Liturgia Wielkiego Postu i Wielkiego Tygodnia znowu, po raz już blisko dwutysięczny, kieruje nas ku tajemnicy Zmartwychwstania. Wydarzenie dokonało się w trzeci dzień po Golgocie i ani trochę nie „rozpływa się, jak łzy na deszczu”, ale sięga swą istotą Dnia Ostatecznego.
To dzięki temu wydarzeniu szczyt, spełnienie wciąż przed nami. I choćby droga wiodła ciemną doliną, to postępujemy z wciąż nową nadzieją, bo Chrystus, co zmartwychwstał, jest z nami.
Chrystus zmartwychwstał!… Ten fakt nie od razu docierał nawet do Jego uczniów. Przyznajmy się i do naszej świadomości wcale niełatwo dociera. Ot ludzka słabość, chciałoby się rzec. Ale to tak podobało się Bogu ukazywać nam największą tajemnicę świata – Zmartwychwstanie.
Jakże nam trudno uwierzyć w mocne słowa: „jesteście umarłymi”, gdy wiosenne słońce świeci, a odnawiający się świat raduje się głosami ptaków. Mamy przecież za sobą wiele pokoleń, którym tak trudno było przyjąć te twarde słowa, a wszystkie przechyliły się poza krawędź czasu. Nie ma niegdysiejszych oczu, ust, rąk, buntów, grzechów, radości, uniesień… Przed nami pewno jeszcze wiele pokoleń, które to samo o nas powiedzą i też zanurzą się w śmierć.
Ale zważmy, co mówił apostoł: „Jesteście umarłymi i życie wasze ukryte jest z Chrystusem w Bogu”. I to dlatego chrześcijaństwo pozostaje wciąż jedyną religią – ostoją, która mówiąc o rzeczach ostatecznych, łączy w związki przyczynowe zwycięstwo ducha z chwalebnym przemienieniem materii. Wielu starało się o tym zapomnieć. Ale dla nas jest chyba jasne, że aktualny stan organizacji materii nie przekroczy Dnia Ostatniego, bo inaczej nie dokona się złamanie śmierci i zniweczenie zła.
Wcielenie, Odkupienie i Zmartwychwstanie jest więc Trójcą nierozdzielną pozostawioną dla istnienia tego świata. W Zmartwychwstaniu Jezusa jest jedyna rękojmia zmartwychwstania ziemi i nieba – domu człowieka i świątyni Boga… Powołaniem naszym nie jest więc doświadczenie powracającego Łazarza, ale Jezusa „pierworodnego przyszłego wieku”.
I to jest moment, kiedy stając wobec tajemnicy odkupienia prochu ziemi, odechciewa się mówić słowa szeleszczące papierem, czy nawet mieniące się różnobarwnie na ekranie komputera.
Od kilku lat naszym doświadczeniem okresu Wielkanocy obejmujemy dramat śmierci Jana Pawła II i nadzieję, jaką On nam śle z Domu Ojca. Tę nadzieję i przesłanie skłonni jesteśmy zamykać w pojęciu: papieskie pokolenia. Mamy głębokie przekonanie, że to nie tylko jakieś simulakrum, ale rzeczywistość, która trzeba napełniać naszymi nadziejami, dokonywanym dobrem.
I takie przesłanie kierujemy do naszych Czytelników na czas Zmartwychwstania, który, wydaje się nam, że najtrafniej będzie nazwać czasem nowej nadziei odnajdowanej z Chrystusem w Bogu. Wiele, a może reszta, niech pozostanie milczeniem, choćby do Dnia Ostatniego.
Zdzisław Koryś
Artykuł ukazał się w numerze 04/2009.