Skarb Leona XIII

2013/07/2
Adam Wątróbski

15 maja mija 120 lat od ogłoszenia encykliki Leona XIII „Rerum novarum”. Dokument ten ma istotne miejsce w społecznym nauczaniu Kościoła. Przy tej rocznicowej okazji można pytać o to, co on znaczy dziś, w polskich warunkach.

 

Przecież sprawa ucisku robotników i wzbierających w końcu XIX wieku nastrojów rewolucyjnych, będących powodem opublikowania encykliki, jest już dawno przebrzmiała. Totalitaryzm przynajmniej w naszej okolicy upadł, a to, że gdzieniegdzie jeszcze się trzyma, bezpośrednio nas nie dotyczy. Owszem, możemy współczuć, a czasem nawet szczerze to robimy, lecz jak łatwo zauważyć, globalna wioska nie jest przecież taka mała i tysiące mil morskich pozwalają nam spać spokojnie.

Wspominanie dla samego wspominania nie ma sensu i prowadzić może do postaw typu (znów przykład z przestrzeni kościelnej): praktykujący – niewierzący; owszem, zewnętrzny przejaw jest , tylko serce milczy. Ewangelista mówi: „Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,21). Mając w pamięci te słowa można postawić pytanie, jaki skarb daje nam Leon XIII i czy serce może się nim dziś nakarmić?

Już sam wstęp do encykliki jest przejmujący, gdyż mimo upływu lat wskazane zostały tam sprawy ponadczasowe. Oto „żądza nowości” i „upadek obyczajów” przed przeszło wiekiem wywołały niepokój społeczny, a dziś na szerszą jeszcze skalę go powodują. Czy zatem rewolucja dziś się już nie dokonuje, czy raczej zmieniła swój charakter?

Ponadczasowość „Rerum novarum”

Przecież i dziś odzywają się „uciskani”, tylko że konflikt z klasowego przekształcił się w obyczajowy. Wchodząc na arenę publicznej debaty zwolennicy budowy nowych porządków próbują ustanawiać nowe równości. „Małżeństwa homoseksualne”, aborcja na życzenie, legalizacja eutanazji – to przejawy nowego porządku, uderzającego w społeczeństwo. Ponadczasowość „Rerum novarum” polega więc na tym, że mówiąc o sytuacji robotników Leon XIII zwrócił uwagę, o czym rzadko się pamięta, na godność i wartość rodziny, która dziś jest zagrożona. Człowiek to przecież nie tylko „dodatek do maszyny”, lecz istota obdarzona godnością podniesioną i uświęconą za sprawą Boskiego wcielenia.


Leon XIII zwrócił uwagę na godność i wartość rodziny, która dziś jest zagrożona

Aby nie utracić perspektywy ostatecznego celu, trzeba wziąć pod uwagę nie tylko warunki ludzkiej pracy, ale także wymiar nadprzyrodzony. To zaś wymaga szerszego spojrzenia ujmującego także sferę życia rodzinnego, bo to tutaj w dużej mierze dokonuje się zbawienie. Powiedzmy wprost, że nic się nie zmieniło w sprawie zabierania przez Kościół głosu na tematy społeczne. Ten wymiar działalności Kościoła jest i był konieczny, tym bardziej, że wynika wprost z jego natury.

Papież Leon XIII przypomniał o sprawie podstawowej, kto wie, czy nie bardziej dziś, w dobie dotyczącego również katolików gwałtownego zabiegania o sprawy materialne, aktualnej – o konieczności prawidłowego uchwycenia natury ludzkiej, które pozwoliłoby na uniknięcie błędu antropologicznego, redukującego człowieka do wymiaru produkcji.

Społeczeństwo z samej swojej natury nie może być bezklasowe, jak pokazują chociażby znane z historii rosyjskiej myśli społecznej, koncepcje anarchistyczne, a w szczególności niemożliwość wprowadzenia ich w życie. Nieodzownym elementem struktury społecznej jest władza. Jedną z cnót, jakie zdają się istotne dla sprawujących władzę, jest roztropność. Chociaż nie sposób wymagać od kogokolwiek nieomylności, do jednak wydaje się, że słusznie można od sprawujących władzę oczekiwać ponadprzeciętnych zdolności w unikaniu błędów. Chodzi zatem o to, aby władza uniknęła podejmowania działań, których realizacja powoduje więcej chaosu niż pozostawienie status quo.

Takie niebezpieczeństwo widział Leon XIII, przestrzegając przed socjalistami, którzy „wznieciwszy zazdrość (ubogich do bogatych) mniemają, że dlusunięcia przepaści między nimi, znieść trzeba prywatną własność, a zastąpić ją wspólnym posiadaniem dóbr materialnych. (…) To jednak nie rozwiąże trudności, a samej klasie robotników przyniesie w rezultacie szkodę.”

Trwałość reform

Jak to jest z nami? Na myśl przychodzi chociażby polski pomysł na reformę świadczeń emerytalnych. Oczywiście sprawa nie jest jeszcze przesądzona i dopóki nie okaże się, że emerytury dla przyszłych pokoleń to składane bez pokrycia obietnice, niczego nie można być pewnym. Warto jednak dopuścić scenariusz pesymistyczny, który przedstawił Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha, mówiąc że już dziś możemy odetchnąć ulgą, gdyż z obiecywanych emerytur nic nie będzie (http://www. joemonster.org/p/496719/Zawiłości_systemu_ emerytalnego) Czy słowa Leona XIII okażą się warunkach polskich prorocze i przyszli emeryci pozostaną pozostawieni bez opieki państwa, zobaczymy.

Starożytna maksyma głosi: „habent sua fata libelli” (książki mają swoje losy), lecz to samo dotyczy ustaw. Nie jest przecież tak, że ustawodawca jest w stanie całkowicie przewidzieć losy proponowanych przez siebie rezolucji legislacyjnych. Nie chodzi o to, aby deprecjonować wartość ustaw zaproponowanych przez naszych mężów stanu, lecz o krytyczną refleksję nad ich rzeczywistymi skutkami społecznymi.

Wyzwanie demograficzne

Postawmy proste pytanie: kto bierze pod uwagę jednorazową zapomogę z tytułu urodzenia się dziecka, czyli tak zwane becikowe w wysokości 1000 złotych, planując powiększenie własnej rodziny? Czy taka zapomoga może być zachętą dla osób zamożnych, a może dla średnio zamożnych, a może osób, które żyją na poziomie poniżej średniej? Nie, osoby takie doskonale poradzą sobie bez opieki i 1000 złotych niewiele zmieni w ich sytuacji. Przecież becikowe należy się wszystkim, biednym i bogatym. A zatem, czy pieniądze te wypłaca się z budżetu państwa, aby zmienić niekorzystny trend demograficzny? Też nie, co prawda od 2003 roku widać w Polsce wzrost urodzeń, lecz nie jest on spowodowany ustawą, która weszła w życie w 2006 roku, lecz wyżem demograficznym z lat 1975-85. Trend liczby żywych urodzeń pozostaje bez zmian i prognozy na rok 2030 pozostają mało optymistyczne. Społeczeństwo będzie wymierać, chyba że zmieni się to za sprawą imigrantów, lecz na razie w Polsce utrzymuje się ujemne saldo definitywnych migracji zagranicznych. A może becikowe jest po to, aby pomóc młodym małżeństwom na starcie? Nie, ostatecznie jest ono wypłacane „za każde, nie tylko pierwsze dziecko”. Czy zatem intencją ustawodawcy była pomoc dla najbiedniejszych? Nie, ponieważ becikowe należy się także rodzicom zamożnym i sytuacja materialna rodziny, w której rodzi się dziecko nie ma tu żadnego znaczenia. Nawet jeśli się na to zgodzimy, to przecież pozostaje pytanie o koszt takiej ustawy. Nie dość, że środki na to pochodzą całkowicie z podatków, to jeszcze trzeba zapłacić urzędnikom dokonującym dystrybucji tych środków. Państwo chce pomóc, nie bardzo wie jak i komu, ale liczy się, że pomaga, szkoda tylko, że za pieniądze podatnika. Co to ma wspólnego z „Rerum novarum”? Otóż już tutaj widać zalążki zasady pomocniczości dopuszczającej ingerencję państwa w sprawy obywateli, gdy jest to konieczne dla zapobiegania niedostatkom materialnym.

Kształtowanie postawy obywatelskiej

Leon XIII znakomicie rozumie naturę ludzką, mówiąc o własności prywatnej i podkreślając jej wagę dla prawidłowego funkcjonowania człowieka odpowiedzialnego za los własny i własnej rodziny. Zarówno w jego czasach, jak i dziś, socjaliści pragną odebrać ludziom to, co ludzie sami wypracowali. U nas na przykład zrobił to premier Belka wprowadzając podatek od zysków kapitałowych. A ponieważ kwota odsetek do 2,49 zł pozostaje nieopodatkowana, jak grzyby po deszczu pojawiają się oferty lokat bankowych, które pozwalają na uniknięcie budowania socjalistycznej ojczyzny. Nie wszystkim się to jednak uda. Kto inwestuje na Giełdzie Papierów Wartościowych (w Polsce mamy obecnie około półtora miliona rachunków maklerskich) ten opodatkowania nie uniknie, ojczyzna zatroszczy się o owoce jego inwestycji (nie zawsze) roztropnie lokując je tu i ówdzie. Kto jednak woli zysk pewny lecz niższy ma do wyboru szeroką gamę antysocjalistyczno- samozachowawczych trików.

Nie można jednak powiedzieć, że Leon XIII przestrzega przed wszelkimi formami pomocy, oczywiste jest przecież, że jednym z przejawów miłości bliźniego, szczególnie tego, który znalazł się w potrzebie jest pomoc materialna. I nic dziwnego, że w naszych kościołach ministranci zbierali ofiary do puszek dla Japończyków, a nasz rodzimy Caritas uruchomił akcję sms-ową. Różnica polega na tym, że nikt nikogo do tego nie zmuszał i decyzja o udzieleniu pomocy pozostała w gestii ofiarodawcy, który we własnym sumieniu miał prawo rozstrzygnąć, czy stać go na udzielenie pomocy. Natomiast socjaliści nie dali nam wyboru w sprawie uiszczania składek emerytalnych, finansowania becikowego, czy płacenia podatku Belki. Nie oznacza to jednak, że naród nie ponosi za te i inne tym podobne rozstrzygnięcia odpowiedzialności, gdyż to nikt inny, tylko polscy obywatele wybrali swoich reprezentantów.

Oprzeć się na Ewangelii

A zatem co nam dziś pozostaje? Odpowiedź Leona XIII jest prosta: podstawowa sprawa to oparcie się na Ewangelii, bez niej nie ma życia chrześcijańskiego, serce pozostaje martwe i zwraca się ku rzeczom oddalającym od Boga. I chociaż „papież robotników” zawarł w swojej encyklice naukę dopuszczającą interwencjonizm państwowy, to jednak w jego wywodach wyraźnie widać poszukiwanie równowagi między wolnością jednostek podejmujących decyzje w sprawach swojej własności a zasięgiem działalności państwa w tym zakresie, mającej na celu budowanie wspólnego dobra. Zatem refleksja nad „Rerum novarum” prowadzi do kształtowania się dojrzałej postawy obywatelskiej, koniecznej dla roztropnego formowania ładu społecznego.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej