinie, społecznościach lokalnych i narodzie. Kardynał Wyszyński wiedział, że aby podźwignąć Polskę do życia, dać ludziom nadzieję, pozwolić im się otrząsnąć z tragedii II wojny światowej i wyzwolić ich z marazmu, jakim zostali ogarnięci pod wpływem nowego ustroju, musi skierować swój wysiłek na pracę u podstaw: „Męczeństwo jest, niewątpliwie, wysoce zaszczytne, ale Bóg prowadzi Kościół nie tylko drogą nadzwyczajną – męczeństwa, ale i zwyczajną pracą apostolską. […] dziś nam potrzeba innego rodzaju męczeństwa – męczeństwa pracy, a nie krwi”. W pracy apostolskiej należało sięgnąć do źródeł, trafić ze słowem Bożym przede wszystkim do rodzin mających wpływ na kształtowanie zarówno jednostek, jak i będących częściami składowymi całego narodu. Z kolei, żeby trafić do rodzin, niezbędna była ewangelizacja parafii.
Podstawowa komórka wiary
Parafia to „mała cząstka Kościoła Powszechnego w ramionach Kościoła diecezjalnego […] wszczepiona w miłość Chrystusową, bo z niej żyje, działa, ożywia, uświęca i miłością jednoczy całą rodzinę parafialną, która jest dla nas matką życia Bożego” – nauczał Wyszyński. O rodzinie parafialnej mówił, że „jest to jedyna społeczność, która przekracza próg doczesności i wiąże nas mocami trwałymi na życie nieprzemijające”. Celem istnienia parafii i jej życiem powinna być ofiarna miłość, która wymaga poświęcenia, służby i wrażliwości na otoczenie. W parafii ważny jest każdy człowiek. Parafia jest nastawiona na służbę wszystkim potrzebującym bez wyjątku.
12 maja 1946 r. na Jasnej Górze ks. Stefan Wyszyński został konsekrowany na biskupa. Czternaście dni później rozpoczął rządy w diecezji lubelskiej, gdzie swoją posługę sprawował dwa lata i osiem miesięcy. Na tej ziemi przyszło mu się sprawdzić jako duszpasterzowi całej diecezji, zmierzyć się z problemami miejscowej ludności. Z wizytacji poszczególnych parafii sporządzał protokoły, w których oprócz opisu stanu, jaki zastał, notował również zalecenia dla proboszczów, jak mają nauczać słowa Bożego, trafiać do ludzkich serc i budzić nadzieję. Z tych protokołów między wierszami możemy wyczytać, jak przyszły prymas Polski wyobrażał sobie życie parafialnej rodziny.
Gorliwość o dom Boży
Kapłan w parafii był niczym ojciec dla rodziny, który ją prowadził i spajał, dlatego też, zdaniem Wyszyńskiego, powinien odznaczać się szczególnymi przymiotami, przede wszystkim gorliwością apostolską, spokojem ducha, zapałem, pracowitością. Dobry duszpasterz jest ojcowski w obejściu z ludźmi, umie ich skupić przy sobie. W pracy wewnętrznej nad stanem ducha parafii Wyszyński zalecał położyć nacisk na naukę o Kościele, jedności Kościoła, więzi nadprzyrodzonej przez łaskę – uważał, że w ten sposób można zwalczyć podziały wewnętrzne i przybliżyć wiernych do Boga. Mimo że cenił tzw. wiarę ludową, emocjonalną, tradycyjną i zakorzenioną od wieków w ludzkich sercach, był zdania, że trzeba też uczyć wiary rozumowej opartej na podstawach teologicznych. Tu nieocenione miały się okazać nauka religii w szkole i prasa katolicka – dla inteligencji „Tygodnik Powszechny” i „Głos Katolicki”, dla ludu „Niedziela” i „Rycerz Niepokalanej” (sam zresztą pisał artykuły w „Ateneum Kapłańskim”, „Prądzie”, „Kronice Diecezji Wrocławskiej”, „Ładzie Bożym”). Biskup zachęcał do otwierania bibliotek i rozpowszechniania katolickich broszur na odpustach. Zwracał również uwagę na służbę kościelną – doceniał rolę organisty, chóru kościelnego, a także zakrystianów, zwanych też kościelnymi, którzy dbali o szaty i sprzęt liturgiczny w zakrystii oraz czystość i porządek w kościele. Elementem spajającym parafian, zwłaszcza młodzież, miały być bractwa i stowarzyszenia religijne takie jak Żywy Różaniec, Tercjarstwo (Trzeci Zakon), kółka ministrantów, sodalicje mariańskie, Krucjata Eucharystyczna czy Apostolstwo Modlitwy. Wyszyński chciał ożywić praktyki religijne wiernych, zwiększyć liczbę osób uczestniczących w Eucharystii, a także biorących udział w sakramencie pokuty w Pierwsze Piątki Miesiąca. Szczególnie pragnął rozpowszechnienia się w Polsce kultu Serca Pana Jezusa i zwyczaju poświęcania się rodzin w ofierze Niepokalanemu Sercu Maryi. Maryjność zresztą na długo stała się znakiem rozpoznawczym duszpasterstwa Wyszyńskiego.
W duszpasterstwie prymas Wyszyński postawił na masowość
Stało się tak, że wolą Ojca Świętego w 1948 roku biskup Wyszyński został przeniesiony na Stolicę Prymasowską w Gnieźnie i Warszawie. Odtąd stał już na czele całego polskiego Episkopatu, a pod swoją opieką miał już nie tylko ludność diecezji lubelskiej, jak do tej pory, ale cały naród. Jego program duszpasterski musiał ewoluować, jednak fundamenty zostały już ukształtowane.
Pobożność powszechna
W duszpasterstwie prymas Wyszyński postawił przede wszystkim na masowość, dlatego przez cały okres swojego pontyfikatu starał się narzucać pewne treści ogółowi duszpasterzy, ingerował w praktykę duszpasterstwa parafialnego, chcąc dotrzeć do wszystkich. To pragnienie wpłynęło również na język jego wypowiedzi, który był pozbawiony zbędnych ozdobników, naleciałości cudzoziemszczyzny, a styl oscylował między proklamacją a gawędą, dzięki czemu szybko zyskiwał słuchaczy. Wiara i pobożność, jaką promował, była tradycyjna – Wyszyński skupiał się na odbudowie tego, co zostało zniszczone, nie szokował nowością. Nieustannie odwoływał się do Boga, podkreślał Jego miłość, łaskę, skupiał się na ludzkiej więzi z Bogiem, łączności z Kościołem, jedności. W kazaniach, listach pasterskich do wiernych był po części narodowy – bo przez akcentowanie wydarzeń, które symbolizowały wierność Polaków do wiary, odbudowywał poczucie tożsamości narodowej; a po części romantyczny – wiele mówił o ofierze, wierności, honorze, o tym, że to, co najcenniejsze w życiu, musi wiele kosztować. Do celu zaś chciał dojść na sposób pozytywistyczny – małymi krokami i ciężką pracą, do której wszystkich zachęcał. Aspekt pracy i poświęcenia, włożonego wysiłku zmieniał również charakter polskiej maryjności. Polacy nie czekali bezczynnie na odmianę losu.
Odnowa moralna narodu
Prymas Wyszyński wcielił w życie wielki program odnowy religijnej na skalę całego narodu. Pierwszym jego etapem było odnowienie Ślubów Jasnogórskich króla Kazimierza, co miało miejsce 16 maja 1956 r. Apel skierowany do najbardziej świadomych w swojej wierze katolików wzywał do podjęcia pracy nad sobą. Polacy Matce Boskiej przyrzekali „zdobywać cnoty wierności i sumienności, pracowitości i oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej”. Wypowiadali walkę nieprawości, nienawiści, przemocy, wyzyskowi, lenistwu, lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości. Oprócz prośby o opiekę pojawiła się więc ofiara. Drugim etapem była dziewięcioletnia akcja pastoralna poprzedzającą Milenium Chrztu Polski, czyli zaprogramowana katecheza poruszająca problemy życia religijnego i moralności chrześcijańskiej. Kolejne lata Nowenny były poświęcone wierności Bogu, Chrystusowi, Kościołowi i jego pasterzom, Łasce Uświęcającej, życiu, katolickiemu małżeństwu, świętości rodziny, wychowaniu chrześcijańskiemu, miłości i sprawiedliwości, odnowieniu kultury chrześcijańskiej i wierności Maryi. Trzecim stadium realizacji programu duszpasterskiego były obchody Tysiąclecia Chrztu Polski odbywające się na przestrzeni 1966 r. kolejno w poszczególnych stolicach diecezji przy udziale większości Episkopatu. Wierni mieli okazję poczuć się zauważeni przez hierarchów Kościoła, a także mogli zamanifestować swoją wiarę i oddanie w służbie Bogu. Czwartym i ostatnim etapem programu była pielgrzymka kopii Obrazu Jasnogórskiego po diecezjach i parafiach całej Polski. Parafie ożyły i wcześniej często opustoszałe wypełniły się wiernymi.
Czy Prymasowi Tysiąclecia udało się odnowić życie parafialne w Polsce? Czy sprawdził się jako duszpasterz? Nie mamy co do tego większych wątpliwości. To było o tyle łatwe, że władze PRL robiły, co mogły, aby oddalić ludzi od Boga i Kościoła. Wyszyński zjednoczył Kościół, rozbudził zarówno wiarę ludu – tę tradycyjną i emocjonalną (chodzi zwłaszcza o religijność maryjną), jak i poszerzył krąg osób, które swoją wiarę opierały na znajomości teologicznych podstaw. Przez nieustannie stawiane wymagania wobec wierzących Kościołowi przybyło katolików zaangażowanych w sprawy parafii, lokalnych społeczności, ojczyzny. Pytanie, jakie możemy sobie dziś zadać, to, czy właściwie pielęgnujemy pozostawioną spuściznę i owoce lat pracy. Czy nadal wystarczająco dużo od siebie wymagamy?