Ani księdzu w konfesjonale, ani jakiemuś duchowemu guru, ani żadnej innej władzy, nie możemy odstąpić odpowiedzialności za nasze życie.
Państwo już po wakacjach? Gratuluję! Ja się dopiero wybieram. Tak siedząc przy robocie, przychodzi mi czasem ochota przeciągnąć się zdrowo i rozruszać zbolały kręgosłup. Z tego wszystkiego pomyślałem, żeby zaaplikować sobie i Państwu odrobinę ćwiczeń na kręgosłup właśnie, tyle że na religijny kręgosłup, proponuję. Bo kręgosłup – ważna rzecz – Państwo wiedzą.
O ten kręgosłup każdy martwi się po swojemu, ale mało kto utrzymuje go w dobrej kondycji. Niby wszystkim zależy, a jak co do czego, to się okazuje, że trzeba się na kimś uwiesić, bo samodzielnie kroku trudno postawić. Bezpiecznie jest mieć w odwodzie jakąś mądrą książkę, zasadę albo czyjąś opinię. Wtedy, nawet błądząc, jesteśmy niewinni. A jak się zdarzy, że autorytet wyższego sortu pochwali nas za ów kręgosłup właśnie, to już zupełnie przestajemy myśleć o jego rzeczywistym stanie, bo przecież usłyszeliśmy, że kręgosłup mamy OK. Stan taki charakteryzuje się przekonaniem posiadacza o znajomości zasad życia duchowego oraz – jakże uprawnionej – skłonności do dzielenia się swoją wiedzą z otoczeniem. Posiadacze takiego „atestu jakości kręgosłupa”, który dla naszych potrzeb nazwiemy „religijnością ustabilizowaną”, na ogół czują się bezpieczni w swojej wierze i kompetentni w zakresie spraw cudzych. Gotowi są rozwiązywać problemy, przed którymi, jak to sami wiedzą z doświadczenia, stają tylko ludzie o „religijności nieustabilizowanej” (czytaj: osoby nie posiadające rzeczonego atestu). To znakomite duchowe samopoczucie trwa aż do czasu, kiedy przed nami (lub naszymi duchowymi naśladowcami) staje przeszkoda, o jakiej nam się nie śniło. To coś, co sprawia, że nasza religijność okazuje się jednak nie dość ustabilizowana. Przykłady? – mamy ich aż nadto. Wypadek, w którym ginie młode małżeństwo z dzieckiem, Zdjęcia z pola walki w Iraku… Oczywiście tym łatwiej się pogodzić z rzeczywistością, im mniej mamy z nią wspólnego. Zwłoki młodego małżeństwa z dzieckiem znacznie mniej nas poruszają, niż widok ciał naszych dzieci i wnuków, przejechanych przez tira. W Podobnie relacja z zamachu na żołnierzy NATO dotknie nas dopiero wtedy, kiedy zginie w nim ktoś, kogo znamy i kochamy. Bywa, że cały nasz kręgosłup zostaje wówczas przetrącony. Oby nie na trwałe.
Dla uniknięcia takich niebezpiecznych okoliczności proponuję Państwu kilka ćwiczeń, które bardziej niż cudze opinie i oceny, mogą się przyczynić do poprawienia naszej duchowej kondycji.
1. Ćwiczenia na stabilność.
Można dzięki nim przywołać do porządku osłabłe mięśnie odpowiedzialne za trzymanie się pionu. Są to, innymi słowy, ćwiczenia wierności. Warto wiedzieć, komu chcemy być wierni, więc przypomnę: my, chrześcijanie, chcemy być wierni Jezusowi, naszemu Panu i Zbawicielowi. Chcemy Go naśladować i zadawać sobie ciągle pytanie: „Co On by zrobił na moim miejscu?”. Materiały pomocnicze: Biblia i nieuśpione sumienie.
2. Ćwiczenia na elastyczność.
Kręgosłup, który trzyma się pionu, nie może jednak być zbyt sztywny. W przeciwnym razie byle napięcie może nas doprowadzić do poważnej kontuzji. Taki sztywny kręgosłup to bezmyślne stosowanie rozmaitych zasad i reguł, bez zwracania uwagi na okoliczności i osoby. To bezduszność w czystej formie. Ćwiczenia elastyczności przede wszystkim stymulują wrażliwość i miłość bliźniego. Materiały pomocnicze: zależnie od potrzeby, w jakiej znajdą się nasi bliscy.
3. Ćwiczenia na wytrzymałość.
Silny kręgosłup nie tylko trzyma nas w pionie i potrafi w razie czego wygiąć się w odpowiednią stronę, ale również opiera się próbom wywarcia na nas nacisku. To w naszym wnętrzu kryje się ośrodek odpowiedzialności za to, co robimy i myślimy. Nikt nie może rościć sobie prawa do naszego „tak” lub „nie”. No i nikomu nie powinniśmy takiego prawa udzielać – ani ze strachu, ani dla wygody. materiały pomocnicze: trzeźwe myślenie.
Na koniec kilka odpowiedzi na najczęściej niezadawane pytania.
1. W jakich okolicznościach nasz kręgosłup może nie trzymać się pionu (czytaj: „w jakich okolicznościach możemy sobie odpuścić wierność Jezusowi i Jego Ewangelii”)?
– W żadnych. Ani Jezus, ani Jego Ewangelia, nie zmieniły się z biegiem tysiącleci, obojętnie, co o tym mówią różni nowocześni wykładacze woli Bożej.
2. Czy elastyczność kręgosłupa nie zaszkodzi aby jego stabilności (czytaj: „czy nasza religijność nie powinna być ważniejsza od czegokolwiek innego”)?
– Ależ skąd! Nasza religijność jest tyle warta, ile w nas mieszka życzliwości ku ludziom. Pana Boga kocha tylko ten, kto tę miłość okazuje bliźnim.
3. Przed kim powinniśmy zginać kark (czytaj: „komu możemy oddać stery naszego życia”)?
– Przed nikim (nikomu)!!! Ani księdzu w konfesjonale, ani jakiemuś duchowemu guru, ani żadnej innej władzy nie możemy odstąpić odpowiedzialności za nasze życie. W przeciwnym razie wszystkie ćwiczenia na nic, a posiadacz tak zdeformowanego kręgosłupa staje się co najwyżej religijnym dyskopatą.
Robert Hetzyg
Artykuł ukazał się w numerze 08-09/2008.