Sarmatyzm – tradycja czy moda?

2013/07/3
Anna Małgorzata Pycka

Rok 1989 to data przełomowa i symboliczna. Polska Rzeczpospolita Ludowa ustąpiła miejsca III Rzeczpospolitej – państwu z nadzieją patrzącemu na Zachód, ale też szanującemu dorobek I i II Rzeczpospolitej. Czy w epoce Internetu i globalnej wioski można połączyć tradycję z nowoczesnością? Czego współcześni Polacy szukają w kulturze sarmackiej i skąd czerpią na jej temat informacje? Czy wypożyczony na wieczór szlachecki kontusz z drewnianą szabelką to skutek mody czy wyraz istotnych poszukiwań własnej tożsamości?

 

W XVI, XVII i na początku XVIII wieku szlachta stanowiąca od 7 do 10% polskiego społeczeństwa szukała cech, dzięki którym mogłaby wyróżnić się na tle Europy. Narodowe genealogie rozpowszechniane od późnego średniowiecza w całej Europie przydawały znaczenia i powagi w takim samym stopniu jak genealogie rodowe. Im dalej udawało się sięgnąć w poszukiwaniu korzeni, tym bardziej zasadne wydawało się korzystanie z przywilejów zarezerwowanych dla grup trzymających władzę. Urastające do rangi potęg społeczności francuskie, niemieckie i szwedzkie odwołaniem do odległych przodków motywowały swe dążenia do zawładnięcia jak największymi terytoriami Europy. W przypadku polskiej szlachty potrzeba wyróżnienia i zaznaczenia odległej historii wiązała się z poczuciem podupadającego znaczenia Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Mit o starożytnych Sarmatach zamieszkujących od IV do II wieku przed narodzinami Chrystusa tereny między dolną Wołgą a Donem został wykorzystany do tworzenia narodowej ideologii. Miał tłumaczyć naszą ekspansję na wschód, a także uprzywilejowane stanowisko szlachty w stosunku do innych stanów społecznych, narodowości i grup wyznaniowych – chłopów, mieszczan, Żydów. XVI-wieczny Sarmata charakteryzujący się umiłowaniem wolności, prawością, szczerością, odwagą, gościnnością, dobrodusznością, niezależnością i kwiecistością wymowy w wieku XVII (pod wpływem kontrreformacji) coraz częściej utożsamiany był z katolicyzmem. Określenie Polak-katolik i przekonanie, iż Polska jest przedmurzem chrześcijaństwa utrwalone podczas starć ze Szwedami i Turkami, zyskało głębszą wymowę dzięki filozofii mesjanistycznej i przekonaniu, iż Polska jest przedmurzem chrześcijaństwa. Wzrastające zagrożenie ze strony obcych mocarstw przyczyniło się do narastania postaw ksenofobicznych i akcentów pacyfistycznych. Gloryfikujący swojskość i prowincję Sarmaci lekceważyli tendencje rozwojowe państw ościennych. Przekonani o doskonałości własnej i ustroju Rzeczpospolitej z uporem bronili przyznanych przywilejów nie dopuszczając myśli o przeprowadzeniu jakichkolwiek reform. Te cechy jawnie wyśmiane przez myślicieli oświeceniowych przyczyniły się do spadku popularności ideologii sarmackiej. Spadku, ale nie zupełnego zatracenia, bo sarmatyzm, mimo zmieniających się warunków politycznych, światopoglądów i mód, przetrwał do dnia dzisiejszego i ma się całkiem dobrze.

Sarmackie teatrum

W sarmatyzmie pociągała nie tylko ideologia, ale przede wszystkim styl życia. Urzekał ruchem, barwą, dźwiękiem i zapachem. Trwałe piętno odcisnął na modzie, sztuce użytkowej, obyczajowości, kulturze dnia powszedniego. Sarmacki strój urzekał nie tylko w Rzeczpospolitej, ale też poza jej granicami. Żupany, kontusze, pasy słuckie, broń, zaprzęgi konne, wyposażenie dworów (kobierce, gobeliny) miały być wyrazem dostatku, a nawet przepychu. Organizowane z wielkim rozmachem polowania, zajazdy, kuligi, pojedynki dowodziły animuszu i umiejętności krasomówczych. Potrzeba manifestowania wyjątkowej pozycji skłaniała do celebrowania świąt i uroczystości religijnych, państwowych i prywatnych. Osławiona gościnność skłaniała do obżarstwa i pijaństwa. Zdarzały się przypadki, że przyjeżdżającemu w gościnę szlachcicowi odkręcano koła od powozu, by nie mógł odjechać zbyt wcześnie, i podejmowano go dotąd, aż nie opróżniono zasobów piwniczki. Kiedy z piwniczek wiało pustką obmyślano, kogo następnego można byłoby odwiedzić. Życie ponad stan i hołdowanie zasadzie „zastaw się a postaw się” prowadziło do rywalizacji, której skutkiem było popadanie w długi i zaprzepaszczanie rodowych majątków. Paradoksalnie, im trudniejsza była sytuacja Rzeczpospolitej, z tym większym zaangażowaniem Sarmaci manifestowali swój stan posiadania.

Widowiskowość kultury sarmackiej pociągała nie tylko rdzennych Polaków. Wpływy sarmatyzmu sięgały po Mołdawię, Wołoszczyznę, Siedmiogród, Moskwę, Inflanty, Kurlandię, Prusy Wschodnie, Pomorze Środkowe, a nawet Śląsk. Gustom sarmackim hołdowała nie tylko szlachta, ale też pretendujący do wyższych stanowisk mieszczanie, wojskowi, służba, a nawet Żydzi. Zasięg i oddziaływanie sarmatyzmu jednoznacznie dowodzi, jak istotne było jego znaczenie i jak wiele obiecywano sobie po uczestnictwie w tym narodowym teatrum.

Sarmatyzm w epoce radia i telewizji

W pierwszej połowie XX wieku spadkobierczynią ideologii sarmackiej okazała się inteligencja. Po pierwszej wojnie znaczna część pisarzy przyznawała się do korzeni ziemiańskich. Mentalność, styl życia i cechy osobowe łączyły socjalistów i piłsudczyków, konserwatystów i endeków. Z zamiłowaniem kultywowano wyśmiane w „Przedwiośniu” Żeromskiego dworskie tradycje i obyczaje. Jazda konna, polowania, kuligi, pojedynki, ale też ceremoniał spożywania posiłków i organizowania balów dworskich niczym nie różnią się od tych sprzed dwóch stuleci. Utrwalony w powieściach Marii Rodziewiczówny i Heleny Mniszkówny wzorzec literatury popularnej opierał się na stałym schemacie wykorzystującym realia życia ziemiańskiego. Romans dworkowy rozgrywający się najczęściej na kresach wschodnich ukazywał perypetie namiętnych kochanków, którym na przeszkodzie stają klasowe przesądy, brak ludzkiej życzliwości i tragiczne przeciwności losu.

Walka z analfabetyzmem i coraz większą popularnością cieszące się ekranizacje istotnie przyczyniały się do popularyzacji wzorców życia ziemiańskiego. Potrzeba identyfikowania z bohaterami słynnych powieści skłaniała do zainteresowania heraldyką i genealogią.

Wojna, okupacja a potem polityka władz komunistycznych (dekret o reformie rolnej) przesądziły o kresie polskiego ziemiaństwa. Mimo wielu zabiegów propagandowych nie udało się jednak wykorzenić ze świadomości Polaków mitu o sarmatyzmie. Funkcjonujący na zasadzie owocu zakazanego kusił i przyciągał zwłaszcza tych, którzy za wszelką cenę chcieli przechować w swojej pamięci resztki dawnego – lepszego – świata. Niebywałą popularnością cieszyły się książki opiewające historie dawnych rodów i obyczajowość szlachecką. Z nabożną wręcz czcią czytano sienkiewiczowską Trylogię, a ekranizacje „Potopu” i „Pana Wołodyjowskiego” – mimo niesprzyjających okoliczności politycznych – zostały włączone do żelaznego repertuaru narodowego. Dowartościowani z przyczyn politycznych chłopi i robotnicy nadal odczuwali swą niższość wobec spadkobierców warstw ziemiańskich. Niesłabnące zapotrzebowanie na herbarze i często fałszowane wywody genealogiczne świadczy o kompleksach wynikających z przekonania o niższości stanu pochodzenia.

Sarmaci w globalnej wiosce

Po 1989 roku dyskusje wokół sarmatyzmu rozgorzały ze zwielokrotnioną siłą. Z jednej strony gonimy za Europą i dziedzictwo naszego narodu wydaje się wielu niepotrzebnym obciążeniem. Z drugiej jednak, po chwilowym zauroczeniu kanapką z McDonald’s, zaczynamy doceniać polską kuchnię i jej wyśmienite wiktuały. Tak samo jest z modą, wystrojem wnętrz, architekturą. Z zagranicy powracają właściciele dawnych dóbr, dumni, że mogą wrócić im minioną świetność. Moda na wykupywanie opuszczonych dworów dowodzi potrzeby podkreślenia swej pozycji i korzystnego ulokowania środków. Rysownicy herbów mają ręce pełne roboty, bo tak osoby prywatne jak i instytucje samorządowe chętnie inwestują w często podkolorowane wywody genealogiczne.


Rekonstrukcje historycznych bitew znajdują rzesze odbiorców

Relikty sarmatyzmu wykorzystywane są zarówno przez władze lokalne jak i pasjonatów. Młodzież szkolna o tradycji swoich przodków dowiaduje się w Bractwach Rycerskich, dla szerokiego grona odbiorców organizowane są pikniki historyczne i rekonstrukcje historycznych bitew. Właściciele wypożyczalni kostiumów zacierają ręce, bo coraz większą popularnością cieszą się imprezy historyczne organizowane przez instytucje i osoby prywatne. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy te zachowania są wyrazem tęsknoty za tradycją i kontestacji nowoczesności, czy to tylko jedna z mód, podobna do tej propagowanej przez władze komunistyczne w latach siedemdziesiątych minionego stulecia. Wtedy była niezrozumiałym tworem łączącym elementy mieszczańskiej secesji ze spuścizną kultury ziemiańskiej. Popularyzowane przez Cepelię, uproszczone i wypłukane z pierwotnych znaczeń relikty minionego czasu stały się symbolem kiczu i stylistycznego bezguścia. Dziś, w dobie nowych mediów i pogoni za pieniądzem, sarmatyzm może być ciekawą alternatywą dla tych, którym znudziły się bary szybkiej obsługi i telewizyjne „Tańce z gwiazdami”. I choć reklama i socjologowie wmawiają nam, że jesteśmy społeczeństwem konsumentów, nasza tęsknota za dziedzictwem kulturowym dowodzi potrzeby szukania źródeł i poznawania historii znacznie ciekawszej od tej, którą proponują autorzy serialowych scenariuszy.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej