Antoni Szymański |
Przygotowania do Euro 2012 pokazują, co to znaczy, że coś ma priorytet w polityce państwa i samorządów. O takim traktowaniu polityka rodzinna może jedynie pomarzy
Michel Platini wizytował niedawno Polskę, żeby prześledzić przygotowania do mistrzostw w piłce nożnej, i wyraził uznanie. Wywiązujemy się bowiem dobrze ze swoich zobowiązań dotyczących budowy stadionów. Platini od lat wskazuje, co ma być jeszcze zrobione, żeby zadowolić UEFA, której jest prezydentem. Wszystkie drzwi stoją przed nim otworem, a decydenci różnych szczebli deklarują, że zrobią wszystko, czego oczekuje.
Przy okazji jego wizyt nie ma jednak dyskusji o kosztach podjętych inwestycji (szczególnie stadionów), rozważań, czy nie są one zbyt wysokie, ani precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, jak wykorzystamy stadiony po mistrzostwach i jakie będą koszty ich utrzymania.
Mało osób się zastanawia, jak poradzą sobie gminy zadłużone przez gigantyczne koszty budowy stadionów, i stawia pytania o to, dlaczego są one droższe niż w innych krajach europejskich. Koszt stadionu w Gdańsku obliczany jest wstępnie, wraz z układem dojazdowym, na 876 mln zł (bez kosztów obsługi kredytu), a Stadionu Narodowego w Warszawie na 1,5 mld zł!
Protest pracowników Coca-Coli, oficjalnego sponsora Euro 2012, przed stadionem narodowym, w obronie miejsc pracy Fot. Dominik Różański
Początkowo twierdzono, że stadiony zostaną zbudowane w partnerstwie publiczno-prywatnym. Prywatne firmy jednak się na to nie zdecydowały. Nie podjęły takich decyzji, ponieważ nic nie wskazuje na to, by stadiony przyniosły dochody. Nie mają zatem motywacji, by je współfinansować.
Wielu ludzi jest przekonanych, że budowa stadionów jest współfinansowana przez Unię Europejską, co w rzeczywistości nie ma miejsca. Nie wyjaśnia się tego, bo ludzie nie są przeciwni inwestycjom, za które sami nie płacą. Dopiero wtedy, gdy dowiadują się, że na te ogromne inwestycje wydawane są ich pieniądze, niepokoją się i pytają, dlaczego podjęto tak wielkie zobowiązania finansowe w sytuacji, gdy nie ma miejsc w przedszkolach, a bezrobocie jest wysokie.
W przygotowaniach do mistrzostw świata zachowujemy się tak, jakbyśmy dysponowali nieograniczonymi środkami. Tu sprawdza się stare przysłowie „zastaw się, a postaw się”. Euro 2012 stało się podstawowym priorytetem i honorem Polski. Wyprzedza zainteresowanie wspomnianym już bezrobociem czy dojmującym ubóstwem.
To wszystko dzieje się w Polsce, w której ok. 2 mln ludzi żyje poniżej minimum egzystencji, a liczba ubogich dzieci jest najwyższa w Unii Europejskiej. To w Polsce fundującej najdroższe stadiony każdego roku pozbawia się zasiłków rodzinnych ok. 500 tys. dzieci z najbiedniejszych rodzin. Z tak powstałych „oszczędności” buduje się m.in. inwestycje związane z Euro 2012.
Autor, socjolog, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski, senator VI kadencji.