Wojna o pamięć

2013/01/17

– Mamo, a co to za żołnierze? No ci, w tych dziwnych płaszczach i z karabinami? – sześcioletni Szymon szarpie rękaw pokazując pomnik przy pl. Wileńskim. – A to synku nasi „wyzwoliciele”.

W okalającym budynek Muzeum Powstania Warszawskiego, w Parku Wolności, wznosi się długi na 156 metrów Mur Pamięci. Wyryte w rzędach na szarych, granitowych płytach, nazwiska tysięcy powstańców, którzy polegli w walkach w sierpniu i wrześniu 1944 r. to jeden ze sposobów przywracania Polakom historycznej pamięci. Podobnie jak kaplica katyńska w kościele ordynariatu polowego przy ul. Długiej w Warszawie.

Mieszko, Mieszko, nasz koleżko

– Dla młodych Polaków naprawdę nie jest teraz tak bardzo ważne , jaką dzielnicę miał jaki książę po podziale dzielnicowym, po śmierci Bolesława Krzywoustego. Na lekcjach historii powinno się wyciągać wnioski z przeszłości, jak chociażby z PRL i z funkcjonowania X Departamentu. Wnioski edukacyjne są jasne: nie wolno bić, nie wolno łamać prawa – to oczywiście banalne, ale to trzeba powtarzać naszym dzieciom, naszej młodzieży.. – mówi prof. Jerzy Eisler, historyk IPN.

Według profesora, szkoły wiele czasu poświęcają zgłębianiu historii np. starożytnej Grecji, rewolucji francuskiej, średniowieczu, a prawie zupełnie pomijają najnowszą historię Polski. Tę historię, która jest bezpośrednią przyczyną dzisiejszej sytuacji naszej Ojczyzny. W przeładowanych programach nie starcza czasu między innymi na „Solidarność” i działalność Ojca Świętego Jana Pawła II.

– Wyrzućmy z programów nauczania wszystko, co nie służy tłumaczeniu dzisiejszego świata – postuluje prof. Jerzy Eisler. Czy ma rację? Według większości nauczycieli – tak. Wszyscy jednak twierdzą, że jego pomysł nie ma najmniejszych szans na realizację.

– Na trzy, cztery miesiące przed maturą nie starcza czasu na najnowszą historię, w tym historię PRL-u – utyskuje Robert Szuchta, nauczyciel historii w LXIV LO im. S. Witkiewicza w Warszawie. Jego 13, 15-letni uczniowie obudzeni w nocy potrafią podać szczegóły różniące kolumny jońskie od korynckich, ale nie bardzo kojarzą fakty z najnowszej historii Ojczyzny.

Kolumny jońskie kontra Katyń

– W kółko uczniom pakujemy: co Władek, co Mieszko, co Bolko, choć to nie ma dla dzisiejszego świata najmniejszego znaczenia. Uczmy historii od gimnazjum do liceum w historycznej ciągłości. Wówczas 16-letni człowiek miałby w pierwszej klasie liceum okazję zrozumieć, dlaczego świat, w którym przyjdzie mu kilkadziesiąt lat żyć – jest taki, a nie inny. Dlaczego Kenia jest biedna, a Wielka Brytania bogata. Dlaczego do Wybrzeża Kości Słoniowej lecą francuscy spadochroniarze, a nie amerykańscy marines – postuluje prof. Eisler. – Szczegóły testamentu Krzywoustego nie mają znaczenia dla wytłumaczenia, dlaczego zarabiamy dziesięć razy mniej niż nasi sąsiedzi za Odrą i Nysą!

Debata na temat „Czego i jak uczyć o PRL”, jaka odbyła się w 2004 r. w Collegium Civitas przeszła bez większego echa. Może niesłusznie? Przecież wnioski płynące z tamtej dyskusji, wpisują się dzisiaj w modny trend ocalania pamięci? W PRL-u ważniejsza była dyskusja o kolumnach jońskich i doryckich, od dyskusji o roli Rosjan w Katyniu. Ale dziś odkłamywanie historii najnowszej mogłoby dla uczniów być nie tylko atrakcyjniejsze, ale także bardziej pożyteczne.

Zmieniać na siłę?

Jaskółki już widać. Blisko 20 lat po obaleniu komunizmu w Polsce zaczęto nie tylko dyskutować o historii najnowszej, ale także porządkować rzeczywistość. Na pierwszy ogień poszły nazwy ulic i pomniki. „Prezes Instytutu Pamięci Narodowej będzie publicznie występował do odpowiednich jednostek administracji publicznej z informacjami na temat wciąż występujących w Polsce nazw ulic, placów, skwerów i obiektów architektonicznych oraz pomników, tablic i miejsc pamięci a także patronów i imion instytucji publicznych, będących w swej istocie formą okazywania czci i szacunku dla ideologii nazistowskiej i komunistycznej, ich reprezentantów względnie znaków i symboli” – komunikat na stronie internetowej Instytutu Pamięci Narodowej brzmi sucho. O wiele bardziej interesujące, miejscami nawet zaskakujące są jednak… reakcje Polaków, którzy usuwać pomników nie chcą. W sumie 60 proc. ankietowanych przez „Rzeczpospolitą” jest zdania, że pomniki radzieckich żołnierzy nie powinny zniknąć z polskich ulic. Najwięcej zwolenników pozostawienia pomników jest wśród ludzi starszych, a zwolenników ich burzenia – wśród młodych.

– Większość z nas sprzeciwia się instrumentalnemu traktowaniu historii, rozumiemy, że nie można jej zmienić przez próbę ponownej interpretacji – skomentował dla „Rzeczpospolitej” poseł SLD Tadeusz Iwiński.

Prawda jest jedna, pamięć – nie

Dla historyka Andrzeja Paczkowskiego usuwanie pomników czerwonoarmistów to naturalny w historii bieg rzeczy. – Zawsze głębokie przemiany stawiają społeczeństwa przed pytaniem: co zrobić z symbolami przeszłości? Rosjanie przecież przywrócili nazwę Petersburg, zastępując nią Leningrad. W Polsce podjęto wiele takich decyzji zaraz po upadku komunizmu, ale część symboliki – pomniki, nazwy ulic czy szkół – z rozmaitych powodów pozostała – tłumaczył dla „Dziennika”.


Mało kto z warszawiaków wie, że oficjalna nazwa tego monumentu „Pomnik Braterstwa Broni” jednak praktycznie wszyscy nazywają go – Czterech Śpiących.
Fot. Artur Stelmasiak

Czy sześcioletniemu Szymonowi jego mama będzie musiała tłumaczyć dalej, że pomnik Armii Czerwonej w środku stolicy Polakom może kojarzyć się z jednym: krwawą sowiecką okupacją z lat 1939- 1941, mordami, Katyniem, wynaradawianiem, zsyłką ponad miliona osób? Albo dlaczego patronem ulicy jest na przykład Armia Ludowa, gen. Świerczewski, który w 1920 roku jako dowódca batalionu Armii Czerwonej brał udział w walkach przeciw Polsce. Czy Paweł Finder, za którego aprobatą sztab Gwardii Ludowej denuncjował do gestapo oficerów AK i akceptował dokonywanie przez członków GL pospolitych rabunków?

Uczenie przez dotyk

Ostatnie lata obfitowały w odkłamywanie polskiej historii. Witryna internetowa www.uczyc-sie-z-historii. pl to platforma publikacji projektów edukacyjnych poświęconych historii Polski i jej sąsiadów w XX wieku. W szczególności zaś — doświadczeniu dwóch totalitaryzmów: nazizmu i komunizmu oraz ich dziedzictwu i współczesnej debacie o nich. Podobną rolę, lecz w znacznie większym wymiarze pełni Dom Spotkań z Historią, który w ramach statutowych działań edukacyjnych prowadzi dla młodzieży szkolnej warsztaty multimedialne. Dla młodzieży otwarte są „Spotkania ze Świadkami historii”, które stwarzają wyjątkową szansę bezpośredniej rozmowy z ciekawymi ludźmi, dają możliwość zadania pytań i poznania historii z autentycznych relacji.

Od października 2006 r. DSH, wraz z Ośrodkiem KARTA i ISP PAN prowadzi również Społeczne Seminarium Doktoranckie, do którego przystąpić może każdy absolwent szkoły wyższej zainteresowany problemami polskiej historii XX wieku.

Interesującą propozycję znaleźć można też na stronie, którą Dom Spotkań z Historią (www.dsh.waw.pl) wraz z Ośrodkiem KARTA (www.karta. org.pl) uruchomił w grudniu 2006 r. . W chwili otwarcia serwis gromadził ponad 14 000 unikalnych fotografii z całego XX wieku: w jednym miejscu pokazuje najważniejsze wydarzenia historii Polski, takie jak: wojna polsko-bolszewicka, działania Polskich Sił Zbrojnych, wydarzenia Marca ‘68, wprowadzenie stanu wojennego, pielgrzymki papieskie. Odsłania także nieznane fotografie z kart historii Polski: Polaków represjonowanych przez ZSRR, odbudowę Warszawy, święta państwowe i ceremonie religijne, pokazuje znane osoby i codzienne życie. Wielkim ułatwieniem jest linia czasu, poprzez którą można wyszukiwać zdjęcia z określonego przedziału czasu i konkretnego roku.

Historia na nowo

Prawdziwy wysyp multimedialnych, interaktywnych inicjatyw to dzieło ostatnich lat. By wymienić tylko Muzeum Powstania Warszawskiego (www.wirtualnemuzeum.1944. pl), do którego kolejka terminów lekcji muzealnych dla grup zorganizowanych wyczerpana jest na dwa miesiące naprzód.

W październiku 2004 r. Muzeum Powstania Warszawskiego uruchomiło Archiwum Historii Mówionej. Jego głównym zadaniem jest utrwalenie relacji kilku tysięcy uczestników Powstania Warszawskiego, żyjących dzisiaj w Polsce i za granicą.

– Rok 2006 zamknęliśmy liczbą tysiąca przeprowadzonych wywiadów. Są to kilkugodzinne często nagrania – niezwykle cenne relacje świadków tamtych dni. Zdarza się niejednokrotnie, że wracamy do Powstańców, by mogli kontynuować swą niepowtarzalną opowieść. Chcemy też, by nagrania zgromadzone w Archiwum stały się pomocą w nauczaniu i weszły do programów wykorzystywanych w szkołach na wszystkich poziomach edukacji – mówi dyrektor placówki Jan Ołdakowski.

W ciągu dwóch pierwszych dni w 2004 r. nowopowstałe Muzeum Powstania Warszawskiego odwiedziło co najmniej 50 tysięcy osób. Czy to nie pokazuje najlepiej głodu polskiej historii, opowiedzianej rzetelnie i na nowo?

Tomasz Gołąb

Artykuł ukazał się w numerze 06/2007.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej