Wychowanie patriotyczne to wychowanie do przyszłości

2013/01/18

Zmieniły się znowu warunki polityki wewnętrznej w Polsce, nastąpią kolejne zmiany w wytycznych ministerstwa oświaty. Coś, czego nauczyciele nie lubią najbardziej. Od kilku lat poddawani są nieustannemu eksperymentowi, który nazywa się polska oświata, i nie mogą doczekać się, aby pozwolono im na spokojną pracę.

Jako nauczyciel często uczestniczyłam w tzw. radach pedagogicznych szkoleniowych, zawsze po południu, bez specjalnej znajomości tematu szkolenia, najczęściej z nastawieniem, że tak trzeba, ponieważ moja szkoła ma obowiązek organizowania podobnych spotkań co pewien czas. Można naprawdę zrozumieć naszych własnych uczniów, zmuszanych do pracy nad rzeczami, których nie rozumieją. Sama zresztą zadałam sobie pytanie: czy jeszcze warto zastanawiać się nad zagadnieniem wychowania patriotycznego.

Czy warto zastanawiać się nad wychowaniem patriotycznym?

Nikt jeszcze nie odwołał rozporządzenia z 16 czerwca 2006 r. o wychowaniu patriotycznym. Zacznijmy więc od prawa oświatowego. Karta Nauczyciela nakłada na nauczycieli obowiązek „kształcenia i wychowania młodzieży w umiłowaniu Ojczyzny”. Dokument dodaje zaraz nakaz wpojenia poszanowania Konstytucji, wolności sumienia, przywiązania do „postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów”. Czy zauważyli państwo, jak niewiele ten język różni się od stosowanego przez władze oświatowe jeszcze czterdzieści lat temu? Nie szkodzi, że brakuje słowa „socjalistyczna Ojczyzna”. Zacznijmy więc od nas samych, którzy kształtujemy postawy naszych wychowanków. Choć naliczyliśmy już cztery Rzeczpospolite, to jest to nadal ta sama Polska Polaków, i jednocześnie zupełnie inna Polska, bo Polacy są już inni. Spełnił się nasz sen o wolności, triumfalnie wstąpiliśmy do Europy z całym dobrodziejstwem inwentarza, no i wychowujemy kolejne pokolenie.


Uczniowie są lepszymi obserwatorami życia niż skłonni jesteśmy ich podejrzewać
Fot. Artur Stelmasiak

Z miłością Ojczyzny jest przecież jak z każdą miłością: zmienia się, ponieważ zmieniają się warunki zewnętrzne. Dorosłym jest niekiedy trudno zaakceptować tę zmienioną Ojczyznę, nie pasują nam do niej pojęcia: „poszanowanie każdego człowieka”, „postawy moralne”, „przyjaźń”. Dlatego język przywołanej ustawy wydaje się jakiś taki nie dla nas i nie na dzisiaj. Więc nie tylko młodzież jest inna, my nauczyciele także jesteśmy inni niż jeszcze kilkanaście lat temu.

Zmienili się nauczyciele i uczniowie

Jeśli sam nie jesteś przekonany do jakiejś postawy, nikomu jej nie przekażesz. To jest podstawowe prawo pedagogiki. Exempla trahunt. Zacznijmy więc od siebie. Z przeszłością ogólnie nie mamy problemów, bo przecież jesteśmy raczej skłonni do idealizowania „tego, co było”, w przeciwieństwie do „tego, co jest”. Raczej ubolewamy, że młodzież nie ma pojęcia, ile przecierpieli nasi przodkowie dalsi i bliżsi. Za to nie zawsze rozumiemy mechanizmy teraźniejszości. Wszelkie wybory polityczne gotowi jesteśmy traktować jak walkę na śmierć i życie, nie umiemy rozmawiać ze sobą na poziomie dyskusji politycznej, ponieważ staje się ona zawsze areną starcia, od którego wyniku zależy czarna lub jasna przyszłość Ojczyzny. Każda klęska wyborcza staje się naszą osobistą klęską, więc z czasem obrażamy się na resztę społeczeństwa, że odrzuca nasz domniemany prometeizm polityczny. A jednocześnie jak bardzo skłonni jesteśmy wykorzystywać naszą ciągle słabą demokrację do korupcji, kombinatorstwa i wszelkiej nieuczciwości, do której przecież podobno skłania wadliwe prawo i powszechne przyzwolenie społeczne. Skąd to rozdwojenie jaźni? Odziedziczyliśmy je po czasach i systemie, które odeszły. Wielu z nas gotowych jest przyznać się do postaw opozycyjnych w „tamtych czasach”, toczyliśmy boje pełne poświęcenia, a jednocześnie przecież nikt nie potępiał nikogo za kradzieże w zakładach pracy, bo okradaliśmy system złodziejski, nie nasz.

Trudno to zmienić w sobie, ale od tego właśnie trzeba zacząć, zabierając się za wychowanie patriotyczne w szkole. Jeśli młodzież będzie rozumiała, do czego służy demokracja, skoro już ją mamy, to wychowamy przyszłych polityków, dla których polityka nie będzie tylko sferą wymiany wpływów i polem walki o własną pozycję. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że współczesne demokracje przeżywają kryzys. Młodzieży należy się dyskusja także nad tym problemem. Musimy pamiętać, że emigracja najlepszych wychowanków to klęska nauczycieli.Pozwoliliśmy, jako dorosłe pokolenie, na emigrację naszych najlepiej wykształconych wychowanków. Pracują w Stanach Zjednoczonych, na Wyspach Brytyjskich, wnoszą tam swój potencjał intelektualny. Zakładają rodziny i rodzą dzieci, które będą się uczyć patriotyzmu na obcej ziemi, poświęcenia dla obcego narodu. Nie nauczyliśmy się myślenia perspektywicznego, rozkładania sił i planowania działań na dłuższą metę niż cztery lata kadencji sejmu. Dlatego nie mogliśmy tej straconej chyba już młodzieży wychować do życia w Ojczyźnie, która potrzebowała ich wysiłku, potencjału umysłowego i zapału. Nie warto już pytać, czy wrócą. Warto jednak zadać sobie pytanie: co zrobić, by inni zamiast iść w ich ślady, chcieli współpracować nad tworzeniem naszej wspólnej przyszłości tutaj.

Godność pracy nauczyciela

Kto uwierzy pedagogowi, którego rodzice uważają za niezgułę niezdolnego do żadnej innej tzw. porządnej, dobrze płatnej pracy? Tylko ten, kto upewni się co do autentycznego przekonania nauczyciela do własnych działań. To bardzo odpowiedzialna praca i nikt, kto nie dźwigał takiego autorytetu na własnych na własnych plecach, nie jest w stanie tego zrozumieć.

Z jaką dumą usłyszałam od jednego z moich uczniów, że jest patriotą, bo dba o czystość wokół siebie i nie rzuca śmieci byle gdzie. Właśnie od tego zaczyna się rozumienie znaczenia Ojczyzny jako wspólnego dobra bez względu na podziały polityczne, meandry polityki zagranicznej i kłopoty z gospodarką. Z takiej Ojczyzny można być dumnym, gdy grają hymn narodowy na apelu szkolnym i podczas rozdania medali na zawodach międzynarodowych. Wtedy można bez kompleksów dyskutować o przeszłości, która dla naszej młodzieży stanowi niezbyt ciekawą bajkę.

Prawo naszej historii

Jako historyk mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że narodowi potrzebne są jego własne mity historyczne, które składają się na trwałą budowlę świadomości narodowej. Ale w naszej historii funkcjonuje wiele bardzo szkodliwych mitów. Kiedy stajemy w prawdzie, o którą dopomina się zawsze młodzież, nagle okazuje się, że warto dyskutować na lekcji nie tylko o męczeństwie powstańców, ale także o negatywnych skutkach zrywów narodowych. Zawsze warto poruszać kwestie kontrowersyjne, które w naszych dziejach, jak chyba w żadnych innych, nabierały znaczenia świętości. Kto pokusi się o rozwikłanie problemu wyboru kompromisowych rozwiązań w warunkach podporządkowania się obcej władzy albo rezygnacji z walki na rzecz podniesienia poziomu gospodarki i oświaty.

Im bliżej naszych czasów, tym bardziej historia broni się przed ślepym przyjmowaniem prostych rozwiązań, z których skłonni bylibyśmy uczynić świętości narodowe. Dyskusja wokół tych zagadnień to także wychowanie patriotyczne, uczciwe, kształtujące myślenie, najcenniejszy kapitał młodego człowieka. Myślący Polak pochyli się z szacunkiem nad grobem w Katyniu, ale będzie też umiał spoglądać w przyszłość, bo nauczyć się samodzielnej oceny zdarzeń, które już odeszły w przeszłość.

Priorytety wychowania patriotycznego

Wreszcie ostatnia rzecz: wszyscy pedagodzy wiedzą doskonale, że zawsze bierze w łeb wszelkie wychowanie, jeśli brakuje w nim spoistości i jednomyślności wszystkich biorących udział w procesie wychowania. Jeśli ustalimy priorytet wychowania patriotycznego jako przygotowania do kształtowania przyszłości w prawdzie i szacunku dla przeszłości, to już żaden nauczyciel w szkole nie będzie zwolniony z obowiązku podjęcia takiego wysiłku.

Uczniowie są lepszymi obserwatorami życia niż skłonni jesteśmy ich podejrzewać. Doskonale „wyłapują” sarkazm jednego nauczyciela w stosunku do drugiego, zapamiętują, kto nie staje na baczność podczas hymnu narodowego, w czyjej klasie można siedzieć w czapce na głowie, pomimo iż wisi tam godło narodowe. Na takie rzeczy także warto zwracać uwagę. Jeżeli my wszyscy, nauczyciele, będziemy mieli pełną świadomość wpływu na powierzone nam umysły młodych ludzi, niepotrzebne staną się osobne programy ministerialne, a wychowanie patriotyczne zacznie przynosić wymierne owoce nie tylko dzisiaj, ale i w przyszłości.

Anna Sutowicz

Artykuł ukazał się w numerze 02/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej