Wszystko zawdzięczamy Prymasowi Tysiąclecia

2013/07/2
o. Jerzy Tomziński OSPPE

Szczęśliwe są moje oczy, że mogą widzieć dziś u stóp Jasnej Góry pielgrzymów z Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”! Z radosnym sercem witam i pozdrawiam każdego i każdą z was, drodzy bracia i siostry. Niech Bóg będzie uwielbiony! Bóg wam zapłać, że przychodzicie, że jesteście tutaj i pozostaliście temu miejscu wierni! Słyszę czasami słowa: jesteś świadkiem, więc mów! Po raz pierwszy zobaczyłem Prymasa Stefana Wyszyńskiego jako kanonika, gdy przyjechał na Jasną Górę otrzymać sakrę biskupią.

 

Byłem wtedy młodziutkim kapłanem i niespełna rok pełniłem funkcję ceremoniarza. Przychodziłem do pokoju Prymasa, gdzie wspólnie studiowaliśmy obrzędy konsekracji, aby lepiej się do tej uroczystości przygotować. Najbardziej jednak zapadło mi w pamięć to, że Wyszyński powiedział do mnie w pewnym momencie: „Synu, proszę Cię, módl się za mnie, gdyż potrafię pisać rozprawy i artykuły, ale rządzić – to sam Pan Bóg wie, jak będzie mi trudno!” Odpowiedziałem mu: „Ojcze, do końca mego życia!” Co mu zawdzięczam? Zapewne wszystko. Uczył mnie kochać Boga. Kiedyś zapytał mnie rano: „Czy jesteś zadowolony z Pana Boga?” Innym razem, gdy gościł na Jasnej Górze, w zakrystii otoczył go gęsty tłum, wydawało się, że każdy miał do niego jakąś prośbę. Zwróciłem uwagę, że potrzebna jest chwila odpoczynku, lecz on wziął mnie za rękę i stwierdził: „A gdzie oni wszyscy mają pójść? Przecież przyszli do swojej Matki!”

Chciałbym abyście pamiętali o jego związkach z Jasną Górą. Gdy w 1946 r. Wyszyński został biskupem lubelskim, kardynał August Hlond zwrócił uwagę, że powinniśmy spełnić wskazania fatimskie i poświęcić Polskę Niepokalanemu Sercu Maryi. I wtedy, młody biskup lubelski wydał list, w którym napisał – „wszyscy, kto żyw, na Jasną Górę!” I przyjechał, w święto Narodzenia NMP, 8 września 1946 r. zebrały się na Wałach Jasnogórskich rzesze ludzi. Pamiętam, cały plac pod klasztorem, ponad 100 tys. Polaków zebrało się już o szóstej rano, kiedy Wyszyński celebrował pierwszą mszę świętą i wygłosił kazanie z częstochowskiego szczytu. Pamiętam je po dziś dzień. Rozpoczął od słów skierowanych do Matki Bożej: „Tyś chwałą narodu polskiego!” Od tego momentu, co roku Prymas mówił na Jasnej Górze, iż miejsce to stało się „amboną Polski”.

Wielokrotnie zadaję sobie pytanie: co Kościół w Polsce zawdzięcza Wyszyńskiemu? Kiedy Prymas był w więzieniu, powstała myśl – módlmy się za niego gorąco, ale też zastanawialiśmy się, w jaki sposób? Pomyśleliśmy wtedy, że najlepszy będzie Apel Jasnogórski. Ta wiadomość dotarła w końcu do Prymasa, który zapewnił: „Będę temu błogosławił!” I dzięki temu mamy nasz codzienny, wieczorny apel, który idzie w cały świat. Następne były Jasnogórskie Śluby Narodu w sierpniu 1956 r., gdyby Wyszyński ich nie napisał w więzieniu ich tekstu, tej uroczystości by nie było. Jeszcze później przyszła Wielka Nowenna Tysiąclecia, wielkie ślubowanie narodu, po niej nastąpiła ogólnopolska peregrynacja obrazu Matki Bożej. Twórcą tego wszystkiego był przecież Stefan Wyszyński! Były w tym czasie problemy, nawet biskupi byli podzieleni w opiniach, czy Jasnogórski Obraz ma wędrować po całej Polsce. Baliśmy się, przewidując, że komuniści mogą nam siłą zamknąć usta. Ale w końcu zapowiedziano: niech zdecyduje Prymas! I on zadecydował, zwrócił się w tej sprawie do papieża Piusa XII i on wydał zgodę, i dzięki temu do dzisiaj trwa cud pielgrzymowania Matki Bożej po polskich dróżkach.

W końcu, oddanie się Prymasa Matce Bożej w niewolę miłości. To jego dzieło! To dzięki temu Ojciec Święty Jan Paweł II ogłosił Matkę Bożą Matką Kościoła. Trudno jeszcze nie wspomnieć, ile Prymas zrobił dla naszych Ziem Odzyskanych. Przez lata usilnie prosił papieża, aby powołał tam biskupów w miejsce administratorów apostolskich działających od czasów zakończenia II wojny światowej. I znów wielu bało się, że te decyzje naruszą układy, status quo, zachwieją równowagę w relacjach państwa i Kościoła. I to dzięki Wyszyńskiemu papież Paweł VI posłał tam biskupów.

Dzisiaj mówimy często, że mamy już w niebie dwóch błogosławionych: ks. Jerzego Popiełuszkę i Jana Pawła II. Ale to przecież Wyszyński wyświęcił Popiełuszkę na kapłana i posłał go do robotników. To on go prowadził! A Wojtyła? Przecież gdyby Wyszyński powiedział o nim choćby jedno ujemne słowo w Rzymie, nie zostałby nigdy biskupem, kardynałem, a nawet papieżem! A co zrobił dla Polski? Moi umiłowani, Prymas był w Polsce zawsze interrexem. I wtedy gdy królowie zasiadali na tronie, i wtedy, gdy już królów nie było. Nigdy tego nie zmieniono! Polską po wojnie rządził Prymas! Czekaliśmy tyle na władzę, ale przecież nie mieliśmy w tym okresie prawowitej władzy. Wszyscy wiedzieli, że to nie była legalna władza, niezależnie od tego, ile by kłamano i nas naginano! Gdy Prymas przemawiał, to mówił w imieniu narodu! Słuchaliśmy go tu, na Jasnej Górze i w całym kraju, jak prawdziwą władzę i ojca narodu. Przecież wielkim jego dziełem było wyciągnięcie ręki pojednania do Niemców. Przebaczył im, otworzył się, w imieniu Polski i Polaków. Jakaż wtedy rozegrała się kampania nienawiści wobec Prymasa, może do dzisiaj żyją ci, co oskarżali go, że zdradził ojczyznę… On przeprosił naród, którego członkowie dokonali na Polsce zbrodni, a ci, którzy go oczerniali, do dzisiaj za to publicznie nie przeprosili!

Gdy modlimy się, bądźmy świadomi, ile zawdzięczamy temu człowiekowi, jako Polacy, jako chrześcijanie, jako ludzie. Dlatego prośmy, aby Prymas jak najszybciej znalazł się na ołtarzach, ale także pozostał w naszej pamięci. Dziękujmy więc Bogu, że dał Wielkiego Prymasa Polski. Bóg Wam zapłać!

(oprac. Łukasz Kobeszko)

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej