Z faktu, że inni umierają, nie wynika dla nas wprost, że sami umrzemy. Max Scheler pisał, iż w naszych czasach mamy do czynienia z dewaluacją śmierci.
Zdzisław Koryś
Jakże wstydliwie śmierć była traktowana już w sanatorium w Berghof. W telewizyjnej popkulturze pełno mamy trupów, zabijania, informacji o zamachach terrorystycznych, rozmaitych katastrofach, w których ginie ileś, przeważnie wiele, osób. Ta powszechna obecność śmierci ma ją uczynić nierzeczywistą.
Jednak, gdy tracimy poczucie śmierci, tracimy jednocześnie i poczucie zmartwychwstania. Nie bez racji starożytni mawiali: należy żyć tak, jakby miało się umrzeć nazajutrz, ale dom budować trzeba tak, jakby miało się żyć wiecznie. I bodaj nic zbudować nie można, jeśli nie żyje się z myślą o jutrzejszej śmierci. Bóg tak nas stworzył, abyśmy nie mieli czasu na rzeczy błahe i moralną nieuwagę. Jeśli tak żyjemy, grzeszymy.
Pierwsi chrześcijanie uważali, że żyjąc tak jakbyśmy mieli jutro umrzeć, pojmujemy, jaką wagę ma nasze największe dzieło – miłość. Nie można z nią czekać do jutra, nie można jej doznawać byle jak. Tego dokonać można tylko na fundamencie najtrudniejszej prawdy, z jaką przychodzi nam żyć – że umrzemy. To pozwala plan zamieniać w dzieło.
Kościół nam cierpliwie przypomina tę prostą prawdę, o której tak niebezpiecznie zapominamy. Po dramaturgii Wielkiego Piątku jakże skłonni jesteśmy zapominać o sensie Wielkiej Soboty. A przecież krzyż i cierpienie Wielkiego Piątku nie jest zgorszeniem i głupstwem. Jest objawieniem śmierci.
Głosząc prawdę o zmartwychwstaniu Kościół przeciwstawia się niewierze w śmierć. Chrystus zaś zstępujący do otchłani zwycięża władzę śmierci. Prawdę o jej nieuchronności przełamuje zmartwychwstanie niemożliwe przecież dla tych, którzy wypierają śmierć ze swej świadomości. Wszak, aby uwierzyć, że Chrystus zmartwychwstał, trzeba najpierw uwierzyć, że umarł.
I właśnie tu rodzi się chrześcijaństwo. Po dramacie Wielkiego Piątku, w ciszy i beznadziejności Wielkiej Soboty. Bez tego nie byłoby radości poranka Zmartwychwstania. Tak jak napisano w Ewangelii: ziarno musi obumrzeć, aby wydać owoc. Tylko wiarą w zmartwychwstanie możemy przezwyciężyć bezsens cierpienia i śmierci. Bóg tak chciał. „Według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy” z proroczą przenikliwością napisał św. Paweł w 2 Liście do Koryntian.
Nasza wiara wzywa więc nas do przeżycia tu i teraz historii Wielkiego Tygodnia, powtarzającej się na naszych oczach. Przypominają nam to święci i męczennicy Kościoła, przypomina lekcja umierania Jana Pawła II. Warto się nad tym przesłaniem zatrzymać już w czasie przedświątecznego zabiegania, szukania wciąż czegoś ważniejszego i pilniejszego.
Zdzisław Koryś
Artykuł ukazał się w numerze 04/2007.