WARSZAWSKI DRAMAT 1944*

2013/07/4
Wojciech Janicki

Po blisko 70 latach dzielących nas od powstania warszawskiego przy próbie rozwikłania przesłanek decyzji o jego wybuchu nadal jesteśmy skazani na domysły i hipotezy

 

Temat powstania warszawskiego zgromadził obfitą dokumentację historyczną, literacką i artystyczną, choć w obu tych dziedzinach brak jest dzieł wybitnych dotyczących wydarzenia, które nie ma precedensów w dziejach nie tylko Polski, ale i świata. Fenomenem tej bitwy w mieście, która mimo miażdżącej przewagi wroga trwała 64 dni, jest solidarne uczestnictwo w niej, w sposób bezpośredni i pośredni, praktycznie całej ludności Warszawy.

Decyzja o podjęciu walki z Niemcami zakończonej dramatyczną przegraną po stronie polskiej, mimo upływu lat, budzi w Polsce niekończące się spory. Mimo to pamięć o powstaniu, którą od kilku lat w szczególny sposób ożywia poświęcone mu muzeum w Warszawie, jest swoistą relikwią narodową, wielkim kapitałem moralnym zapisanym w historii.

W 67. rocznicę powstania, którą obchodziliśmy w ubiegłym roku, temat wrócił, pobudzony emocjami kampanii wyborczej, gdy minister Radosław Sikorski przywołał na Twitterze opinię, że zryw powstańczy zakończył się katastrofą narodową. To określenie pozbawione szerszego komentarza budzi słuszną krytykę. Warszawski dramat zasługuje na rzetelne rozpatrzenie w całej jego złożoności. Przebieg wydarzeńjest obszernie opisany w kompetentnych opracowaniach, między innymi Adama Borkiewicza, Jerzego Kirchmayera, Jana Ciechanowskiego, Normana Daviesa. Na użytek tych rozważań przytoczmy cytat z książki Stanisława Cata Mackiewicza „Lata nadziei”: „Powstanie warszawskie było najbardziej bohaterskim epizodem tej wojny… Bór nie miał nic, konspirację tworzoną w fantastycznych warunkach, walczył 63 dni i poszedł z żołnierzami do niewoli, zrywając łańcuch naszych wodzów, którzy żołnierzy zostawiali, sami zaś uciekali, jak Rydz z Polski, Sikorski z Francji. Pod dowództwem Rydza wojsko polskie dało mniej niż świat od niego oczekiwał, pod dowództwem Bora powstanie warszawskie bije wszystkie rekordy wytrzymałości. Przez wiele setek lat, dopóki będzie istniał naród polski, każdy Polak będzie przyznawał, że powstanie było samobójczym szałem i będzie miał do niego synowską tkliwość i miłość. Będzie z niego dumny…”. Warto jednak wrócić do przesłanek samej decyzji o wszczęciu powstania w nieprzewidzianych wcześniej okolicznościach. Jak wiadomo, pierwotnie w ramach opracowanego przez Komendę Główną AK planu akcji „Burza” jako ogólnonarodowego powstania, zatwierdzonego przez władze polskie w Londynie, zakładano możliwość rozpoczęcia walki w stolicy wtedy, gdy wojska niemieckie spychane ofensywą sowiecką rozpoczną odwrót, a Armia Czerwona uzyska przyczółki na lewym brzegu Wisły i rozpocznie oblężenie Warszawy.

Oficjalne cele powstania warszawskiego

Powstanie miało dwa cele zasadnicze: wyzwolenie Warszawy od okupacji niemieckiej na drodze walki zbrojnej, a następnie oficjalne ujawnienie i objęcie kierownictwa w stolicy z możliwością jej rozszerzenia na cały kraj, przez cywilne i wojskowe władze Polski podziemnej podporządkowane emigracyjnemu rządowi polskiemu w Londynie. Realizacja tych zadań miała służyć stworzeniu możliwości przez stronę polską odegrania roli gospodarza i koalicyjnego partnera wobec Sowietów. Oczywistą przeszkodę w ich wykonaniu stanowił fakt wcześniejszego (1943) zerwania przez Stalina stosunków dyplomatycznych z rządem polskim w wyniku odwołania się przez gen. Sikorskiego do władz Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z apelem o wyjaśnienie okoliczności zbrodni katyńskiej. Liczenie na pomoc ze strony aliantów zachodnich w tej sprawie było czystą iluzją. Premier brytyjski Winston Churchill jednoznacznie oświadczył Sikorskiemu: „Tych ludzi pan już nie wskrzesi, a Rosja jest w tej wojnie naszym najważniejszym sojusznikiem!”. W praktyce dawało to Stalinowi wolną rękę w rozwiązywaniu sprawy polskiej. Tym bardziej, że już na konferencji w Teheranie ustalono, że granica podziału wpływów między zwycięskimi mocarstwami po wygraniu wojny ma przebiegać wzdłuż Łaby, a ewentualna pomoc dla antyniemieckiego ruchu oporu w krajach położonych na wschód od tej linii staje się zadaniem ZSRS.

Ta umowa w interpretacji Sowietów skutkowała praktyką wspierania agenturalnych w swojej istocie organizacji kierowanych przez komunistów. Wobec AK stosowano konsekwentnie metodę operacyjnego współdziałania własnych jednostek frontowych z jej formacjami atakującymi Niemców, a po uzyskaniu doraźnego sukcesu rozbrajano zaskoczonych „towarzyszy broni”. Wtedy proponowano im wstąpienie do armii gen. Berlinga, a opornych internowano, wysyłając do łagrów. Tych, którzy próbowali walczyć w obronie wolności, w razie ujęcia zwykle rozstrzeliwano.

Większość autorów zajmujących się tematyką powstania warszawskiego utrzymuje, że duże znaczenie w tej sprawie miała obawa przed wykorzystaniem oczywistych antyniemieckich nastrojów i woli odwetu większości Polaków dla przejęcia inicjatywy i następnie kierownictwa powstania przez komunistów kierowanych z Moskwy. Różne ich organy propagandowe, w tym radiostacja „Kościuszko”, nawoływały „lud Warszawy” do zbrojnego wyzwolenia stolicy z rąk znienawidzonych okupantów, apelując także do bliżej nieokreślonego „podziemia”. Dałoby to polityczną podstawę do przejęcia rządów w Polsce przez świeżo utworzone PKWN i KRN pod kierownictwem członków PPR i Związku Patriotów Polskich oraz powielanie zarzutu, że AK „stała z bronią u nogi”, nie chcąc walczyć z Niemcami, z którymi rzekomo przedtem kolaborowała. Pojawia się też argument, że Niemcy i tak zniszczyliby Warszawę, którą chcieli bronić do końca, mordując jej ludność. Ta hipoteza ma słabe punkty. Ma przemawiać za nią wezwanie w końcu lipca przez Niemców 100 tys. mężczyzn do pracy przy obronnych umocnieniach miasta i wcześniejsze oświadczenia Himmlera przedstawiające Warszawę jako główną przeszkodę dla niemieckich rządów w Polsce. Rozmach sowieckiej ofensywy zahamowanej dopiero w chwili wybuchu powstania czynił mało prawdopodobnym, by Niemcy mogli liczyć na zyskanie czasu do wykonania planu zagłady stolicy Polski i jej mieszkańców.


Pierwsze osoby warszawskiego dramatu 1944: Gen. Tadeusz „Bór” Komorowski i płk. Jan Mazurkiewicz „Radosław”

Kontrowersyjne decyzje

Formalnie ostateczna decyzja rozpoczęcia walki należała do gen. Bora-Komorowskiego jako Komendanta Głównego AK oraz Delegata Rządu na Kraj – Jana Stanisława Jankowskiego (ps. Doktor). Jednak wydaje się niemożliwe, by mogli oni samodzielnie przesądzić o działaniu w tak ważnej i obfitującej w niewyobrażalne skutki sprawie. Kierownicze stanowisko Komorowskiego miało słabe umocowanie. Będąc liniowym, a nie dyplomowanym oficerem kawalerii nie miał przygotowania sztabowego i doświadczenia w dowodzeniu większymi operacjami wojennymi. Pod jego rozkazami znajdowało się kilku oficerów, także w stopniach generalskich (np. J. Kirchmayer, T. Pełczyński) o lepszym przygotowaniu do pełnienia funkcji Komendanta Głównego. Jednak nawet w tej roli podlegał gen. Sosnkowskiemu jako Wodzowi Naczelnemu Polskich Sił Zbrojnych, a także St. Mikołajczykowi stojącemu na czele rządu z delegacją od prezydenta do sprawowania konstytucyjnej zwierzchności w sprawach wojska. Tak samo tytuł wicepremiera, jaki przysługiwał Jankowskiemu, lokował go dość nisko na decyzyjnych szczeblach drabiny władzy.

Realne myślenie pozwalało wierzyć w sukces powstania tylko w wypadku uzgodnienia pomocy aliantów zachodnich i współdziałania z armią sowiecką. Przewaga regularnej i świetnie wyposażonej w środki walki armii niemieckiej wobec 30 tys. niedozbrojonych i w większości słabo wyszkolonych powstańców nie dawała żadnych szans na zwycięstwo. Jak wiadomo, nie podjęto żadnych konkretnych działań w tej sprawie. Mikołajczykowi udającemu się do Moskwy na rozmowy ze Stalinem wybuch powstania w Warszawie wydawał się cennym argumentem przetargowym w dyskusji nad kształtem Polski powojennej i jej rządu tymczasowego, ale i on ostateczne decyzje dotyczące podjęcia walki w stolicy pozostawiał władzom krajowym. Gen. Sosnkowski, a także gen. Władysław Anders byli przeciwni powstaniu.

Jesteśmy skazani na domysły i hipotezy

Wiadomo, że wobec braku realnych szans na wygraną zdania w sprawie podjęcia walki w mieście, w którym Niemcy mieli miażdżącą przewagę, wśród oficerów Komendy Głównej AK były podzielone. Z wojskowego punktu widzenia zwycięstwo mogło przynieść tylko działanie z zewnątrz, a Armii Krajowej nie było na nie stać. Wobec braku właściwego porozumienia nie można było poważnie liczyć na pomoc w powstaniu ze strony Armii Czerwonej ani też sojuszników zachodnich. Trudno przyjąć, że tak ważną i brzemienną w skutki decyzję podjęto w Warszawie samodzielnie tylko w oparciu o fałszywy meldunek gen. Montera, donoszący, że czołgi wschodniego „sojusznika” docierają do Pragi. Czy odpowiedzialnych dowódców mogły przekonać argumenty gen. Okulickiego, że wszczęcie walki jest absolutnie konieczne, a przewidywalna biologiczna i materialna zagłada stolicy ma być z góry założoną hekatombą, która wstrząśnie światem i otworzy sumienia na sprawiedliwe rozwiązanie „sprawy polskiej”?

Przywódcy powstania wielokrotnie pytani o motywy swoich decyzji nie udzielili nikomu jednoznacznej odpowiedzi. Mówili, że ostateczna decyzja była podjęta przez wąskie grono, poza ich plecami. Próba znalezienia odpowiedzi na pytanie o rzeczywiste przesłanki omawianej sprawy natrafia na zasadniczą barierę w postaci niedostępnych dla badaczy archiwów angielskich, rosyjskich, a także amerykańskich.

Istnieje opinia, że najważniejszym źródłem do historii okupacji niemieckiej na ziemiach polskich są archiwa gestapo radomskiego, które wywiezione w 1945 r. znalazły się w amerykańskiej strefie okupacyjnej Rzeszy. Stąd zostały zabrane do Stanów Zjednoczonych i umieszczone w zbiorach dokumentów w Nowym Jorku, gdzie są niby niedostępne dla badaczy z zewnątrz. W tej sytuacji interesująca nas sprawa może być jedynie przedmiotem domysłów i hipotez. Na tej drodze szczególną uwagę musi budzić znalezienie się w Polsce niedługo przed powstaniem dwóch osób.

*Pierwszy z cyklu artykułów poświęconych Powstaniu Warszawskiemu 1944. Kolejne zamieścimy w następnych numerach

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej