Święty Piotr jako świadek Chrystusa przekonuje w swoich Listach, że wierni mogą Jego doświadczyć na podobnej płaszczyźnie poprzez spotkanie w Słowie Bożym.
PIERWSZY LIST – UMOCNIENIE DLA UCIŚNIONYCH
W kanonie ksiąg Nowego Testamentu są dwa listy, których autorstwo łączy się z osobą św. Piotra. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że choć starożytna tradycja dość zgodnie przypisywała Pierwszy List św. Piotrowi, współczesna biblistyka bynajmniej nie jest tak jednoznaczna w kwestii autorstwa tego listu. Owszem, część egzegetów trwa w przekonaniu, że List został napisany ręką Piotra, inni natomiast widzą w Piotrze autora pośredniego, którego myśli spisał Sylwan, wreszcie część egzegetów uważa, że ktoś z uczniów apostoła chciał w ten sposób zachować to, co przekazał mu jego (w tamtych czasach przypisanie nauczycielowi zbioru jego nauk spisanych przez kogoś innego nie uważano za oszustwo, a wręcz przeciwnie – za przejaw szacunku i troski o dorobek mistrza).
O miejscu powstania Listu informuje nas tajemnicze zdanie: „pozdrawia was ta (domyślnie: Eklesia – Kościół), która jest w Babilonie”. Od czasów prorockich Babilon to symboliczna nazwa stolic pogańskich, a w tym przypadku, jak nietrudno zgadnąć, chodzi o Rzym. Niektórzy interpretują tę symboliczną nazwę w innym sensie – Babilonia jako miejsce rozproszenia ludu Bożego. Ten list bowiem jest napisany do wiernych „w rozproszeniu – w diasporze” i może właśnie dlatego jest nam dziś szczególnie bliski, gdy w tylu częściach świata – a może nawet i w naszym kraju – wierni Chrystusowi czują się jak samotne wyspy w otoczeniu żyjącym według zupełnie innych zasad. Adresaci listu doznają różnych form ucisku, więc Autor nieprzypadkowo wielokrotnie mówi o cierpieniu Chrystusa… nie tyle o Jego śmierci i zmartwychwstaniu, ile o cierpliwości wobec niczym niezasłużonych bolesnych doznań.. Autor przypomina też adresatom ich niezwykłą godność: zostali powołani do życia (wiecznego) z niezniszczalnego nasienia dzięki Słowu, które jest żywe i trwa, a oczekując na dziedzictwo, które jest strzeżone dla nich w niebie, stanowią świątynię zbudowaną z żywych kamieni. Ten obraz pięknie podkreśla niezastąpioną rolę każdego z wiernych: łatwo wyobrazić sobie, co się stanie, jeśli w ścianie budowli zabraknie jednego kamienia… Piotr tak pisze do wiernych: „Przybliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, miłych Bogu przez Jezusa Chrystusa” (2,4n). Zatem im bliżej jesteśmy Chrystusa – żywego kamienia, tym bardziej przyczyniamy się do wznoszenia duchowego gmachu (ostatecznym Budowniczym jest Bóg, na co wskazuje strona bierna – jesteście budowani), który, co ciekawe, w tekście oryginalnym nie jest nazwany „świątynią”, tylko „domem” (oikos). Nic dziwnego, że jeden z komentatorów Listu zatytułował swoją książkę „Dom dla bezdomnych”. Wszyscy razem wznosimy nasz dom zamieszkania z Bogiem, dom, w którym wszyscy pełnimy funkcję kapłańską jako pośrednicy między Bogiem a innymi ludźmi. Składamy Bogu przez Chrystusa nasze duchowe ofiary – świętość życia, miłość braterską, cierpliwość... całe nasze codzienne życie przeżywane z Bogiem i dla Niego. Trzeba podkreślić, że 1 List św. Piotra i Apokalipsa to dwie księgi Nowego Testamentu, które mówią wprost o powszechnym kapłaństwie wiernych, łącząc je z godnością królewską. Piotr nazywa adresatów tytułami, które w czasach Starego Testamentu były przywilejami Izraela: „jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali chwalebne dzieła Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła; wy, którzy byliście nie-ludem, teraz zaś jesteście ludem Bożym, którzy nie dostąpiliście miłosierdzia, teraz zaś jako ci, którzy miłosierdzia doznali” (2,9n).
Stajemy przed Bogiem także w imieniu tych, którzy nie wierzą, przynosząc problemy świata, wielbimy Go w imieniu tych, którzy Go nie wielbią (a może nazywają się wierzącymi), a z drugiej strony mamy przekazywać światu to, co daje nam Bóg (kapłaństwo to pośrednictwo w obu kierunkach), by dzielić się radością życia z Nim. Ale przede wszystkim razem z Chrystusem składamy Ojcu jedyną nieskalaną Ofiarę Nowego Testamentu, w której Chrystus ofiaruje siebie Ojcu, a my też jesteśmy wezwani, by dołączyć siebie, nasze codzienne życie, w geście wdzięczności za wyzwolenie z niewoli grzechu i wprowadzenie w życie dzieci Bożych.
Dla ludu Starego Testamentu wyjście z Egiptu było przejściem z ciemności do światła, nawet dosłownie, wszak wyszli nocą, by o świcie stanąć po drugiej stronie morza jako ludzie wolni.
Dlatego Piotr kieruje do wiernych wezwanie, które dziś jest może jeszcze bardziej aktualne niż wtedy:” bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” (3,15). Umieć uzasadnić osobom niewierzącym, dlaczego wierzę, ufam, kocham mimo wszystko…
Trzeba też podkreślić piękne słowa, jakie Piotr kieruje do małżonków. Otóż nie tylko – jak to było w zwyczaju starożytnych – zachęca żony, by były poddane mężom, ale kieruje też napomnienie do mężów: „we wspólnym pożyciu liczcie się rozumnie ze słabszym ciałem kobiecym. Darzcie żony czcią jako te, które razem z wami są dziedzicami łaski, aby nie stawiać przeszkód waszym modlitwom” (3,7). Piękne jest to powiązanie harmonii małżeńskiej z rozwojem życia duchowego, życia modlitwy, by ostatecznie razem posiąść wieczne dziedzictwo.
I jeszcze jednak ważna kwestia, której nie sposób pominąć. Otóż w pracach dogmatycznych nieraz przytacza się pewien fragment omawianego Listu jako biblijne potwierdzenie prawdy o zstąpieniu Chrystusa do Otchłani po Jego śmierci. Fragment ten brzmi następująco: [Chrystus] zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia przez Ducha, w Nim poszedł ogłosić [zbawienie] nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym, (3,18-20). Trzeba przyznać, że interpretacja tych słów jako wzmianki o zstąpieniu do Otchłani jest jak najbardziej możliwa, jednak dziś egzegeci dopuszczają inną możliwość: Chrystus ogłasza złym duchom swoje zwycięstwo. Dlatego choć zły duch krąży „jak lew ryczący”, wierzący wiedzą, że mocą wiary w Chrystusa mogą mu się przeciwstawić.
DRUGI LIST – SŁOWO NADZIEI DLA OCZEKUJĄCYCH
Wspomniałam na początku o wątpliwościach dotyczących Piotrowego autorstwa Pierwszego Listu. W przypadku Drugiego Listu sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, mimo że autor przedstawia się jako Szymon Piotr, mówi o sobie jako o świadku Przemienienia Pańskiego i wspomina, że usłyszał od samego Jezusa zapowiedź swojej śmierci (por. J 21). Uderzająca jest jednak duża różnica stylu i języka obu listów; w 2 P znajdujemy wiele wyrazów rzadkich, wyrażenia filozoficzne… Na dodatek zaskakujące jest podobieństwo, albo raczej zależność 2P od Listu św. Judy (doliczono się wręcz, że z 25 wersetów Jud aż 19 znaduje swój odpowiednik – przepracowany, rozbudowany - w 2P 2,1-8; 3,1-3. Wydaje się więc, że autor 2 P korzystał z Listu Judy.
Dlatego wielu przypuszcza, że autorem 2 P jest uczeń Piotra, który wplótł niektóre zdania samego Apostoła i, jak wspomnieliśmy, obficie korzystał z treści Listu św. Judy. Nie można jednak do końca odrzucić możliwości (choć dziś niewielu ją utrzymuje), iż autorem jest sam Piotr.
Podobnie jak w poprzednim liście, także i tutaj dostrzegamy, że adresaci doznają ucisku, żyjąc na marginesie pogańskiego społeczeństwa, ponadto nie rozumieją, dlaczego ich oczekiwanie na powtórne przyjście Pana, które zdawało się tak bliskie, opóźnia się. Co więcej, Autor wspomina o „szydercach” - heretykach i rozpustnikach, którzy kpią z oczekiwań wiernych, zadając pytanie „Gdzież obietnica Jego przyjścia?” i sugerują, że na świecie wszystko toczy się tak samo, jak w dawnych czasach. Piotr przypomina, że już kiedyś potężna moc Boża nagle zmieniła bieg historii – był to potop. I podobnie jak wtedy świat został przemieniony przez wodę, tak w dniu ostatecznym nastąpi przemiana przez ogień: wszystko spłonie w ogniu, by powstała nowa rzeczywistość. Nie oznacza to, rzecz jasna, że na pewno ziemię czeka kataklizm w płomieniach ognia, Piotr posługuje się tu językiem apokaliptycznym, symbolicznym, którego nie należy brać zawsze dosłownie. Szydercy i ludzie przewrotni nie mogą liczyć, że skoro dzień sądu jeszcze nie następuje, to unikną kary. Podobnie jak to uczynił w swoim Liście św. Juda, także Piotr przytacza trzy przykłady Bożej kary dla grzeszników: mówi o ukaraniu upadłych aniołów (2 P i List Judy to jedyne teksty biblijne mówiące o tym wprost!), o potopie niszczącym grzeszników z czasów Noego, wreszcie o zagładzie Sodomy i Gomory. W tych dwóch ostatnich przypadkach Piotr wprowadza jednak ciekawe modyfikacje w porównaniu z Judą – wspomina m. in., że Bóg, karząc grzeszników, potrafi też ocalić sprawiedliwego, jak ocalił Noego i wyprowadził Lota z rodziną z Sodomy.
Sam Piotr doświadczył osobiście jakby preludium chwalebnego przyjścia Chrystusa, gdy był świadkiem Jego przemienienia. Autor miał szczęście poznać Chrystusa chodzącego po ziemi, ale wie, że wierni nie mieli takiej możliwości. Istnieje jednak pewna płaszczyzna, na której Piotr i wierni mogą spotkać Pana w ten sam sposób: jest to spotkanie w Bożym Słowie. To nie przypadek, że zaraz po opisie przemienienia następują słowa: „Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, i dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach. To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest do prywatnego wyjaśniania. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili od Boga święci ludzie” (2 P 1,19-21). Gdy Piotr pisze o „mocniejszej mowie”, nie oznacza to jakiegoś stopniowania, ale wskazanie, że Słowo jest doskonałym przewodnikiem w drodze na spotkanie z Panem, jest ono lampą, która oświeca obecne ciemności w oczekiwaniu na jutrzenkę dnia ostatecznego. Warto też zwrócić uwagę na dalsze słowa Autora: potwierdza on wyraźnie natchnienie autorów biblijnych, którzy byli kierowani przez Ducha Świętego, jak wiatr działa na żagiel łodzi.
Podkreślmy też ciekawą wzmiankę, którą znajdujemy pod koniec listu, gdzie autor wspomina o Listach św. Pawła zawierających pewne trudne sprawy, które „ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę”. Autor Listu potwierdza autorytet Pawła, broni jego prawdziwej myśli przed błędnymi interpretacjami, a nawet czyni coś więcej: zestawia Listy Pawłowe z Pismami, czyli księgami Starego Testamentu. Tak oto zbiór ksiąg natchnionych rozszerza się o nowe dzieła, które kiedyś zostaną nazwane Nowym Testamentem. Listy św. Piotra, które pokrótce omówiliśmy, stanowią jego ważną, ale chyba niedocenianą i mało znaną część. A szkoda…
Danuta Piekarz
/ut