Kapłan musi być człowiekiem wielkiej idei. Jego ideą musi być idea Chrystusowa – wypowiedziane słowa ks. Stanisław Zieliński gorliwie realizował w życiu, aż po jego męczeński kres.
Stanisław Zieliński przyszedł na świat 23 września 1911 r. w chłopskiej rodzinie Antoniego i Marianny z Czerniaków jako najstarsze z siedmiorga dzieci. Pierwsze lata jego życia upływały w rodzinnym Pełczynie. Tu od małego poznawał ciężką pracę i stykał się z biedą. Nie pozostało to bez wpływu na jego dalsze losy. Kolejne lata, począwszy od edukacji w szkole podstawowej, poprzez gimnazjum, a skończywszy na Seminarium Duchownym, upłynęły w Lublinie. Czy myślał wtedy o przyszłym życiu, snuł plany i czynił postanowienia, jakim człowiekiem i kapłanem chce być? Prowadzony przez niego w czasach seminaryjnych pamiętnik Od subdiakonatu do kapłaństwa, wydany obecnie drukiem pod red. s. prof. Z. Zdybickiej, zdaje się to potwierdzać. Myśli o miłości do Boga, ojczyzny i drugiego człowieka musiały mu towarzyszyć od dawna, inspirowane nawet w czasach nauki w szkole wpisami kolegów w uczniowskim pamiętniku. „Przypomnienie! Miej serce Polaka i duszę anioła! Hartuj swą wolę w życiu burz, Przed nieszczęściami nie schylaj czoła, Bądź opiekunem zbolałych dusz” – pisał jeden z nich w styczniu 1930 r.
Wymarzona chwila przyjęcia sakramentu kapłaństwa nadeszła 20 czerwca 1937 r. Święceń udzielił biskup lubelski Marian Fulman. Już 21 czerwca ks. Zieliński dziękował za dar kapłaństwa, odprawiając pierwszą w życiu Mszę przed Cudownym Obrazem na Jasnej Górze. Mszę prymicyjną odprawił 29 czerwca w Tarnogórze. Z tą parafią był związany jeszcze w czasach seminaryjnych i tu po święceniach rozpoczął pierwszy etap swojej kapłańskiej posługi jako wikariusz.
Musimy mieć wielkie pragnienia i postanowienia
Był bardzo cenionym kapłanem, porywającym słuchaczy kaznodzieją, umiejącym słuchać spowiednikiem, z wielką uwagą i czcią sprawował Najświętszą Ofiarę. Z zachowanych relacji przebija również obraz człowieka wrażliwego na krzywdę i niedolę innych oraz gorącego patrioty. Doskonale zorganizowany, z planem dnia rozpisanym w najdrobniejszych szczegółach, jasno stawiający sobie cele i dążący do ich realizacji, głęboko zapadł w pamięć tych, którzy go znali. Po wybuchu II wojny światowej dalej niesie pomoc ubogim, podnosi na duchu złamanych klęską wrześniową i angażuje się w działalność konspiracyjną. To najprawdopodobniej z jej powodu musi w listopadzie 1940 r. w pośpiechu opuścić parafię w Tarnogórze. Jego kolejną placówką jest parafia w Krzczonowie, skąd 2 lutego 1941 r. trafia do Kraśnika. Początkowo obejmuje funkcję prefekta kraśnickich szkół. Podczas pierwszych dni pobytu jego uwagę przykuwa opuszczony i zniszczony kościół Ducha Świętego. Wkrótce zostaje mianowany jego rektorem i z zapałem przy pomocy kraśnickiego społeczeństwa, a szczególnie dzieci i młodzieży, przystępuje do remontu i uporządkowania terenu wokół. Ogrom wykonanych prac jest widoczny w spisywanej przez księdza Kronice oraz w licznych relacjach. Co znamienne, pierwszą Mszę w odnowionym kościele odprawił w intencji „o szczęśliwy powrót z niewoli bolszewickiej ks. Władysława Tchórzewskiego”. Nie wiedział, że ten kapłan, prefekt kraśnickich szkół oraz kapelan 24. Pułku Ułanów, już w tym czasie nie żył, zamordowany na nieludzkiej ziemi. Dzisiaj groby obydwóch księży (ks. Tchórzewskiego symboliczny) znajdują się obok siebie na cmentarzu przy kościele Ducha Świętego w Kraśniku.
Z zachowanych relacji wiadomo, że ks. Zieliński organizował jadłodajnie dla ubogiej ludności i na wszelkie możliwe sposoby starał się nieść pomoc materialną i pocieszenie każdemu potrzebującemu. W jednym ze swoich zapisków zawarł takie słowa: „Nigdy żadnego biedaka nie odepchnę od siebie”. Angażował się również w tajne nauczanie i działalność konspiracyjną NSZ i AK.
Raczej umrzeć, niż zgrzeszyć!
Pod koniec lipca 1944 r. do Kraśnika wkracza Armia Czerwona. Na początku utrzymuje się dwuwładza, po mieście krążą również patrole Armii Krajowej, ale już wkrótce rozpoczyna się prześladowanie polskich patriotów. Ks. Stanisław dalej pełni swoją posługę, a w odważnych kazaniach piętnuje panującą przemoc i bezprawie. Zostaje również członkiem Miejskiej Rady Narodowej w Kraśniku. Z tą działalnością być może wiąże się bezpośrednia przyczyna śmierci. Ksiądz sprzeciwiał się zmianie nazwy ulicy z Piłsudskiego na Partyzantów. Udało mu się do tego przekonać większość Rady. Po jego śmierci zwołana Rada szybko, znaczną większością głosów zmieniła podjętą wcześniej decyzję na zgodną z oczekiwaniami władz komunistycznych.
Ksiądz Stanisław Zieliński zginął w swoim mieszkaniu podczas wieczornej modlitwy 10 marca 1945 r. od kul „nieznanych sprawców”, których nigdy nie schwytano i nie osądzono (rzekomo schwytany morderca, jak się wydaje, był tylko figurantem podstawionym przez UB). Wiadomo, że w dniu śmierci przynajmniej dwukrotnie był wzywany do Urzędu Bezpieczeństwa, a świadkowie ostatniego nabożeństwa zapamiętali, że ksiądz spóźnił się, co mu się nigdy nie zdarzało i był wyraźnie podenerwowany. Wraz z jego śmiercią społeczeństwo Kraśnika straciło prawdziwy autorytet i podporę na trudne czasy.
Przyjdzie czas pokoju i lepszego człowieka…
Mimo wielu prób wymazania ks. Stanisława z pamięci i pisanych jeszcze w latach 80. szkalujących go artykułów trwał on ciągle w sercach tych, którzy go znali. W 2000 r. powstało Bractwo noszące jego imię, które prowadzi działalność charytatywną, zbiera pamiątki oraz upowszechnia jego nauczanie, dążąc również do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego, w intencji którego prosimy o modlitwę.
Jarosław K. Cybulak
pgw