Sarmatyzm – kwintesencja polskości

2013/07/3
Anna Małgorzata Pycka

Sarmatyzm jest w nas i wokół nas. Jego obecność sprawia nam rozmaite kłopoty. Usytuowany pomiędzy stanowi skrzyżowanie Częstochowy z Soplicowem i Zbarażem. Wiek XXI – paradoksalnie najbardziej oddalony od sarmatyzmu – charakteryzuje się zwiększonym zapotrzebowaniem na tradycję i silną tożsamość. Niektórzy korzeni tożsamości szukać będą w Polsce piastowskiej, inni w jagiellońskiej a jeszcze inni w sarmatyzmie. Aby zrozumieć toczące się wokół batalie warto na fenomen sarmatyzmu spojrzeć z bliska.

 

Na tle obfitującej w krwawe rzezie Europy Rzeczpospolita była ostoją spokoju i dobrobytu, wolności myśli, sumienia i słowa. Po śmierci Stanisława Augusta napisano: Król umarł przez potomka, lecz wolność zostawił. Duma z wolności i przywilejów nie rekompensowała jednak niepokojów o przyszłość Rzeczpospolitej. Andrzej Maksymilian Fredro pisał: zbyt małe i zbyt obszerne państwa zarówno są pełne niedogodności. Hołdująca ideałom ziemiańskim szlachta gospodarowanie na własnym folwarku uważała za czynność bez porównania wznioślejszą od wojowania. Niechęć do polityki ekspansywnej, stanowczy i zakamieniały pacyfizm – zdaniem Pawła Jasienicy – nadawał ton naszym dziejom i najpoważniej wpłynął na ich bieg. Schyłek dynastii Jagiellonów to kres sukcesów militarnych, gospodarczych i ekonomicznych państwa polsko-litewskiego. Poczucie straty, osłabienia pozycji Rzeczpospolitej na arenie międzynarodowej wywołuje potrzebę dowartościowania i zakorzenienia w Europie.

Od XIV-XV w. państwa europejskie coraz większą wagę przywiązywały do rozpoznania, co je ze sobą łączy a co różni. Hasła renesansowe sprzyjały tendencjom indywidualistycznym. Propagowanie języka narodowego – najpierw w literaturze a z czasem w urzędach i kancelariach wiąże się nieodłącznie z głoszoną przez humanistów ideą powrotu do źródeł, a w konsekwencji szukania korzeni własnej tożsamości. We Francji narodził się frankogallikanizm odcinający się od powinowactwa z Niemcami, w Niemczech teutonizm eksponujący dawne dzieje Wandalów i Sasów, w Szwecji nordyzm podkreślający wojowniczość i ekspansywność Gotów. Mieszkańcy Włoch stali się naturalnymi spadkobiercami starożytnych Rzymian a podbijający Konstantynopol Osmanie dążyli do odnowienia starożytnego imperium, którego byli władcami.

Wśród polskiej szlachty rozpowszechnił się pogląd, iż wywodzi się ona od tajemniczych Sarmatów, bitnego ludu zamieszkującego – według antycznych historiografów (min. Herodota) – wschodnią Europę. Niektórzy autorzy starożytni dla określenia ziem Europy Wschodniej używali terminu Sarmacja, Bałtyk nazywany był Oceanem Sarmackim. Rodzący się w XVI stuleciu mit sarmatyzmu miał nobilitować polską szlachtę, tłumaczyć jej liczne przywileje i obsesyjne wręcz umiłowanie osobistej wolności. Mit o krwawych wojownikach, których spadkobiercami są wielbiący sielskie życie ziemianie stał się fundamentem polskiej świadomości obywatelskiej.

Czym był sarmatyzm dla Rzeczpospolitej Obojga Narodów? W XVI stuleciu naród polityczny (szlachta) był w Rzeczpospolitej bardzo zróżnicowany. Biedniejsza od chłopów gołota i bogatsi od europejskich książąt magnaci (królewięta) byli katolikami, luteranami, kalwinami, prawosławnymi i arianami. Ich zróżnicowanie etniczne wyrażały języki, którymi się posługiwali – polski, ruski, niemiecki, ormiański, tatarski. Ta nieprawdopodobnie różnorodna mozaika religii, języków i grup etnicznych została scalona dzięki ideologii sarmackiej. Tolerancja i otwartość na różne wzorce nie wymagały wyrzekania się własnej tożsamości, a przybywający do Rzeczpospolitej obcokrajowcy nie musieli wyrzekać się swojej kultury, ale z czasem dobrowolnie się polonizowali. Apogeum sarmatyzmu przypada jednak na okres baroku. Wtedy to – pod wpływem kontrreformacji i pogarszającej się sytuacji politycznej naszego kraju, Sarmaci porzucili renesansowe hasła wolności i tolerancji. Świadomość utraty ważnej pozycji w Europie zmuszała ich do życia ponad stan i manifestowania swojej niezależności. Paradoksy dostrzegane w deklaracjach i postawach polskich Sarmatów można tłumaczyć specyfiką epoki, która jak perła o nieregularnych kształtach mieniła się wielością dziwactw i wynaturzeń – zachwycała i niepokoiła, czasem stając się własną karykaturą.

Trudno nam dziś zrozumieć Sarmatów – żarliwych obrońców chrześcijaństwa przed zalewem muzułmańskiej Azji, którzy prześcigają się w zewnętrznym do nich upodabnianiu – noszą krzywe jak półksiężyc szable, pełne ornamentów pasy kontuszowe i kochają się w suknach tkanych w Bakczysaraju i Stambule. Trudno wyobrazić sobie ludzi dumnych ze swej otwartości, którzy przy każdej okazji manifestują swą niechęć do nowości i do cudzoziemców. A mimo tej niechęci koronę oddają cudzoziemcom i bez umiarkowania zapożyczają wszystko co obce i efektowne.

Genealogia sarmacka niewątpliwie nobilitowała polską szlachtę. Skłonni do anarchii, spędzający czas na zabawach i w salach sądowych, zadowoleni z siebie prowincjusze lubili wyobrażać sobie, że są potomkami – w prostej linii – rzymskich mężów stanu. Synonimem dbałości o dobro państwa stała się obrona przywilejów stanowych, a że Sarmaci byli przodkami wyłącznie szlachty, chłopi i mieszczanie stali się ludźmi gorszego gatunku. Wychodząc z założenia, że Rzeczpospolita wypracowała najlepszy ustrój polityczny na świecie, a jego sedno stanowi prawo do liberum vet,o uczenie się od innych narodów uznawano często za zbędne. Przekonanie o wyższości nad innymi skłaniało do konserwatyzmu, egocentryzmu i zaściankowości.

Wojny z Turkami i Tatarami traktowano jako obronę Europy przed niewiernymi. W ten sposób narodziła się idea Polski będącej przedmurzem chrześcijaństwa. Utożsamianie polskiej narodowości z religią katolicką prowadziło do schematu: Polakkatolik. Ważnym momentem w historii polskiej religijności był potop szwedzki, a zwłaszcza obrona Jasnej Góry barwnie opisana przez Henryka Sienkiewicza. W podziękowaniu za wybawienie narodu z opresji król Jan Kazimierz ofiarował królestwo Matce Bożej. Akt ten przyczynił się do rozwoju kultu maryjnego i pogłębienia katolicyzmu. Nękany z zewsząd kraj nie posiadający zawodowej armii i odpowiedniego wyposażenia militarnego łatwo uwierzył w koncepcję narodu wybranego, któremu Bóg zlecił misję zbawienia Europy.

Nowoczesne manipulowanie sarmatyzmem Kultura sarmacka miała istotny wpływ na modelowanie i definiowanie tożsamości narodowej. Polska jako ogromny obóz otoczony zewsząd nieprzyjaciółmi: Niemcami, Moskalami, Turkami, Tatarami, Wołochami była postrzegana jako wyspa katolicyzmu przeciwstawiająca się zalewowi muzułmanów i heretyków. Polacy wierzyli, że są narodem wybranym, ale muszą uważać, by nie skończyć jak Żydzi – wieczni tułacze.

Pojęcie „sarmatyzm” pojawiło się dopiero w XVIII wieku i od początku nadawano mu krytyczną ocenę. „Warstwy oświecone” wytykając pijaństwo, awanturnictwo, dewocyjność i nieokrzesanie przeciwstawiały wstecznego Sarmatę (np. starostę Gadulskiego w komedii Adama Naruszewicza) postępowemu oświeceniowemu reformatorowi. W wieku XIX mit dobrodusznego Sarmaty utrwala Zagłoba w powieściach Sienkiewicza. W wieku XX boje wokół sarmatyzmu toczono z pobudek politycznych i ideowych. Ataki na Trylogię Sienkiewicza (rozpoczęte przez Prusa i Brzozowskiego), skoncentrowane wokół tzw. polskiej duszy potyczki Żeromskiego, Boya i Witkacego, odrzucanie historii i tradycji skoncentrowanej wokół romantycznych mitów przez Gombrowicza są głosem „modernizatorów” przeciwstawiających się „sarmatom”. Niezwykła popularność wystawy Marka Rostworowskiego zatytułowanej Polaków portret własny (1979) dowiodła, jak bardzo potrzebne jest Polakom rozwiązanie peerelowskiego kompleksu wykorzenienia. Przedstawione na prawie tysiącu eksponatów „malowane dzieje” uwiarygodniły nasz rodowód i rozwiały wątpliwości. O lękach komunistów przed upowszechnieniem ideologii sarmackiej świadczy retoryka wymierzona w „Solidarność”, o potrzebie identyfikowania z odległymi przodkami świadczy retoryka twórców „Solidarności”. Dziś, w dobie gwałtownych przemian politycznych, cywilizacyjnych i światopoglądowych powrót do sarmatyzmu ma głębokie uzasadnienie. Trudno jednak w gąszczu narosłych mitów i przerysowań dostrzec obraz spójny i wyważony. Wszyscy biorący udział w dyskusji prezentują skrystalizowane poglądy, opierające się często na stereotypach, uprzedzeniach i kompleksach.


Portret księcia Dominika Ostrogskiego-Zasławskiego, typowy konterfekt sarmaty
| Obraz Bartłomieja Strobla

W latach 90. Mikołaj Grabowski na scenie krakowskiego teatru STU wystawił cykl inscenizacji poświęconych sarmatyzmowi. W inscenizacjach wykorzystano słynny Opis obyczajów ks. Jędrzeja Kitowicza będący pierwszą syntezą obyczajowości sarmackiej – bardzo krytyczną i Trans-Atlantyk Gombrowicza ukazujący karykaturalny obraz sarmatyzmu.

W kontekście tych refleksji nad na trwałe zakorzenionym w naszej świadomości sarmatyzmem należałoby zadać sobie pytanie o przyszłość. Czego nauczyli nas Sarmaci i przed czym przestrzegali? Trudno znaleźć wspólny mianownik dla ksenofobii (niechęć do obcych) i ojkofobii (nienawiść do swoich). Pomysłem na współczesność nie powinno być ani odrzucenie tradycji sarmackiej, ani jej bezkrytyczne przyjęcie. Tradycja sarmacka w XXI w. powinna służyć budowaniu godności bez upokarzania kogokolwiek. Sarmata solidarny, opowiadający o sobie jako o człowieku zwyczajnym, powszechnie znanym, nie wstydzący się swoich ułomności i nie zakrywający swoich kompleksów pogardą dla innych to wzór Polaka – obywatela świata na miarę dzisiejszych potrzeb.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej