Z Antonim Długoszem, biskupem pomocniczym Archidiecezji Częstochowskiej rozmawia Teresa Małkiewicz |
Kiedy i w jakich okolicznościach Ksiądz Biskup poznał późniejszego papieża, dziś już błogosławionego?
Pierwsze moje kontakty z kardynałem Karolem Wojtyłą, wtedy jeszcze biskupem krakowskim, sięgają czasów, kiedy byłem klerykiem i uczestniczyłem w chórze, który często śpiewał podczas odprawianych przez niego mszy. Później, robiąc specjalizację na ATK w Warszawie, służyłem do Mszy św., kiedy przyjeżdżał na inaugurację roku akademickiego. Podziwiałem jego cierpliwość. Pamiętam, że był nowy mszał w języku łacińskim, ja sobie nie radziłem z nim asystując przy Mszy św. Spokojnie czekał, aż mu przedłożę nową stronę. Gdy mi to nie wychodziło, sam sobie szukał tekstu. Podziwiałem jego opanowanie i cierpliwość. Prowadząc zajęcia z katechetyki w Krakowie (oprócz seminarium częstochowskiego miałem też zajęcia w krakowskim) miałem spotkania związane z konferencją wykładowców seminaryjnych, w których uczestniczył kard. Wojtyła. Podziwiałem jego umiejętność słuchania innych, nigdy nie przerywał, spokojnie czekał na skończenie wypowiedzi, dopiero potem zabierał głos. Kiedy był już papieżem, a ja zostałem biskupem pomocniczym diecezji częstochowskiej, bałem się konsekracji w Rzymie (tę propozycję przedłożył mi nuncjusz apostolski, ks. abp Józef Kowalczyk i potwierdził mój ordynariusz).
Jakie znaczenie ma dla Księdza Biskupa, że otrzymał sakrę z rąk Jana Pawła II?
Bardzo się z tego cieszę. Było nas trzynastu nowych biskupów, ja byłem jedynym Polakiem. Dostrzegłem wtedy powszechność Kościoła: było dwóch Murzynów, Szwajcar, Bułgar, Włoch, były osoby z Ameryki Południowej i ze Stanów Zjednoczonych. I Ojciec Święty dał mi do zrozumienia, iż wie, że jestem Polakiem. Kilka razy powiedział do mnie Szczęść Boże. Ja też chcąc zachować polski charakter- ucałowałem jego ręce podczas pocałunku pokoju. Bardzo się też cieszyłem, że jako jedyny byłem w dniu konsekracji na obiedzie u Ojca Świętego. Papież wyróżnił wszystkie osoby z Częstochowy, które przyjechały ze mną na konsekrację, zostały przyjęte na prywatnej audiencji przez Jana Pawła II.
Biskup Antoni Długosz wielokrotnie spotykał się z papieżem
A później, kiedy Ojciec Święty przyjeżdżał do Polski na pielgrzymki (było ich 9), uczestniczyłem w tych pielgrzymkach, ale już się Ojcu Świętemu nie naprzykrzałem, widząc Jego wielkie cierpienie. Cieszyłem się tylko, że jest papieżem wielkiego ducha, który, jak św. Piotr, chce nas umacniać w wierze.
Wspominał Ksiądz Biskup w książce „Służyć z radością” o sytuacjach humorystycznych związanych z kontaktami z Janem Pawłem II…
Pamiętam dwie takie sytuacje: jedna podczas pierwszej papieskiej pielgrzymki, gdy jeszcze nie byłem biskupem; donosiłem do stołu podczas kolacji, którą papież spożywał u biskupa Stefana Bareły. Siostry podały kompot z czereśni, który bardzo smakował Ojcu Świętemu, a potem podały czerwony barszcz. Ponieważ Ojciec Święty bardzo lubił kompot, więc poszedłem do kuchni prosząc o specjalny kompot dla papieża. Dały mi w dzbanku kompot. Byłem zdziwiony, że był mętny, ale przecież siostry wiedziały, że zanoszę go papieżowi. Miałem podać ten kompot Ojcu Świętemu, kard. Macharskiemu (wtedy jeszcze arcybiskupowi) i kard. Casarolemu. Nagle zauważyłem zamieszanie. Bp Macharski mówi, że to barszcz zmieszany z kompotem. Oczywiście, nie dałem tego pić papieżowi, bo to było nie do wypicia. Siostry przeżyły szok, kiedy im o tym powiedziałem.
Drugi humorystyczny epizod dotyczy okresu, kiedy już byłem biskupem. Ojciec Święty podczas kolejnej pielgrzymki witał w Częstochowie „abpa Nowaka i sufragana”. Koledzy się dziwili, że nie znał mojego nazwiska. Kiedy Ojciec Święty żegnał się z nami, zapytał: jak mam na imię, bo Długosz kojarzył mu się z Janem. Powiedziałem: Antoni. To był drugi śmieszny epizod.
Czy Ksiądz Biskup zna przypadki uzdrowień za przyczyną Jana Pawła II?
Słyszałem jedynie o wstawiennictwie do o. Pio za panią dr Wandą Półtawską. Wiedziałem jednak, że z Ojca Świętego emanuje jakaś niezwykła siła. Podam taki przykład: jest pielgrzymka do Polski i uczestniczymy we Mszy św. w Sandomierzu. Chciałem się dotknąć Ojca Świętego i poprosiłem o to wówczas jescze bpa Dziwisza. On kazał mi podejść. Zrobiłem dwa kroki i opanował mnie przedziwny lęk. Uświadomiłem sobie, że jestem taki grzeszny i bałem się podejść do Ojca Świętego.
Papież wyrażał wielokrotnie zatroskanie o człowieka potrzebującego i chorego
Czy Jan Paweł II wpłynął na wizerunek mediów, a w szczególności mediów katolickich?
Przede wszystkim Ojciec Święty nie bał się mediów, podziwiałem Jego naturalność i „otrzaskanie” z mediami. Na pewno pomogło mu w tym jego doświadczenie aktorskie w teatrze Mieczysława Kotlarczyka. Był bardzo naturalny i przez to bliski ludziom.
Czy Jan Paweł II mógł wpłynąć na to, że media katolickie okazały się bardziej dostrzegane w Polsce?
Trudno powiedzieć. Sam Ojciec Święty dziękował za media katolickie, podkreślał rolę Radia Maryja i Telewizji „Trwam”. Błogosławił wszystkim mediom i mówił o potrzebie nowych form ewangelizacji. Dzięki transmisjom oglądały go miliony ludzi, także chorzy i niepełnosprawni. To była forma nowej ewangelizacji.
Nie opieram się, kiedy proszą mnie o wywiady w telewizji czy w gazetach. Występuję także w „Ziarnie”, Telewizji „Trwam” czy w Radiu Maryja, bo jest to forma oddziaływania na większe grono ludzi, nawet na tych, którzy do Kościoła nie chodzą.
Ojciec Święty był z jednej strony artystą, promował ludzi kultury i sztuki, a z drugiej pochylał się nad chorymi i pokazywał wielką wartość człowieka chorego, człowieka przygniecionego cierpieniem. Czy był Ksiądz Biskup świadkiem Jego miłosiernych zachowań wobec chorych?
Uczestniczyłem w takim wydarzeniu, kiedy na Jasnej Górze grał dla Ojca Świętego muzyk nie mający rąk. Grał na gitarze palcami nóg. Ojciec Święty niezwykle się wzruszył.
Ojciec Święty od zamachu na placu św. Piotra doświadczał cierpienia. Nigdy o tym nie mówił, ale kiedy był z pielgrzymką na Kubie i spotkał się z chorymi na trąd, z miłością obejmował ich zniszczone chorobą ciała. Powiedział wtedy ważne słowa: „Mimo cierpienia nie odchodźcie od Chrystusa, bierzcie przykład ze mnie”.
Jakie były, według Księdza Biskupa, myśli przewodnie nauczania Jana Pawła II?
Było ich wiele, ale sądzę, że najważniejsze to: chrystocentryzm, co nam przypomniał w 1979 r. podczas pierwszej pielgrzymki, kiedy powiedział: „Przybywam, żeby dać świadectwo o Chrystusie” – jaką rolę odgrywa Chrystus w życiu człowieka. Dalej zwróciłbym uwagę na antropocentryzm – kiedy powiedział, że drogą Kościoła jest człowiek; cokolwiek ludzie przeżywają na ziemi, nie może być obojętne dla Kościoła. Dlatego też stanął tak mocno w obronie życia poczętego, krytykował eutanazję, materialnie pomagał ludziom dotkniętym kataklizmami. Ciągle przypominał, że młodzież jest jego nadzieją i nadzieją Kościoła. Mówił o konieczności bycia człowiekiem sumienia. Wielokrotnie też wyraził zatroskanie o człowieka, a szczególnie o człowieka potrzebującego i chorego. Ukazywał Boga pełnego miłosierdzia dla wszystkich ludzkich słabości, dołków psychicznych i depresji, jakie przeżywają ludzie. Dostrzegał i podkreślał wielką wagę ekumenizmu w dzisiejszym świecie. Szczególnym znakiem jego posługi biskupiej i papieskiej była więź z Matką Bożą, co wyrażało się choćby w zawołaniu papieskim „Cały Twój, Maryjo!”. Na uwagę zasługuje podejście do cierpienia przez Jana Pawła II. Swoje wielkie cierpienie uznawał Ojciec Święty za swego rodzaju dar i powołanie. I cierpienie umacniało go w trwaniu przy Chrystusie.
Jan Paweł II przypominał, że młodzież jest jego nadzieją i nadzieją Kościoła
Dziękuję za rozmowę.