Sacrum wymaga adoracji

2013/07/2
Łukasz Kobeszko

Zasadniczą tożsamość Kościoła tworzy codzienne sprawowanie misteriów Męki i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa w sakramencie Mszy świętej. W liturgii uobecniają się największe tajemnice wiary. Eucharystia to bezcenny dar Boga. Nie jest dziełem ludzkim, ani nie może stanowić dodatku do wydarzeń świeckich lub działań o charakterze społeczno-politycznym. Przezwyciężenie kryzysu świadomości liturgicznej znajduje się w centrum działalności duszpasterskiej Ojca Świętego. Jeszcze jako wykładowca teologii w burzliwym okresie zmian liturgicznych po II Soborze Watykańskim, ks. Joseph Ratzinger widział niebezpieczeństwo banalizacji Mszy świętej i sprowadzania jej do zwykłego spotkania towarzyskiego, w którym wspólnota celebruje samą siebie.

 

Stanisław Vincenz w pisanym u schyłku życia dzienniku zanotował, jak wielkie wrażenie wywarła na nim radiowa transmisja liturgii w jednym z obrządków wschodnich, którą przypadkowo usłyszał podczas nocy wigilii Bożego Narodzenia. Modlitewny, dostojny śpiew kapłana i chóru wydał się znanemu pisarzowi niezwykłym znakiem obecności Boga, którego ludzki umysł nie jest w stanie ująć w racjonalnych granicach. Słynny XIX-wieczny konwertyta z protestantyzmu o. Fryderyk William Faber nazwał katolicką liturgię „najpiękniejszą rzeczą po tej stronie Nieba”. Inny wielki święty, ks. Jan Maria Vianney zwykł mówić, że bez Mszy świętej, ołtarza i kapłanów Kościół nie przetrwałby nawet jednego dnia, a ludzie pozbawieni sakramentów zaczęliby oddawać cześć zwierzętom.

Tym, co przyciągnęło do katolicyzmu setki konwertytów była atmosfera nieprzeniknionego sacrum, która przenikała liturgię Mszy świętej. Jednocześnie, dochodził do tego aspekt szczególnego uniwersalizmu Eucharystii, odprawianej według tych samych rubryk, w jednym i tym samym języku łacińskim.

Bóg w centrum kultu

O ile sam termin „liturgia” pochodzi z kultury starożytnej Grecji i oznacza „działanie na rzecz ludu”, to szybko został przejęty przez chrześcijaństwo. Jego główne znaczenie dotyczy kultu religijnego, a szczególnie bezkrwawej ofiary Mszy świętej, ustawioną przez Chrystusa podczas Ostatniej Wieczerzy. Zapowiedzi sprawowania tej ofiary Kościół widzi już od najwcześniejszych momentów historii zbawienia. Kanon Rzymski, istniejąca w niezmienionej formie od czasów wczesnochrześcijańskich centralna modlitwa eucharystyczna Mszy świętej wymienia pierwszą ofiarę „sprawiedliwego sługi Abla, „ofiarę Patriarchy Abrahama i tę, którą złożył najwyższy Kapłan Melchizedek, ofiarę świętą, hostię niepokalaną.” Cechą wszystkich ofiar Starego Testamentu zapowiadających ustanowienie Eucharystii nie było jednak starogreckie „działanie na rzecz ludu” lub pogańskie zabieganie o przychylność srogich bóstw, lecz oddanie czci jedynemu Bogu w postawie pełnej pokory i adoracji.

Stary i Nowy Testament podkreślają, że to nie człowiek jest autorem liturgii. Zawsze ma ona charakter nadzwyczajnej inicjatywy Stwórcy. Już w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju widzimy, jak Bóg przyjął ofiarę Abla z jego trzody, ale nie wejrzał na ofiarę Kaina przygotowaną z płodów ziemi (Rdz 4, 4-5). Podobnie, Bóg wezwał Abrahama, mówiąc: „Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę” (Rdz. 22, 2). W końcu, przygotowując się do Ostatniej Wieczerzy, Chrystus polecił Piotrowi i Janowi: „Oto gdy wejdziecie do miasta, spotka się z wami człowiek niosący dzban wody. Idźcie za nim do domu, do którego wejdzie, i powiecie gospodarzowi: „Nauczyciel pyta cię: Gdzie jest izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? On wskaże wam salę dużą, usłaną; tam przygotujecie” (Łk 22, 10-12).

Bóg wyraźnie pokazuje nam nie tylko za co i dlaczego ma być czczony, ale także sposób, w jaki ta cześć powinna być wyrażana.

Liturgia jest więc nakierowana przede wszystkim na Boga i to z Niego czerpie swoją życiodajną moc. „Trzeba przypomnieć sobie kosmiczny, ale także duchowy charakter liturgii. Sens duchowy nie został kiedyś przez kogoś po prostu wymyślony, ale organicznie wzrastał od czasów Abrahama” – zauważył Benedykt XVI w swoim najnowszym wywiadzierzece z Peterem Seewaldem pt. „Światłość świata”.

Fundament wiary

Zasadniczy kształt Mszy świętej pozostawał niezmieniony przez stulecia. Przez wieki towarzyszył jej skodyfikowany w IX i X wieku w monarchii Karolingów jednogłosowy chorał gregoriański. Najbardziej znana kodyfikacja liturgii rzymskiej nastąpiła podczas Soboru Trydenckiego. Zmiany promulgował papież św. Pius V bullą „Quo Primus” w 1570 roku. Forma ta, z niewielkimi zmianami pozostawała w Kościele obowiązującym wzorcem do momentu wejścia w życie konstytucji apostolskiej „Missale Romanum” Pawła VI w 1969 roku, wprowadzającej do powszechnego użytku Nowy Porządek Mszy (łac. Novus Ordo Missae), używany dziś powszechnie w Kościele. Liturgiści podkreślają, jak wielkie znaczenie dla budowania jedności europejskiej christianitas miała karolińska zasada „jedno Cesarstwo, jeden Kościół, jeden chorał”. Wraz z jedną i tą samą liturgią łacińską (istniejącą co prawda w różnych rytach, w szczególności zakonnych – dominikańskim, franciszkańskim, karmelitańskim, ale również w odmianach regionalnych – jak np. ryt ambrozjański odprawiany w diecezji mediolańskiej lub głagolicki, używany w Dalmacji), tworzyła ona fundamenty cywilizacji chrześcijańskiej, która promieniowała na cały ówczesny świat.

Pomimo reform trydenckich, w szczególności w okresie późnego Baroku i w epoce Oświecenia, z powodu braku odpowiedniej katechezy liturgicznej, świadomość sakralności Eucharystii wśród rzesz wiernych zaczęła słabnąć. Chorał zostaje wyparty przez śpiew wielogłosowy i muzykę symfoniczną, która mimo swoich niepodważalnych wartości artystycznych coraz bardziej zaczyna oddalać się od liturgicznych korzeni. Gardzące „religijnym zabobonem” idee Oświecenia i XIX-wiecznego modernizmu również nie sprzyjały rozwojowi pobożności liturgicznej.

Ku liturgicznemu odrodzeniu

W połowie XIX wieku w klasztorach benedyktyńskich we Francji i Niemczech został zapoczątkowany ruch, który dążył do ponownego ukazania piękna i głębi rzymskiej liturgii. Zapoczątkował go o. Prosper Guéranger z klasztoru w Solesmes, do dzisiaj aktywnego w upowszechnianiu chorału gregoriańskiego. Francuski ruch mocno oddziaływał na sąsiednie Niemcy i Belgię, gdzie od lat 60. XIX wieku reaktywowano wiele opactw benedyktyńskich. Posługujący w nich zakonnicy przygotowywali obszerne komentarze katechetyczne do tekstów liturgicznych na wszystkie niedziele i święta roku kościelnego, a także tworzyli ich tłumaczenia na języki narodowe. Przekłady te znalazły się w wydawanych przez klasztory mszalikach dla wiernych, ułatwiających świadomy udział w liturgii. Benedyktyni proponowali również powrót do chorału gregoriańskiego i w wspólnego odprawiania przed duchowieństwo i wiernych godzin brewiarzowych, w szczególności Laudesów (Jutrzni) i Nieszporów. Ruch liturgiczny wzywał świeckich do częstszego niż do tej pory uczestnictwa w Eucharystii (także poza niedzielą) oraz regularnego przystępowania do Komunii świętej.


Msza św, wyraża najgłębsze tajemice wiary i nie może ulegać banalizacji

Postulaty ruchu znalazły odzwierciedlenie w motu proprio „Tra le solecitudini” św. papieża Piusa X z 1903 roku, które stało się impulsem do masowego wzmocnienia pobożności liturgicznej w całym Kościele.

Sam ruch liturgiczny działał dalej, jednakże w latach 30. i 40. XX wieku zaczęły do niego przenikać tendencje modernistyczne, zasadniczo sprzeczne z pierwotnymi intencjami jego założycieli.

Mniej więcej w tym samym czasie zagadnienia liturgiczne znalazły się w centrum uwagi papieża Piusa XII, który poświęcił im osobną encyklikę „Mediator Dei”, ogłoszoną w 1947 roku. Wspomniany papież przeprowadził też kilka zmian inspirowanych dokonaniami klasycznego ruchu liturgicznego, m. in. wprowadzając możliwość odprawiania wieczornych Mszy św. oraz skracając post eucharystyczny. Ostatniej XX –wiecznej redakcji Mszału Rzymskiego przyjętego podczas Soboru Trydenckiego dokonano w 1962 roku, podczas pontyfikatu bł. Jana XXIII.

Dobre intencje i mylne interpretacje

We wspomnieniach z lat 1927-1977 zatytułowanych „Moje życie” kardynał Joseph Ratzinger, który pełnił funkcję doradcy teologicznego na Soborze Watykańskim II ocenił, że dla zdecydowanej większości ojców soborowych reforma liturgii nie była zasadniczym priorytetem, a nawet tematem wymagającym szerszej refleksji. Kardynał Giovanni Montini, późniejszy papież Paweł VI, na początku obrad Soboru przyznał, że w kwestiach liturgicznych nie widzi zasadniczych zadań dla prac biskupów z całego świata. Kard. Ratzinger wspomina dalej, że większość uczestników Vaticanum II miała świadomość, że ewentualne reformy liturgiczne powinny mieć charakter ostrożny i ewolucyjny, będący w prostej linii kontynuacją organicznych zmian postulowanych przez klasyczny, XIX-wieczny ruch liturgiczny i decyzje poprzednich papieży, pragnących ożywić pobożność eucharystyczną wiernych.

Świadectwem tej postawy jest tekst soborowej Konstytucji o liturgii świętej „Sacrosanctum Concilium” z 1963 roku. Wzywając do odnowy liturgii nie postuluje ona tworzenia nowych rytów, zmiany kierunku celebracji, rezygnacji z łaciny lub śpiewu chorału, a wręcz przeciwnie – zachęca do wzmocnienia pobożności liturgicznej opartej o sprawdzone, wielowiekowe wzorce.

Posoborowe przekazanie większych kompetencji w sprawach liturgii poszczególnym episkopatom krajowym spowodowało jednak, że szczególnie w krajach zachodnich, wielu liturgistów opacznie odczytało wezwanie do odnowy jako zachętę do eksperymentów i hołdowania źle pojętej nowoczesności. Działania takie, nawet jeżeli podyktowane były godnymi intencjami, szybko przekształciły w destrukcję wypracowanych przez wieki form pobożności i porzucenie postawy szacunku wobec sacrum, które zastąpiła ludzka kreatywność. Na przełomie lat 60. i 70. w wielu krajach Zachodu dochodziło do karygodnego burzenia starych ołtarzy, usuwania z kościołów i kaplic tabernakulów, konfesjonałów, obrazów maryjnych oraz wizerunków świętych. Teologowie zarzucili podkreślanie ofiarnego charakteru Mszy św. na rzecz przesadnego akcentowania aspektu uczty i spotkania wiernych przy eucharystycznym stole. W RFN, Francji, Holandii lub Belgii księża masowo porzucali sutanny i tradycyjne formy pobożności, np. modlitwę różańcową, wystawienia Najświętszego Sakramentu, litanie oraz nabożeństwa pierwszych piątków i sobót miesiąca. Bolesną postawą stało się podważanie realnej obecności Ciała i Krwi Chrystusa podczas Przeistoczenia, którą zaczęto tłumaczyć jako „symboliczną metaforę”. Coraz częściej liturgiczne funkcje duchownych zastępowali świeccy. W sposób drastyczny zmieniano architekturę świątyń, pragnąc zerwać z „reakcyjnym dziedzictwem przedsoborowym”.

Zerwana ciągłość

Benedykt XVI zwraca uwagę, że negatywnym dziedzictwem zmian przełomu lat 60. i 70. jest relatywizacja prawd wiary i ugruntowanie wrażenia, jakby wszystko, co powstało w Kościele w dawnych wiekach było wsteczne, nieprzydatne i szkodliwe. „Wbrew temu, co do tej pory sądzono, uznano, iż wiarę można było zmieniać, i to, co dotychczas wydawało się przekraczać ludzkie możliwości decydowania, teraz zależało wyłącznie od nich (od teologów – przyp. ŁK). Teraz w Kościele katolickim, w każdym razie w jego publicznej świadomości, wszystko wydawało się przedmiotem rewizji. Nawet samo wyznanie wiary nie wyglądało na nietykalne, ale podlegało kontroli uczonych” – napisał kard. Ratzinger w „Moim życiu”.

Ojciec Święty zwraca uwagę, że wprowadzenie Nowego Mszału Rzymskiego przez Pawła VI wiązało się z intencją przywrócenia jednego, obowiązującego modelu liturgii dla całego Kościoła i położeniu kresu samowolnym eksperymentom. Patrząc jednak z perspektywy, błędem było zbyt pośpieszne wprowadzenie nowej liturgii, jak i trwający przez prawie dwadzieścia lat praktyczny zakaz odprawiania Mszy w klasycznym łacińskim rycie rzymskim powszechnie używanym przed posoborowymi zmianami. Zdaniem Benedykta XVI spowodowało to znaczne zamieszanie w umysłach i sercach wiernych. „Nie wolno nam mówić, że kiedyś wszystko było na opak, teraz wszystko jest właściwe, gdyż we wspólnocie w której najważniejsza jest modlitwa i Eucharystia, nie może być całkiem niesłuszne nic, co wcześniej było czymś najświętszym” – przestrzegł papież we wspomnianym już wywiadzie „Światłość świata”.

Reforma reformy

O konieczności dokończenia rzeczywistej reformy liturgii zgodnie z prawdziwym duchem soborowej Konstytucji „Sacrosanctum Concilium” Benedykt XVI mówi od dłuższego czasu. Istota tej „reformy reformy” miałaby przebiegać dwutorowo.

Po pierwsze, Ojciec Święty pragnie spokojnego i ewolucyjnego dowartościowania klasycznego rytu rzymskiego znanego przed Soborem Watykańskim II oraz naprawy błędów, które popełniono przy zbyt pośpiesznym wprowadzaniu zmian posoborowych. Służy temu papieskie motu proprio „Summorum Pontificum” z 2007 roku. Ustanowiło ono dwie formy Mszy świętej – nadzwyczajną – odprawianą według ostatniej przedsoborowej redakcji Mszału Rzymskiego z 1962 roku i zwyczajną, odprawianą według Mszału Pawła VI z 1969 roku. Wierni, którzy pragną uczestniczyć w Eucharystii w klasycznym rycie rzymskim nie muszą w tej sprawie zwracać się do biskupa miejsca, lecz do swoich proboszczów. Każda diecezja zobowiązana jest ponadto wyznaczyć kapłanów, którzy będą odprawiać taką Mszę (lub będą chcieli się jej nauczyć). Docelową intencją papieża jest to, aby Msza św. w formie nadzwyczajnej była bez przeszkód odprawiana w każdej parafii dla wszystkich, którzy o nią poproszą.

Drugą ścieżką „reformy reformy” są zmiany, dążące do pogłębienia sakralności Mszy św. w formie zwyczajnej. Na razie mają one charakter propozycji, które jednak będą stopniowo wprowadzane w życie, a ich swoistym wzorcem mają być papieskie celebracje eucharystyczne w Watykanie. Benedykt XVI zwraca uwagę na konieczność umieszczenia krzyża w centrum odprawianej Eucharystii (najlepiej na ołtarzu, lub tuż przy nim). Ma to przypomnieć marginalizowany w ostatnich dekadach aspekt Mszy świętej jako ofiary. Papież podkreśla, że warta przemyślenia jest również zmiana kierunku celebracji eucharystycznej poprzez ponowne skierowanie kapłana w stronę tabernakulum i powrót do tradycyjnego usytuowania tabernakulów po stronie wschodniej. Wschodni kierunek celebracji (łac. ad orientem), utrzymywany przed Soborem uwydatnia eschatologiczny aspekt Eucharystii, oznaczający oczekiwanie na powtórne przyjście Chrystusa, symbolizowanego przez wschodzące Słońce. Kolejnymi elementami zmian ma być upowszechnienie chorału gregoriańskiego, rezygnacja z przyjmowania Komunii św. na rękę i w postawie stojącej, a także szersze wykorzystanie języka łacińskiego w częściach stałych Mszy świętej, które powinny być znane wszystkim wiernym.

Ojciec Święty pokazuje, jak ważnym elementem katolickiej tożsamości jest liturgia. Nie dąży przy tym do nowej i gwałtownej rewolucji, która mogłaby zaszkodzić jedności Kościoła, lecz poprzez spokojne i przemyślane zmiany daje świadectwo, że Eucharystia jest filarem wiary, gdzie razem z aniołami i świętymi adorujemy Pana Naszego, który codzienne ofiaruje się za nas na ołtarzach całego świata.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej