Katarzyna Kakiet |
Kapłaństwo to szczególne powołanie i wymaga właściwych cnót. Wybór tej drogi wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami, ciągłą pracą nad sobą, nieustannym dążeniem do doskonałości. To służba Bogu i ludziom oraz nieprzerwane poszukiwanie harmonii między tym, co Boskie, a tym, co ludzkie: „Bo kapłan, z woli Kościoła Chrystusowego, ustanowiony jest pośrodku, między Bogiem a Ludem Bożym. Jest on i dla Boga, i dla ludu zarazem. Nie może tak skierować się ku Bogu, by zapomniał całkowicie o otaczającym go ludzie. I nie może tak oddać się posłudze apostolskiej ludowi, by zapomniał o swoim Bogu”.
Prymas Wyszyński doskonale znał trudy kapłaństwa – nieraz w swoim życiu poczuł na barkach ten wyjątkowy ciężar odpowiedzialności, a także poznał cierpienie związane ze swoim życiowym wyborem. Pamiętał też, ile kosztowało go przyjęcie święceń, gdy zmęczony gruźlicą – chudy i blady – 3 sierpnia 1924 r., kilka miesięcy później niż jego koledzy, w kaplicy Matki Bożej we włocławskiej bazylice katedralnej stawał przed biskupem Owczarkiem. Może właśnie dlatego przez okres swojego pontyfikatu nie zapominał o współbraciach w powołaniu, o tych wyjątkowych „zastępcach Boskiego Zbawiciela” – pouczał, napominał, zachęcał, wyjaśniał istotę kapłaństwa, otaczał troską. Był przekonany o szczególnej roli, jaka przypadła kapłanom w budowie Kościoła Chrystusowego.
Wizja kapłaństwa kard. Wyszyńskiego
Czy wizja kapłaństwa, jaką miał i jaką przedstawiał w listach pasterskich, rekolekcjach, kazaniach, była czymś nowym w nauce Kościoła? Raczej nie. Sam Wyszyński zresztą podkreślał, że nie należy szukać nowości, ale pragnąć znane rzeczy wykonywać lepiej, w nowym duchu.
Przede wszystkim miłość. Bez niej nie ma ani powołania, ani kapłaństwa, ani odkupienia świata. „Nie odpowiemy potrzebom chwili, jeśli nie umiłujemy Kościoła świętego i nie oddamy się całkowicie na jego służbę” – zwracał się z tymi słowami do braci kapłanów. Umiłowanie Kościoła zaś to utrzymywanie z nim łączności poprzez łaskę, Trójca Święta w sercu, uwielbienie dla prawdy, łączność z hierarchią Kościoła i duma z przynależności do stanu duchownego, a także miłość do ludzi i gotowość im służenia. Prymas Wyszyński nauczał: „Nie walczymy przeciwko ciału i krwi, nie walczymy z ludźmi, lecz z szatanem. Ludzi miłujemy! To nasza ťzawodowa specjalnośćŤ. Ktoś na świecie musi ludzi kochać”. Jednak wszystkich ludzi – wierzących i niewierzących, przyjaciół i wrogów, w doli i niedoli. Dobry kapłan to taki, który nie sądzi ludzi – sądu Bóg dokona. Grzesznicy są i tak udręczeni złem. Zamiast gromić, należy im wskazywać tę właściwą ścieżkę, pokazywać, jak mogą żyć. Być jak ojciec dla swoich dzieci. „ Każdy ma odczuć: ten kapłan kocha ludzi! A więc nie jątrzyć, nie dzielić ludzi, nie przeciwstawiać ich sobie, nie wywoływać przygnębienia”.
Czystość, posłuszeństwo i ubóstwo – te trzy cnoty, zdaniem Prymasa Tysiąclecia, wysuwają się na czoło cnót kapłańskich.
Czystość nie tylko rozumiana jako bezżeństwo, ale jako zachowanie „wewnętrznej wolności serca czystego”, która daje niezależność w pracy duszpasterskiej i spokój ducha. Ta cnota otwiera oczy na Boga, pozwala się na nim skupić.
Posłuszeństwo to trwanie przy biskupie, wykonywanie jego woli, wewnętrzna z nim wspólnota, zaufanie okazane Kościołowi. Skłócenie ze zwierzchnikiem godzi w związek kapłana z Chrystusem, w jedność Kościoła. Prymas Wyszyński pisał: „Najgorliwszy kapłan, a wewnętrznie zgniewany na swego zwierzchnika, jest dziwolągiem duchowym, jest skłóconą, pełną sprzeczności tragedią, na skutek której nie może ściągać na swe nawet najliczniejsze prace błogosławieństwa Bożego”.
Kościół nie zobowiązał kapłanów do ubóstwa – tak jak zrobił to odnośnie cnoty czystości i posłuszeństwa, jednak zdaniem prymasa życie kapłańskie domaga się ubóstwa. Gdy nie poświęca się uwagi potrzebom materialnym, łatwiej wykonywać pracę pasterską, łatwiej o ofiarę. Jednak ubóstwa nie należy rozumieć jako bezwzględne wyrzeczenie się dóbr, lecz raczej jako łatwość dzielenia się nimi z potrzebującymi.
Służba i ofiara
Praca kapłana wiąże się ściśle ze służbą i z cnotami ofiarniczymi. Prymas Wyszyński wyraźnie podkreślał: „Zaszczyt powołania do służby kapłańskiej kosztuje życie”. Nie jest to jednak „poświęcenie”, lecz dobrowolne „oddanie się” Kościołowi. Duszpasterz musi sam tego pragnąć. Kapłan od momentu święceń nie żyje ani nie umiera dla siebie – jest własnością ludu Bożego i dla niego powinien z całą gorliwością pracować. Praca nie jest już tylko jego wyborem – kapłan jest przecież persona publica. Namawiał do swoistego „wyścigu pracy” – przodownictwa „w pracy wewnętrznej, w rozwijaniu ducha modlitwy i kontemplacji, ducha umartwienia i pokuty, nabożeństwa do Ducha Świętego, cnoty silnej woli, ubóstwa, miłości, mądrości i roztropności, ducha pokoju i wspólnoty kapłańskiej”. Zachęcał do zgłębiania wiary rozumem, studiowania Pisma Świętego, teologii dogmatycznej, moralnej i prawa kanonicznego, a także poznawania kultury świeckiej, aby łącząc rzeczy stare i nowe, wykorzystywać je do chwały Bożej. Zdaniem prymasa na wszystko można znaleźć czas – kapłan im więcej pracuje, tym lepiej organizuje czas dany na Ziemi i więcej go znajduje dla swoich bliźnich.
Głoszenie Ewangelii posłannictwem kapłana
W pracy duszpasterskiej kard. Wyszyński postulował otwartość. Pragnął, aby kapłani otworzyli się na potrzeby ludzkie, nie bronili ludziom dostępu do słowa Bożego i posługi kapłańskiej, skupili ich przy sobie: „Trzeba nam wrócić do obyczajów apostolskich!”. Zadaniem kapłana jest przybliżanie ludzi do Boga. Ważny jest apostolski optymizm. Kapłan nie może odpychać od siebie złym humorem, wyniosłością. Nie powinien też narzekać na swój los. Przecież niesie dobrą nowinę – powinien dawać ludziom radość. Rzeczą złą jest wchodzenie w spory ludzkie, krępowanie kapłańskiej wolności węzłami obozów i partii politycznych – każda inna służba niż Bogu oddala kapłana od ludu. Niezbędne jest za to męstwo chrześcijańskie – cnota, która pozwala przezwyciężać wszelkie przeciwności oraz uczy cierpliwie czekać na wyniki pracy.
Naczelnym posłannictwem kapłanów jest głoszenie Ewangelii. „Nauczanie bowiem musi istnieć zawsze. Takie jest polecenie Chrystusa” – pouczał kapłanów Wyszyński. Jednocześnie zaznaczał: „Dialog, chociaż niekiedy jest pożyteczny, nie może zastąpić samego nauczania”. Duszpasterz, gdy prowadzi wiernych do Boga, nie może schodzić z pewnej i sprawdzonej ścieżki, ulegać nastrojom mas. „Nauczajcie tak, jak gdybyście całą piersią i życiem śpiewali Credo! Nauczajcie z dumą zaszczyconych powołaniem. Nauczajcie z męstwem wyznawców! Nauczajcie z wiarą męczenników! Głosząc Boga-Człowieka, tworzącego wieki w Kościele – zaniechajcie polemiki, krytyki, osobistych aluzji. Odrzućcie lichy sprzęt sarkazmu, złośliwości, docinków. To niegodna broń ludzi niosących światłość prawdziwą […]. Niech mowa wasza brzmi: ťtak – tak, nie – nieŤ! Niech prawda Boża lśni swą rzeczywistością, swą bezpośredniością, swą prostotą dziecięcą i Bożą rozumnością. Przecież ťprawda wyzwalaŤ! Zaufajcie prawdzie, jej zdobywczej mocy! Najwspanialszą apologią wiary jest jasny wykład. Tak też i wy czyńcie!”
Z tematem nauczania wiąże się również kwestia odpowiedzialności za słowo. Prymas Tysiąclecia zwracał uwagę na problem chwiejności postaw: „Zanik krytycyzmu, samodzielnego, nadprzyrodzonego osądu sprawy, nieliczenie się z tym, kto, co i w jakim celu mówi – wszystko to jest świadectwem ubóstwa duchowego” – zauważał. Kapłan powinien ważyć słowa, odznaczać się stałością w wypowiadanych opiniach, podnosić powagę słowa, głosić dobrą nowinę, a potęgę słowa wykorzystywać w służbie pokoju.
Do zadań kapłanów należy również sprawowanie liturgii. Prymas Wyszyński mówił, że to odkrywanie promyka światła i piękna Bożego, że liturgia musi porywać wiernych do Boga. Dlatego też zwracał uwagę, by nie były to tylko zewnętrzne czynności, lecz także wewnętrzne rozmodlenie. Kapłan, sprawując liturgię, przepowiada Boga, ucieleśnia niejako Jego osobowość, ujawnia mirabilia testimonia Dei. Każda uroczystość kościelna powinna być dobrze zrozumiana, przemyślana i przemodlona. Wyszyński przypomina o znaczeniu modlitwy – publicznej – odmawianej w Kościele podczas Mszy św., a także tej osobistej, brewiarzowej. Ona jednoczy Kościół, buduje powszechną więź i przybliża do Boga. Modlitwa jest naczelnym obowiązkiem kapłana stojącym tuż po obowiązku nauczania.
Czy kapłani wywiązali się z zaleceń Prymasa Tysiąclecia? Na pewno można powiedzieć, że Kościół w Polsce nie tylko przetrwał, ale i umocnił się w latach PRL. Była to m.in. zasługa tych kapłanów, którzy podjęli się wykonania zadań, jakie wyznaczył im kard. Wyszyński – nie tylko tych ogólnych, dotyczących kształtowania swojego ducha, ale szczegółowych zadań duszpasterskich. Jednak czy wszyscy duchowni wzięli do serca rady i prośby prymasa? Zdecydowanie nie – wielu zabrakło chęci, pracowitości czy cnoty posłuszeństwa. Część – czy to ze strachu, czy dla osobistych korzyści – w ogóle odwróciła się od chrześcijańskich zasad i od swojego ludu. Większość jednak wytrwała i pielęgnowała w sobie cnoty właściwe kapłaństwu, a także realizowała program duszpasterski. Dziś nowe pokolenie kapłanów nadal może korzystać z nauk prymasa i bezustannie dążyć do doskonałości.