Okrutne dzieci

2013/01/19

Czteroletni Wojtuś ułożył na płaskim kamieniu małą żabkę, następnie drugim kamieniem bardzo dokładnie ją rozgniótł. Do oburzonego starszego pana zawołał: „Ja tylko chciałem wiedzieć, czy ona w środku jest też zielona!”.

Ośmioletni Andrzej sprawia nauczycielce sporo kłopotów. Słabo czyta, z liczeniem jeszcze gorzej, wzywany do tablicy czerwieni się i jaka. Jego okulary powiązane są sznurkiem, a spodnie noszą ślady tygodniowego menu. „Nie dość że klasa ciasna i przepełniona, to jeszcze ten Andrzej, który nie robi żadnych postępów” – myśli nauczycielka. Pani zwraca chłopcu uwagę lub po prostu na niego krzyczy. Nikt z klasy nie chce stać z nim w parze, nikt do niego się nie odzywa, jedynie czasem ktoś podstawi mu nogę, pokaże język. Jednak pewnego dnia pani przyjrzała się chłopcu. Dawno nie widziała takiego smutku i takiej rezygnacji w oczach.

W pewnej szkole podstawowej trzej chłopcy uderzali o mur kolegą, który nie chciał im dać pieniędzy na papierosy. Niedaleko tej szkoły jest gimnazjum, w którym głęboko upokorzona przez kolegów dziewczyna popełniła samobójstwo. Codziennie jesteśmy adresatami informacji ukazujących ciężką, a czasem wręcz przerażającą patologię zachowań młodzieży i dzieci. Wystarczy? Oto logika faktów. Tylko jaka? Każdy z podanych przykładów ma ten sam wydźwięk – okrucieństwo, a jednak do innych sięgają źródeł, a zatem innej wymagają interpretacji. Może należałoby zacząć od pytań. Dlaczego?

U źródeł ludzkiego bytu jest miłość. Jest czy powinna być? Tyle w niej lęku i coraz częściej obojętności, że trudno ją nazwać miłością. Lęk nie jest sprzymierzeńcem zdrowia psychicznego, twórczego rozwoju; jest on przyczyną i skutkiem choroby. Ciągle docieram do czyjegoś lęku; jest on w problemach trudnego dziecka, narkomanii, alkoholizmie, młodzieżowych negatywnych grupach nieformalnych, agresywnej muzyce, autonomicznym seksie, odrzuceniu prawa naturalnego, narastającym relatywizmie moralnym i naukowym. To ten sam kanał zanegowanego życia. Okrucieństwo jest też w tym kanale. I tu dochodzimy do absurdu – dziecko, które neguje życie!

Miłość jest warunkiem rozwoju

Jest to jednak tylko pozorny absurd, jeśli bowiem uznamy fundamentalne prawa rozwoju człowieka, to wiemy, że dziecko niekochane rozwija się gorzej, że nie ma miłości bez akceptacji, że niezaspokojona potrzeba więzi budzi agresję, która jest mechanizmem obronnym, że fundament pod uczuciowy rozwój człowieka powstaje bardzo wcześnie, a źle położony powoduje zakłócenia w relacjach międzyludzkich. Takim groźnym zakłóceniem jest okrucieństwo. Miłość i dobro są pierwotne. Nienawiść i zło są wtórne. Negacja życia nigdy nie staje przed jego afirmacją, bo najpierw musi się coś urodzić, aby mogło umrzeć. Wróćmy jednak do przykładów podanych na początku naszych rozważań. Czy przykład chłopca z żabą jest przejawem okrucieństwa? Z pewnością nie, ponieważ ciężar przestępstwa określa poziom świadomości. Małe dziecko ma duże potrzeby poznawcze i działa impulsywnie. Ono chce wiedzieć. Dorośli powinni mu w tym pomóc, jednocześnie pobudzając takie cechy, jak współczucie, rozumienie cierpienia innych. Wystarczy powiedzieć dziecku: „Zobacz, ta żabka była taka wesoła. Ona żyła, a teraz umarła. Gdybyś mnie zapytał, to bym ci powiedział, że ona w środku wcale nie jest zielona. Wiem, że ty tego nie chciałeś i że już nigdy tak nie zrobisz. Chodź, zrobimy tej żabce piękny pogrzeb”. To w przypadku bardzo małych dzieci.

Konsekwencje filozofii sukcesu

Co jednak zrobić ze starszymi, jak odczytać akty okrucieństwa, w których biorą udział? Świadomość czynu wzrasta wraz z dzieckiem. Zaczynają funkcjonować coraz bardziej skomplikowane mechanizmy zachowań i reakcji. Następne przykłady ukazują nam już poważne zaniedbania wychowawcze. Kolegów Andrzeja nikt nie uczył miłości bliźniego. W pogoni za dobrami materialnymi dorośli zapomnieli o takich „drobiazgach”, również o fakcie, że rozwój osobowości dziecka nie może czekać, aż rodzice znajdą na to czas, a szkoła ? możliwości. W dalszej kolejności widzimy, jak działa wszechobecna filozofia sukcesu. Liczy się ten, który ma, który wie, który jest mocny, a resztą nie warto się przejmować. A dziecko patrzy, słucha, wyciąga wnioski i naśladuje.

W okrucieństwie dzieci ogromny udział mają środki masowego przekazu. Już niektóre kreskówki niosą ze sobą ładunek bezwzględności i brutalności, budzą lęk i dezorientację, nie mówiąc o reklamach stechnicyzowanych, odpodmiotowionych zabawek. A gdzie gry komputerowe, internet, telefon komórkowy i ich diabelskie wprost możliwości. W Małym Księciu czytamy: „Kwiaty są słabe, są naiwne. One zabezpieczają się, jak mogą. Im się wydaje, że z kolcami są bardzo groźne”. W miejsce kwiatów wstawmy dzieci i przeczytajmy ten tekst jeszcze raz. Wolno i w skupieniu. Czy jest to okrucieństwo, czy obrona przez atak?

Krystyna Holly

Artykuł ukazał się w numerze 04/2009.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej