Rzeczywistość a fasada pozorów

2013/07/2
Z prof. Andrzejem Nowakiem, historykiem UJ i PAN, redaktorem naczelnym miesięcznika „Arcana” rozmawia Łukasz Kudlicki

 

 

Dobiega rok od tragicznego 10 kwietnia, kiedy to na terytorium Rosji Polska straciła prezydenta i czołowych przedstawicieli elity politycznej. Jakie wnioski na temat kształtu stosunków polsko-rosyjskich możemy wyciagnąć na podstawie treści naszych wzajemnych relacji z ostatniego roku?

Wydaje mi się, że rzeczywistość zderzyła się z pewnym systemem pozorów, jaki próbowano stworzyć i narzucić opinii publicznej w Polsce. A rzeczywistość jest taka, że Rosja pod rządami Władimira Putina twardo realizuje politykę neoimperialną opartą przede wszystkim na ekspansji energetycznej poprzez promocję interesów koncernu Gazprom. Ta polityka zderza się z żywotnymi interesami państwa polskiego, takimi jak suwerenność czy bezpieczeństwo energetyczne. W ostatniej dekadzie swojego istnienia Rosja stworzyła ideologię opartą na ożywieniu kultu siły, usprawiedliwaniu agresji, nawet tej sięgającej czasów stalinowskich. Stalin nie jest oficjalnie bohaterem tej ideologii, ale jego zdobycze jak najbardziej tak. Przedstawia się go jako oprawcę samych Rosjan, natomiast zbrodnie okresu stalinowskiego popełnione na ofiarach innych narodowości są relatywizowane i usprawiedliwiane, legitymizowane na rozmaite sposoby. W takim kontekście w Rosji patrzy się na relacje z Polską. Tego dotyczy manewrowanie wokół Katynia, który z jednej strony był przedstawiany w ostatnim czasie jako przedmiot zbliżenia stanowisk, miejsce pojednania, a z drugiej strony w tym czasie nic się nie zmieniło w stanowisku Rosji na płaszczyźnie prawnej.

Kwestia wyjaśnienia Smoleńska pokazuje, że polska strona albo bagatelizuje rangę katastrofy, albo wpadła w pułapkę kreowanej na użytek wlasnej opinii publicznej gry dotyczącej relacji z Rosją.


Prof. Andrzej Nowak: Po Smoleńsku rzeczywistość w Polsce zderzyła się z systemem pozorów
| Fot. Łukasz Kudlicki

Na tym przykładzie widzimy system pozorów – instrumentalnie traktowane zbliżenie, słowo „pojednanie” eksploatowane już od 2008 roku. Wysuwana jest teza, że nie ma między nami tematów spornych, wszystkie kwestie są rozwiązywane sprawnie i bez żadnych zgrzytów. Potwierdzeniem ma być instrumentalnie traktowany Smoleńsk, co jest bardzo niefortunne, bo chociaż wciąż nie wiemy, co dokładnie tam się wydarzyło, jak doszło do tej tragedii, mamy pewność, że jest to miejsce największej katastrofy państwa polskiego po drugiej wojnie światowej. Pewne jest również, że państwo rosyjskie zachowuje się wobec Polski w sposób straszny z punktu widzenia godności Polski, naszych interesów jako wspólnoty, która dba o swoje interesy na arenie międzynarodowej. Rosja ukrywa dowody, nie chce ich wydać, nie pozwala na dokonywanie ekshumacji zwłok, która pozwoliłaby sprawdzić chociaż w jednym przypadku wyniki prac rosyjskich anatomopatologów, których nikt nie weryfikował. Nie mamy rejestratorów lotu, czyli czarnych skrzynek, tylko kopie nagrań przekazane przez stronę rosyjską. Nie możemy sprawdzić, czy to był pełny zapis, czy może zmanipulowany. To nie jest sposób traktowania suwerennego państwa, a raczej sposób traktowania świadomie poniżającego, bo nie można sobie wyobrazić, żeby Rosja traktowała tak państwo, na którym jej zależy, i żeby państwo, które szanuje swoją godność, pozwoliło się tak traktować. I to skumulowało się najbrutalniej w chwili ogłoszenia wyników dochodzenia w rosyjskiej wersji zaprezentowanej przez MAK, która była prawdziwym koncertem poniżenia państwa polskiego przez państwo rosyjskie. Mamy zatem dowody zderzenia rzeczywistej polityki państwa rosyjskiego z fasadą pojednania, która została rozbita, bo okazało się, że pojednanie może następować tylko na gruncie podeptania elementarnej godności państwa polskiego.

Czy coś w Rosji się zmienia, może na to wskazywać projekcja filmu Katyń w państwowej telewizji rosyjskiej czy uchwała Dumy o sowieckim sprawstwie tej zbrodni? Czy może Rosja kieruje osobne komunikaty do zachodniej opinii publicznej, a całkiem inne do własnego społeczeństwa.

Rzeczywiście Rosja rozgrywa sprawy dwutorowo. Wysyła komunikat do opinii zachodniej, z którego ma wynikać, że Moskwie zależy na modernizacji i współpracy z Europą. A Zachodowi łatwiej tę współpracę prowadzić, kiedy przywódcy rosyjscy reprezentują pewne minimum, choćby niewielki zasób standardów pozwalający ich traktować jako przywódców cywilizowanego państwa, które odcina się od najgorszych zbrodni państwa totalitarnego. W tym przypadku chodzi o symbol Katynia. Inny sygnał kierowany jest do własnego elektoratu: nie ustępujemy Zachodowi, nie pozwolimy pluć sobie w twarz, stoimy na straży chwały naszego imperium, której Stalin mocno się przysłużył.

Czy zatem w przewidywalnej przyszłości nie będzie możliwe, aby Rosjanie oddzielili mit zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941?1945 od zbrodni stalinizmu?

To wewnętrzny problem Rosji. Rysuje się w ostatnich kilkunastu miesiącach trend ku destalinizacji. Jest on motywowany naciskiem pewnej części elity społecznej w Rosji, która już nie widzi potrzeby utożsamiania swojego dobrego samopoczucia z kultem Stalina. Chce ona być postrzegana na Zachodzie jako cywilizowana elita. To dotyczy choćby pewnej części świata biznesu, który wie, że to się może przydać w stosunkach z Zachodem. Jest świadomość, że w tych relacjach może być potrzebne coś więcej niż tylko walenie pięścią w stół. Oczywiście są też słabe, ale istniejące środowiska obrońców praw człowieka, ktorych nie należy lekceważyć. Jak wspaniały „Memoriał”, który konsekwentnie walczy o destalinizację Rosji. Jest też trzeci element: jeśli rosyjskie centrum chce przyciągać peryferie dawnego imperium, trudno to będzie osiagnąć pod sztandarem stalinizmu, który choćby na Ukrainie nie kojarzy się z czymś przyciągającym do centrum moskiewskiego. Pamięć represji i Wielkiego Głodu weszła do kanonu rozumowania większości Ukraińców. Dlatego w centrum Rosji rozważa się możliwość odgórnej destalinizacji. Stąd ogromne znaczenie sprawy katyńskiej w wymiarze wewnętrznym. Katyń pokazuje pewien model pamięci historycznej, nieznanej w Rosji. Rosjanie patrzą z zazdrością: Jak to, ci bezczelni Polacy upominają się o swoje 20 tysięcy ofiar, a myśmy stracili setki tysięcy czy miliony własnych ludzi, i nie upominamy się o nic? Co więcej, Polacy upominają się o listy z nazwiskami, chcą uczcić każdego człowieka z osobna. To imponuje części Rosjan, która się interesuje historią i ma w historii własnej rodziny jakieś ofiary, chyba że jest z rodziny katów.

Czy realne pojednanie polsko-rosyjskie na kanwie Katynia mogłoby być podstawą do rozwiązania wewnętrznych rosyjskich spraw?

Zaplanowane pojednanie premierów Tuska i Putina z 7 kwietnia 2010 roku nie miało w tej kwestii żadnego znaczenia. Pokazany wtedy film Andrzeja Wajdy został wyświetlony na kanale, który ogląda poniżej miliona ze 140 milionów Rosjan. Dopiero po tragedii smoleńskiej film został pokazany po raz drugi na kanale pierwszym i obejrzało go, jak się szacuje, 27 milionów. I ta projekcja została już nagłośniona i pokazana w najlepszym czasie. Informacja o Katyniu dotarła zatem po raz pierwszy do szerszej publiczności wskutek katastrofy smoleńskiej, a nie wcześniejszej działalności Tuska i Putina na zasadzie kontrolowanego pojednania. Natomiast uchwała Dumy, jak to określił znakomity rosyjski historyk, profesor Borys Sokołow, „jest zanurzona po kolana w kłamstwie”. Kłamstwo polega na ulokowaniu zbrodni katyńskiej w kontekście czystek stalinowskich. A to są dwie kompletnie różne sprawy! Czystki były zbrodnią państwa sowieckiego na własnych obywatelach. Z prawno-międzynarodowego punktu widzenia były one czymś całkiem innym od zbrodni katyńskiej dokonanej z premedytacją na obywatelach innego państwa.

Czy działania państwa polskiego sprzyjają rozwiązaniu spornych kwestii w naszych stosunkach?

Polska w ostatnich trzech latach przyjęła dramatycznie niesłuszne stanowisko w tej sprawie, nie stawiając twardo żądań związanych z pamięcią września 1939 roku i jego konsekwencji. Armia Czerwona była wtedy agresorem. To, że Polska nie stawia publicznie jako warunku pojednania kwestii zwrotu zagrabionych archiwaliów, a chodzi o dokumenty kancelarii rządu, Sejmu, Polskiej Organizacji Wojskowej, Instytutu Piłsudskiego, archiwum Legionów, część archiwum kancelarii Prymasa Polski, jest całkowicie niezrozumiałe – a to wszystko znajduje się w tej chwili w Moskwie. Jakim prawem? Prawem złodziejskim! To jest część roli, jaką odegrała podczas wojny Armia Czerwona. To niszczy mit nieskalanej Armii Czerwonej i może prowadzić do oddzielenia kwestii zbrodni od kultu i mitu zwycięstwa. Trzeba się przy tym upierać, żeby zmienić punkt widzenia Rosjan. Wojna przyniosła nie tylko oswobodzenie narodów, ale również agresję i podbój w imię imperialnych interesów państwa sowieckiego. Najważniejszą białą plamą w stosunkach polsko-rosyjskich nie jest jednak Katyń, ale sprawa losu Polaków w Związku Sowieckim. O Katyniu Polacy już wszystko wiedzą, natomiast prawie nikt nie pamięta, że najbardziej zbrodniczym rozkazem na papierze wydanym w XX wieku (przed decyzją Hitlera o wymordowaniu Żydów, o której wiemy, że zapadła), był rozkaz nr 00485 z 11 sierpnia 1937 r. podpisany przez szefa NKWD Nikołaja Jeżowa, na podstawie decyzji Biura Politycznego, czyli osobiście Stalina z 9 sierpnia 1937 r. Na tej podstawie blisko 140 tysięcy osób zostało aresztowanych, a ponad 111 tysięcy rozstrzelanych. Jedynym kryterium było polskie pochodzenie ofiar.

Tej kwestii, jak się zdaje, nie udźwignęli historycy, którzy na mocy porozumienia rządów polskiego i rosyjskiego mieli podjąć sporne kwestie historyczne, tworząc Grupę ds. Trudnych?

Jestem po bardzo przygnębiającej lekturze opracowania Białe plamy. Czarne plamy. Sprawy trudne w relacjach polsko- rosyjskich, czyli plonu prac tej grupy. Jest w nim część frywolnie i nieadekwatnie zatytułowana Lata dwudzieste, lata trzydzieste, tak jak znany polski musical. Strona polska wpisuje się tam w polityczną logikę putinowską, tłumacząc się z czegoś, co nie miało miejsca, ale co jest powtarzane jako żelazne tezy przez tzw. historyków rosyjskich, jak choćby to, że nie było paktu Beck?Hitler, że Polska nie odpowiada za wywołanie II wojny światowej. Kwestii wspomnianego wcześniej rozkazu z 1937 roku w tym opracowaniu poświęcony jest jeden akapit, a to jest najważniejsza sprawa, ktora powinna się stać przedmiotem prac grupy. Nie ma choćby słowa o wspomnianej przeze mnie wcześniej kwestii zwrotu archiwaliów. Nie ma sprawy zbrodni na Polakach z lat 1937?1939, kiedy zginęło prawie 200 tysięcy naszych rodaków, którzy zapłacili za to, że granice w traktacie ryskim zostały tak poprowadzone. To świadczy o fikcyjności rzekomego pojednania.

Obecny rząd odstąpił od utożsamianej z prezydentem Lechem Kaczyńskim polityki jagiellońskiej, polegającej na aktywnej roli Polski na obszarze posowieckim. Co zyskaliśmy na tej zmianie, przyjęciu polityki piastowskiej? Jakie są owoce polityki zagranicznej rządu Donalda Tuska?

Całkowicie straciliśmy wiarygodność na Wschodzie. Prezydent Lech Kaczyński prowadził politykę organizowania przestrzeni Europy Wschodniej w sposób utrudniający jej reimperializację przez Rosję, a wzmacniający bezpieczeństwo Polski, choćby w wymiarze energetycznym, poprzez stworzenie alternatywnego korytarza zaopatrzenia w gaz i ropę z regionu kaspijskiego z udziałem Azerbejdżanu, Gruzji i Ukrainy. Ta polityka została całkowicie zdezawuowana, podobnie jak polityka trudnego, ale ważnego partnerstwa Polski z Litwą i Ukrainą. Minister Sikorski swoimi działaniami zaszkodził żywotnym interesom Ukrainy. Manifestacyjnie wybrał się do Moskwy z pierwszą swoją wizytą w przeddzień przyjazdu premier Julii Tymoszenko, której Władimir Putin przystawił do głowy „pistolet gazowy”, szantażując odcięciem dostaw na Ukrainę. To spowodowało pogorszenie stosunków polsko- ukraińskich. Zmieniono stategię, zastępując ją określaną w skrócie „Moskwa najpierw”. Skutki widać przy okazji publikacji raportu MAK. Rosja dostrzegła, że nie będziemy już jej przeszkadzać. Straciliśmy asertywność prezentowaną podczas rządów Jarosława Kaczyńskiego, kiedy stosowaliśmy veto do negocjacji UE z Rosją. Premier Tusk zrobił wszystko, czego chciała Rosja. Przestał krytykować budowę Gazociągu Północnego, fundamentalnie szkodliwego dla Polski, zrezygnował z aktywnej polityki w obszarze, który określam autorskim akronimem BUMAGA (Białoruś, Ukraina, Mołdowa, Azerbejdżan, Gruzja, Armenia). Ustępstwa rządu przynoszą szkodę podstawowym interesom, w tym również bezpieczeństwu Polski położonej na szlaku między Rosją a Zachodem, który chce robić interesy z Moskwą. Nam powinno zależeć, aby Polska miała wpływ na kształt stosunków Zachodu z Rosją. Donald Tusk z tego zrezygnował.

Rosja zapowiada gigantyczne nakłady na zbrojenia i głeboką modernizację armii. Nasza obecna polityka wydaje się w tym kontekście anachroniczna i ahistoryczna…

Rosja prowadzi grę o przetrwanie jako gracz globalny, chociaż nie ma już siły, aby stać się nim ponownie, głównie z jednej przyczyny – demograficznej. To 140-milionowy kraj, który się kurczy. Nie może już rywalizować z potęgami takimi jak Chiny czy Indie. Wkrótce nawet Afganistan będzie miał większą populację niż Rosja.

Agresja Rosji na Gruzję spełniła rolę pedagogiczną. Zachód odczytał moskiewski przekaz i chce angażować Rosję do swoich projektów, wręcz siłą wciąga Rosję jako partnera do wielu przedsięwzięć…

Rosja odnosi pewne korzyści z prowadzonej polityki, ale w niepełnym wymiarze. Są kręgi na Zachodzie, które chcą handlować z Rosją za wszelką cenę, zdobyć silną pozycję na tamtejszym rynku surowców. Jednak wojna z Gruzją, sprawa Chodorkowskiego czy katastrofa smoleńska i to, jak brutalnie Moskwa obchodzi się z Polską, są sygnałami, że Rosji daleko do standardów państwa cywilizowanego. Europa nie idzie w całości na układ z Rosją, choćby w trosce o bezpieczeństwo swoich inwestycji w Rosji. Dlatego polityka polska, która wracałaby do rozsądnie asertywnej polityki wschodniej, wcale nie byłaby jednoznacznie źle przyjęta w Europie.

Dziękuję za rozmowę.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej