Blisko rok po tym, jak po śmierci Papieża kibice Wisły i Cracowii deklarowali rozejm i „zawieszenie broni”, zmarł młody kibic dźgnięty nożem przez swoich stadionowych adwersarzy. Ktoś na forum internetowym skomentował: „Nie ma już pokolenia JPII. To hasło już dawno zbladło. Skończyło się z odejściem papieża do Domu Ojca”.
Fot. Tomasz Gołąb
Wydawało się, że odpowiedź na pytanie o generację Jana Pawła II jest proste. – Wszyscy widzieliśmy, że po śmierci Papieża w młodych ludziach dzieje się coś bardzo ważnego – mówi Agnieszka Figiel, doktorantka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, uczestniczka debaty „Pokolenie JPII: poczucie tożsamości czy kreacja medialna?”, która 10 i 11 marca br. odbyła się w Warszawie.
Podobne odczucia po 2 kwietnia ubiegłego roku miał każdy, pod warunkiem, że nie zamknął oczu, uszu i serca. Ks. Bogdan Bartołd, duszpasterz akademicki z kościoła św. Anny w Warszawie już dawno nie widział tylu młodych, którzy chcieli się spowiadać, zatrzymywali księży na ulicach, prosili o chwilę rozmowy. Ks. prof. Krzysztof Pawlina głośno i z radością mówił o tym, że część jego badań socjologicznych, które notowały spadek religijności młodych, stało się nieaktualnych. Tysiące młodych spontanicznie, SMS-ami umawiali się na modlitwę, stawiali znicze wzdłuż Al. Jana Pawła II, płakali na pl. Piłsudskiego. Do późnej nocy byli w kościołach i na placach Warszawy i dziesiątek innych miast w Polsce. I wielu mówiło, że tej nocy zostali osieroceni.
To On kochał ich pierwszy
W dużej mierze to dzieci tych, do których Jan Paweł II mówił 22 października 1978 r., po długiej ceremonii papieskiej intronizacji: „Wy jesteście przyszłością świata – wy jesteście moją nadzieją”. To wyznanie miłości wobec młodych, o którym wspomina w wydanej właśnie w Polsce książce Francuz Bernard Lecomte, powtarzać się będzie przez cały pontyfikat: od Irlandii w 1979 r. (młodzi Irlandczycy klaskali po tym bez przerwy przez 14 minut), aż po Tor Vergata w 2000 r., gdy Jan Paweł II mówił: „Widzę w was stróżów poranka”. Tłumy młodych podążały zawsze tam, gdzie Ojciec Święty. Światowy Dzień Młodzieży w 1987 r. w Buenos Aires – „tylko” 300 tys., sierpień 1989 w Santiago de Compostella – 600 tys., 1991 r. w Częstochowie – ponad milion młodych, Rizal Park w Manili w 1995 r. – 3 miliony.
Młodzi na całym świecie kochali papieża z Polski, ale to on kochał ich pierwszy. Jan Paweł II, podobnie jak wcześniej ksiądz, biskup i kardynał Karol Wojtyła, czerpał z tych spotkań wiele radości i sił. Wygląda więc na to, że „Pokolenie JPII” nie zrodziło się ze śmiercią Papieża, ale z początkiem Jego pontyfikatu. A może nawet nieco wcześniej.
W miesiąc po pogrzebie Jana Pawła II studenci i doktoranci socjologii z UAM oraz Collegium Civitas pod opieką prof. Pawła Ruszkowskiego przebadali prawie 900 licealistów i gimnazjalistów z Poznania i Warszawy. Byli ciekawi, czy pokolenie JPII to jedynie „medialny konstrukt” i „nośne hasło”, czy też rzeczywistość, w której odniesienie do jednego z najdłuższych pontyfikatów w historii Kościoła łączy mocniej niż inne cechy. Spontaniczne marsze młodzieży w hołdzie Papieżowi, spektakularne pojednania kibiców piłkarskich, krzyże z rozświetlonych okien w akademikach… To głównie ludzie młodzi domagali się od księży, by otwierali kościoły. Czy na naszych oczach „Generacja Nic” przeistoczyła się w „Pokolenie Jana Pawła II”?
Dla nich Papież jest punktem odniesienia
– Ci młodzi ludzie urodzili się, gdy pontyfikat Karola Wojtyły już trwał i tak było przez kolejne lata ich życia. Kolejne pielgrzymki, telewizyjne relacje z Watykanu, niedzielny Anioł Pański – to były stałe i niezmienne elementy rzeczywistości, nie poddawane szczególnej refleksji i traktowane jako oczywiste i trwałe. Śmierć Papieża spowodowała lukę w świecie otaczającym respondentów, nagle zabrakło czegoś, czego nie dostrzegano na co dzień, a co okazało się być bardzo ważne – podkreśla Agnieszka Figiel, socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
Zdaniem prof. Elżbiety Firlit, współautorki książki „Młodzież Warszawy – pokolenie pontyfikatu Jana Pawła II”, wydanej w dwa miesiące po śmierci Papieża, kwietniowe wydarzenia miały duży wpływ na świadomość religijną młodzieży. – Zmarł człowiek cieszący się autorytetem wśród 94 proc. młodych ludzi. Nic dziwnego, że chcieli go pożegnać – tłumaczy prof. Firlit. Podkreśla, że dla młodego pokolenia Europejczyków wartości religijne lokują się znacznie wyżej, niż w pokoleniu ich rodziców.
Precyzyjniej opisuje to rektor warszawskiego seminarium, ks. prof. Krzysztof Pawlina:
– Dla nich Jan Paweł II jest punktem odniesienia. Z fascynacji osobą Papieża są w stanie zmienić swoje postawy życiowe. Robiłem w Warszawie pięć razy badania socjologiczne wśród młodzieży. Zawsze było parę procent głupich odpowiedzi. Tylko raz nikt nie odpowiedział niestosownie. Było to po śmierci Jana Pawła. Młodzi ludzie nie znają nauki Jana Pawła II, ale kochają go niezmiernie – mówi ks. prof. Pawlina. Przyznaje jednocześnie, że nie ma jednolitej religijności typowej dla obecnego pokolenia. Raczej przypomina ona tęczę. Jednym z jej odcieni jest religijność bez Kościoła. – Liczba osób szukających religii, odczuwających głód transcendencji, Boga, nie spada. Dla prawie 90 proc. młodzieży wiara religijna, choć w różnym stopniu, ma istotną wartość w ich życiu osobistym. Młody człowiek szuka odniesienia do Boga, potrzebuje duchowości, ale coraz częściej obojętnie odnosi się do Kościoła – dodaje rektor seminarium.
Tak silne przeżycie pozostanie na zawsze
Diagnozy socjologiczne mówią o pewnych zmianach religijności, choć nie zapowiadają jej upadku. Zmiana ta polega na przejściu od religijności dziedziczenia do religijności przeżywanej. Religijność przestaje być wartością tradycyjną, ale staje się doświadczeniem osobistym. Dziś człowiek sam chce zdecydować, wybierać.
– Młody człowiek we współczesnej cywilizacji uznaje za swoje tylko to, czego sam doświadczył, co przeżył, co stało się jego udziałem. Jeśli czegoś nie przeżył, on tego nie czuje. Również w kwestiach wiary ważne jest przede wszystkim to, co stało się jego udziałem, natomiast formy obrzędowości męczą, są mu obce. Współczesna młodzież w życiu ceni sobie najbardziej wolność, sprawiedliwość, miłość i uczciwość. To wszystko znajduje się przecież w Ewangelii. Te tęsknoty młodzieży to pragnienie rodem z Ewangelii. Trzeba więc szukać innych sposobów wyrażania się Kościoła – takich, w których młody Kościół będzie czuł się „jak u siebie” – radzi ks. Pawlina, który rok temu mówił, że tak silne przeżycie pokoleniowe, jak śmierć Jana Pawła II pozostaje w człowieku na zawsze.
Według badań rektora Warszawskiego Metropolitalnego Seminarium Duchownego poruszenie po śmierci Jana Pawła II miało charakter silnego emocjonalnego przeżycia. Tak wielkie przebudzenie emocjonalno-duchowe ma swoją dynamikę, nie trwa zazwyczaj zbyt długo. Młodzi ludzie zdają sobie z tego sprawę, dostrzegając jednak równocześnie pewne trwałe owoce tych wydarzeń. W dwa miesiące po śmierci Jana Pawła II jedynie nieco ponad 16 proc. respondentów nie dostrzegało żadnych skutków owych dni.
Nie czuli się dotąd pokoleniem
„Po śmierci Jana Pawła II została w moim środowisku tęsknota, wielka pustka, których nikt nie potrafi wypełnić”; „Byliśmy pogrążeni w smutku, zjednoczeni w wierze. Poszliśmy do kościoła razem z rodziną, co zdarza się nam rzadko”; „Będę pamiętała o Janie Pawle II. Będę się starała przybliżać Jego osobę młodszym ode mnie”; „Nigdy o Nim nie zapomnę”; „Część moich znajomych niewierzących nawróciła się i zaczęła chodzić do kościoła” – to autentyczne cytaty z wypowiedzi warszawskich licealistów.
– Młodym ludziom potrzebne są takie spotkania, tacy świadkowie, takie doznania emocjonalne, które pomogą im odkryć tę lepszą cząstkę siebie samych – komentuje ks. Pawlina.
– Reakcja młodych ludzi na śmierć Jana Pawła II była największym fenomenem. Młodzi – mimo podobieństwa wartości – nie czuli się do tej pory pokoleniem. W tych niezwykłych dniach, to się gwałtownie zmieniło – podkreśla socjolog, dr Tomasz Żukowski.
Ale nie wszyscy są tego zdania. Określenia jakie padają pod adresem pokolenia dzisiejszych nasto-, 20-30-latków rzadko są pozytywne. „Pokolenie tłumu”, „Pokolenie gier komputerowych”, „Sex pop generation”. Ale także „generacja 4 razy R”, od skrótu prezentującego ich przekonania: rodzina, rynek, religia, rozsądek albo „pokolenie T”, pokolenie transformacji.
Dla wielu młodych ludzi Jan Paweł II był od zawsze. Często niedoceniali go, gdy żył. Jednak po jego śmierci odczuli wielką pustkę.
Fot. Tomasz Gołąb
Mają ogromnąpotrzebę autorytetu – Jakiego odsetka społeczeństwa dotyczy określenie pokolenie JPII? Czy my nie przeceniamy tego pokolenia? Ilu jest ludzi, którzy będą mieli aksjologiczną wspólnotę? Wystarczy zapytać: Czy utożsamiasz się z Janem Pawłem II? Czy uważasz, że eutanazja powinna być dopuszczalna? A oszukiwanie Urzędu Skarbowego? – pytał niedawno w dyskusji na łamach „Więzi” ks. Andrzej Draguła. -Widząc wyniki, uświadomimy sobie, że identyfikacja z umiłowanym Ojcem Świętym nie zawsze przekłada się na spójny system wartości. Mamy zatem do czynienia z przedstawicielami pokolenia JP II, czy nie? – zastanawia się ks. Andrzej Draguła, doktor homiletyki, rzecznik prasowy Kurii zielonogórsko-gorzowskiej i Przystanku Jezus.
Ale może nie ilość jest ważna, lecz siła, jaka motywuje liderów grupy etosowej do życia zgodnego z wyznawanymi wartościami? Bo przecież mniejszość może dokonać gigantycznej zmiany. Czy mamy taką elitę?
Z pewnością obecne pokolenie, o ile jest w miarę jednolite, gdy chodzi o stosunek do Jana Pawła II, nie jest takie pod względem stosunku do religii i moralności. Wystarczy spojrzeć na dowolne badania deklaracji i postaw życiowych, by stwierdzić, jak dalekie są od oczekiwań katechetów i duszpasterzy. Dlatego mówi się często o tym pokoleniu, że buduje moralność wybiórczą.
Sceptycznie do nazwy „Pokolenie JP II” podchodzą też socjologowie prezentujący wyniki badań przeprowadzonych bezpośrednio po śmierci Jana Pawła II. Na konferencji „Pokolenie JP II: poczucie tożsamości czy kreacja medialna?” 11 marca br. podkreślali zgodnie, że doświadczenie sprzed roku zaowocowało wśród młodych konsolidacją „postaw konserwatywnych”. Z badań wynika też, że w Kościele coraz częściej zaczynają oni poszukiwać wspólnoty. Mają też ogromną potrzebę autorytetu.
– Ale wśród respondentów bardzo trudno stwierdzić jakąkolwiek świadomość pokoleniową. Jeśli zaś taka świadomość istnieje, to jest to raczej przeświadczenie o różnorodności niż o wspólnocie poglądów, twierdzi Anna Radiukiewicz, absolwentka Collegium Civitas i doktorantka z Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku. – Młodzi piszą, że zachowanie rówieśników było dla nich często zaskoczeniem powodującym wzruszenie i dumę. Nie spodziewali się tego. Zwykle dotąd postrzegali ich jako osoby „stracone” lub „ograniczone” – mówi Radiukiewicz.
Młodzi pisali w ankietach: „Dziadkowie mieli wojnę, rodzice „Solidarność”, a my mamy śmierć Papieża”. Czy stała się ona przeżyciem pokoleniowym? Według socjologów, na to pytanie będzie można odpowiedzieć najwcześniej za kilka lat.
Tomasz Gołąb
Artykuł ukazał się w numerze 04/2006.