Łukasz Kobeszko |
„W dzisiejszych czasach nie wystarczy tylko pięknie mówić o rodzinie. Dostrzega to młodzież dorastająca w rozbitych i niepełnych rodzinach. Młodzi dramatycznie wołają o prawdziwych świadków, pokazujących własnym życiem, że zdrowa rodzina oparta na uświęconym przez Chrystusa związku mężczyzny i kobiety ma sens i jest prawdziwą drogą do szczęścia” – powiedział Edward Dajczak, biskup koszalińsko-kołobrzeski, 5 listopada w homilii podczas Mszy św. w koszalińskim kościele katedralnym przed rozpoczęciem obrad XXVII Ogólnopolskiego Sejmiku Rodzinnego.
Obserwując złożoną rzeczywistość XXI wieku, trudno jest nie zgodzić się ze słowami koszalińskiego hierarchy. Pojawiające się w rodzinie negatywne tendencje, obecne w codziennym życiu Polski i Europy, widoczne są nie tylko na płaszczyźnie debaty filozoficznoetycznej. Rozpad więzi międzyludzkich, kryzys macierzyństwa i ojcostwa, rosnący egoizm społeczny przejawiający się w modzie na „nowoczesne związki” bez zobowiązań w różnych konfiguracjach oraz lawinowo wzrastająca liczba osób samotnych to już standard. Rodzina stoi dzisiaj w centrum starcia między cywilizacją życia a cywilizacją nihilistycznego liberalizmu. Coraz częściej doświadczamy, że rozbite małżeństwa, samotne dzieci i dorośli, kryzys zaufania w relacjach małżeńskich są rzeczywistością realną, dotykającą naszych bliskich i przyjaciół, również tych, którzy podkreślają swój związek z Kościołem.
Te osobiste dramaty mają wyraźne przełożenie na sytuację społeczną. Postępuje zapaść demograficzna – zdaniem specjalistów w bieżącej dekadzie mamy do czynienia z najniższym wskaźnikiem urodzeń w naszym kraju od prawie 100 lat. Wyludniają się wsie i mniejsze miasta, z których po wejściu Polski do UE wyjechało na Zachód ponad 2 miliony młodych ludzi. Rośnie liczba urodzeń pozamałżeńskich – w niepełnej rodzinie przychodzi na świat już 20 proc. polskich dzieci.
Stać po stronie rodziny
Tegoroczna konferencja w Koszalinie przebiegała pod hasłem „Rodzina niosąca życie – aktualne pytania o rodzinę w Polsce i Europie”. Oprócz Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” współorganizatorami dwudniowej sesji był Wydział Teologiczny Uniwersytetu Szczecińskiego oraz Wydział Duszpasterstwa Rodzin przy kurii diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Otwierając obrady, przewodniczący Rady Okręgu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Koszalinie Ryszard Pilich przypomniał, że popieranie i promocja chrześcijańskiego modelu małżeństwa i rodziny jako podstawowej wspólnoty życia i miłości należy do podstawowych celów programowych stowarzyszenia. Wyrazem tego wsparcia są nie tylko konferencje naukowe, ale również ścisła współpraca z ruchami obywatelskimi na polu obrony życia i pomocy w zwalczaniu patologii dotykających polskie rodziny.
Podczas obrad koszalińskiego sejmiku
Fot. Anatol Cudzewicz
Słowo wstępne wygłosili również bp Edward Dajczak oraz marszałek województwa zachodniopomorskiego Władysław Husejko. Ordynariusz koszalińskokołobrzeski przypomniał, że Pomorze Zachodnie szczególnie mocno dotknął kryzys rodziny. Wynika on nie tylko z obecnej sytuacji społecznej, ale także mocno tkwi korzeniami w najnowszej historii regionu. Biskup Dajczak zwrócił uwagę, że Koszalińskie jest ziemią migracji, gdzie od czasów zakończenia II wojny światowej mieszka ludność napływowa. „PRL nie chciało tu dobrej, polskiej tradycji rodzinnej. Gdy patrzy się na dzisiejszą Polskę, ma się wrażenie, że ziemie zachodnie i południowy-wschód to dwa różne światy” – ocenił hierarcha. Jednocześnie biskup koszaliński przyznał, że w dobie moralnego zamętu i ogarniającej Europę kultury hedonizmu, w której pojęcie ofiary i poświęcenia zastąpiły idee szybkiego życia i konsumpcji, ktoś musi stanąć po stronie rodziny. Tym kimś jest właśnie Kościół.
Marszałek Władysław Husejko podkreślił z kolei trudną sytuację społeczną Pomorza Zachodniego. Cechują ją niższe niż w pozostałych częściach kraju wskaźniki demograficzne: mała liczba rodzin wielodzietnych i równocześnie duży odsetek rodzin niepełnych. Koszalińskie boryka się z największą w Polsce liczbą rozwodów oraz urodzeń pozamałżeńskich. Pomimo pesymistycznych realiów Husejko wezwał jednak do odważnego świadectwa i umacniania więzów we własnych rodzinach, na przykład poprzez przywrócenie znaczenia niedzieli jako dnia Pańskiego i swoistego, małego święta całej rodziny. „Przyszłość naszych rodzin zależy przede wszystkim od nas samych” – przyznał marszałek zachodniopomorski.
W inauguracji obrad uczestniczyli również inni przedstawiciele koszalińskiego samorządu, m.in. po. prezydenta miasta Piotr Jedliński, posłowie i senatorowie RP oraz członkowie ruchów i stowarzyszeń katolickich. Licznie przybyło pomorskie duchowieństwo z diecezjalnym duszpasterzem rodzin ks. Andrzejem Wachowiczem. Ogólnopolskie władze Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” reprezentowane były przez przewodniczącego Ziemowita Gawskiego, wiceprzewodniczącego Rady Głównej Karola Irmlera, sekretarza Rady Głównej Henryka Kocha oraz członków Rady Głównej Ryszarda Pilicha i Jacka Stróżyńskiego.
W meandrach bioetyki
Gościem specjalnym XXVII Ogólnopolskiego Sejmiku Rodzinnego był nuncjusz apostolski w Polsce, abp Celestino Migliore. W wygłoszonym w języku polskim wykładzie wprowadzającym, którego pełen tekst przedrukowujemy w bieżącym numerze „Naszego Głosu”, zwrócił on uwagę, że pomimo częstych wypowiedzi wielu polityków o rodzinie, na poziomie ogólnopolskim nie istnieje polityka prorodzinna. Kierownicze organy UE zostawiają jej prowadzenie poszczególnym krajom członkowskim. W nowoczesnym prawodawstwie europejskim coraz częściej odchodzi się od tradycyjnego modelu rodziny określanego jako związek mężczyzny i kobiety. Arcybiskup przyznał, że we współczesnych relacjach międzynarodowych nastąpiła swoista rewolucja językowa prowadząca w konsekwencji do powstania tzw. nowej etyki w języku stosunków międzynarodowych, który nie używa już słów „aborcja”, „rodzicielstwo” czy „eutanazja”. Zastępują je takie określenia jak „dobrowolny akt przerwania ciąży”, „prawa reprodukcyjne” lub „dobrowolny akt skrócenia życia”. Co więcej język współczesnej dyplomacji stara się unikać słowa „płeć”, umieszczając je jedynie w kontekście walki z dyskryminacją.
Watykański dyplomata przyznał, że problemy bioetyki i biotechnologii znajdują się dzisiaj w centrum zainteresowania świata. Mankamentem globalnej debaty w tych kwestiach jest jednak brak wspólnych podstaw antropologicznych między ludźmi wierzącymi a stroną liberalną, która odrzuca pojęcie nadprzyrodzonej godności każdej istoty ludzkiej. Zdaniem arcybiskupa Migliore pewną szansą na postęp w tym dialogu jest z jednej strony pogłębiona formacja intelektualna i długofalowy aktywizm środowisk katolickich, z drugiej zaś – używanie w debacie ze środowiskami laickimi argumentów natury ekonomicznej podkreślających, że masowe aborcje i zapaść demograficzna zniszczą fizyczne podstawy egzystencji narodów.
Szczególnym świadectwem dotyczącym problemów bioetycznych był referat dra Tadeusza Wasilewskiego, szefa kliniki NaProMedica w Białymstoku, który po latach uczestnictwa w metodzie zapłodnienia in vitro zwrócił się ku naprotechnologii – szerokiemu i interdyscyplinarnemu modelowi terapii niepłodności szanującemu rodzące się życie ludzkie. Doktor Wasilewski zwrócił uwagę na ciekawy fenomen dotyczący białostockich ośrodków zajmujących się leczeniem niepłodności. O ile pod koniec lat 80. ubiegłego wieku Białystok stał się pierwszym krajowym centrum zapłodnień in vitro (pierwsze „dziecko z probówki” w Polsce urodziło się właśnie w tym mieście w 1987 roku), to w połowie pierwszej dekady XXI wieku stolica Podlasia stała się wizytówką naprotechnologii.
Lekarz przypomniał, że według najnowszych badań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 15 do 20 proc. par małżeńskich na świecie dotkniętych jest problemem niepłodności. Niepłodność należy odróżnić od bezpłodności, która zarówno w męskim, jak i w żeńskim przypadku jest najczęściej stanem nieodwracalnym. Kryteria WHO określają, że niepłodność można zdiagnozować, jeżeli para po dwunastu miesiącach normalnego współżycia płciowego nie może począć dziecka. Światowi eksperci twierdzą, że wbrew obiegowej opinii niepłodność nie dotyka częściej kobiet, lecz jest niemal w równym stopniu obecna u obydwu płci. 30 proc. przypadków niepłodności ma przyczynę hormonalną, 20 do 30 proc. mechaniczną, . a 5 proc. immunologiczną. Także w Polsce niepłodność i bezpłodność są poważnymi problemami społecznymi i psychologicznymi.
Prelegent przypomniał, że do czasu pojawienia się na świecie technologii in vitro pod koniec lat 70. klasyczna terapia niepłodności przypominała dzisiejszą naprotechnologię i miała charakter medycyny rozrodu. Rozpowszechnione na świecie techniki in vitro zerwały z tym paradygmatem, koncentrując się na sztucznym zapłodnieniu pozaustrojowym. Ono nie leczy, lecz omija problem niepłodności kobiety lub mężczyzny. Zwolennicy in vitro zazwyczaj pomijają w debatach negatywne medyczne aspekty tej techniki, na przykład szkodliwą hiperstymulację jajników, możliwość zaistnienia ciąż mnogich czy też duże ryzyko wystąpienia wrodzonych wad u dzieci poczętych tą metodą. Lekarze promujący zapłodnienia in vitro nie podejmują również w rozmowach z oponentami wątków etycznych, w szczególności zaś mrożenia i zabijania nadliczbowych zarodków.
Państwo plecami do rodziny
Druga część pierwszego dnia obrad skupiła się na problemach polityki społecznej. Senator Antoni Szymański, który w latach 1997–2001 stał na czele Komisji Rodziny w Sejmie, w referacie o wybranych problemach społeczno-gospodarczych polskich rodzin zaznaczył, że polski rząd, mimo licznych i wieloletnich zapowiedzi, nie przygotował do tej pory długookresowej strategii dla rodziny. Polska jest wciąż w depresji demograficznej i szybkimi krokami zmierza do popularnego w Europie modelu samotnego wychowywania dzieci. Obecnie szacuje się, że 70 tys. dzieci rodzi się u nas każdego roku w rodzinach niepełnych. 90 proc. pojedynczych rodziców w naszym kraju stanowią samotne matki. Z kolei u młodych mężczyzn coraz bardziej przesuwa się moment podjęcia decyzji o małżeństwie i ojcostwie. Konsekwencje braku ojca są bardzo głębokie i rzutują na całe społeczeństwo. Senator przypomniał, iż polscy rodzice wciąż nie mają możliwości wspólnych rozliczeń podatkowych z dziećmi, co z kolei jest przywilejem osób samotnie wychowujących potomstwo. Kolejnym problemem społecznym dotykającym polskie rodziny jest ubóstwo, szczególnie wysokie wśród dzieci. Rząd stopniowo likwiduje zasiłki i świadczenia socjalne na dzieci. W 2004 roku świadczenia takie uzyskiwało ponad 5,5 mln dzieci, w ubiegłym roku tylko 3 mln. W tym roku liczba spadła o kolejne 600 tys. najmłodszych obywateli. Statystyki nieubłaganie pokazują, że Polska znajduje się na końcu listy krajów wykorzystujących środki finansowe na cele społeczne.
Dalszy ciąg obrad stanowiły debaty panelowe kontynuujące problematykę in vitro i naprotechnologii z udziałem dra Tadeusza Wasilewskiego i dra Roberta Pietrasa oraz dotyczące zagadnień przeciwdziałania przemocy w rodzinie, w którym wystąpili prof. Grażyna Kowalczyk, Marcin Wiśniewski i senator Antoni Szymański.
W kręgu demografii
Drugiego dnia obrad Sejmiku rozpoczęła Msza św. w koszalińskiej katedrze celebrowana przez diecezjalnego duszpasterza rodzin ks. Andrzeja Wachowicza. Wygłoszone w tym dniu referaty koncentrowały się wokół zagadnień polityki demograficznej i psychologiczno-społecznych aspektów rodzicielstwa zastępczego.
Doktor Krzysztof Socha ze szczecińskiej Pracowni Badań Społecznych i Rynku QL przedstawił niektóre aspekty socjologiczne funkcjonowania rodziny na Pomorzu Środkowym. Prelegent zaznaczył, że w regionie, w przeciwieństwie do innych obszarów Polski (Śląsk, Podhale, Kurpie, Rzeszowskie), nie ma wyodrębnionej i zakorzenionej grupy etnicznej. W konsekwencji pomorskie rodziny musiały kształtować się od podstaw po 1945 roku. Rodzina na Pomorzu pozostaje nadal w procesie budowy. W regionie żyje również spora grupa ludności przyznająca się do korzeni ukraińskich. Najtrudniejsza sytuacja społeczna panuje na obszarach byłych PGR-ów.
Socjolog przytoczył wyniki badań, w których 34 proc. rodzin wyraziło zadowolenie ze swojej ogólnej sytuacji, choć jednocześnie co piąty respondent postrzega swoją rodzinę jako dysfunkcyjną. Ponad 30 proc. mieszkańców regionu pragnie opuścić rodzinną miejscowość i osiedlić się w większych aglomeracjach miejskich w całym kraju bądź zagranicą. Stosunkowo mały odsetek Pomorzan (29 proc.) wierzy też, że własna, niekorzystna sytuacja życiowa może kiedyś ulec zmianie. Wyniki sondaży pokazują poszerzającą się sferę ubóstwa najmłodszych – 37 proc. dzieci nie przynosi do szkoły śniadania, a 28 proc. nie je więcej niż dwóch posiłków dziennie. Co trzecie pomorskie dziecko jest przewlekle głodne. Kilkanaście procent badanych stwierdziło również, że w swoich osobistych bądź zawodowych problemach nie otrzymuje żadnego wsparcia ze strony najbliższej rodziny, a co czwarty ankietowany doprecyzował, że jego sytuacja jest najbliższej rodzinie całkowicie obojętna. Poczucie osamotnienia towarzyszy uczniom i młodzieży, z których co trzeci jest zdania, że nie ma z kim porozmawiać o nurtujących go problemach.
Na związek demografii i polityki społecznej zwrócił uwagę Jacek Stróżyński z Rady Głównej Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Przypomniał on fakt, że po 1945 roku Polska była jednym z demograficznych liderów w Europie. Już od lat 50. zaznaczało się jednak w naszym kraju negatywne oddziaływanie ideologii antynatalistycznej, płynącej zarówno ze Wschodu, jak i Zachodu. Najboleśniejszym wyrazem tych tendencji (w całym bloku komunistycznym oparła się im jedynie Rumunia) było uchwalenie w 1956 roku ustawy dopuszczającej zabijanie nienarodzonych dzieci. Władze PRL eliminowały z wykonywania zawodu ginekologów przeciwnych aborcji, a do społeczeństwa docierała swoista „psychoza dzietności”, pokazująca rodziny wielodzietne jako patologię. Stróżyński przypomniał opinię nieżyjącego już marszałka Senatu, prof. Andrzeja Stelmachowskiego, że po 1956 roku władze partyjne stosowały świadomą politykę antyludnościową. Duże zasługi w walce z taką polityką położył Prymas Tysiąclecia, dzięki któremu Episkopat już w 1952 roku opublikował list pasterski w sprawie zabijania nienarodzonych, a w 1976 roku komunikat w sprawie polityki ludnościowej, co było ewenementem na skalę europejską. Tryby propagandy rozpowszechnianej od lat 50. pracują jednak dalej. „Autorytety” wciąż wskazują, że wysoki przyrost naturalny jest świadectwem zapóźnienia cywilizacyjnego. Mówca przypomniał, że pierwszy raz ujemny wzrost naturalny w Polsce zarejestrowano w 1999 roku. Większość decydentów przyjęła tę wiadomość ze spokojem, jako wyraz europeizacji kraju. Nawet dzisiaj w wielu środowiskach posiadanie więcej niż dwójki dzieci uważa się za patologię. Na krótką metę masowy brak dzieci może wydawać się korzystny, lecz w aspekcie długofalowym wiąże on się ze społeczną tragedią. Stróżyński ocenił, że Europa przyjęła dwa modele rozwiązania kryzysu demograficznego: niemiecki, polegający na masowej dzietności rodzin imigranckich oraz skandynawsko-francuski, bazujący na renesansie rodziny i elastycznych ułatwieniach w systemie pracy rodziców. Obydwie drogi wyjścia z demograficznego dołka mają też szereg aspektów negatywnych – w przypadku Niemiec jest to znaczny napływ kultury islamskiej, która zaczyna dominować na słabnącymi Europejczykami, na gruncie Francji i Skandynawii nieograniczony liberalizm obyczajowy. Problem psychologicznych przeciwwskazań dla rodzicielstwa adopcyjnego zaprezentowała z kolei dr Jolanta Próchniewicz z Poznania. Oceniła, że podstawowym wymogiem do adopcji jest bezwarunkowa miłość – pojęcie, o którym rzadko wspomina współczesna psychologia. W procedurze adopcyjnej to nie rodzice wybierają dziecko, lecz rodziców dobiera się do dziecka. Podstawowymi przeciwwskazaniami do adopcji są brak uczuć wyższych określany jako psychopatia, skłonności pedofilskie i homoseksualne oraz syndrom tzw. kazirodztwa emocjonalnego, powstały u samotnych matek skrzywdzonych przez mężczyzn.
Ostatnim elementem obrad Sejmiku były spotkania panelowe. W panelu dotyczącym problemów etyki seksualnej wzięli udział uczestnicy promującego czystość przedmałżeńską ogólnopolskiego Ruchu Czystych Serc wraz z członkami redakcji magazynu „Miłujcie się” z redaktorem naczelnym ks. Mieczysławem Piotrowskim TChr. W spotkaniu na temat obrony życia poczętego wzięli udział m.in. znany działacz pro-life Mariusz Dzierżawski oraz ks. Tomasz Kancelarczyk, a w dyskusji na temat kwestii demograficznych Jacek Stróżyński i dr Jolanta Próchniewicz.
Obserwowane negatywne tendencje społeczne jeszcze mocniej udowadniają, że zdrowa i oparta na więzi nierozerwalnego Sakramentu Małżeństwa rodzina jest w dzisiejszym świecie relatywizmu moralnego dobitnym, ewangelicznym „znakiem sprzeciwu”. Koszaliński Sejmik Rodzinny pokazał, że w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem i ojczyzną jesteśmy zobowiązani do dawania tego znaku.