Rzymski „Popielec”

2013/07/2
Jarosław Kossakowski

Mało znany jest fakt, iż mistrz fioletowo-niebieskich śniegów i błyskotliwych impresyjnych zapisów wielkich polowań Julian Fałat (1853–19 29) na początku swojej artystycznej drogi malował sceny realistyczne, wręcz naturalistyczne oraz religijne. Gdy w 1881 roku przebywał w Rzymie, zmęczony hucznym włoskim karnawałem namalował dużych rozmiarów scenę, którą zatytułował „Popielec”.

 

W swoich pamiętnikach tak zanotował owo wydarzenie: „Ostatni tydzień rzymskiego karnawału to szał, jakiego nie spotyka się nigdzie poza Włochami. Popielcowa środa dopiero przynosi uspokojenie. Z tęsknoty za Polską namalowałem kilka szkiców akwarelowych i jeden obraz, który można było oddać słowami: ťProchem jesteś i w proch się obróciszŤ. Tytuł obrazu ťPopielecŤ. Jest to akwarela przedstawiająca barwne półfigury prawie naturalnej wielkości na tle rzymskiego kościoła”.

Trzeba przypomnieć, iż Julian Fałat, późniejszy wirtuoz lekkich jak mgła akwareli, w latach 1879–1882, posługując się tą właśnie techniką plastyczną, usiłował osiągnąć efekty jak najbardziej zbliżone do obrazów olejnych. Tak też został namalowany „Popielec”, który jeszcze w trakcie pobytu artysty w Rzymie znalazł się na wystawie w Krakowie. Ówczesna galicyjska krytyka oceniła go bardzo wysoko, zachwalał go również wybitny polski malarz batalista Józef Brandt. Podkreślane były prawda i siła charakterystyki postaci ukazanych w chwili modlitewnego skupienia. Dziś patrząc na ten pobożny, pełen pokory obraz, dostrzega się przede wszystkim mistrzostwo detali, a także odnosi się wrażenie, iż artysta we wnętrzu rzymskiej świątyni przedstawił postacie znane mu z polskich kościelnych nabożeństw. Ojciec Juliana Fałata był kościelnym organistą w lwowskiej wsi Tuligłowy. „Był człowiekiem wielkiej i bezustannej pracy, niespożytej energii i rzadkiej prawości, religijny niemal bezprzykładnie, stosujący przykazania Kościoła, zarówno wobec siebie, jak i względem swojej rodziny. Jedyną lekturą w domu były Żywota Świętych Piotra Skargi; czytanie ich przeplatały modlitwy, odmawiane przez nas głośno i na klęczkach” – pisał Julian Fałat w pamiętnikach.


Julian Fałat Popielec

Dzieciństwo artysty upłynęło wśród posług kościelnych i osób pracujących dla kościoła, stąd jego głębokie rozumienie religii i świetne oddanie pobożnego skupienia. Nasuwa się tu również inna, pozareligijna uwaga. Nasi najwybitniejsi dziewiętnastowieczni malarze, pracując i odnosząc ogromne sukcesy czy to w Paryżu (m.in. Józef Chełmoński), czy w Monachium (m.in. Józef Brandt), swoją artystyczną wyobraźnią cały czas wracali do Polski i przedstawiali sceny i pejzaże zapamiętane na ziemi ojczystej.

Julian Fałat, który po śmierci w 1893 roku Jana Matejki został powołany na stanowisko dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie, później przemianowanej na Akademię Sztuk Pięknych, zmienił trochę tę sytuację. Postanowił ściągnąć z zagranicy przebywających tam najlepszych polskich malarzy i mianować ich profesorami. Najwcześniej powołanymi byli: malujący na dalekiej Ukrainie Leon Wyczółkowski, w Paryżu Teodor Axentowicz i sprowadzony do Krakowa Jacek Malczewski. Niedługo później do profesorskiego grona dołączyli inni wybitni malarze: Jan Stanisławski, Józef Pankiewicz, Józef Mehoffer, Stanisław Wyspiański, Wojciech Weiss i rzeźbiarz Konstanty Laszczka.

Powołany przez Fałata nowy zespół profesorski kładł nacisk na wszechstronny rozwój artystyczny, zrywając z metodami akademickiego nauczania. Powstała prowadzona przez Jana Stanisławskiego Katedra Krajobrazu, a uwagę studentów zaczęto kierować na nowe tendencje w sztuce europejskiej – impresjonizm, symbolizm i secesję. Piętnastoletni czas kierowania krakowską Akademii przez Juliana Fałata został zaliczony do najważniejszych okresów tej uczelni.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej