Katyń – pierwszy krok w bolszewizacji Polski

2013/01/19

Co jest moralnie złe, nie może być politycznie dobre Abraham Lincoln Minęła siedemdziesiąta rocznica wybuchu II wojny światowej. Niebawem upłynie siedemdziesiąt lat od sowieckiego ludobójstwa w Katyniu. Nadal niemożliwe jest wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej zbrodni przeciw narodowi polskiemu. Ustawiczne matactwo towarzyszy sprawie katyńskiej nie tylko na obszarze Federacji Rosyjskiej. Przez wiele lat było obecne także w wolnej Polsce po 1989 roku.

Nigdy niepublikowane katyńskie ekspertyzy i raporty sporządzane przez speców od propagandy i mistrzów prowokacji z Głównego Zarządu Politycznego LWP, Służby Bezpieczeństwa i ideologów PZPR przez długie lata skutecznie chroniły i lansowały sowiecką wersję kłamstwa. Te ekspertyzy kłamców stanowiły dla sądów w PRL podstawę do orzekania wysokich wyroków skazujących, m. in. przywódców KPN, internowania i prześladowań podziemnego Komitetu Katyńskiego. Jeszcze w maju 1989 roku Senat Uniwersytetu Warszawskiego podjął uchwałę w sprawie zbrodni katyńskiej adresowaną do Wspólnej Komisji Uczonych ZSRR i PRL do Spraw Historii Stosunków Między Oboma Krajami, która do dziś dobrze ilustruje stan sprawy katyńskiej.

Do chwili obecnej Federacja Rosyjska nie zwróciła 22 tysięcy teczek personalnych, które wędrowały za jeńcami polskimi aż do grobów, nie wskazała miejsc ukrycia 7305 zamordowanych na podstawie decyzji WKP(b) z 5 marca 1940 r. Naczelna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej nie ujawniła listy 2 tysięcy funkcjonariuszy NKWD, którzy uczestniczyli w zbrodni na polskich jeńcach. W bezprecedensowym postanowieniu o umorzeniu śledztwa prokuratura ta zasłaniając się tajemnicą państwową utajniła rezultaty czternastoletniego śledztwa i odmówiła przekazania kopii akt do IPN.

Pomimo ludobójczego charakteru zbrodni rosyjskie organy śledcze uznały ludobójstwo w Katyniu, Charkowie i Twerze za zbrodnię pospolitą. Było to możliwe, dlatego, że polski wymiar sprawiedliwości aż do roku 2004 pełnił rolę pomocniczą i wykonywał czynności zlecone przez Naczelną Prokuraturę Wojskową Federacji Rosyjskiej. Konformizm polskich polityków oraz agenturalne działania tych, którzy przez lata lansowali sowiecką wersję kłamstwa katyńskiego doprowadziły do unicestwienia śledztwa wszczętego w 1993 r. przez ministra sprawiedliwości Jana Piątkowskiego. Dzięki temu tacy ludobójcy jak gen. mojr. Piotr Soprunienko i gen. Dymitr Tokariew winni zagłady polskich oficerów mogli żyć w przekonaniu dobrze spełnionego obowiązku wobec radzieckiej ojczyzny

Klimat, jaki towarzyszył w latach 90. Sprawie katyńskiej w Polsce dobrze oddaje testament spisany tuż przed śmiercią w 1997 r. przez prof. dr hab. Bolesława Popielskiego. Kierował on od 1945 roku Zakładem Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu, gdzie odnalazł siedem czaszek przywiezionych w 1943 roku z Katynia przez prof. Gerharda Buhtza. Profesor ukrywał te czaszki przez wiele lat przed NKWD i UB. W 1997 r. pieczę nad czaszkami przekazał swoim zaufanym następcom dr hab. Tadeuszowi Doboszowi i dr Jerzemu Koweckiemu, prosząc ich, by w odpowiednio sprzyjającej atmosferze politycznej w Polsce ujawnili je polskiemu narodowi i by naukowo udowodnili ich pochodzenie. Prof. Popielski jeszcze w 1997 roku obawiał się, że czaszki na polecenie rosyjskiej prokuratury zostaną przewiezione do Moskwy przez usłużnych postkomunistów rządzących wtedy Polską

4 listopada 2005 r. czaszka ppor. Janiny Lewandowskiej spoczęła w rodzinnym grobowcu Dowbór – Muśnickich na cmentarzu w Lusowie koło Poznania. Był to pierwszy pogrzeb w Polsce zidentyfikowanej ofiary katyńskiej. W pogrzebie uczestniczyli kard. Henryk Gulbinowicz i abp. Stanisław Gądecki. Zabrakło zaś przewodniczącego i sekretarza generalnego Rady Ochrony Walki i Męczeństwa. Jednocześnie ekstremiści rosyjscy prowadzą działania znieważające pamięć polskich ofiar, a sądy w Moskwie odmawiają ich rehabilitacji.

Cel sowieckiego kłamstwa

Ujawnienie ludobójstwa w Katyniu 13 kwietnia 1943 roku spotkało się z natychmiastową reakcją Moskwy. Stalin powołał komisję fałszerzy, której zadanie polegało na przekonaniu światowej opinii publicznej, że mord dokonany na polskich oficerach jest dziełem faszystów niemieckich. Tak narodziła się sowiecka wersja kłamstwa katyńskiego.

Od kwietnia 1943 roku zmagania o prawdę katyńską stały się areną dramatycznej walki z narzucanym system. Po 13 kwietnia 1943 roku władzom sowieckim nie chodziło już o milczenie rządu RP, kategorycznie domagały się przyjęcia sowieckiej wykładni zbrodni – publicznej akceptacji kremlowskiej wersji kłamstwa katyńskiego. Z perspektywy 69 lat, jakie upłynęły od zbrodni, wiemy, że żadne milczenie rządu polskiego dyktowane realizmem chwili i żadne ustępstwa nie mogły zapobiec sowieckiej hegemonii w Polsce, bowiem w konfrontacji ze Związkiem Sowieckim zawiodła polityka USA i Wielkiej Brytanii. Winni zbrodni w Katyniu zasiedli przy stole zwycięzców w Teheranie, Jałcie i Poczdamie wymuszając dominację nad Polską.

Mord w Katyniu wiosną 1940 roku dobrze służył Stalinowi do walki z niepodległą Polską. W nocy z 25 na 26 kwietnia rząd sowiecki na tle sprawy katyńskiej zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem Władysława Sikorskiego. Pretekstem do podjęcia takiej decyzji sowieckiej stała się nota rządu polskiego wystosowana w dniu 15 kwietnia do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie, aby ta neutralna organizacja podjęła się bezstronnych badań w Katyniu.

Na drugi dzień po zerwaniu stosunków polsko-sowieckich w czasie konferencji z udziałem Winstona Churchilla, Anthonego Edena i ambasadora Stanów Zjednoczonych przy emigracyjnych rządach Polski i Belgii Drexela Biddle i Władysława Sikorskiego, premier polskiego rządu był poddawany naciskom aliantów, by wycofał wniosek z MCK w Genewie.

Stawało się oczywiste, że prawda katyńska na długie lata będzie zakładnikiem wielkiej polityki. Boleśnie przekonaliśmy się, że nasze normy moralne i polityczne nie obchodzą już świata, którego broniliśmy i w którym pokładaliśmy tak wiele nadziei. Za wierność i pamięć o zgładzonych w Katyniu towarzyszach broni sojusznicy potraktowali nas tak jakbyśmy należeli do wrogiego obozu.

Związek Sowiecki lansując swą wersję kłamstwa katyńskiego doprowadził w latach 1943-1946 do kilku procesów sądowych w Smoleńsku, Leningradzie i Mariampolu nad Morzem Azowskim. W tych sfingowanych procesach zapadło kilkadziesiąt wyroków śmierci na niezamieszanych w tę zbrodnię jeńców niemieckich. Zostali oni straceni, ponieważ każdą zbrodnię można było przypisać hitlerowcom i być niemal pewnym, że nikt nie będzie dochodził prawdy, ani oskarżający zbrodniarzy wojennych alianci, ani pokonani Niemcy.

Zgodnie z sowiecką wersją kłamstwa

Po odbiciu Smoleńska 25 września 1943 roku Stalin powołał Komisję specjalną pod przewodnictwem prof. N. Burdenki, która w styczniu 1944 roku „po skrupulatnych badaniach” ustaliła, że egzekucje w Katyniu odbyły się jesienią 1941 roku, dokonali ich oprawcy niemieccy, rozstrzeliwując jeńców wojennych – Polaków stosowali ten sam sposób, który stosowali przy masowych morderstwach obywateli radzieckich w innych miastach, np. w Orle, Woroneżu, Krasnodarze i w tymże Smoleńsku tj. wystrzałem z pistoletu w tył czaszki.

30 stycznia 1944 r. w Katyniu odbyły się uroczystości żałobne z udziałem delegacji związków taktycznych i oddziałów wojska polskiego. Po złożeniu wieńców i salucie artyleryjskim przemówił głównodowodzący gen. Zygmunt Berling, który powiedział:, Padali oni nie w boju z wrogiem, nie w rycerskiej walce z orężem w ręku.Rozstrzeliwali ich Niemcy z zawiązanymi rękami jak zwierzęta. Groby Polaków pomordowanych przez Niemców krzyczą o zemstę. To my musimy ich pomścić”. Wtórowali mu mjr Aleksander Zawadzki, Wanda Wasilewska i Jerzy Borejsza.

Mord katyński w Norymberdze

Niewygodna prawda o Katyniu zacierana przez władze sowieckie miała być przypisana innym. Stalin był tak pewny, że polecił prokuraturze wojskowej ZSRR złożyć wniosek, aby włączono mord katyński do aktu oskarżenia Niemców w procesie norymberskim. W Norymberdze ludobójcy sowieccy usiłowali osądzić Niemców. Na posiedzeniu trybunału w 1946 roku, gdy prokurator płk. Roman Rudenko poruszył sprawę napaści Niemiec na Polskę i hitlerowską politykę eksterminacji Herman Goering i Rudolf Hess zdjęli słuchawki. Na pytanie przedstawiciela USA, dr Gilberta, dlaczego nie słuchają, Goering odparł: „Nie przypuszczałem, że sowieci będą mieli tyle bezczelności, żeby poruszyć sprawę Polski”. Na kolejne pytanie, na czym polegała owa sowiecka bezczelność odpowiedział ironicznie Baldur von, Schirach: „Ponieważ najechali Polskę w tym samym czasie, co my. Kiedy poruszyli sprawę Polski myślałem, że umrę ze śmiechu”.

W konsekwencji oskarżenie sowieckie zostało wycofane i nie znalazło się w wyroku sądu wydanym 30 września 1946 roku w Norymberdze. Nad Katyniem zapadł międzynarodowy wyrok milczenia. Ten wyrok zapowiadał kres niepodległego państwa polskiego

Kłamstwo katyńskie w PRL

Powojenna peeselowska historiografia cenzurowała nie tylko to, co wiąże się ze sprawą zbrodni katyńskiej i kompleksem problemów wschodnich współcześnie, ale pominięto także nasze stosunki z Wielkim Księstwem Moskiewskim i imperium rosyjskim, traktując tę problematykę, jako aluzję do czasów współczesnych. Pominięto niemal zupełnie brutalny mechanizm panowania rosyjskiego na ziemiach polskich. Przemilczano również sowiecko- niemiecką współpracę, która swoje apogeum znalazła w traktacie moskiewskim z 23 sierpnia 1939 r.

Problem Katynia urastał w polityce i propagandzie PRL-owskiej i sowieckiej do najistotniejszego znaku w konstruowaniu zmistyfikowanej pararzeczywistości, na którą składały się kłamstwa, sfalsyfikowane słowa służące do maskowania tego, co istniało rzeczywiście.

Kłamstwo katyńskie było podstawą mitu przypisującego innym zbrodnie, maskującego wywózki, deportacje i zniewolenie Polski. Związek Sowiecki przedstawiany był, jako wyzwoliciel ludów i narodów. Prawda o zbrodni katyńskiej burzyła ten mit. Należało więc ją zdławić za wszelką cenę. Zgodę na kłamstwo, na współudział w tworzeniu oszukańczego mitu wymuszano często zbrodniczymi metodami. Zabiegi PRL-owskiego aparatu bezpieczeństwa strzegącego sowieckiej wersji kłamstwa katyńskiego trafiały do tych wszystkich na Zachodzie i w kraju, którzy chcieli być oszukiwani i „wierzyli”, że mord katyński jest zbrodnią niemiecką.

W 1945 roku Główny Zarząd Polityczno- Wychowawczy LWP wydał broszurkę pt. „Słownik polityczny”. Pod hasłem „Katyń” napisano: „Miejscowość pod Smoleńskiem gdzie jesienią 1941 r. Niemcy rozstrzelali 11000 oficerów polskich. Później przedstawili ono morderstwo, jako zbrodnię bolszewików. Cały świat odwrócił się z pogardą od hitlerowskiej prowokacji. Jedynie reakcyjna klika emigrancka w Londynie poszła za propagandą Goebbelsa”. 1 Marca 1952 r. po ogłoszeniu raportu Specjalnej Komisji Izby Reprezentantów USA w Sprawie Katynia ukazało się oświadczenie Rządu RP, w którym czytamy:, Łudzą się ci którzy sądzą, że prowokacja ta osiągnie jakikolwiek z zamierzonych celów”. Mordercom dzieci i kobiet koreańskich nie uda się ukryć winy hitlerowskich morderców z Katynia ani też zrehabilitować ich w celu wykorzystania do nowych zbrodni”.

Niemal trzydzieści lat później w marcu 1981 r. GZP WP opracował „Informację Nr 33/81 – Zbrodnia Katyńska w Świetle Dokumentów”. Stwierdza się tam autorytatywnie: „Według historycznie udokumentowanej oceny, zbrodnia katyńska była jednym z ogniw hitlerowskiej polityki eksterminacyjnej wobec narodów Europy Wschodniej w tym również narodu polskiego”.

W siłach zbrojnych PRL do 1990 r. obowiązywała sowiecka wersja kłamstwa katyńskiego o podtrzymanie, której troszczyli się kolejni szefowie GZP LWP.

Opozycja niepodległościowa wobec zbrodni katyńskiej

Cisza wokół Katynia była ciszą pozorną. W latach 70. I 80. Sprawa katyńska wykroczyła poza ramy rodzinne, powstał podziemny Komitet Katyński i Instytut Katyński. Powszechną stała się prawda o skali zbrodni katyńskiej.

W czerwcu 1981 r. przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie rozpoczął się proces kierownictwa Konfederacji Polski Niepodległej oskarżanego o podjęcie próby „obalenia ustroju PRL przemocą”. Wśród kilkunastu postawionych zarzutów był także zarzut „osłabiania jedności sojuszniczej” PRL ze Związkiem Sowieckim. A „dowodem” wg prokuratury fakt, iż podsądni oskarżali sowieckie NKWD o popełnienie zbrodni katyńskiej. KPN wysłał w listopadzie 1980 r. memoriał w tej sprawie do uczestników Konferencji KBWE w Madrycie. 5 lutego 1981 r. prowadzący śledztwo prokurator Tadeusz Gonciarz postanowił zasięgnąć opinii biegłych w sprawie katyńskiej określanej jako element lżenia, wyszydzania oraz poniżania. Na biegłych wybrał pracowników dydaktyczno-naukowych Wojskowej Akademii Politycznej mgr Juliana Sokoła i dr Janusza Michalczaka. Wojskowi politrucy potwierdzili podejrzenia prokuratury w kwestii tego „lżenia”. Napisali w swojej „ekspertyzie”, że: „Według historycznie udokumentowanej oceny zbrodnia katyńska jest jednym z ogniw hitlerowskiej polityki eksterminacji wobec narodu polskiego.” I stwierdzili: „W świetle tych pobieżnych wyjaśnień oskarżenie ZSRR o zbrodnie na oficerach polskich należy traktować jako jawne fałszerstwo, oczerniające władze PRL, iż rzekomo nie dba o ustalenie winnych owej zbrodni, a więc prowadzi politykę antynarodową. Związku Radzieckiego zaś o niepopełnione zbrodnie i, co za tym idzie, stanowi próbę powaśnienia sojuszniczych i zaprzyjaźnionych narodów”.


Zrabowany przez SB krzyż Katyński powrócił na Powązki w 1995 r.
| Fot. Jan Gruszyński

8 października 1982 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego posiłkując się m.in. ekspertyzą politruków skazał oskarżonych na kilkuletnie więzienie. Mimo upływu dziesiątków lat od daty zbrodni i powszechnej wiedzy kto jej dokonał, dla władz PRL ciągle obowiązujące było stalinowskie kłamstwo katyńskie.

Kiedy po brawurowej akcji podziemnego Komitetu Katyńskiego na Wojskowych Powązkach w Warszawie w 1981 r. stanął kilkutonowy pomnik katyński z datą 1940 komunistyczna władza ponaglana przez ambasadę sowiecką w Warszawie dokonała rabunku pomnika. Podobny los podzielił akt erekcyjny pomnika umieszczony w atrapie pocisku i uroczyście wmurowany na Dolince Katyńskiej na Cmentarzu Powązkowskim.

Komunistyczne władze PRL w 1985 r. „upamiętniły” w sobie właściwy sposób ofiary Katynia w Dolince Katyńskiej własnym pomnikiem z napisem: „Oficerom polskim spoczywającym w ziemi katyńskiej zamordowanym przez niemieckich faszystów w 1941 roku”.

Działalność Komitetu Katyńskiego znajdowała się w stałym kręgu zainteresowań SB. Śledzono działania członkówKomitetu na I Zjeździe NSZZ Solidarność w hali Oliwii w Gdańsku w 1981 roku. Służba Bezpieczeństwa podjęła również kilkakrotnie nieudane próby zmiany daty mszy św. zamawianej w intencji ofiar zbrodni katyńskiej od kilku dziesięcioleci w dniu 13 kwietnia przez Komitet Katyński.

W wolnej Rzeczypospolitej

13 kwietnia 1990 roku w 50 rocznicę ujawnienia przez Niemców zbrodni katyńskiej M. Gorbaczow przekazał W. Jaruzelskiemu w Moskwie listy śmierci z obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Jednak ani te listy, ani też dokument nr 1 z teczki prezydenckiej przekazany decyzją prezydenta Federacji Rosyjskiej Borysa Jelcyna 14 października 1992 roku prezydentowi Lechowi Wałęsie nie zakończył sprawy katyńskiej. Nie zamknęło jej też rosyjskie śledztwo prowadzone przez Naczelną Prokuraturę Wojskową zakończone haniebną decyzją o utajnieniu treści umorzenia. Nie przybliżają jej zakończenia cyniczne orzeczenia moskiewskich sądów odmawiające rehabilitacji zgładzonych jeńców, kwalifikujące ludobójstwo katyńskie jako zbrodnię pospolitą. Nie przybliżają, bo brak jest po stronie rosyjskiej woli politycznej, a w wolnej Polsce poza prezydentem Lechem Kaczyńskim brak polityków, którzy nie unikają sprawy katyńskiej w rozmowach z przedstawicielami władz Federacji Rosyjskiej.

Fakt zaś podstępnego wymordowania 55 procent kadry oficerskiej Wojska Polskiego kwalifikuje to jako zbrodnię ludobójstwa nieulegająca przedawnieniu, ściganą przez wymiar sprawiedliwości naszego kraju i prawo międzynarodowe.

31 sierpnia 2004 r. Komitet Katyński skierował do Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu pismo, które doprowadziło do wydania przez IPN postanowienia o wszczęciu polskiego śledztwa. W maju 2004 r. po prasowym apelu Komitetu Katyńskiego w sprawie śledztwa zareagowała ambasada Federacji Rosyjskiej. Ambasador Rosji odwiedził prezesa IPN prof. Leona Kieresa, a inny dyplomata rosyjski Władimir Sedyh skierował pismo do Komitetu Katyńskiego, w którym podkreślał wybitną rolę prezydentów Władimira Putina i Aleksandra Kwaśniewskiego w wyjaśnieniu zbrodni katyńskiej. Aktywność ambasady rosyjskiej wynikała z premedytacją realizowanej przez Federację Rosyjską koncepcji, która zakładała definitywne zamknięcie sprawy katyńskiej w 2004 roku postanowieniem Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Podjęcie śledztwa katyńskiego przez IPN przekreśliło nie tylko rachuby rosyjskie, ale także tych środowisk i instytucji w kraju, które odmawiały przez lata poparcia dla polskiego śledztwa i sceptycznie odnosiły się do decyzji IPN.

W przededniu 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej

Milczenie i unikanie dyplomatycznej reakcji przez władze polskie na rosyjską agresję informacyjną w przededniu spotkania na Westerplatte w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej pozwalają deprecjonować ogromny wysiłek zbrojny Rzeczypospolitej w II wojnie światowej. To przegrana walka o świadomość europejskiej opinii publicznej, to akceptacja sowietyzacji dziejów.

Sowieckie „ocalenie” Europy oznaczało podział kontynentu i półwiekową okupację Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Węgier, Czechosłowacji, Bułgarii, Rumunii. Nasi bohaterowie narodowi, ci z odległej przeszłości i historii najnowszej, Romuald Traugutt, Piotr Wysocki, Józef Piłsudski, Walerian Łukasiński, Tadeusz Bór –Komorowski, Leopold Okulicki byli dla Rosji zawsze przestępcami. Płk Józef Beck podjął działania odwrotne niż te, które chcą mu przypisać moskiewscy propagandyści z tajnych służb. Tak zwany „List do Polaków” to ogólniki i próby przemycenia niebezpiecznych sowieckich kłamstw. To stawianie znaku równości pomiędzy ludobójstwem katyńskim (uczuleniem!, jak powiedział Putin), a wyimaginowanym przez sowietów mordem jeńców z 1920 roku „Wspólny żal i wspólne przebaczenie” to najbardziej faryzejska nuta „Listu do Polaków”, to sygnał, że kierowanie się prawdą w życiu publicznym przerasta możliwości obecnej ekipy na Kremlu. Wszystko wskazuje, że na zmianę tej sytuacji trzeba będzie jeszcze poczekać.

Kilka tygodni temu debatowała kolejna komisja polska-rosyjska. Posłużyła ona utkaniu przez nieodpowiedzialnych polityków polskich z tragedii katyńskiej parawanu dla honorowego gościa uroczystości na Westerplatte z okazji 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, premiera Władimira Putina, który rehabilituje stalinizm i pakt Ribbentrop-Mołotow, będący aktem zagłady państwa polskiego, neguje ludobójczy charakter zbrodni w Katyniu, Twerze, Charkowie, Kuropatach i Bykowni. To niewątpliwie on decydował nie tylko o treści postanowienia Naczelnej Prokuratury Wojskowej z 2004 roku, ale także o utajnieniu innych aspektów zbrodni katyńskiej. Tym którzy zapraszają Putina na Westerplatte czyniąc z tego dyplomatyczny sukces nie przeszkadza sowieckie bezwstydne kłamstwo głoszące z kremlowskiego muru: II wojna światowa 22 czerwca 1941 rok.

W zakłamaniu rosyjskim nie ma miejsca na dzień 1 i 17 września 1939 roku, na prawdę o Katyniu, o milionowych deportacjach Polaków i obywateli okupowanych krajów. Federacja Rosyjska nie chce pamiętać, że ZSRR został wepchnięty do grona państw sprzymierzonych wbrew własnej woli 22 czerwca 1941 roku atakiem swojego najlepszego dotychczas sojusznika, III Rzeszy. Putin mówiąc o solidarnej odpowiedzialności za wybuch wojny, wzorem Stalina próbuje sowieckimi zbrodniami obciążać innych. Ale tajne protokóły, podziały graniczne, handel okupowanym terytorium, dokumenty milionowych zbrodni, deportacji to fakty, których nie zmieni rosyjska propaganda.

W tej sytuacji przyjazd premiera Federacji Rosyjskiej na Westerplatte 1 września 2009 roku, połączony z niejasną obietnicą wyjaśnienia sprawy katyńskiej okazał się przedsięwzięciem mrocznym.

Stefan Melak

Artykuł ukazał się w numerze 11/2009.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej