Z Kazimierzem Józefem Węgrzynem, poetą, rozmawia Joanna Szubstarska |
Kazimierz J. Węgrzyn: Żyjemy z siną pręgą bolesnej zadumy / uczymy się historii i zranionej dumy
Fot. Jacek Laskowski
Biskup Tadeusz Rakoczy we wstępie do książki „Przez czerwone morze” napisał o Pańskiej roli jako poety, który „tłumaczy ludziom nie rozumiejącym życia polskiego i złożoności stosunków polskich XX wieku”. Od kiedy pisze Pan teksty patriotyczne?
Jak sięgam pamięcią, bardzo wcześnie wszystkie moje wiersze były patriotyczne i religijne. Myślę, że jest to sprawa wychowania. Jestem z tego pokolenia, które pamięta ślady wojny. Ludzie nosili w sobie te czasy. Np. moi rodzice przeżyli w czasie wojny pożar, te ślady zostały, ukształtowały moją świadomość. Ludzie, którzy przeżyli wojnę niesłychanie cenili sobie wolność. Pamiętam ojca, który czytał dzieła twórców okresu romantyzmu, ludzie czytali wtedy z pasją Mickiewicza, Słowackiego Norwida…
Przez krytyków jest Pan porównywany właśnie do Norwida. Pańska poezja przecież jest interpretacją świata w oparciu o prawdę religii objawionej. Poza tym odwołuje się Pan do kazań księdza Piotra Skargi. We wstępie do tomu „Larum polskie” przytacza Pan słowa Skargi: „ Będziecie nie tylko bez pana, ale też bez Ojczyzny i królestwa swego”. Czy odczuwa Pan potrzebę upominania?
Trzeba zacząć od młodych ludzi. Młodzież należy wychowywać przez przykład. Dawniej dzieci chodziły do szkoły, która miała wychowywać w duchu socjalistycznym, w domu z kolei – widzieli rodziców, którzy zachowywali się mało odważnie wobec systemu, poza tym niewiele dzieciom poświęcali czasu. Obecnie sytuacja jest dramatyczna. Zawsze drogowskazem Polaków był Dekalog. Gdy pomyślę o historycznych czasach Piotra Skargi, to zdaję sobie sprawę, że sytuacja dziś jest podobna. Nie słuchamy rad Skargi, kard. Wyszyńskiego, ks. Popiełuszki, bł. Jana Pawła II. Polacy nie mają ustalonej filozofii, nie ma wychowania, które budowałoby tożsamość, dumę narodową, godność. Dzieciom nie mówi się dziś o wolności, ale samowoli. Zagrożenia są te same, które blisko 400 lat temu dostrzegał Skarga. Ale istnieją drogi wyjścia z tej sytuacji. Przede wszystkim należy oprzeć się na Dekalogu. Kościół w świadomości rodaków nie może być zepchnięty do roli drugorzędnej. Nie możemy dopuścić do utraty niepodległości, ponieważ nie będzie możliwości jej odzyskania, gdyż nie udaje się wypracować społecznej filozofii, któraby umacniała naród. Dla Polaka zrozumiały był zawsze Dekalog i hasła ojców wypisane na sztandarach: Bóg, Honor i Ojczyzna. Należy wykazywać się odwagą obywatelską, mówić prawdę i dawać świadectwo. Sądzę, że dziś jest czas dawania świadectwa.
Napisał Pan: „a ja do Polski pragnę wejść przez krzyże/ przez tysiącletnie prawo Dekalogu”. Czy znajduje Pan wśród czytelników, z którymi się Pan spotyka, życzliwych słuchaczy Pańskiej twórczości?
Całe swoje pisanie, mówiąc patetycznie, traktuję jak misję. W spotkaniach z Polakami mieszkającymi poza granicami naszego kraju zauważam, że brakuje takiej poezji, jaką piszę, ona porusza czułe struny ich serc. Przychodzą na spotkania ze mną, aby m.in. skonfrontować swoje odczucia z tym, co przywozi im poeta z Polski. Polska kojarzy się przecież z domem. Myśląc o własnym domu, wyobrażałem sobie, że dopóki Polska nie będzie wolna, nie zbuduję własnego domu rodzinnego. Zawsze u źródeł myślenia o sprawach osobistych była Polska…
Broni Pan tożsamości polskiej. To trudne zadanie…
Mówię z rozpaczą wtedy, gdy są sytuacje trudne. Poezja religijna i patriotyczna, którą piszę od dawna, była kwalifikowana do twórczości drugiej kategorii. Dziś określa się takich ludzi mianem faszystów może dlatego przewrotnie zatytułowałem niedawno napisany wiersz „Ja też jestem faszystą”. Jestem faszystą dlatego, bo kocham Ojczyznę. Większość moich tekstów i zbiorów posiada przymiotnik „polski”. Przylgnęło nawet do mnie określenie, że jestem chory na Polskę. Mogę odpowiedzieć tylko, że to piękna choroba. Jestem ciągle chory na Polskę i mam nadzieję, że nie wyzdrowieję.
Jakie teksty przygotowuje Pan obecnie? Czy będą różniły się od tych, które znamy?
Po wydaniu zbioru „A ja cię kocham Polsko” przygotowuję tom poezji pod hasłem roboczym „Już czas odzyskać Polskę”. Nie bawię się w eksperymenty formalne, w szukanie nowych dróg twórczych – nie czas ku temu, sytuacja jest na tyle dramatyczna, że muszę skupiać wszystkie siły na tym, co najważniejsze. Ciągle jest to dotykanie rzeczywistości. Chciałbym, aby wiersze, które piszę, poruszały sumienia i abyśmy się jako naród obudzili.