Petar Petrović |
W Rosji wciąż większość społeczeństwa popiera Władimira Putina, który całkowicie zmonopolizował scenę polityczną, ujarzmił media, rozbudował służby specjalne i ma krew na rękach
Momentu kształtowania się miłości Rosjan do władcy Kremla należy szukać w okresie kończącym kryzys finansowy z 1998 r., kiedy to Rosja weszła w dziesięcioletni okres wyraźnej poprawy sytuacji gospodarczej i ewidentnego zadowolenia. Trzeba pamiętać, że jest to czas, gdy płace realne dosyć znacznie rosną. Zadowolenie z poprawy jakości życia przelało się na tego, kto sprawuje rządy, bez zastanawiania się, czy to ma jakikolwiek związek, czy też nie.
Rosjanie uwierzyli w lepszą sytuację kraju i stąd się wzięło ich przyzwolenie na autorytarne rządy Putina. Mniej więcej do Pomarańczowej Rewolucji reżim ten nie był dla społeczeństwa bardzo dolegliwy. Ograniczanie swobód politycznych na wielką skalę miało miejsce później, będąc reakcją na Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie. Mieliśmy wtedy do czynienia z rosyjską systemową kontrrewolucją. Z badań socjologicznych wynika, że w tym czasie zaczął też zanikać społeczny entuzjazm i poparcie dla sposobu sprawowania w Rosji władzy.
Jest źle, może nie będzie gorzej
Z badań rosyjskiego Centrum Lewady wynika, że 70 procent obywateli Rosji uważa, że przedstawiciele władzy działają na szkodę państwa. Coraz mniej Rosjan wierzy w uczciwość urzędników, ponad połowa utrzymuje, że przedstawiciele władz kradną więcej niż w latach 90. Dlatego zdaniem prof. Nowaka po wyborach niezadowolenie społeczne na pewno się nie zmniejszy, wprost przeciwnie, przybierze na sile. Może to spowodować ukonstytuowanie się skutecznej opozycji, ale tylko wtedy, kiedy nastąpi, albo umocni się, podział w realnej elicie władzy i dopiero po spełnieniu tego warunku, przy takiej skali kontroli życia publicznego i gospodarczego przez służby specjalne, można sobie wyobrazić skuteczny „atak z wewnątrz” dokonany przez społeczeństwo. – Mam wrażenie, że jesteśmy blisko tego stanu. Będziemy się do niego zbliżali na pewno w ciągu najbliższych dwóch, trzech latach – mówił prof. Andrzej Nowak. Czy będzie się to wiązać z działalnością znanego blogera Aleksieja Nawalnego, który potrafi swoją demaskatorską działalnością i udowadnianiem rozlicznych kłamstw i fałszerstw władzy wyprowadzić protestujących na ulicę? Tego nikt nie wie, co prawda zapowiada on utworzenie partii politycznej i walkę w przyszłych wyborach o prezydenturę, ale na razie nie ma poparcia wpływowych postaci, które umożliwiłyby mu realną szansę na zmianę systemu.
Wybitny znawca Rosji prof. Richard Pipes jest zdania, że zaledwie ok. 20 proc. Rosjan jest przeciwnych Putinowi. Zapytany o perspektywę demokratyzacji tego kraju stwierdził, że może do tego dojść za… sto lat. W jego opinii głównym problemem jest to, że „(…) większość mieszkańców Rosji chce silnej władzy. Nie chcą demokracji i boją się jej, ponieważ demokracja kojarzy im się z anarchią, wysoką przestępczością i Bóg wie z czym jeszcze”. Dodał, że prawdopodobnie Putin nie będzie „przykręcał śruby”, gdyż nawet pojedyncze starcia i ewentualne ofiary mogą stać się dla niego zagrożeniem i początkiem rewolucji. A wtedy grupa wywodząca się z kręgu władzy mogłaby wykorzystać niepokoje społeczne do próby sięgnięcia po nią.
Rosja to Putin i w tej materii niewiele się w najbliższym czasie zmieni
Od Stalina do Putina
Kolejna prezydentura Putina i dotychczasowy sposób sprawowania przez niego władzy odsłania prawdziwe oblicze współczesnej Rosji. Jest to państwo wciąż rządzone przez ludzi wywodzących się z KGB, dążących do restytucji imperialnego mocarstwa, starających się odbudowywać swoje wpływy na terenach byłych krajów bloku wschodniego. Kolejne lata rządów Putina to niebezpieczny czas nie tylko dla Gruzji, która nieustannie drży przed kolejnym atakiem kremlowskiego satrapy. Zarówno państwa nadbałtyckie, Ukraina, Białoruś, ale także cała Europa Środkowa narażone są na różnego rodzaju ograniczania ich suwerenności i ingerowanie w ich niezależność. Do tego celu Moskwa stosuje nie tylko groźby, ale przede wszystkim uzależnienie od dostaw surowców, a także lobbing w krajach Europy Zachodniej. Nie można też zapominać o wciąż mocnej siatce szpiegowskiej, która podobnie jak to miało miejsce w czasie zimnej wojny, także teraz gęsto oplata ośrodki decyzyjne, świat naukowy i medialnych państw zachodnich. Zarówno sprawa zbrodni katyńskiej, jak i katastrofa pod Smoleńskiem pokazują, jak słaba jest Polska w relacjach ze swoim wschodnim sąsiadem. Kolejne lata rządów Putina i perspektywa następnych kadencji nie napełniają optymizmem. Dlatego tak ważne jest informowanie o prawdziwej naturze tego reżimu i przeciwstawianie się fali kłamstwa, która nieraz ma swój początek w moskiewskich gabinetach.
Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia