Rodzina niosąca życie

2013/06/28
Abp Celestino Migliore

Nie ma potrzeby nikogo przekonywać, bo wszyscy to widzą, że bioetyka i biotechnologia są zagadnieniami dwudziestego pierwszego wieku. W ciągu siedmiu lat spędzonych przy ONZ w Nowym Jorku nie widziałem nigdy tak przepełnionych auli, jak podczas debaty nad klonowaniem człowieka w latach 2003-2004. Pilność i stopień zaangażowania, a także jakość dyskusji nie pozostawiały wątpliwości, że jest to wiek przełomowy dla bioetyki.

 

I od razu nasuwa się stwierdzenie: polityka rodzinna na poziomie europejskim nie istnieje. To zagadnienie jest pozostawione poszczególnym państwom. Dzieje się tak z oczywistego względu: każda polityka dotycząca jakiegoś sektora zakłada jasną definicję tego sektora, a państwa członkowskie Unii Europejskiej nie mają jednoznacznej definicji rodziny. I raczej odchodzi się od tradycyjnego rozumienia rodziny opartego na związku mężczyzny i kobiety na rzecz pojęć poszerzonych, które obejmują związki różnego rodzaju.

Definicja rodziny

Klasyczną definicję rodziny znajdujemy w Artykule 16 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, który mówi, że „rodzina jest naturalną i podstawową komórką społeczeństwa”, zaznaczając, że jest ona oparta na związku mężczyzny i kobiety. Wyrażenie to zostało zapożyczone z Amerykańskiej Deklaracji Praw i Obowiązków Człowieka przyjętej w Bogocie, w Kolumbii, pół roku przed Deklaracją ONZ.

W związku z tym warto zwrócić uwagę na proces powstawania tych tekstów. Komisji, która redagowała Deklarację ONZ, przewodniczyła ówczesna Pierwsza Dama Ameryki, Eleonor Roosvelt. Do tej Komisji należeli przedstawiciele wszystkich kultur, cywilizacji i bloków politycznych tamtego okresu. Na początku pojawiły się dwa projekty deklaracji, przedstawione oczywiście przez dwa ówczesne bloki polityczne: anglosaski i sowiecki. Nie do pogodzenia w zbyt wielu punktach. Aż do chwili, gdy przewodnicząca komitetu zdała sobie sprawę, że trzeba powierzyć małej grupie roboczej przygotowanie propozycji tekstu, który zniwelowałby istniejące przeciwieństwa i mógł być przez wszystkich przyjęty. W skład grupy roboczej weszli wybitni prawnicy, głównie latynoamerykańscy. Jeśli przyjrzymy się uczelniom, w których się formowali, to zauważymy, że w większości były to uczelnie katolickie, w których kultywowano katolicką naukę społeczną.

Po kilku miesiącach grupa przedstawiła tekst, który po gorących debatach i negocjacjach został przyjęty w niemal pierwotnej wersji. Pojawia się w nim pojęcie osoby, wrodzonej godności każdej ludzkiej osoby, na której zasadzają się podstawowe prawa. Zauważamy tam koncepcję rodziny jako podstawowej komórki społeczeństwa i pierwsze prawo rodziców do wychowania i kształcenia dzieci. Jasno są usankcjonowane prawa pracowników do pracy, słusznego wynagrodzenia i właściwego traktowania. Również odpowiedni stosunek do emigranta, kobiety i dziecka zostaje oparty na godności ludzkiej każdej osoby.

Amerykanka Mary Ann Glendon, naukowiec badająca ten proces redakcyjny, stawia pytanie: skąd biorą się te zasady i idee? Nie z sowieckiego materializmu ani z anglosaskiego pragmatyzmu, lecz ze społecznej nauki Kościoła, którą byli przepojeni autorzy. Co więcej w swoich poszukiwaniach odkrywa, że niektóre wyrażenia zostały zaczerpnięte z programów partii chrześcijańsko-demokratycznych, rozkwitających w owym czasie w Europie i Ameryce Łacińskiej.

Kościół przeciw nowemu rozumieniu rodziny i małżeństwa

Z satysfakcją podkreślam ten punkt dzisiaj, w kontekście odbywającego się sympozjum. Warto, aby nasze przesłanie zawierające myśl społeczną Kościoła dotarło do tych, którzy go nie znają i czasami z zasady kręcą nosem, bo uważają, że nauka społeczna Kościoła to coś przestarzałego, oderwanego od rzeczywistości, w której żyjemy, czy wręcz coś niepostępowego. Coraz bardziej potrzebujemy dobrze uformowanych katolików, którzy potrafią tę naukę uczynić zrozumiałą w przekazie i przekonującą w swojej istocie i w ten sposób zaproponować ją zrealizować w sferze politycznej, administracyjnej, legislacyjnej, sądowej i ekonomicznej.


Abp Celestino Migliore: Potrzebna jest formacja ludzka i intelektualna, prowadząca do zrozumienia na co narażają nauka i technika
Anatol Cudzewicz

Obecnie wiele polityk – szczególnie tych, które dotyczą praw społeczności i osób, jak rodzina, kobiety, osoby w podeszłym wieku, bioetyka i wszystkie kwestie dotyczące życia – uciekają się do nowego języka, który w pewnym sensie pomaga pozyskać odbiorców, bo odwołuje się do praw i wolności osoby bądź też do troski i współczucia.

Na przykład w sferach międzynarodowych nigdy nie używa się słowa „aborcja”, bo jest zbyt okrutne. Mówi się natomiast o dobrowolnym przerwaniu ciąży czy też o zdrowiu reprodukcyjnym. Unika się wymawiania słowa „eutanazja”, bo zbyt rani wrażliwość wielu osób; powie się raczej: śmierć wspomagana medycznie. Nie używa się już określenia „płeć” dla odróżnienia mężczyzny i kobiety, lecz mówi się o „rodzaju”: płeć bowiem jest dana biologicznie i nie można jej łatwo zmienić; rodzaj natomiast to jest coś, co można utworzyć, wybrać lub zmienić. To, co dziś nazywa się „zapłodnieniem in vitro”, było kiedyś nazywane medycznym wsparciem dla prokreacji, to znaczy terapią pomagającą parom, które miały problemy z poczęciem dziecka. Upowszechnianie się określenia zapłodnienie in vitro poszerza jego zakres znaczeniowy o cały szereg zabiegów biotechnologicznych i – co możemy zauważyć już w wielu krajach – powoduje, że w praktyce przechodzi się od opieki medycznej czy terapii do techniki, która ma zaspokoić pragnienie posiadania dziecka lub też posiadania dziecka o określonych cechach przez osoby, które nie są ściśle dotknięte patologią bezpłodności. Nie mówi się już o rodzinie w liczbie pojedynczej, lecz o rodzinach w liczbie mnogiej. W ten sposób w pojęciu rodziny próbuje się zawrzeć także takie związki, które nie odpowiadają tradycyjnemu rozumieniu małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety.

Usuwa się z naszego języka pewne słowa nie tylko dlatego, że są niewygodne, lecz dlatego, że inny sposób mówienia pozwala wprowadzić i ukazać w dobrym świetle nowe pojęcia i paradygmaty. Taka praktyka prowadzi często do zaakceptowania czegoś, co normalnie byłoby nie do przyjęcia. Zmierza ona milcząco, ale nieubłaganie, do przekształcenia wszystkich kultur od środka, od wnętrza. Ma bowiem za cel wyrażenie jakiejś nowej etyki, która nie polega już na rozpoznaniu i poszanowaniu podstawowych zasad ludzkiego współżycia, lecz promuje nowe prawa, indywidualne wybory i opinie poszczególnych osób czy grup społecznych, które mają mocniejszą pozycję.

Aktywizacja osób, grup, środowisk legislacyjnych

Wobec tych tendencji potrzeba nie tylko ich zauważenia, protestu wobec nich, sprzeciwu indywidualnego czy zorganizowanego. Konieczny jest przede wszystkim wysiłek intelektualnego rozeznania, który pomaga zrozumieć, co kryje się za tą zmianą terminologii. Potrzebna jest formacja ludzka i intelektualna prowadząca do zrozumienia tego, na co narażają nas nauka i technika. Konieczna staje się aktywizacja pojedynczych osób i grup, aby zaproponować poważne i wiarygodne alternatywy. Konieczna jest strategia pokojowa, dalekowzroczna i oparta na mocnych podstawach naukowych, która uwrażliwi środowiska legislacyjne krajowe i międzynarodowe.

Cały ten wysiłek rozeznawania i formacji w zakresie społecznej nauki Kościoła nie powinien być skierowany jedynie do małej grupy ekspertów czy aktywistów społecznych i politycznych, lecz ma się rozciągać na wspólnoty diecezjalne i parafialne oraz być otwarty na tych także, którzy może nie są bezpośrednio zaangażowani, ale są zainteresowani poznawaniem i rozeznawaniem problemu.

Dla nas, katolików, coraz pilniejsza staje się potrzeba poznania i docenienia społecznej nauki Kościoła, która rzuca światło na orientacje współczesnej kultury i społeczeństwa. Poznanie i formacja pomagają nam rozeznać wyzwania zawarte w nowej etyce i właściwe postępowanie ludzkie i moralne. Pomagają nam nie ulegać fałszywemu urokowi tych tendencji i nie pozwolić, by nowa etyka kształtowała nasze myślenie i działanie.

 


 

Tekst wykładu abp. Celestino Migliore, nuncjusza apostolskiego w Polsce wygłoszony na otwarcie XXVII Sejmiku Rodzinnego w Koszalinie, 5 listopada 2010 roku.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej