Uczniowie Jezusa i Maria Magdalena oczekiwali z lękiem drugiego poranka po ukrzyżowaniu. Może dlatego żebyśmy to my mogli oczekiwać z nadzieją.
Jezus ukrzyżowany umarł w piątek. Na trzeci dzień, w niedzielę „wczesnym rankiem, gdy było jeszcze ciemno” Maria Magdalena poszła do grobu i zobaczyła odsunięty kamień. Pobiegła do Piotra i Jana z niepokojącą wieścią, że „zabrano Pana z grobu i niewiadomo, gdzie Go położono”.
Dalszy bieg wypadków dobrze znamy z Ewangelii. Piotr i Jan, gdy weszli do grobu zobaczyli rozrzucone płótna, chustę z głowy zwiniętą obok. Nie mogą pojąć, że Jezus powstał z martwych. Wrócili do domu, pełni lęku…
Sama już Maria z Magdali weszła do grobu, który okazuje się pusty. Ukazują się jej dwaj aniołowie. Pocieszają ją. Wychodzi jednak pełna lęku. Ukazuje się jej Jezus. Ona Go myli z ogrodnikiem. Dopiero, gdy mówi do niej, tak jak dawniej: Mario! poznaje Go.
Oto dawna grzesznica jako pierwsza ujrzała i poznała zmartwychwstałego Syna Bożego i oznajmiła to uczniom i światu.
Niezwykły dzień trwa. Jak się już skłania, dwaj inni uczniowie spotykają Go w drodze do Emaus odległego o dwie godziny pieszo od Jerozolimy. Też Go nie poznają. Dopiero, gdy czyni znane im gesty łamania chleba, zobaczyli w towarzyszu podróży Jezusa… Wracają do Jerozolimy, gdzie w Wieczerniku trwa w lęku jedenastu uczniów. Im też się objawia Jezus ze śladami po gwoździach na rękach i nogach. Podają mu kawałek pieczonej ryby i plaster miodu. Wziął i zjadł. Wątpiącemu Tomaszowi każe włożyć palce w otwory po gwoździach i w przebity bok. I on uwierzył, wołając: „Pan mój i Bóg mój!”.
U Łukasza mamy scenę dziejącą się bodaj niedługo po poranku zmartwychwstania: Jezus odprowadza uczniów do Betanii, udziela im błogosławieństwa i wstępuje w niebo, zostawiając nakaz: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Spotkali Go jeszcze na górze w Galilei, gdzie przekazał im władzę w niebie i na ziemi, nakaz nauczania wszystkich narodów, udzielania chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego i zapewnił, że jest z nimi, …z nami – aż do skończenia świata.
Dalszy bieg spraw mamy opisany w Dziejach Apostolskich. Te sceny, opisy, niezwykle dynamiczne, piękne literacko, pełne metafor, obrazów, parabol, fragmentów dialogów, opowieści poety, artysty słowa pozostają żywe do dzisiaj.
A wokół świat, w który wstąpił z martwych Jezus, świat rządzący się prawem rzymskim i mojżeszowym, ale pełen kłamstwa, okrucieństwa, kaprysów rządzących, zła i słabości, świat bogatych i biednych, sytych, żyjących w nadmiarze i głodnych nędzarzy, uczciwych i wielkodusznych, współczujących kobiet i okrutnych szyderców. Skąd my to znamy…?
Na taki świat wstąpił z martwych Jezus promieniujący miłością, przebaczeniem, miłosierdziem, pełnią powagi wzywający do naśladowania, jaśniejący światłem rozpraszającym mroki życia.
On przyszedł na ziemię, żył pośród ludzi i powstał z martwych, by pokazać nam drogę przez życie w pokorze, miłości, wielkoduszności, miłosierdziu i nadziei. To jest droga dla nas żyjących w tym okrutnym, bezmyślnym świecie, pełnym nieszczęść, katastrof, doświadczenia masowej komunikacji, uniwersytetów wiedzy, techniki – targowisku próżności i mądrości. Tygiel wypełniony dobrem i złem.
Oczekując na światło poranka zmartwychwstania, zadajmy sobie jeszcze raz w naszym życiu pytanie: Czy On jest drogą, prawdą i życiem? To pytanie ważne w naszym XXI stuleciu, co objawia nam takie niepokojące oblicze, pełne katastrof, zagrożeń, buntów, naszych osobistych nieszczęść, smutków, niepokojów. Czy jest bardziej niepokojące niż poranek zmartwychwstania dla Piotra, Jana i tych jedenastu? Jeśli nawet… to i tak źródło nadziei pozostaje to samo, bo ono nie zawiodło. A dynamiczne, poetyckie sceny z Ewangelii to zaprawdę nie taniec zapomnianych przodków o poranku.
zk