Świąteczne znaki nadziei

2013/01/18

Być chrześcijaninem, znaczy oczekiwać wychylonym w przód, ku kresowi czasu, poza którym jest już tylko rzeczywistość ostateczna ogarnięta ramionami Chrystusa, bo taki jest znak Przymierza Boga z ludżmi.

 

W Nowym Testamencie oznacza on, że Bóg wszedł w proch ziemi. Urodził się w stajni dla zwierząt. Doświadczał kuszenia, wierności, przyjaźni, nienawiści, szpiclowania, miłości, pogardy, zdrady, samotności, grozy śmierci. Biliśmy się o Niego, przyjęliśmy Go bezdomnym, czuwaliśmy przy Nim opuszczonym – bo to właśnie czynić powinniśmy człowiekowi. Ale i zdradzaliśmy Go i wtedy chrześcijaństwo umierało w nas, choć może wydawało się nam, że pięknie świętujemy. I tak, jak Józef z Nazaretu mąż sprawiedliwy, ubogi cieśla wpadamy w wir wieczności. Dzieją się koło nas rzeczy trudne do pojęcia. przesuwają się różni nieznajomi śmigli jak cedr z Pieśni nad Pieśniami i nieszczęśliwi jak Hiob.

A na początku ze świętowaniem Narodzenia było tak: w nocy już na progu przepełnionej tłumem przybyszów, cuchnącej skwaśniałym winem gospody na skraju Betlejem, stanęło tych dwoje – ciężarna kobieta i ubogi cieśla. Któż mógł przypuszczać, że takie ukryte może być narodzenie Boga. Być może przypadkiem wypchnięto ich za drzwi i jakiś nieznajomy wziął z litości kaganek, i poprowadził do skalnej groty, gdzie mieściły się stajnie dla zwierząt, nie wiemy – pełne ciepła czy opuszczone. Może tylko ten kaganek krąg światła roztaczał. A tuz za progiem noc pustynna pełna gwiazd kryła wszystko. I ta noc warowała, jak pies u stóp Narodzonego, dopóki nie rozbrzmiało radosne Gloria in exelsis… Tak Bóg wszedł w rzeczy ludzkie. I dlatego one nie zginą, choć przemijają.

Przed nami kolejne świętowanie. Tyle lat już trwa w ludzkim świecie. Wokół tego świętowania narosła bogata tkanka liturgii, obyczaju, dzieł literatury, malarstwa, muzyki. O tej tkance kultury towarzyszącej przyjściu Boga między nas piszemy obszernie. Ale i o rzeczywistości co nie tylko cieszy, ale i skrzeczy wokół nas, o tych trzystu sześćdziesięciu dniach roku, co mija, trudzie dokonywania dobra i dzielenia się nim w rzeczywistości. Bo to świętowanie jest dzieleniem się dobrem tego świata, do którego przychodzi Boże Dziecię. Pokazujemy, jak to czynią w naszym Radomiu i dalekim Peru. Cieszy, że piszą o tym autorzy młodzi i starsi. Bo tak powinno być, bo do tego wzywa nas z ledwo rozświetlonej stajni na skraju Betlejem przychodzące między nas Boże Dziecię.

I dzieje się to wszystko, jak przed stuleciami, w świecie, który nie jest taki zły, jak nam się wydaje, ani tak dobry, by się nie troszczyć o jego przyszłość, o naszą ludzka przyszłość.

Dzisiejszość, ot moment, w którym dokonuje się nasze świętowanie, co jest rozświetlaniem nocy wątłym światłem kaganka, widomym znakiem nadziei, co jest nam dana u początku Stworzenia.

W tym naszym świętowaniu niech będzie odrzucenie świata bez etycznych reguł ale i nieuprawnionej swobody w ocenie spraw istotnych.

Temu pragniemy postawić naszą maleńką tamę i wezwać do dawania świadectwa Bożemu Dziecięciu, co rodzi się w ciemnej grocie na skraju Betlejem i może gdzieś na skraju naszej świadomości. A powinno w centrum.

Doświadczenia tego życzymy na zbliżające się święta Bożego Narodzenia i cały nasz ludzki czas, co przemija, ale trwa. Tym znakiem nadziei pragniemy podzielić się z naszymi Czytelnikami.

Zdzisław Koryś

Artykuł ukazał się w numerze 12/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej