Trzecia niedziela adwentu nazywana jest niedzielą „gaudete”, co oznacza „radujcie się”. Radość chrześcijańska to nie zwykła wesołość, ale rodzaj duchowego uniesienia pełnego nadziei, troski i miłości na widok Zbawiciela, który nadchodzi. Z takim przesłaniem w dzisiejszej ewangelii przybywa do nas Jan Chrzciciel, dający świadectwo o nadchodzącej Światłości.
Przed nami w tej szczególnej niedzieli adwentowej, niedzieli radości, staje wyzwanie, aby odkrywać w swoim życiu to, co dobre, piękne i stanowi powód do prawdziwej radości. Nadchodzi wyczekiwany Zbawiciel, nie po to, aby nas potępić, ale wyzwolić. Dlatego nawrócenie, to nie tylko odrzucenie grzechu, ale jeszcze bardziej pielęgnowanie i rozwijanie dobra, które w nas jest. Nawrócenie poprzedzić musi stanięcie w prawdzie o sobie, czyli uczciwe dostrzeżenie i tego co złe, ale i tego, co dobre.
Takiego uczciwego stanięcia w prawdzie uczy nas właśnie Jan Chrzciciel. Pytany przez kapłanów i lewitów, czy jest Mesjaszem. Ze spokojem odpowiada - „Ja nie jestem Mesjaszem”. Następnie zaprzecza także, aby był Eliaszem lub prorokiem. To wyraz pokornego stanięcia w prawdzie osobie. Wiedzieć kim się jest i jakie jest moje życiowe zadanie to także źródło prawdziwej radości. Wiem, że jestem na swoim miejscu.
Jednakże fakt, że Jan Chrzciciel zaprzecza godności, jaką być może chcieliby w nim widzieć jego słuchacze, nie stoi w sprzeczności z tym, co Jan za chwilę mówi o swoim zadaniu, które pełni.
Jam głos wołający na pustyni – te słowa są odważne, ale do głębi prawdziwe. Wypytujący go, pragną go wcisnąć w jakiś schemat, dlatego dziwią się, że skoro nie jest, ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem, to jednak chrzci i wzywa do nawrócenia.
Jan jednak doskonale wie, jaką rolę do spełnienia, on już widzi nadchodzącego Jezusa i przepełnia go radość, że może go zapowiadać. Starajmy się wzbudzić w sobie taką janową radość oczekiwania na nadejście Pana. Zobaczmy Go we wszystkich sytuacjach naszego życia, które mogą być przez Niego przemienione.
/ab