Katarzyna Kakiet |
Społeczeństwo polskie w osobie arcybiskupa Edmunda Dalbora widziało symbol odradzającej się Rzeczypospolitej
Gdy w 1915 r. został nominowany na arcybiskupa gnieźnieńskiego i poznańskiego, miał zaledwie 46 lat, studia filozoficzno-teologiczne na uniwersytecie w Münster, ukończone Seminarium Duchowne w Poznaniu, a także doktorat z prawa kanonicznego uniwersytetu Gregorianum w Rzymie. Przeszedł przez liczne stopnie hierarchii kościelnej – poczynając od wikariusza Parafii św. Marcina i parafii archikatedralnej, przez kanclerza Kurii w Poznaniu, penitencjarza archikatedry w Gnieźnie, profesora i prokuratora Seminarium Duchownego, egzaminatora prosynodalnego, cenzora ksiąg religijnych, asesora Kurii Arcybiskupiej i fiskała przy Sądzie Duchownym w Gnieźnie, kanonika metropolitarnego poznańskiego, prałata domowego Ojca św., po oficjała Sądu Duchownego w Poznaniu oraz wikariusza generalnego poznańskiej Kurii Arcybiskupiej. Przełożeni mieli o nim zawsze dobre zdanie – według nich był zdolny, bystry, pobożny, pokorny, ułożony, miał odpowiednią wiedzę i odznaczał się pracowitością – słowem rokował jak najlepiej.
Szczególna chwila dziejowa
Ksiądz Edmund Dalbor – bo o nim mowa – mimo tych pochlebnych opinii rozpowszechnionych na jego temat i szczególnego wyróżnienia, jaką była owa nominacja, przed objęciem godności arcybiskupiej bronił się, jak mógł. Tłumaczył, iż to stanowisko jest ponad jego siły, zwracał również uwagę na niezbyt dobry stan zdrowia. Nie wiemy, na ile przemawiała przez niego skromność, a na ile faktycznie obawiał się pełnienia funkcji wyznaczonej przez papieża Benedykta XV.
Biorąc pod uwagę ówczesną sytuację polityczną, a także toczącą się wojnę, kandydatura Dalbora była pewnego rodzaju kompromisem między Stolicą Apostolską a władzami zaboru pruskiego, ale jednocześnie wielką nadzieją dla polskiego Kościoła. Ks. Edmund Dalbor na pewno zdawał sobie sprawę z tego, w jak szczególnej i trudnej sytuacji dziejowej przyszło mu obejmować stolicę archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej. Dawna Rzeczpospolita podzielona była na trzy zabory, a co przyniesie wojenna zawierucha, nikt nie śmiał prorokować.
W swoim pierwszym liście pasterskim pisał jednak z nadzieją: „Na zegarze świata biją godziny, mające wywrzeć wpływ ogromny na losy świata (…). Rzeczy, które wczoraj wydawały się niemożliwe, stają się dziś rzeczywistością (…). Zniknie, co z woli Bożej ma zniknąć, powstanie i przetrwa, co Bóg chce powołać do życia”. Pragnął przy tym mieć udział budowaniu lepszego porządku – podczas swojego ingresu w katedrze gnieźnieńskiej zwrócił się tymi słowami do wiernych: „W imię Boże biorę tedy w posiadanie tę katedrę i ten tron archidiecezji gnieźnieńskiej, a was wszystkich proszę o wspieranie mnie modlitwą Waszą, żeby ten ingres był początkiem lepszych dla nas czasów”. Cztery lata później on otrzymał kapelusz kardynalski, a Rzeczpospolita była już wolna.
Wszechstronne inicjatywy abp. Dalbora
Arcybiskup Dalbor swoje rządy sprawował 11 lat i w tym czasie podjął się inicjatyw na wielu różnych polach. Nie sposób ich tu wszystkich wymienić, jednak warto wspomnieć o tych najważniejszych dokonaniach. Przede wszystkim arcybiskup Dalbor przeprowadził szereg zmian w dziedzinie administracji Kościoła. Aby poprawić organizację terytorialną archidiecezji, a zarazem polepszyć warunki funkcjonowania duszpasterstwa, doprowadził do utworzenia 13 nowych dekanatów, a także rozbudował sieć parafii. Ponadto wprowadził zmiany w strukturze organizacyjnej konsystorza, a także powołał do życia Arcybiskupi Sąd Małżeński, który później został zastąpiony Metropolitarnym Sądem Duchownym.
Mając na względzie formację duchową duszpasterzy, zalecał księżom ciągłe doskonalenie i pracę nad sobą. W trosce o ich wykształcenie doprowadził do wydłużenia czasu nauki w seminariach duchownych (do 5 lat wraz z przygotowaniem praktycznym), a także wprowadził egzamin dla kapłanów chcących nauczać religii w szkołach średnich. Na jego życzenie zorganizowano również „Solidację Kapłańską”, której celem było „utrzymanie członków w gorliwości”.
Pouczając księży obu archidiecezji, mówił o rozwadze i roztropności – jego zdaniem to, co czynił jeden duchowny, odbijało się na całym Kościele. Zakazał duchowieństwu uczestnictwa w tworzeniu fabryk i innych przedsiębiorstw, bo angażowanie się w interesy nie było zgodne z powołaniem. Przestrzegał kapłanów przed autokratyzmem, patrzeniem z góry na wiernych, wzbranianiem się przed pracą i zasłanianiem się przy tym brakiem czasu. Taki stosunek do wiernych zrażał często nie tylko do duchownego, ale i do religii. Arcybiskup Dalbor dbał o stosowną dyscyplinę w szeregach kapłańskich. Podjął walkę z tendencją zacierania się w ubiorze oznak stanu duchownego – jego zdaniem czarny strój księdza był jak mundur żołnierza, z którym wiążą się pewne uciążliwości, jednak są to uciążliwości, których ksiądz, który godzi się na ten stan, jest świadomy. Pouczał ponadto o konieczności punktualnego odprawiania nabożeństw, a młodych duszpasterzy przestrzegał przez zbytnią poufałością i zwracaniem się do przybyłych na mszę zwrotem „bracia i siostry”, nieużywanym przecież ani przez apostołów, ani przez ojców Kościoła. Nalegał, żeby księża z większym zaangażowaniem działali na rzecz zwiększenia przyjmowania komunii wśród wiernych. Kładł nacisk na naukę prawd wiary na lekcjach religii oraz widział potrzebę prowadzenia przez księży misji i rekolekcji. Ponieważ był również wielkim orędownikiem aktywizacji osób świeckich w Kościele, wspierał wszelkie próby zakładania katolickich stowarzyszeń.
Dzieła charytatywne
Arcybiskup Dalbor znany był również z szeroko prowadzonych działań charytatywnych – nazywano go „wielkim Jałmużnikiem całej Polski” albo „Żywicielem Głodnych”. W czasie I wojny światowej, a także po jej zakończeniu, był inicjatorem, organizatorem, a także kierownikiem wielu akcji pomocy jeńcom wojennym, inwalidom, sierotom i internowanej ludności. Jego pomoc nie ograniczała się jedynie do wspierania działań swoim autorytetem – w pomoc angażował się czynnie i przeznaczał na nią swoje prywatne fundusze. Był założycielem Poznańskiego Komitetu Niesienia Pomocy w Królestwie Polskim, zaangażował się w akcję pisania listów do żołnierzy na froncie i zaopatrywania ich w książki i czasopisma religijne, organizował ochronki i domy zastępcze dla sierot, wspierał Generalny Komitet Pomocy dla Ofiar Wojny w Polsce z siedzibą w Vevey (Szwajcaria), Fundusz Wspierania Rodzin Poległych podczas Wojny oraz Komitet Reemigracyjny. Powołał Komitet Ratunkowy dla Miasta Poznania, którego celem było zbieranie żywności, oraz otworzył tzw. tanie kuchnie, które wydawały za darmo zupy, a później także śniadania dzieciom. W Poznaniu również założył Związek Towarzystw Dobroczynnych „Caritas”. Ponadto organizował pracę dla robotników, którzy stracili zatrudnienie, a w porozumieniu z Towarzystwem Higienicznym i poznańskimi lekarzami – także kursy dla pielęgniarek. Z jego inicjatywy powstała też pierwsza Liga Katolicka, która stała się prekursorem Akcji Katolickiej. Bezustannie pomagał zakładom dobroczynnym, zakonom żeńskim, towarzystwom naukowym i uniwersytetom (dbał m.in. o zabezpieczenie finansowe nowo powstałego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego).
Kardynał Edmund Dalbor był symbolem odradzającej się Rzeczypospolitej
Symbol odradzającej się Rzeczypospolitej
Niewątpliwie społeczeństwo polskie w osobie arcybiskupa Dalbora widziało symbol odradzającej się Rzeczpospolitej. Przed rozbiorami arcybiskupi gnieźnieńscy, a zarazem poznańscy, sprawowali funkcję Prymasa Polski, a zatem osoby pierwszej po królu. Jednak w wyniku kolejnych rozbiorów sytuacja na terenie ziem dawnej Rzeczpospolitej zmieniała się – po kongresie wiedeńskim w 1815 r. nastał nowy porządek, powstało Królestwo Polskie pod berłem cara Aleksandra I. W 1818 r. papież Pius VII w konsekwencji zmian politycznych podniósł biskupstwo warszawskie do godności arcybiskupstwa, a arcybiskupom warszawskim niebawem został nadany przez cara, a następnie zatwierdzony przez Ojca św., tytuł Prymasa Królestwa Polskiego. W konsekwencji tych wydarzeń w II Rzeczpospolitej powstał spór o to, któremu z arcybiskupów – gnieźnieńskopoznańskiemu czy warszawskiemu przysługuje tytuł prymasa. Kardynał Dalbor przez cały okres swoich rządów znajdował się więc w dość niezręcznej sytuacji. Stolica Apostolska dopiero w 1925 r. zajęła stanowisko, iż oba tytuły są tak samo ważne, dlatego o kwestii precendencji zgodnie z prawem kanonicznym miała decydować data nadania godności kardynalskiej (zatem pierwszeństwo przypadało kard. Aleksandrowi Kakowskiemu), bo abp Edmund Dalbor otrzymał godność kardynalską w 1919 roku. Dualizm ten trwał aż do 1938 r., czyli śmierci ostatniego Prymasa Królestwa Polskiego. Wówczas arcybiskupem warszawskim został mianowany arcybiskup gnieźnieńsko- poznański August Hlond, który połączył obie godności.
Kardynał Edmund Dalbor zmarł przedwcześnie w wieku 56 lat 13 lutego 1926 r. – nie zakończywszy wielu spraw, jakich się podjął. Przyczyną śmierci było zwapnienie serca i aorty. Jego pogrzeb stał się okazją do wspaniałej manifestacji społeczeństwa wyrażającego żal po stracie wielkiego pasterza. Zgodnie z wolą zmarłego pochowano go w bazylice prymasowskiej gnieźnieńskiej, w krypcie pod kaplicą Łubieńskich.