Powtarzając za Szekspirem przerażające i pełne melancholii słowa: „Świat wypadł z kolein”, cóż uczynić możemy, kiedy rzec można, że tak się stało, a byt zdaje się objawiać swą grozę
Może pozostaje zaledwie zalepiać ontologiczne szczeliny, przez które w ludzki świat wdziera się absurd. Próżno tu szukać ratunku w rozumie, zwracać się raczej trzeba ku Pismu Świętemu, Ewangelii, wszak sam człowiek nic nie doda do bytu.
Ocieramy się tu o wymiar istnienia, który ukazuje nam los Hioba: życie trzeba przyjąć i znieść takim, jakie daje nam Bóg, bo On stwarza bogactwo, zdrowie, chorobę, miłość, dziecięctwo, starość – życie. I każe nam tego doświadczać. I ta prawda pochwytuje człowieka w mocne objęcia, nie zważając na próby buntu i rządzi porządkiem naszego świata. Istotą Boga jest zatem karmienie głodnych, przywracanie wzroku ślepym, pocieszanie nieszczęśliwych, wskrzeszanie umarłych, zbawianie tych, co utracili nadzieję, tak jak Hiobowi zwrócił zdrowie, zabite dzieci, majątek, jak wskrzesił Łazarza.
W dziejach świata pojawia się jednak moment, kiedy człowiek straciwszy wolność, wykracza jakby poza etyczność. Dopóki bowiem Mojżesz stał na szczycie góry twarzą w twarz z Bogiem, prawa go nie obowiązywały. Gdy zaś znalazł się wśród ludzi, zaczął rządzić za pomocą praw. Apostoł Paweł zdaje się tu dodawać: „prawo przyszło, aby zwielokrotnić przestępstwo.
I na naszych oczach dokonuje się triumf cywilizacji śmierci. Miliony dzieci żyje i pracuje na ulicach miast Brazylii, Kolumbii, Peru, Siri Lanki, Konga, cierpiąc z powodu przemocy i bolesnych doświadczeń. Mało kto zastanawia się nad rozpaczą prostytutek z czerwonej dzielnicy w Berlinie. Pornografa, seks bez opamiętania i jakby dla dopełnienia czary goryczy: eutanazja, aborcja, klonowanie i poczynanie życia in vitro.
Człowiek wpadł w pułapkę. Być może sposobem wyjścia z niej jest życie we wspólnocie duchowej ludzi, co przecie razem uczą się, pracują, oglądają reklamy, słuchają muzyki, spotykają się z przyjaciółmi, piszą smsy i rozmawiają przez telefony komórkowe. Żyją historią i dniem dzisiejszym świata, narodu, swojego miasta, swojego środowiska.
Aby jednak przywracać, odzyskiwać ów porządek świata według Chrystusa na miarę naszych sił i możliwości, trzeba modlitwy i działania.
Piszemy o tych sprawach w tym i nie tylko w tym wydaniu „Naszego Głosu”. Nie wszystko się udaje. Jakże często przecie trafamy na mierności, mielizny, mętności… Czynimy to jednak w przekonaniu, że powinnością dziennikarza jest pokazywanie ludziom przejawów świadomego istnienia, które odkrywa jego świętość i wynaturzenia, które trzeba przezwyciężać, nawracając ku Chrystusowi. Samo zaś jego trwanie pozostaje tajemnicą znaną jedynie Bogu. Wszystkie zaś działania naprzekór spod znaków choćby zwolenników klonowania czy in vitro są złem, bo Bóg Wszechmocny stworzył wszystko z niczego. I ludzkie próby poprawiania Go są wyrzekaniem się Boga. Nie mają pozytywnego znaczenia. Spychają nas ku ostatecznej rozpaczy.
Zdzisław Koryś
Artykuł ukazał się w numerze 01/2009.