Wieczorem kilku strażników weszło do celi więzienia na Rakowieckiej i wywołało go na wykonanie wyroku – poszedł sprężystym krokiem starego kawalerzysty z dumnie podniesioną głową. Padł strzał. Tak zginął jeden z najdzielniejszych żołnierzy Rzeczypospolitej, wyklęty w powojennej Polsce, major Zygmunt Szendzielarz ps. „Łupaszko”.
Zygmunt Szendzielarz urodził się 12 lutego 1910 r. w Stryju. Był najmłodszy z sześciorga rodzeństwa. Ojciec Zygmunta był urzędnikiem na kolei, a matka zajmowała się domem. Po ukończeniu szkoły Zygmunt podobnie jak brat wstąpił do grudziądzkiego Centrum Wyszkolenia Kawalerii, które w stopniu podporucznika ukończył w sierpniu 1934 r. Wychował się w domu, w którym tradycje patriotyczne były bardzo silne, a odzyskana niedawno niepodległość jeszcze mocniej utwierdzała chłopaka w słuszności podjętej decyzji żeby służyć ojczyźnie w mundurze.
W podchorążówce Szendzielarz wiódł prym wśród najbardziej czupurnych i niepokornych. Rotmistrz Piotrowski pisał o nim: „Jeśli chodzi o wyszkolenie kawaleryjskie, nie był wielkim znawcą teorii wojskowej. Nie tkwił nosem w regulaminach i książkach. Był natomiast świetny w takich dziedzinach, jak służba polowa, wyszkolenie bojowe. Był typem żołnierza w każdym calu, był urodzonym kandydatem na dowódcę. Na wspólnych ćwiczeniach służby polowej starszego i młodszego rocznika imponował kolegom talentem dowódcy. (…) Naturę posiadał wybujałą, czasem do przesady.”.
Pomimo niestosownych czasami wybryków podchorąży Zygmunt Szendzielarz ukończył szkołę kawalerii z 68. lokatą na 77 promowanych. Zdobył również „złote ostrogi” przyznawane najbardziej niepokornym studentom.
Po szkole rozpoczął służbę w 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich, który stacjonował w Wilnie. We wrześniu 1939 r. już w stopniu porucznika na stanowisku dowódcy szwadronu w Wileńskiej Brygadzie Kawalerii bierze udział w wojnie obronnej. W czasie kampanii wrześniowej młody oficer dał się poznać jako dowódca wybitny. Walczył w wielu potyczkach, siejąc wśród najeźdźców popłoch i zgrozę. Szwadron por. Szendzielarza przebija się na lewy brzeg Wisły i tylko dzięki swojemu rozeznaniu, zimnej krwi i wyobraźni udaje mu się jako jedynemu z pułku przekroczyć rzekę bez strat w ludziach i sprzęcie. We wrześniu 1939 roku walczył do końca, a jego trud i bohaterska postawa zostaje nagrodzona krzyżem Virtuti Militari. Po kapitulacji Szendzielarz unika niewoli. Przebrany w cywilne ubranie przedostał się do Lwowa. Jak nie trudno sobie wyobrazić, nie pozostawał długo w cywilu.
W wileńskiej konspiracji
Kiedy por. Szendzielarz nawiązał kontakt z konspiracją, dokładnie nie wiadomo. Jedne źródła podają, że na początku 1942 roku, inne, że Szendzielarz z konspiracją był związany już w 1939 r. Na pewno wiadomo, że w 1943 r. rozkazem Wileńskiej Komendy AK zostaje skierowany do Świra, gdzie miał objąć komendę nad oddziałem partyzanckim dowodzonym przez Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”. „Łupaszko”, bo taki pseudonim przyjął Szendzielarz, nieświadomy niczego, o mały włos nie wpadł w zasadzkę przygotowaną przez operujący w tym rejonie sowiecki oddział partyzancki dowodzony przez Fiodora Markowa.
Kiedy w czerwcu 1941 r. hitlerowcy uderzyli na Armię Radziecką okupującą tereny wschodnie Rzeczypospolitej, impet i siła uderzenia, a przede wszystkim szybkość wojsk niemieckich, sprawiały, że za linią frontu zostały całe jednostki sowieckie, które nie zdążyły nawet wziąć udziału w walkach. To właśnie te oddziały stały się podstawą tworzącej się partyzantki radzieckiej. Oddziały pod czerwonym sztandarem rosły w siłę i po trudnym początkowo okresie zaczęły stanowić dużą i silną formację bojową liczącą ponad 9 tysięcy żołnierzy. Stanowisko władz Polski w tym czasie było zdecydowanie przeciwne tworzeniu leśnych oddziałów. Na terenach wschodnich województw Rzeczypospolitej powstawały jedynie oddziały samoobrony oraz nieliczne kilkuosobowe grupy, które składały się z osób „spalonych” w miejscu dotychczasowej pracy konspiracyjnej. Sytuacja jednak zaczęła się zmieniać. Coraz liczniejsze oddziały sowieckich partyzantów wymagały ogromnych ilości wyżywienia i zaopatrzenia, a tym wymaganiom trudno było sprostać wsiom, pozostającym przecież pod okupacją niemiecką. Dochodziło często do napadów i grabieży.
Wiosną 1943 r. za zgodą dowództwa AK powstaje oddział „Kmicica”, który już kilka miesięcy później liczy blisko 200 partyzantów. Oddział rozrasta się i operuje coraz bardziej skutecznie. W początkowym okresie działania oddziału „Kmicica” stosunki z Sowietami były poprawne.
Radzieccy sojusznicy
Wszystko zmieniło się 26 sierpnia, kiedy Sowieci podstępem zwabili do swojego obozu dowództwo oddziału, a następnie zaskoczonych partyzantów aresztowano. Wypadki potoczyły się błyskawicznie. Tego samego dnia pozostali partyzanci „Kmicica” zostali otoczeni w swojej bazie i rozbrojeni. Rozpoczęły się przesłuchania. Część z nich została odizolowana i pilnie strzeżona. Po tych wszelki ślad zaginął. Zamordowany został również „Kmicic”, którego jak zeznał naoczny świadek, przed śmiercią poddano okrutnym torturom.
„Łupaszko”, który w tym czasie zmierzał do oddziału, został ostrzeżony i powiadomiony o grożącym mu niebezpieczeństwie. Wiadomość dotarła w porę i nowo mianowany dowódca uniknął losu „Kmicica”. Pomimo rozbicia oddział pod dowództwem „Łupaszki” zaczął szybko się odradzać. Partyzanci „Łupaszki” co chwilę ścierali się z Sowietami. W kolejnych miesiącach odziały AK-owskiej partyzantki rosną w ogromnym tempie. Walki stają się coraz cięższe, potyczki i akcje dywersyjne zastąpiły bitwy. Partyzantów „Łupaszki” atakują Niemcy na zmianę z partyzantami sowieckimi.
W kwietniu 1944 r. „Łupaszko” został aresztowany w Wilnie. Niemcy potraktowali dowódcę V Brygady AK w sposób rzadko spotykany. W czasie przesłuchań był namawiany do podjęcia współpracy. Oferowano mu dozbrojenie oddziału, a nawet niemieckich doradców. Szendzielarz odrzucił niemieckie propozycje, argumentując, że nie jest upoważniony do takich rozmów. Nie ma żadnych dokumentów, które precyzyjnie opisywałyby te rozmowy, niemniej po kilku dniach „Łupaszko” znalazł się na wolności dzięki ucieczce, jak sam utrzymywał, bądź uwolnieniu przez Niemców, jak twierdzą inni. „Łupaszko” odzyskał wolność, a partyzanci nadal z taką samą zaciętością walczyli z Niemcami.
Latem 1944 r. wileńska AK szykowała się do operacji „Ostra Brama”, której celem, było wyzwolenie Wilna. V Brygada jednak w tej operacji nie wzięła udziału. „Łupaszko” od początku był przeciwny walkom o Wilno. Wiedział doskonale, jaki los spotka żołnierzy z rąk wkraczających Sowietów. Wiele wskazuje na to, że ta decyzja miała aprobatę gen. „Wilka”, który był również świadomy zagrożenia żołnierzy „Łupaszki” w konfrontacji z sowiecką partyzantką. Niestety, otoczona zewsząd prącymi na zachód wojskami sowieckimi V Brygada AK pod dowództwem Zygmunta Szendzielarza została rozwiązana. Żołnierze mieli od tej chwili działać na własną rękę. Tym, którzy chcieli walczyć z Niemcami, dowódca wyznaczył jako miejsce koncentracji Puszczę Kampinoską, skąd mieli ruszyć do Warszawy.
Major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”
Przeciw „ludowej” władzy
Losy partyzantów „Łupaszki” były różne. Jedni wracali na Wileńszczyznę, inni próbowali się przebić na zachód przez front. Niektórym się udało, inni zostali aresztowani bądź zginęli w walce. Szendzielarz wraz z kilkuosobową grupą cofał się w kierunku Warszawy. Jednak szybko zmienił zdanie i rozlokował się na Białostocczyźnie.
Oddział ponownie rósł w siłę. Partyzanci chcieli przeczekać trudny czas, licząc na pomyślny rozwój wypadków. Wielu miało nadzieję, że lada moment wybuchnie kolejna wojna, tym razem Zachodu z Sowietami. Działania partyzantów „Łupaszki” ograniczyły się wyłącznie do zdobywania potrzebnego zaopatrzenia, jak również do akcji propagandowych oraz wykonywaniu wyroków zasądzonych przez władze podziemne. Z rąk partyzantów ginęli funkcjonariusze UB, aktywiści PPR, kolaboranci oraz sowieccy żołnierze.
Pod koniec 1945 roku oddział po raz kolejny zmienił miejsce swojego działania, tym razem przenosząc się na Pomorze w okolice Gdańska. Sytuacja, w jakiej z upływem czasu znalazło się zbrojne podziemie, była coraz bardziej dramatyczna. Żołnierze widzieli coraz wyraźniej, że ich walka, ich trud nie przywrócą wolnej Polski.
Oddziały, osaczone przez wojska KBW, milicję i UB, dogorywały w straszliwej agonii. Właściwie przestawały istnieć dowództwa obszarów i okręgów, których oficerowie wpadali podczas aresztowań. Szendzielarz po raz kolejny zmuszony był do ucieczki. Wcześniej, w kwietniu 1947 r. „Łupaszko” wziął udział w ostatniej koncentracji swoich oddziałów, a właściwie garstki, która jeszcze nie złożyła broni i nie została wybita. Wiosną przeniósł się na południe kraju, gdzie było jeszcze słychać powtarzaną po domach legendę o innym żołnierzu wyklętym – „Ogniu”.
Aresztowanie, proces, śmierć
Major Zygmunt Szendzielarz został aresztowany 26 czerwca 1948 r. Jak dzisiaj wiadomo, było to jedno z aresztowań, które miało doprowadzić do zlikwidowania Grupy Wileńskiej. W tym samym okresie aresztowano blisko 6 tys. osób, z których 2 tysiącom wytoczono procesy. Zasądzono 30 wyroków śmierci. Proces „Łupaszki” rozpoczął się w listopadzie 1950 r. w Warszawie. Wyrok mógł być tylko jeden – kara śmierci. Został stracony wieczorem 8 lutego 1951 r.
Remigiusz Malinowski
Artykuł ukazał się w numerze 02/2008.