Siła symbolicznego świata

2013/01/18

Wszyscy jesteśmy zanurzeni w kulturze. Podejmując refleksję nad ludzką egzystencją – badając symbole, znaki, gesty i języki – nie możemy i nie potrafimy „wyrwać się” z kultury, by zobaczyć inny, niezdeterminowany kulturowo świat.

Żyjemy w przestrzeni języka, mediów, pieniędzy, rządów, edukacji, nauki i religii – a więc w świecie spraw i instytucji składających się z kulturowych konwencji, założeń i zależności. Jest tak, ponieważ kultura to swoista kumulacja wiedzy i wciąż do nas docierających informacji oraz różnorakie sposoby ich przekazu. W dziejach naszego gatunku to kultura przesądzała zarówno o najważniejszych pytaniach, konstytuujących zręby mitu, religii i filozofii, jak i najważniejszych na nie odpowiedziach. To kultura także kształtowała sposoby realizacji władzy, którą przecież można postrzegać – po prostu – jako wyraz kultury społecznej.

Władza istniejąca w historii człowieka od początku pojawienia się zorganizowanych wspólnot ludzkich ciągle jest fenomenem złożonym. Pojawia się zawsze wtedy, gdy jeden podmiot może decydować o zachowaniach innego, a ten z kolei jest gotów – z różnych powodów – podporządkować władzy. Istotą rządzenia jest zatem siła płynąca z zależności i wpływu między podwładnymi a rządzącymi. Zależność ta jest akceptowana na skutek uznania władzy, stając się tym samym stosunkiem dwustronnym.

Władza ma w systemie społecznym dwojaki status. Z jednej strony jest tworzona przez system polityczny, jest jego elementem, z drugiej nie stanowi jego wyłącznej własności, lecz jest podmiotem całego społecznego systemu. Oznacza to taki rodzaj społecznych stosunków, które wyznaczają zinstytucjonalizowany i sformalizowany sposób podejmowania kluczowych decyzji. Dzięki władzy możliwe jest rozstrzygnięcie sporu o podziale lub ochronie ważnych społecznie dóbr – bezpieczeństwa, wiedzy, dostępu do informacji, edukacji, ochrony zdrowia – mogących stać się przedmiotem konfliktu bądź wspólnego pożytku. Władza jest zatem konieczna do sprawnego i skutecznego funkcjonowania zorganizowanych społeczności. Ale to nie wszystko.

Wartości, normy, symbole to elementy niezbędne dla właściwego funkcjonowania społeczeństwa. Dlatego właściwie kultura, a nie sama siła władzy, odgrywa zasadniczą rolę w tworzeniu porządku społecznego, mając tym samym przełożenie na osiągnięcie i utrzymanie władzy. To kultura dostarcza wartości, poglądów oraz norm społecznych, wskazując na to, co powinno być społecznie pożądane – dostatek, wolność, sprawiedliwość, perspektywy, cele. Co więcej, kultura dostarcza języka i innych systemów symbolicznych dla uprawomocniania obowiązujących zachowań i postaw. Wówczas władza staje się jednym z podstawowych pojęć kulturoznawstwa. Dzięki nośnikowi kulturowemu jej cele mogą zostać skutecznie uzasadnione i zrealizowane. Taka interpretacja kultury nawiązująca do pojęcia „polityki kulturalnej” uświadamia nam, że wszystko, co dzieje się wokół nas, ma znaczenie polityczne, a moc i wpływ władzy mogą być realizowane wszędzie.

Dlatego ten, kto podejmuje się refleksji nad fenomenem rządzenia, nie może sobie pozwolić na zignorowanie kulturowych idei motywujących ludzkie działania, a stających się motorem historii. Ukryty, niejako niewidoczny nurt kultury i idei, jakie niesie ona ze sobą, ma bowiem swoje przełożenie na sposoby wyznaczania i działania władzy.

Wiek dwudziesty dał wystarczająco dużo przykładów, potwierdzających fakt wykorzystania przez zbrodnicze ideologie nośnika, jakim dla każdego społeczeństwa jest kultura. Uczynienie z kultury propagandy powoduje transformację ideologiczną. Gdy bowiem w obieg wchodzą nowe sposoby organizacji życia politycznego, łatwo jest uruchomić propagandę i posługując się sztuką – jako najłatwiejszym medium uzasadniania swoich tez – realizować zdobycie i umocnienie władzy. To wtedy kultura w sposób najbardziej wyrazisty staje się przestrzenią dostarczenia narracji, w których żyje społeczność.

Kultura to hegemonia treści

Takie kulturowe narracje to rodzaj zwartych opowieści skonstruowanych między innymi po to, by stanowić próbę wyjaśnienia sposobów funkcjonowania świata, wyboru wartości, organizacji struktur społecznych i podstaw cywilizacyjnych. Pojęcie narracji oznacza uporządkowany ciąg pojęciowy, który ma być opisem sposobu i celu makrospołecznych (cywilizacyjnych) zachowań. Narracja dostarcza struktur rozumienia i reguł odniesienia dotyczących sposobu konstrukcji świata społecznego, formułując tym samym odpowiedzi na pytanie, jak żyć.

I właśnie dzięki takiemu ujęciu można zobaczyć kulturę jako miejsce, gdzie rodzi się hegemonia treści i idei. W takiej perspektywie historia i kultura nie mogą być ujmowane jako oddzielne byty. Są raczej wspólną przestrzenią, w której toczy się nieustanny spór o znaczenie. Szczególnie bowiem współcześnie nic nie jest ustalone raz na zawsze, nic nie jest zagwarantowane w sposób absolutny – wszystko staje się rezultatem ciągłego procesu „artykulacji”. Znaczenia są wyrażane zawsze w określonym kontekście historycznym i określonym dyskursie. Obecnie, w polifonicznym i wielokulturowym świecie globalnych zachowań i treści, znaczenia ulegają zmianie wraz z kontekstami ich wypowiadania – zawsze są wytworami społecznymi.


Kultura dostarcza języka symboli dla uprawomocnienia władzy
Fot. Archiwum

Dlatego wydaje się, że namysł nad wzajemnym powiązaniem kultury i władzy to refleksja nad uprawomocnieniami obowiązujących wartości, jakie funkcjonują w narracji dnia codziennego. Uzasadnienia dotyczące norm i zachowań społecznych można przecież odnaleźć wszędzie – w codziennej rozmowie, w działaniu wielkich instytucji, w kontaktach towarzyskich, w moralnej wyobraźni społeczeństwa, w celach, jakie stawiają sobie ludzkie wspólnoty. Reprezentacje symboliczne, wyuczone podczas takich społecznych interakcji, są wyjątkowe, ponieważ bogata symbolika kulturowa umożliwia konstruowanie świata na miliony sposobów. Dziś w świecie wielu idei i pomysłów na organizowanie ludziom życia staje się to coraz bardziej powszechne. Narracje kulturowe nie są trwałe, szczególnie teraz, kiedy doświadczamy globalnych zmian – „kulturowych inwazji” na tradycyjne społeczeństwa zakorzenione w swoich wartościach.

Dlaczego kulturowe zachowania tak gwałtownie ulęgają zmianie, a czasem wręcz całkowitej negacji, w konsekwencji zanikając zupełnie? Ma to niewątpliwie związek z przemianami w dziedzinie idei, polegającymi na porzuceniu przekonania o realnych i stałych formach zachowań na rzecz tezy o wytwarzaniu prawdy w zależności od okoliczności i historycznego kontekstu. W samej filozofii taka optyka ma oczywiście korzenie w przesłaniu Nietzschego – prawda jest lokalna, zależna od społecznych potwierdzeń. Współcześnie ten nurt kontynuują myśliciele z kręgu, który powszechnie nazywa się postmodernizmem. Jeśli zatem człowiek nie może odnaleźć naturalnych społecznych zachowań w swojej naturze, to musi nauczyć się ich poprzez kulturę. Ta natomiast zależna jest zarówno od języka, jak i od jego interpretacji. Kultura zastępuje wtedy prawdę, proponując społeczeństwu „ruchliwą armię metafor” i różnorakie sposoby odsłaniania się znaczeń w czasie.

W takim ujęciu nic nie jest trwałe i fundamentalne. Treść ludzkiej refleksji i wszystkie jej kulturowe przejawy podlegają procesom mnożenia znaczeń i sensów, ich powtarzania i różnicowania. Powoduje to trwający bez końca proces interpretowania i poszukiwania znaczeń, który jednak pozostaje jałowy. Tekst nigdy nie ma granicy i kontekstu, nie ma obrzeży. Dlatego pojawia się dekonstrukcjonizm, wywodzący się przecież z tradycji hermeneutycznej, staje na stanowisku, że znaczenia nie tyle wykrywamy w doświadczeniu (spotkaniu ze światem i ludźmi), ile narzucamy je poprzez formy językowe na naszą orientację w świecie. Poglądy Derridy przekonują o relatywizacji zarówno języka, jak i kultury, a co za tym idzie również człowieka funkcjonującego w tak rozumianej i przeżywanej przestrzeni. Podmiot nakłada pewien szablon na świat, zawężony do kulturowego i językowego kręgu, w którym żyje, tym samym klasyfikując przedmioty według własnych arbitralnych kategorii. Co pozostaje? Język jako przestrzeń znaków, stanowiący grę opartą na różnicowaniu, wymianie śladów, odraczaniu w nieskończoność sensów, wykluczając tym samym jednocześnie możliwość orzekania prawdy. Kultura staje się uwikłana w język, kontekst, rozumienia, przed-sądy, społeczeństwo, konsensus, mediację.

Kultura – interpretacja symboli czy przestrzeń sensu?

Jeżeli zatem kultura w swojej istocie oznacza jedynie interpretację tego, co wyrażone przez język–znak–pismo, to człowiek skazany jest na ciągłą nieustanną zmianę znaczeń, zależny od nich w swoim rozumieniu świata, a także – i do tego przekonuje również współczesna pedagogika – zależny od tego, co kulturowe i społeczne.

W takiej filozoficzno-społecznej perspektywie ludzka wspólnota w kulturowym, ale także etycznym sposobie kształtowania życia społecznego nie może rościć sobie prawa do jakiejkolwiek uniwersalności. Jednak konsekwencje takiego myślenia są bardzo poważne. Zależna całkowicie od interpretacji języka myśl jest refleksją poddaną nieustannej płynności. A jeśli kultura składa się z kodów, te zaś są zjawiskami społecznymi, to o ich zrozumienie i interpretację toczy się nieustanne zmaganie. Świat jawi się w istocie jako zbudowany z obrazów i dyskursów, więc to one przesądzają o rzeczywistości. To radykalna wersja tezy, iż język nie odzwierciedla ani nie reprezentuje świata, lecz go konstruuje. Skoro kultura jest produktem walki o władzę nad znaczeniami i ich społecznymi sposobami uprawomocnienia, to ten, kto włada kulturą, w istocie ma władzę nad sposobami interpretacji świata. A czy nie o to chodzi w fenomenie władzy? Usprawiedliwienie i utrzymanie zależności, a także ciągła próba uzasadniania podjętych działań, to nieustanny problem każdej władzy. Kto zatem ma przestrzeń, w której może narzucić swoje interpretacje, ten ma szansę utrzymać i uzasadnić rządzenie.

Co zatem wynika z podjętych rozważań? Bagatelizowanie kultury to objaw niezrozumienia, o jaką stawkę toczy się społeczna i polityczna gra. Sądzenie, iż kultura popularna ma niewielkie bądź jedynie powierzchowne znaczenie dla cywilizacji, to wyraz niezrozumienia siły, jaką niosą ze sobą kulturowe obrazy i zawarte w nich treści. Tekst kultury przenika nas, wpływa na nasze postrzeganie świata, na nasze sądy i decyzje, zmienia i wychowuje nas.

Jeśli kultura tworzy miejsce, w którym żyjemy, a polityka uczy nas, jak żyć, to związek władzy i treści kulturowych okazuje się niezwykle silny. Odpowiednio skonstruowany i pokierowany nurt kultury ma moc uciszyć pytanie, jak żyć dobrze. Zamiast tego przemienia „dom naszego życia” w rodzaj nieoficjalnego i niewidzialnego więzienia dla zaspokajania trywialnych pragnień i odruchów. Kultura, która zatraci naturalny, oczywisty rytm życia i śmierci (wyrażający się w dostrzeżeniu i reagowaniu na najważniejsze egzystencjalne problemy ludzkiej natury, sposoby tworzenia ugruntowanego porządku społecznego), dokona zniszczenia samej siebie oraz świata natury.

Zatem ocena tego, co dzieje się w kulturze, jakie dominują w niej treści i jakiej władzy zależy, by je upowszechniać, jest rolą racjonalności i związanego z nią pragnienia prawdy. W przypadku chrześcijan, ludzi, dla których ożywiającym nurtem cywilizacji powinny być idee religijne, kluczowe staje się obecnie odkrycie tego, co kryje się pod kulturowymi czy cywilizacyjnymi pozorami. Refleksja nad kondycją współczesności i uczenie się czytania kulturowych treści może pomóc „zdjąć maski”, jakie w imię przeróżnych mitów i ideologii „zakładają” poszczególne etapy historii. Chrześcijaństwo zawsze pragnęło „odkłamać” świat, uwolnić go od tego, który „jest ojcem kłamstwa”, oferując prawdę o Bogu, który stał się Człowiekiem, by ludzkość wyzwolić z lęku o przyszłość. Kieruje nim pragnienie, by odsłaniać, często ukrywane, kulturowe intencje, tak aby ludzie zobaczyli prawdziwe motywacje i oblicza sterujące historią i kulturą.

Dlatego tak ważne są w kulturze inspiracje religijne, pozwalające na stworzenie przestrzeni do spotkania z tym, co przekracza doczesność, a więc i samą kulturę. Transcendencja pozwala bowiem zobaczyć szerszą perspektywę, ujrzeć i zapragnąć celów przekraczających to, co ziemskie. W ten sposób przez wiele stuleci chrześcijańska cywilizacja wskazywała niezliczonym pokoleniom szerszy horyzont – kultura ma pomóc nam dotrzeć do prawdy najważniejszej, jesteśmy dziećmi Boga, a śmierć nie jest kresem, lecz otwarciem drogi ku światu nadprzyrodzonemu. Religijne wątki w kulturze miały za zadanie natchnąć człowieka tak, by zmieniał naturę, doskonaląc siebie i świat, a także by umiał poradzić sobie w sytuacjach egzystencjalnie granicznych – cierpienia, utraty, bólu, tęsknoty, śmierci. Nie ma tu zabawy w nieustanną interpretację znaków ani podstępnego pragnienia zawładnięcia ludzkim życiem, ale szczera chęć, by człowiek odnalazł i zrozumiał to, co najważniejsze – sens i wartość swojej niepowtarzalnej egzystencji. To najcenniejsza lekcja kultury, jaką chrześcijaństwo dało światu. We współczesnej kulturowej i językowej grze globalnego świata warto o niej pamiętać, tak by samemu nie dać się uwieść pozornie niewinnym znakom i obrazom.


Autor jest doktorem filozofii i wykłada na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Ks. Jacek Grzybowski

Artykuł ukazał się w numerze 11/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej