Wychowawca młodzieży

2013/07/2
Adam Wątróbski

Działanie wychowawcze wymaga uprzedniego rozpoznania sytuacji. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę kardynał Stefan Wyszyński, którego program wychowawczy mający na celu ukierunkowanie młodzieży ku Bogu, dawcy życia, miłości i szczęścia, w stronę odpowiedzialności za własne pokolenie, rodzinę i naród, poprzedzony był wnikliwą, lecz niestety smutną diagnozą. Z przykrością należy stwierdzić, że wciąż wiele elementów tego rozpoznania, mimo różnorodnych przeobrażeń pozostaje aktualnych, tak jak aktualna i wciąż inspirująca pozostaje recepta dostarczona przez Prymasa Tysiąclecia.

 

Trudne czasy prymasowskiej posługi Lata 1948-1981, czyli czas posługi prymasowskiej, to okres trudny i pełen cierpienia. Ledwo Polska wyszła z pożogi wojny, a już zaczął się nowy ucisk. Prymas osobiście ciężko doświadczony przez nowy aparat państwowy doskonale widział zagrożenia, jakie dotykają młodzież. Program wychowania w duchu marksizmu-leninizmu, rozwiązywanie stowarzyszeń katolickich zrzeszających młodzież i powoływanie w ich miejsce ugrupowań o charakterze socjalistycznym, a także usunięcie religii ze szkół i równoległe propagowanie czysto laickiej edukacji to tylko niektóre ze środków walki światopoglądowej, jakie stosowano, aby odwrócić uwagę młodzieży od wymiaru nadprzyrodzonego. Państwo prowadziło z Kościołem walkę o serca i umysły młodych Polaków, wykorzystując do tego celu media, nie zważając na zasadę pluralizmu światopoglądowego. Indoktrynowano ateistycznie na spotkaniach organizacji młodzieżowych, pokazując Kościół jako przestarzały, siejący zabobony, nieprzystający do nowych realiów socjalistycznej ojczyzny, w której praca w kolektywie robotniczym miała być wzorem dla mas. Ta walka przybierała również ostrzejszą formę. Władze, zwróciwszy uwagę na to, że młodzież polska, często zakorzeniona w tradycji narodowej i religijnej nie jest podatna na indoktrynację wyłącznie intelektualną, stosowały również środki pobudzające najbardziej podstawowe instynkty. Efektem tych zabiegów była rosnąca tolerancja społeczna na nadużywanie alkoholu, co kończyło się rozluźnianiem więzów rodzinnych i często prowadziło do patologii. Przeobrażeniom podlegały również standardy moralne dotyczące sfery seksualnej. Fałszywie rozumiana wolność w tym zakresie przyczyniała się do zwiększającej się liczby rozwodów, a ta tendencja do dziś się nie zmieniła.

Nauczanie o wychowaniu

Kardynał Wyszyński był świadom tych zagrożeń, wiedział, ze młodzież, a przynajmniej jej część ulega życiowej dezorientacji, niekiedy posuniętej aż do stanu „paranoi bezradności”, „psychozy opadających dłoni”. Dlatego swoje nauczanie kierowane do młodzieży budował na przyjętej przez siebie wizji człowieka, która uwzględnia wymiar osobowy, społeczny i religijny. Prymas rozumiał człowieka jako osobę obdarzoną godnością, a co za tym idzie mającą prawo do prawdy i wychowania. Każdy człowiek dla kardynała Wyszyńskiego ma najwyższą wartość, nie może być podporządkowany jakiejkolwiek ideologii, na przykład socjalistycznej. Wychowanie musi uwzględniać fakt, że człowiek jest bytem cielesno-duchowym zdolnym do poznania prawdy, miłości, a realizacja jego jako osoby przebiega zarówno w płaszczyźnie przyrodzonej, jak i nadprzyrodzonej. Przy czym, w myśli księdza prymasa, człowiek traktowany jest w pierwszym rzędzie jako indywiduum, którego cel nadrzędny jest nadprzyrodzony – ostateczne zjednoczenie z Bogiem w wieczności. Wychowanie natomiast, jeśli ma być temu celowi podporządkowane, pozostające w harmonii z naturą człowieka, musi pomagać w dążeniu do doskonałości we wszystkich obszarach jego życia. Dopiero pomoc człowiekowi w rozwijaniu jego potencjału fizycznego, moralnego i intelektualnego może prowadzić do jego pogłębionej wrażliwości na prawdę, dobro i piękno, a w efekcie w znacznym stopniu przyczynić się do jego osobistego rozwoju i pomnażania dobra społecznego. Ksiądz prymas przestrzegał przede wszystkim przed wychowywaniem w duchu naturalizmu, który redukował człowieka wyłącznie do sfery naturalnej i pozbawiał go perspektywy nadprzyrodzonej, nadmiernym naciskiem na sferę intelektualną, wolitywną czy emocjonalną, widząc konieczność odpowiedniego rozłożenia akcentów i brania pod uwagę tych wszystkich wymiarów. Ostatecznie przecież to Bóg jest stworzycielem ludzkiej natury, a skoro tak, to wszystkie jej elementy mają być zintegrowane przez proces wychowania. Dopiero tak ukształtowane jednostki, wychowywane według wzorca opartego na Bożym planie będą zdolne go samodzielnego życia ukierunkowanego na dążenie do świętości, wrażliwego na naturalne i nadprzyrodzone potrzeby innych ludzi.

Rola rodziny w wychowaniu

Środowisko wychowawcze, zdaniem Wyszyńskiego, składa się z kilku obszarów, których współoddziaływanie miało przygotowywać człowieka do dorosłego życia ukierunkowanego na dobro własne i wspólne. Podstawową funkcję miała spełniać rodzina; rodzice są w pierwszej kolejności powołani do wychowywania swoich dzieci, co wynika wprost z prawa naturalnego. Przekazali dzieciom życie i dlatego to na nich spoczywa obowiązek przekazywania wartości niezbędnych do prawidłowego rozwoju dzieci. Taki stan wypływa bezpośrednio z Bożego planu, który zakłada, że rodzice związani z dziećmi miłością w zgodzie z własnym sumieniem będą kształtować młode pokolenie. Rodzina ma dla kardynała Wyszyńskiego znaczenie najdonioślejsze także z tego powodu, że poziom naturalny, z którego wyrasta, został z woli Bożej podniesiony do poziomu nadprzyrodzonego. Jedność kobiety i mężczyzny wypływająca z pragnienia miłości została uświęcona przez Boga za sprawą sakramentu małżeństwa, przez który rodzice zaprosili Boga do swojego życia i swojego domu. I to tutaj dzieci mogą znaleźć najlepsze miejsce dla własnego rozwoju.


W myśli wychowawczej prymasa cel człowieka jest nadprzyrodzony
| Fot. Archiwum

Rola wychowania w rodzinie jest według Wyszyńskiego najistotniejsza i nic nie jest w stanie jej zastąpić. Nawet najgorsze wychowanie w rodzinie jest lepsze niż wychowanie zbiorowe w przedszkolu czy w domu dziecka. Niestety, rzeczywistość polska znacznie odbiegała i wciąż odbiega od ideału. Powszechne dążenie do zawodowej samorealizacji, zmiana pozycji społecznej kobiet, które na równi z mężczyznami były zmuszone do utrzymywania rodziny powodowały w czasie posługi prymasowskiej kardynała Wyszyńskiego i wciąż powodują przesunięcie ciężaru wychowania na barki instytucji, takich jak na przykład szkoła. Prymas miał doskonałą świadomość roli matki w rodzinie, był zdania, że władze powinny zastosować odpowiednią politykę płacową w celu ochrony rodziny. Proponował, aby kobiety były w pełni wynagradzane za pracą wykonywaną w połowicznym wymiarze godzin. Jego postulat opierał się na przekonaniu, że rodzina wychowująca dzieci w sposób najlepszy z możliwych dostarcza narodowi prawych obywateli. Uważał także, że niekorzystny jest trend obniżania dzietności w rodzinach, z niepokojem patrzył na politykę budowlaną państwa, która była jednym z czynników ograniczających liczbę dzieci w rodzinie. Ostatecznie przecież na wychowanie młodszych dzieci ma wpływ również oddziaływanie starszego rodzeństwa, które już zostało ukształtowane.

Kościół a wychowanie

Pewną rolę w wychowaniu odgrywa również Kościół, co zdaniem prymasa wypływa z racji historycznych. Kościół pełnił swoją funkcję wychowawczą, kształtując młode pokolenie pod względem moralnym, i uwrażliwiał je na wymiar nadprzyrodzony, ukazywał ostateczny sens i cel ludzkiego życia, kształtował sumienia, kierując młodzież na drogi doskonałości. Nie sposób odmówić racji kardynałowi Wyszyńskiemu, kiedy mówi, że „Tam, gdzie była szkoła, tam był i Kościół. Ona była, a Kościół ją tworzył”. Tam, gdzie rodzina kształciła na poziomie przyrodzonym, tam Kościół wychowywał do życia nadprzyrodzonego, zgodnego z prawem Bożym, otwartego na dar zbawienia. Zadanie, jakie dla Kościoła widział Wyszyński, to takie prowadzenie młodzieży, aby przekroczyła ona poziom jedynie zewnętrznych form religijnych i dążyła w kierunku pełnej dojrzałości. Jednym z jej elementów jest odkrywanie przez młodzież znaczenia samowychowywania. Wyszyński był zdania, że człowiek, osiągnąwszy pewien etap, jest w stanie sam dostrzec wartość pracy nad sobą, która pozwoliłaby mu na dojrzałe i odpowiedzialne podejmowanie wyzwań, z którymi będzie zmuszony skonfrontować się w życiu dorosłym.

Kard. Wyszyński doceniał również rolę szkoły w wychowaniu, chociaż widział ją jako drugorzędną względem funkcji rodziny. Czerpał tutaj z Woronieckiego, według którego szkoła ma uwrażliwiać władze poznawcze, pamięć i rozum, a także dostarczać pewien zakres wiadomości i umiejętności w korzystaniu z tych władz. Szkoła miała także wychowywać wolę i emocje, uzdalniać wychowanków do właściwego ich używania prowadzącego do wyrabiania cnót. Kard. Wyszyński zwracał uwagę na fakt, że chociaż państwo ma prawo wpływać na treści przekazywane w toku nauczania i wychowania szkolnego, to jednak nic nie uprawnia go do propagowania ateizmu sprzeciwiającego się sumieniu chrześcijańskiemu. Co więcej widział, że szkoła nie może nauczając nie wychowywać, te dwie rzeczy są nierozerwalne. A ponieważ w interesie państwa leży niewątpliwie dojrzałość obywateli, szkoła w żadnym wypadku nie może zrezygnować z kształcenia religijnego, które jest nieodzownym elementem owej dojrzałości.

Myśl wychowawcza kard. Wyszyńskiego ma charakter uniwersalny i dlatego wciąż aktualny. Zagrożenia, na które zwracał uwagę, pomimo trzydziestu lat, jakie upłynęły od jego śmierci, wciąż, choć niekiedy w innej formie, mogą przeszkodzić wychowaniu. Jednak natura ludzka i ogólne prawidła ludzkiego funkcjonowania zarówno w aspekcie religijnym, jak i społecznym pozostały niezmienne, a Prymas Tysiąclecia trafnie je określił.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej